wyszlam za maz

Temat przeniesiony do archwium.
211-240 z 352
decyzja , ze na razie jestem w it, maz stara sie , nie wiem czy powinnam mu dac miesiac czy pol roku to na razie nie jest wazne. wazne ze chce miec rodzine i jezeli m sie postara w przyszlosci ja nic nie moge zrobic tylko byc wdzieczna ze w koncu sie zastanowil nad wszystkim, mam nadzieje ze na powaznie i bedzie to dlugotrwale na conajmniej na cale zycie.

nic nawet jesli sie nie dogadamy lub cos innego to wiem ze sobie dam rade. na poczatku troche sie zalamal , myslam ze nie dam rady, ze zrujnuje sobie zycie. troche dystansu, zamknac uszy na wiele rzeczy i nie myslec za duzo bo i tak zycie robi swoje. sami zobaczcie, ba nawet ja jestem zdumiona. moj m jest teraz M
ciesze sie bardzo, ze jednak chce sie zmienic to juz polowa sukcesu!
A jesli moge dac tobie rade to nie przejmuj sie tak bardzo wszystkim, a szczegolnie tesciowa, nie ma sensu marnowac sobie nerw dla malo intelignetenej osoby, bo gdyby byla madra to chcialaby szczescia syna!
Trzymaj sie mocno i nie daj sie!

buziaki
Witaj!
Czytajac Twoje slowa...boje sie ze i ja moge byc kiedys na Twoim miejscu.Ja tez jestem we Wloszech od 4 lat...od 8 miesiecy mam chlopaka wlocha.mieszkamy razem. Ostatnio czesto przezywamy trudne sytuacje i widze ze on podchodzi do tego zupelnie inaczej,jest tak malo dojrzaly.Trudno jest mi to opisac.Zastanawiam sie czy oby ten narod roznil sie zbytnio.Nie jestesmy w stanie przyjac ich sposobu rozumowania.
Musisz pamietac o jednym,nie mozesz uzaleznic sie przenigdy od chlopaka.Musisz byc samowystarczalna nigdy nie licz na jego pieniadze,owszem pomoze ci ale przy najblizszej okazji wypomni w sposob trudny do opisania.Badz bardziej niezalezna,to czsami dziala.Powodzenia.
zycze autorce watku powodzenia i przezwyciezenia trudnosci!
dodam tylko ze narodowosc nie ma wg mnie znaczenia,polak czy wloch sa dobrzy albo zli.Mieszkam w italii od ponad 6 lat i roznych ludzi poznalam.Za 3msc wychodze za maz za wlocha,zabrzmi banalnie ale jest cudownym czlowiekiem i jestem pewna swojej decyzji.
Mam znajoma ktora 3lata mieszkala z polakiem w rzymie,on potem praktycznie wyrzucila ja na ulice bo zachorowala i nie mogla pracowac...teraz ma meza wlocha i jest zadowolona i spokojna.
Zreszta dziewczyny ktore sa dlugo we wloszech wiedza jak jest i nie musze nawet o tym pisac.
Jedyne co mam nadzieje ze minie to ta nostalgia za moja mama i siostrami w polsce,wlasnie wrocilam po 2tygodniach(bylam sama) i po powrocie czulam sie okropnie nie na miejscu,dzis juz mi lepiej.Mam nadzieje ze to uczucie minie kiedy bedziemy juz miec dziecko?powiedzcie ze tak :-)
pozdrawiam wszystkich,anka z genui
ps.moze jest ktos z genui??
do autorki listu..oj Kochana nawet nie wiesz jak mi sie serduszko scisneło po przeczytaniu Twojego listu..faktycznie łatwo jest komus dawac rady co powinin zrobic jak sie zachowac..ale w tej sytuacji jest dosyc ciezko cokoliwke poradzic..dlatego zycze Ci słusznych decyzji..nie namawiam do niczeg.ale uwazam ze powinno sie przede wszystkim słuchac samego siebie..swojego serduszka i tego co podpowiada intuicja..Moja siostra niedawno po 10 latach "szczesliwego" małzenstwa w koncu sie rozwiodła...ciezko jej było bo mam malutka dziewczynke..i nawet tuz przed sama spara rozwodowa pytała "Aga..ale czy ja na pewno powinnam..moze powinnam zacisnac zeby.."Ale juz jest po..szczesliwa ryczaca 30tka;))))oczywiscie nie poduwam tak drastycznego rozwiazania..ale mylse ze czasem wart jest ryzykowac..nawet za cene tego,ze sie popełni bła..tak czy inaczej zycze Ci z całego sreducha jak jak naj naj lepiej::)Buziaki
witajcie

