po pierwsze nie uwazam ze akurat moj problem i droga do rozwodu bazowaly na glupim nie pojsciu do kosciola czy dlatego ze on wazy ponad 100 kg (wole misiow a nie kosciotrupy ale nie o to mi chodzi)
dosc obszernie opisalam moja sytuacje, moze za bardzo. podalam wiele przykladow z zycia codziennego porzadki, randki, kupki dziecka, zakkup komp itd itd. kiedy bylam zalamana - bo bylam- doszly do mnie mysli ze tak na prawde nie pasujemy do siebie, pojawilo sie takie odczucie. poprostu tak czulam w srodku bez zadnych analizy czy on chodzi do kosciola. takie uczucia sa normalne bo wlasnie tym momencie bylam zla na swoj los. troche sie obwinialam , do niego mialam pretensje itd.znalazlam sie w nowej sytuacji ktorej sie wystraszylam. zylismy jak psy ,a ja balam sie kolejnego kroku mojego meza. pewnie, slyszy sie to i owo co sie dzieje z polkami i dziecmi, ze sa oskarzane o porwania itd. poprostu sie wystraszylam i nie wiedzialam jak mam za to wszystko zabrac.
pamietacie piosenke wyszlam za maz zaraz wracam - ewy bem- wlasnie w takim stanie bylam, juz nie jestem.
po 2 idealna milosc z harlekinow- bzdura. moj przypadek jest dosc specyficzny, nigdy w zyciu nie myslam ze wyjde za maz za wlocha, nie wiedzialam co to jest italiano. tu na forum czesto dziewczny pisza jaka jest roznica miedzy kochankiem hiszpanskim wloskiem i jeszcze jakims- spiacente nie naleze do tej grupy kobiet. powiem inaczej, na poczatku zwiazku moj maz sie wiginal jak paw, 2000 razy mowil mi ze mnie kocha i bla bla - ma mu zawsze mowilam zeby zwolnil. ale wiedzialm tez ze tacy sa i nie przywiazylam do tego wagi. to samo tyczy sie spraw intymnych. nie uwazam ze malzenstwo ma byc wypelnione 2000 kocham cie, 23 uprawianie seksu. 8 razy kolacja przy swiecach, i conajmniej 3 prezenty i kwiaty - w skali - tydzien.
mnie brakowalo innych rzeczy ktore wypelnia nasze zycie. chcialam dosc do chwili w ktorej bym odczuwala szczescie (mimo ze dzisiaj np. maz zostawil mokry recznik na pralce - to jes tylko przyklad).
moj maz wiedzial od poczatku ze nie bedziemy mieszkac przez cale zycie we wloszech i byl swiadom ze ten kraj mnie w ogole nie pociaga. zreszta jak wychodzimy gdzies i ktos pyta mnie sie czy mi sie tu podoba - mowie nie , oni robia oczy a ja i moj m w ogole sie tym nie przyjmujemy. i takie moje zachowanie nie jest wynikiem ze nie chce tu byc lub cos innego - tak bylo od samego poczatku.
np nie moglabym robic tak ja ty. wczasy osobne ,osobni znajomi - wy sie mijacie nonstop. ok ja mam swoich znajomcy maz swoich- czasami wychodzi sam z facetami - on tego potrzebuje wiec nie moge byc zla, ba nawet tego nie analizuje.
zyjemy tak szybko ze szczerze wole spedzac czas z mezem niz na dyskusjach w barze. nie uwazam tez ze twoj system jest dobry(dla mnie). tak moglabym zyc z kimkolwiek w ktorym sie zauroczylam. bo mijajac sie i spotykajac sie od czasu do czasu nie bylabym wstanie zweryfikowac naszych uczuc. wiec tak jak ty caly czas bylibysmy narzeczenymi. ale to jest twoje malzenstwo twoj sposob i dobrze sie z tym czujesz. ja niestety nie.
to nie jest krytyka. mowie tylko ze mnie by to nie odpowiadalo.
mnie brakowalo innych rzeczy ktore wypelnia nasze zycie. chcialam dosc do chwili w ktorej bym odczuwala szczescie (mimo ze dzisiaj np. maz zostawil mokry recznik na pralce - to jes tylko przyklad).
i na koniec. zauroczona nigdy nie bylam!!!!!!!!!!
w moim mezu. zdecydowalam sie na slub bo tego chcialam i wiedzialam ze to jest gosc dla mnie. podjelismy decyzje o dziecku bo tego chcielismy. nic sie nie stalo przez przypadek. wiele osob jest w szoku bo jestem mloda i jestem mezatka i matka- mysla ze wpadlam i dlatego znajduje sie we wloszech. bzdura!!! ja tego chcialam i gdybym miala mozliwosc podjecia decyzji jeszcze raz zrobilabym to. ooo tylko prosze nie pisze ze nie doroslam do decyzji ze jestem jeszcze mloda blabla
i teraz bede okrutna. jestem oburzona ze ktos moje malzenstwo definiuje jako zauroczenie. nie trzeba sie lapac za glowe. nie trzeba litosci jestem ciekawa dlaczego kolezenka wyszla za maz za wlocha????
ps aa chyba najmniej pisalam o jego matce . to nie byl temat przewodni.