Bez zbędnego wstępu opowiem Wam pewną historię...
a więc:)
On: Na potrzeby fioletu nazwijmy go Panem Y.
Mówi o sobie, że jest poważnym człowiekiem, że wiele widział, wiele
rozumie…chwile później dodaje, że jest też wrażliwych mężczyzną.
Lubi być utwierdzany w przekonaniu o swojej inteligencji i absorbującym
wyglądzie, jednocześnie twierdząc, że zbędne są mu tego typu zapewnienia gdyż
on sam zna swoją wartość.
Ma więc sporo z narcyza choć nie wiem czy jest to Jego indywidualną cechą czy
spokojnie można przypisać to do Jego gatunku.
Ona: W celu pewnego ujednolicenia ochrzcimy ją „Panią X.”
Pani X. ma tysiące odpowiedzi na każde pytanie. Nie lubi gdy postrzega się ją
przez pryzmat „obiektu seksualnego” co tak na prawdę nie przeszkadza jej aby
prowokować mężczyzn.
Jak zapewnia nie wierzy już w miłość choć podświadomie chciałaby się mylić.
Mogłabym spokojnie powiedzieć, że niemal zawsze towarzyszy jej uśmiech,
czasem tylko zawiesza się nad kubkiem czekolady i wtedy jej oczy na kilka
sekund wypełnia smutek. Nie trwa to długo chwilę później znów się uśmiecha.
Spytana odpowiada, że tego rodzaju emocje są jej prywatną sprawą i zabrania
zadawania dalszych pytań.
On o niej: Pan Y. ma ewidentnie słabość do naszej Pani X. i nie wiem czy bardziej podoba mu się jej ciało czy fakt, że potrafi zadrwić nawet z Niego.
Ona o nim: Pani X. za nic w świecie nie przyzna się publicznie do tego, że Pan Y. jej
imponuje. Pytana o Niego momentalnie dostaje rumieńców i stanowczo
upiera się, że wcale się od Niego nie uzależnia.
Obserwując tę dwójkę mimowolnie się uśmiecham. On niby ułożony, rozsądny…ona roztrzepana i jeszcze nieco dziecinna.
Poznali się bo było im po drodze…ona się go bała, Jego to bawiło. Wszystko mogłoby zakończyć się niemal jak w jednej z tych bajek …choć z drugiej strony w bajkach książę nie myśli jakby tu „przelecieć” królewnę…
No dobra…żeby było ciekawiej postaram się o trochę patosu…
Naszej królewnie (Pani X.) dajmy niewiele lat w stosunku do królewicza. Ile chcecie? 10 lat różnicy? eee dajmy 16-17:)
Królewicz (Pan Y.) posiada swoją Królową (tu zbędny jest jakikolwiek komentarz) i cholera wie dlaczego nie lubi już z nią sypiać :D
A nasza Pani X.? Otóż nie ma zupełnie nic do stracenia, nic poza sumieniem, któremu już na początku nakazała milczenie. Pan Y. się jej podoba i jak twierdzi mogłaby „znieść” Jego obecność nad ranem w swoim łóżku (warte podkreślenia jest to, że dość dobrze selekcjonuje osoby które wpuszcza do swojego łóżka). Zaznacza, też że nic od Pana Y. nie chce, że nie ma zapotrzebowania na miłość, wręcz przeciwnie chce tego samego co Pan Y.
Chyba powinnam dodać, że Pan Y. jest typowym włoskim amantem a Pani X. tradycyjną Słowianką:)
No więc Kochani chodzi o to, że Pani X. ma wiele wątpliwości i obaw…Pan Y. chce przyjechać i wtargnąć choć na chwile w jej życie a Ona? Ona…
Dysponuj również pewną wiedzą odpowiedzi na ewentualne pytania:)