widze ze nadal ktos dopisuje sie do tematu. faktycznie problem jaki ja mialam moze dotyczyc kazdej z nas. zreszta nie tak dawno odezwaly sie do mnie osoby ktore sa w podobnej sytuacji lub obawiaja sie takich problemow. jest ciezko na pewno osobom ktore czuja sie same we wloszech. gorzej jest jesli mysla ze mezczyzna , maz jest jedyna szansa na ich zycie. tzn uzalezniaja sie od faceta i wola byc z nim za wszelka cene bo gdyby musialy wrocic do pl z dzieckiem czy bez nie dadza sobie rady.

ja tez tak myslam ale na pewno nie jestem az tak uzalezniona od niego. najgorzej bylo mi zniesc fakt ze mnie zawiodl, ze mnie nie popiera nie pomaga, poczulam ze jestem sama i bez silna. chcialam aby wypelnil moje zycie po brzegi tak ja robie to dla niego. w gruncie rzeczy jest to niemozliwe i niezdrowe. czesto mamy wyobrazenie o idelnym zwiazku i jak cos nie gra to juz jestesmy zalamane i wyobrazamy sobie wielkie nieszczescie.

w moim przypadku wiem gdybym wyjechala i go zostawila nie swiadczyloby o mojej bezsilnosci czy nieszczesciu. wiem ze bym dala rade.
tymczasem moje zycie rozegralo sie tak ze zostalam bo doswiadczylam skutki zmiany mojego meza. ciesze sie ze tak sie stalo. ale na pewno gdyby bylo odwrotnie czulabym zal do siebie ze wyszlam za niego za maz... ze mnie zawiodl itd. z czasem wiem ze to mija i mozna zaczac od nowa. tak jest jak nie ma sie dzieci. gdy sa dzieci male zwlaszcza sprawa zaczyna sie komplikowac. badz co badz jestesmy matkami i chcemy zeby nasze dzieci mialy 2 rodzicow.dlatego rozwazamy powoli i rozwaga roztania.

na koniec powiem ze wszystko zalezy od nastawienia. trzeba troche przymknac oczy na pewne rzeczy, nabrac dystansu. ale tzn ze mam sie absolutnie poddac mezowi- zebyscie zle nie zrozumialy moich slow.
ja mowie ze trzeba sie zorganizowac.

nie pracuje ale wstaje o 5,30. codziennie lub prawie, w niedziele tez. rano ucze sie , prasuje gotuje obiad, przejrze gazety zeby byc nabiezaco.
kiedys moj maz powiedzial jak wstajesz o 5 to wyprasuj mi koszule. ja mu na to ja nie po to wstaje wczesnie zeby ci wyprasowac tylko wstaje dla siebie , bo mam spokoj moge sie uczyc, poczytac. czasami prasuje jesli nie chce marnowac slonecznego dnia na siedzenie w domu.
przestalam biega plac zabaw, zakkupy, prasownie sprztanie itd, wiecie jak to jest. gotuje obiad na 2 razy, zamrazam i mam juz cos gotowego jak mi sie nie chce gotowac. w sobote absolutnie nie gotuje, pizza i makaron na szybko. w ciagu tygodnia zupy, miesa zalezy.

