Witajcie kobietki!
Od razu przystępuję do sprawy: Cashia-ja nie miałam żadnej intencji by doszukiwać się jakiegoś związku z Twą książką i mną. Nie wiem czemu tak zrozumiałaś, czyżbym coś poplątała w swoim wpisie?Nie mam czasu teraz czytać zrobię to potem. POzy tym czytasz w moich myślach. Od dwóch dni myślę, żeby zaproponować to samo-dziewczyny: zróbmy część drugą bo cholery można dostać z tym otwieraniem. Ja już czasami rezygnuję z wpisu bo nie mogę czekać. W sumie kto chce to sobie tu zajrzy a my przynajmniej możemy komunikować się szybciej. tu na końcu napiszemy:c.d w polacca e italiano cz.2 i tak wszyscy zaczną wpisywać się tam. Co Wy na to? Bo będzie coraz gorzej z tym otwieraniem.
Cashia-o wychowywaniu dzieci już pisałyśmy tu wiele razy. Możesz sobie zerknąć przy okazji czytania od początku. Ja podpisuję się pod Dori-tylko może mam więcej sentymentu do POlski, może nie chcę przyznać się przed samą sobą, że tu też jest moja ojczyzna. Ja byłam wychowanana w rygorach i trudno mi było akceptować inność, zwłaszcza tak wielką jaką spotykamy we Włoszech. Poza tym byłam pod 30-stkę kiedy tu przyjechałam i nie łatwo już wtedy tak zaakceptować inną kulturę i wszytsko inne. nP. mój probllem z utrzymywaniem wagi. Miałam swoją dietę i jadłam tylko takie rzeczy, których tu w ogóle nie ma. Ostatni "posiłek" /jabłko/ był ok.17/ a tu się ja wieczorem, zapachy, kaloryczność......W końcu po paru latach nie dałam już rady. U mnie w domu ni eprzykładało się tak wielkiej wagi do jedzenia. Tu to świętość jak jest zrobione, z czego, nie może zabraknąć ani jednego składnika...No i wspólne biesiady. Majął swój urok, ale nie tak często! Dlamnie to jest męczące bo z życia pełnego ruchu z dnia na dzień musiałam zatrzymać się przy stole.Moja Teściowa do dziś mi wypomina, że nie siadałam z nimi do jedzenia i myśleli, że ich nie znoszę, nie mogę patrzeć na nich-a ja po prostu unikałam i nudziałam się bo jak siądziesz to Cię męczą-jedz i jedz.....No taki przykałd Ci dałam. Co do dzieci to dla mnie było punktem honoru nauczenie ich polskiego. Mateusz jest starszy i mogę mówić o nim-bajki, kreskówki, wyjazdy do POlski, odwiedziny u nas, j.polski jako język "użytkowy" w domu.
Nie mówiłam nigdy do niego po włosku bo wiedział,że z Mamą rozmawia się "inaczej". Pilnowałam wymowy by nie było obcego akcentu-dl aniego to podstawa bo nie wiem co będzie chciał robić w przyszłości. chciałam by moje dzieci czuły się u siebie tak tutaj jak i w POlsce.Dlatego uczępisowni, chcę by poznały naszych poetów, historię.oczywiście w ogólnym zarysie choć napewno przeczytam im sonety Kochanowskiego i Mickiewicza......Mate kocha POlskę bo przelałam na niego ten sentyment. Mówię mu o stronach dobrych i złych tego kraju. Ja nie wiem czy dzisiaj bym chciała tam mieszkać...brak bezpieczeństwa mnie hamuje. Wszędzie dobrze gdzie nas niema.....kiedyś pisała tu FRanci.
Co do poprawiania-dzisiaj pytam już syna jak się pisze jakiś wyraz gdy nie jestem pewna albo pytam go jak wymawiać dane słowo by nie było nalotu straniero. Czasem mam problemy z "e" zwłaszcza gdy w jednym wyrazie występuje dwa i każde jest inne. Sam akcent wsiąkł sam w moją wymowę i nie wiem nawet kiedy. Zdarza mi się jeszcze zapomnieć gdzieś w zdaniu użyć il, la-tego nie używałam na samym początku bo się wstydziłam.....jakieś takie wkurzające to było dla mnie.Rifiutavo.
Dzieci mają nakazane mówienie po polsku między sobą bo wiem jak to jest w rodzinach gdzie mówią językiem kraju, w którym mieszkają. Potem nie chcą już używać innego. Mała , ponieważ chodzi do przdszkola to gada po włosku i dopiero teraz udaje mi się wyegzekwować wypowiadanie się po polsku. Ale najpierw mówi po włosku-ja mówię:ni erozumiem, lub-jak?- i wtedy mówi po polsku.Dla Mateusza POlska jest wspaniała, bo jamu gadałam ciągle o moich sentymentach. Poza tym ma tam z kim się bawić.Dla moich dzieci oczywiście Włochy są ich dzieciństwem i ich domem. ale staram się by i POlska nim była.
Ta książka jest b.ciekawa-spróbuj ją wydać.
Luisa-gdzieś Ty się podziewała? Bardzo cieszę się , że wydoroślałaś i spojrzałaś na wszytsko inaczej. Jest takie powiedzenie: chcieć to móc. I jeżeli czegoś naprawdę pragniemy to dążymy do tego całą sobą. Możesz i Ty wydać książkę. Jeżeli postawisz na to to Ci się uda !!!!!!Trzeba patrzeć z punktu widzenia:Mnie się uda- a nie- nie ma co, nie uda sią i tak.
alisa- czas i na Ciebie byś nie ukrywała swoich uczuć. Znam jedną taką twardą i dzisiaj już bym takiej nie odgrywała. Cieszę się , że rozwijasz się na tym forum.
Trevi-zaglądaj tu częściej i opowiadaj nam o swoich problemach-to odświeża!
Wszystkich pozdrawiam i życzę miłego dzionka. Ja się zmywam bo nie zdążę pozałatwiać spraw. pa