prasuje gdy mam czas, piore jak trzeba a sprzatam razem z mezem. a wyglada to tak. wpadam zabiegana do domu z dzieckiem na chwile przed przyjsciem meza. zaczynam gotowac (cos co odmrozilam) a jemu mowie ale syf nie mialam czasu, musisz mi pomoc bo popoludniu musze sie uczyc i nie bede miala czasu , potem spacer z dzieckiem a potem juz wiadomo wieczor i nie ma sie sil. i on w tym momeciie odkurza myje podloge a ja gotuje.
podobnie jest wieczorem, on myje dziecko ja najwyzej przygotuje kolacje czy pokoj bla bla bla.

juz przestalam prasowac na polecenie, jesli mam koszule w szafie goly nie pojdzie do pracy.

to sa tylko przyklady. reszta dziala mniej wiecej podobnie. jestem spokojniejsza, mniej zdyszana i .. zadowolona z meza. zobaczymy dalej.


na razie jest dobrze.

papa
proponuje kontynuacje tego zrytego watku w postaci - rozwiodlam sie, pozniej bedzie dostalam pierwsze alimenty, nastepnie wciaz go kocham a na koncu jego tesciowa to transwestyta
WitamrnBardzo podoba mi się to co napisałaś,bardzo mądre rzeczy.Ile Ty masz lat?rnJa jestem prawie 2 lata z Sycylijczykiem ale ja mieszkam w Polsce,on na Sycylii,chciałabym dowiedzieć się wiecej od Ciebie jak to jest żyć na codzień w Italii z Italiano,mamy jakieś plany, ale ja trochę mam obawy.Mam 37 lat niby nie jestem już młoda,ale jestem ostrożna bardzo.Daj znac jak możemy się skontaktować.Pozdrawiam rnKasia
Mam 37 lat niby nie jestem już młoda......no comment
troche nie rozumiem dowcipu z rozwodem ,alimentami a miloscia. czuje sie troche urazona. odebralam to jako wysmiewisko.
no chyba ze ja nie mam poczucia humoru.

a co do wskazowek na zycie z wlochem. nie mam takich. nie rozrozniam facetow wg narodowosci. to bez sensu, ba to rasizm.podobne problemy moglabym miec z polakiem niemcem czy afrykaninem. roznica jest tylko taka ze jak sie nam dzieje zle to nagle zauwazamy te zle cechy partera o ktorych mowila nam rodzina znajomi . przypominamy sobie ich slowa "bo on jest wlochem to....". tak samo by bylo gdybym wyszlam za kogos innego. - "ooo pije jak polak - mowila ci matka nie wychodz za polaka bo to pijaki i lobuzy".... itd itd.

to jest nie wlasciwe myslenie. nie mozemy obwiniac siebie bo skoro wyszlysmy za wlocha to bylysmy przygotowane za jego zagrywki. nie mozemy tez obwiniac partnera bo jest takiej a nie innej narodowosci.
moj maz jest wlochem ale przede wszystkim jest moim mezczyzna, mezem i ojcem mojego dziecka.

moge pomoc tym osoba ktore czuja sie zagubione po przyjezdzie do wloch. co dopiero wyszly za maz i nie wiedza co robic. uwazaja ze malzenstwo wypelni ich zycie. mysle ze wiekszosc z nich sie bbb myli. ja stracilam dosc duzo czasu. wg mnie za duzo. nie mialam pomyslu , balam sie myslam ze nie dam rady. postawilam na 1 miejscu dom , meza dziecko, sprzatanie codzien jak to robia wloszki. bez sensu, nalezy zorganizowac tak czas by w miare wszyscy byli zadowoleni , dom nie przypominal slamsu ale musimy miec czas dla siebie. nie mowie tu o plotkach, fryzjerze... nie trace czasu na takie rzeczy.

gdyby co to piszcie na [gg]


pozdr
osobom a nie osoba... skandaliczny blad
Przez przypadek trafiłam na tę stronę,przeczytałam ją od początku do końca i aż złapałam się za głowę.Kobietki,litości.Zauroczyłyście się smagłą cerą,egzotycznym nazwiskiem.Macie w głowach wyobrażenie o miłości i małżeństwie rodem z "Harlekinów".Że zawsze będzie tylko patrzenie sobie w oczy,wzdychanie,czułe gesty.A małżeństwo to też codzienne zmaganie się z kłopotami,nawykami partnera,to tolerowanie jego wad i zalet.Ja jestem mężatką od ponad 20 lat,przez ten czas nauczyłam się kompromisów.Mamy ponad 20 letnią córkę.Też mam męża ważącego ponad 100 kg,też jest synusiem mamusi(chociaż ma jeszcze rodzeństwo),też nie chodzi do kościoła ale nie przyszło mi do głowy aby z tego powodu od razu się rozwodzić.Tak samo mój mąż wciąż tkwi przy mnie mimo,że ja jestem bałaganiarą a on pedantem.Konflikty się zdarzają ale jakoś wypracowaliśmy kompromisy.Dużo czasu spędzamy razem ale też sporo osobno:nigdy razem wczasów,każde z nas ma swoje zainteresowania i swoją grupę znajomych. W tym szaleństwie jest metoda.Mąż b.dużo pracował w delegacjach,często na kontraktach zagranicznych,ja nigdy do niego nie jeździłam chociaż mogłam.To było celowe.Każdy jego powrót do domu był randką,sekretną schadzką.Do dziś czujemy się jak narzeczeni,wciąż młodzi chociaż on ma już 50 a ja 47 lat.Nigdy się nie zdążyliśmy znudzić sobą.A wychodząc za mąż za cudzoziemca nie możemy kształtować go na siłę na swoją modłę,powinniśmy najpierw poczytać o zwyczajach kulturowych danego kraju aby później nie było rozczarowań przy byle niepowodzeniu. We Włoszech panuje matriarchat,matka dla Włocha jest najważniejsza,to ona ma we wszystkim decydujące zdanie.Pomyślcie o tym.
po pierwsze nie uwazam ze akurat moj problem i droga do rozwodu bazowaly na glupim nie pojsciu do kosciola czy dlatego ze on wazy ponad 100 kg (wole misiow a nie kosciotrupy ale nie o to mi chodzi)

dosc obszernie opisalam moja sytuacje, moze za bardzo. podalam wiele przykladow z zycia codziennego porzadki, randki, kupki dziecka, zakkup komp itd itd. kiedy bylam zalamana - bo bylam- doszly do mnie mysli ze tak na prawde nie pasujemy do siebie, pojawilo sie takie odczucie. poprostu tak czulam w srodku bez zadnych analizy czy on chodzi do kosciola. takie uczucia sa normalne bo wlasnie tym momencie bylam zla na swoj los. troche sie obwinialam , do niego mialam pretensje itd.znalazlam sie w nowej sytuacji ktorej sie wystraszylam. zylismy jak psy ,a ja balam sie kolejnego kroku mojego meza. pewnie, slyszy sie to i owo co sie dzieje z polkami i dziecmi, ze sa oskarzane o porwania itd. poprostu sie wystraszylam i nie wiedzialam jak mam za to wszystko zabrac.
pamietacie piosenke wyszlam za maz zaraz wracam - ewy bem- wlasnie w takim stanie bylam, juz nie jestem.

po 2 idealna milosc z harlekinow- bzdura. moj przypadek jest dosc specyficzny, nigdy w zyciu nie myslam ze wyjde za maz za wlocha, nie wiedzialam co to jest italiano. tu na forum czesto dziewczny pisza jaka jest roznica miedzy kochankiem hiszpanskim wloskiem i jeszcze jakims- spiacente nie naleze do tej grupy kobiet. powiem inaczej, na poczatku zwiazku moj maz sie wiginal jak paw, 2000 razy mowil mi ze mnie kocha i bla bla - ma mu zawsze mowilam zeby zwolnil. ale wiedzialm tez ze tacy sa i nie przywiazylam do tego wagi. to samo tyczy sie spraw intymnych. nie uwazam ze malzenstwo ma byc wypelnione 2000 kocham cie, 23 uprawianie seksu. 8 razy kolacja przy swiecach, i conajmniej 3 prezenty i kwiaty - w skali - tydzien.
mnie brakowalo innych rzeczy ktore wypelnia nasze zycie. chcialam dosc do chwili w ktorej bym odczuwala szczescie (mimo ze dzisiaj np. maz zostawil mokry recznik na pralce - to jes tylko przyklad).

moj maz wiedzial od poczatku ze nie bedziemy mieszkac przez cale zycie we wloszech i byl swiadom ze ten kraj mnie w ogole nie pociaga. zreszta jak wychodzimy gdzies i ktos pyta mnie sie czy mi sie tu podoba - mowie nie , oni robia oczy a ja i moj m w ogole sie tym nie przyjmujemy. i takie moje zachowanie nie jest wynikiem ze nie chce tu byc lub cos innego - tak bylo od samego poczatku.

np nie moglabym robic tak ja ty. wczasy osobne ,osobni znajomi - wy sie mijacie nonstop. ok ja mam swoich znajomcy maz swoich- czasami wychodzi sam z facetami - on tego potrzebuje wiec nie moge byc zla, ba nawet tego nie analizuje.
zyjemy tak szybko ze szczerze wole spedzac czas z mezem niz na dyskusjach w barze. nie uwazam tez ze twoj system jest dobry(dla mnie). tak moglabym zyc z kimkolwiek w ktorym sie zauroczylam. bo mijajac sie i spotykajac sie od czasu do czasu nie bylabym wstanie zweryfikowac naszych uczuc. wiec tak jak ty caly czas bylibysmy narzeczenymi. ale to jest twoje malzenstwo twoj sposob i dobrze sie z tym czujesz. ja niestety nie.
to nie jest krytyka. mowie tylko ze mnie by to nie odpowiadalo.



mnie brakowalo innych rzeczy ktore wypelnia nasze zycie. chcialam dosc do chwili w ktorej bym odczuwala szczescie (mimo ze dzisiaj np. maz zostawil mokry recznik na pralce - to jes tylko przyklad).



i na koniec. zauroczona nigdy nie bylam!!!!!!!!!!
w moim mezu. zdecydowalam sie na slub bo tego chcialam i wiedzialam ze to jest gosc dla mnie. podjelismy decyzje o dziecku bo tego chcielismy. nic sie nie stalo przez przypadek. wiele osob jest w szoku bo jestem mloda i jestem mezatka i matka- mysla ze wpadlam i dlatego znajduje sie we wloszech. bzdura!!! ja tego chcialam i gdybym miala mozliwosc podjecia decyzji jeszcze raz zrobilabym to. ooo tylko prosze nie pisze ze nie doroslam do decyzji ze jestem jeszcze mloda blabla

i teraz bede okrutna. jestem oburzona ze ktos moje malzenstwo definiuje jako zauroczenie. nie trzeba sie lapac za glowe. nie trzeba litosci jestem ciekawa dlaczego kolezenka wyszla za maz za wlocha????


ps aa chyba najmniej pisalam o jego matce . to nie byl temat przewodni.
Witam ponownie!

Moja z kolei sytuacja juz calkowiecie sie wyjasnila, moj chlopak zostawil mnie obecnie juz w 4 m-cu ciazy, obwiniajac mnie oczywiscie za niepowodzenie naszego zwiazku. Od jego brata uslyszalam dodatkowo ze nieusuniecie dziecka to z mojej strony byl wielki przejaw egoizmu, bo skazalam tym dziecko na dorastanie w rodzinie patologicznej, bez ojca...oj, tego juz moj ciasny rozumek nie jest w stanie pojac....zostalam wyrzucona z Wloch bo nie bylismy malzenstwem, w ciazy i zostawiona ostatecznie sms-em po dwoch miesiacach dochodzenia przez mojego ex do "rownowagi emocjonalnej". Mam do wszystkich ogromna prosbe, jesli dziewczyny macie dotep do takich informacji, gdzie lepiej starac sie o alimenty? tatus zarabia dosc dobrze, ma swoja firme . Jakiej wysokosci alimentow moglabym sie spodziewac w Polsce a jakich we Wloszech? gdzie mialabym dochodzic ojcostwa? narazie nie mam z nim zadnego kontaktu i chcialabym sie dowiedziec co jest dla mnie, a przede wszystkim dla dzieciaczka lepsze.
milego dnia dla wszystkich, domi
Bem,nie obrażaj się.Nie chcę nikogo pouczać ani moralizować.Moje pisanie jest ogółnie o małżeństwie.Coś niecoś przeżyłam,sporo złego(jak to często bywa,nieraz aż wióry leciały.Ja mam charakter typowej Włoszki chociaż jestem Polką,mąż jest sangwinikiem duszącym wszystko w sobie)ale więcej dobrego.Gdybyś dokładnie przeczytała to byś zrozumiała o co w tym chodzi.Też wiele mnie u męża drażni ale przez te ponad 20 lat wspólnego życia nauczyłam się z nim postępować.Zresztą ja też nie jestem bez wad(wspomniane już bałaganienie).Może ja jestem starej daty, ulepiona z innej gliny.Ale jakoś ciągnę ten wóz i wypracowałam jakieś kanony.Co do osobnego spędzania urlopu.Były tego 2 przyczyny.Dziecko,któremu trzeba było zapewnić opiekę więc jeździła na część wypoczynku z ojcem a część ze mną.I różne zainteresowania.Mąż kocha wędkowanie a mnie trafia jak widzę tak bezsensowne moczenie kija,boks,piłkę nożną(sam kiedyś uprawiał te sporty),najlepiej wypoczywa nad wodą.Ja kocham góry(on tam źle się czuje a tam nie da się również wędkować)i czynny wypoczynek.Początkowo,zaraz na początku naszego wspólnego bycia próbowaliśmy razem spędzać urlopy,męczyliśmy się,kłótnie wybuchały o byle co,później na świat przyszła córka.I wtedy podjeliśmy decyzję o odrębnym spędzaniu wolnego czasu.Poza tym czasami trzeba od siebie odpocząć,trochę egoizmu nie zaszkodzi.Co do odrębnych znajomych.On ma przedewszystkim sportowców i wędkarzy.Ja z kręgów medyczno-kosmetycznych.Wyobraź sobie jak ja bym się męczyła słuchając na okrągło o spławikach i innych cholerstwach.A ile on doznawałby cierpień słuchając jak my paplemy o wizażu,problemach medycznych.Mamy też wspólnych znajomych z którymi spotykamy się razem.Odrobina tego zdrowego egoizmu sprawia,że mimo naszych lat(ja 47,on 50)nadal kochamy się i szanujemy,potrafimy to sobie okazywać.A powroty po jakiejś tam rozłące(wczasy,jego delegacje)traktowaliśmy jak randkę,a jak to smakowało.Nigdy nie sądziłam,że to moje małżeństwo tyle przetrwa.Jesteśmy jedynym w jego rodzinie które się nie rozpadło.Najważniejsze są kompromisy,umiejętność słuchania,czasami udawanie,że to on ma racje a i tak robienie swojego.I wilk syty i owca cała. Życzę wszystkim wam tak udanego życia jak moje,mimo burz i tornad które się nam zdarzały,słońce częściej świeciło.Buziaki.
Dowiedz się w ambasadzie czy Polska ma podpisane z Włochami umowy o alimentach.Jeśli nie to będąc w Polsce dostaniesz najwyżej 170 zł zasiłku alimentacyjnego i jak ci się uda to jakieś grosze z opieki społecznej.
Nigdzie nie pisałam,że wyszłam za Włocha.Mąż jest Polakiem.To we mnie są szczatki genów włoskich chociaż urodziłam się Polką.Pobraliśmy się ponad 20 lat temu,po kilkuletniej znajomości(pełnej wzlotów i upadków) bo byliśmy sobą zauroczeni i tak jest do dziś.Kochamy się mimo lat,dalej jesteśmy sobą zafascynowani,zauroczeni,nie wyobrażamy sobie możliwości rozwodu chociaz kiedyś różnie bywało.Nie wstydzę się powiedzieć,że moje małżeństwo jest jak ciągła randka bo nigdy nie wiem czym będę zaskoczona.Mój Król Lew wciąż mi imponuje i fascynuje,a ja jego.Zresztą właśnie razem siedzimy i piszemy to co za chwile przeczytasz.Uzupełniamy się.On świetnie gotuje(chociaż nie jest zawodowym kucharzem),prowadzi dom.Ja znam się na remontach i wszelkiego rodzaju naprawach do których on nie ma cierpliwości.Naprawdę,moja metoda postępowania z facetami i model naszego partnerskiego małżeństwa zdał egzamin.Tobie i wszystkim innym dziewczynom też się uda.Grunt to nie poddawać się.Papałki.
Tu w Itali matka dziecka ma wieksze prawa niz u nas w polsce Twoj Eks bedzie musial placic na ciebie i dziecko ....jest tu na pewno sporo dziewczyn ktore Ci udziela informacji ...
Jestem 20latka. Za rok chciałam przenieść sie na studia do Bari w ramach Erasmusa. Narazie nic nie wiem na temat studiowania i życia w ty kraju dlatego zwracam się o pomoc. Ucze się włoskiego. Od dziecka marzyłam żeby wyjechać dó Włoch ale czytając listy na forum mam teraz mieszane uczucia. Proszę napiszcie mi coś nA TEMAT TRADYCJI ZACHOWANIA WŁOCHÓW. POZDRAWIAM I DZIĘKUJE ZA POMOC
Jak przelecisz wszystkie wpisy,co zajmie ci dużo czasu,bo są na różnych forum, to się zorientujesz.Wpisy dotyczą głównie zachowania.A najlepiej otwórz nową dyskusję bo tak pogubisz się
Pasja!
Sprawe o ustalenie/wykluczenie ojcostwa, jesli ojciec nie uzna dziecka, skladasz w polskim sadzie wlasciwym dla Twojego miejsca zameldowania.
Sprobuj skontaktowac sie z ex-em - moze jest jakas szansa, aby uznal formalnie dziecko (uznaje sie nienarodzone dziecko na podstawie oswiadczenia zlozonego we wloskiej Comune...), bo ustalanie ojcostwa nie zawsze konczy sie pewnym wynikiem: czesto np. ojcostwo nie zostaje wykluczone, ale nie zostaje tez stwierdzone z calkowita pewnoscia...

Pozew o alimenty rowniez zakladasz w polskim sadzie.

Masz podac prawidlowy adres zamieszkania pozwanego (czyli ex-chlopaka) jako, ze akta sadowe sa przesylane przez polski sad do konsulatu z prosba o pomoc prawna, tj. o przekazanie ich do sadu wloskiego wlasciwego ze wzgledu na miejsce zamieszkania pozwanego.
Zapewne znajdzie sie w nich wniosek o przesluchanie pozwanego. Akta, po przesluchaniu, wloski sad nastepnie przesle do polskiego konsulatu (Rzym lub Mediolan, zalezy czy chlopak mieszka na polnocy czy w centrum/poludniu Wloch) i stamtad dalej pojda do sadu w Polsce. To tyle, na temat, jak podobna sprawa zwykle sie "rozwija".

Zobacz, czy sa jakies informacje na stronach konsulatow: www.milanokg.it (Mediolan) lub www.consolatopolacco.it (Rzym). Mozesz tez sprobowac do nich sie dodzwonic i prosic o porade konsula ds. prawnych, ktory zajmuje sie sprawami alimentacyjnymi i im podobnymi.
pozdrawiam.
Historia bardzo smutna... W każdym razie dziękuję za pokazanie, że życie we Włoszech to nie bajka i uświadomienie o tym jak może wyglądac życie!!! Dziękuję!
Kobieto ja jestem zona sycylijczyka. ZWIEWAJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
i TO SZYBKO!!!! MALZEMSTWO Z SYCYLIJCZYKIEM TO WIEZIENIE I NIC WIECEJ!!
Możesz złożyć w polskim sądzie pozew o ustalenie ojcostwa i alimenty zaraz po urodzeniu dziecka. Musisz podać dokładny adres, dane osobowe ojca dziecka wraz z datą i miejscem urodzenia. W wypadku dziewczyny, której pomagałam w podobnej sprawie wymagali nazwiska rodowego jego matki, danych o ojcu itp. Jak znasz adres jego miejsca pracy też podaj. Sprawa mojej znajomej ciągnęła się 3 lata, bo facet się wymeldował z miejsca pobytu, w związku z tym dla ułatwienia identyfikacji podałyśmy też nr rejestracyjny samochodu, prawa jazdy itp. Efekt był taki, że po 2 miesiącach włoski sąd poprosił o podanie nazwiska poprzedniego właściciela samochodu :-))). Absurd. Wytrwałości !!! Najlepiej wziąć dobrego adwokata.
No to ladnie, jezeli uda ci sie zmienic Kalabryjczyka to Ci ufunduje jakas nagrode, od kiedy jestem we wloszech przebywam tylko w ich towarzystwie i stwierdzam ze to najtrudniejszy material. Moj szef jest z kalabri, ja mowie ze jest na wpol afrykaniniem bo z jego domu na prawo widac etne a na lewo piramidy. Jeszcze nie slyszalem zeby powiedzial komus ze ma racje. To jest typ ludzi ktorzy moga prowadzic motocykl bez kasku (testa dura)....
do dag06: podoba mi sie co napisalas o niezaleznosci,uwazam ze najwazniejsza sprawa jest niezaleznosc i to nie tylko od chlopaka wlocha ale od kazdego faceta.pozdrawiam
"We Włoszech panuje matriarchat,matka dla Włocha jest najważniejsza,to ona ma we wszystkim decydujące zdanie.Pomyślcie o tym." napisala 12&...rnno to ja nie mam chyba wlocha, bo moj to nawet nie dzwoni do mamy...chyba , ze mu powiem...bo wstyd...ja mam czesciej kontakt z jego matka i jak sie okazuje, ze cos jej powiedzialam z naszego zycia...jakas zwykla pierdole, to on zdziwiony...dlaczego ja wtajemniczam w nasze sprawy...(???)... to bardzo pozytywny objaw u wlocha...nie uwazacie?rnNo wiec dziwczyny...wszystko zalezy od czlowieka, mniej od jego pochodzenia narodowego...tak sadze...
jak z wlochem to zle zrobilas :(
urodzisz mu dziecko i juz bedzie ci rogi przystawial.
Oni sie rodza z taka mentalnoscia nic nie poradzisz.
Wszystkiego naj naj i mu sie nie daj
Moze pomysl troche zanim cos napiszesz, jakim prawem mowisz "oni"??Oni czyli kto, WSZYSCY WLOSI???Rece opadaj, juz tu gdzies czytalam twoje madrosci na temat mentalnosci Wlochow, tym pisaniem obrazasz duzo osob odwiedzajacych to forum, miedzy innymi mieszkajacych tu na stale, wiec spusc z tonu troche.
magda
Temat przeniesiony do archwium.
211-240 z 352

« 

Życie, praca, nauka

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia