Ciao dziewczyny, ja tez się melduje w 15 już czesci:)
Pierwsze slowa do Aliski:) Bardzo , ale to bardzo chetnie spotkałabym się z Toba w realu. Ja niestety jestem z Wielkopolski, wiem ze ty z Gornego Slaska. Ale mam nadzieje , ze jakos uda nam się spotkac. Może znajdziemy jakis kompromis. Ja ostatnio w tamtych okolicach bylam w ten poniedziałek, jak wrocialam z IT, latam wizzair, z Katowic-Pyrzowic. Mam rodzinke 30 km od Katowic, wiec zawsze u nich zahacze, żeby mi było wygodniej z walizami. Aliska podaje Ci mój nr [gg] , podawalam go już na tym forum pare razy, ale możesz nie mieć, mam nadzieje , ze się jakos zgadamy, bo mam ogromna ochote na rozmowe w twoim towarzystwie, przy piwku, czy kawce:) :) :)
Jeśli chodzi o zazdrość, z natury jestem osoba, która nie lubi uogólniać i nie chce osadzac wszystkich Wloszek o jakies zle cechy, ale coś w tym jest. Mam jeden przykład z zycia wzięty…Będąc pierwszy raz u Italiano poszliśmy razem na spotkanie z jego kolezankiami i kolegami z jakiegos kursu, który robil przez rok. Oczywiście elegancko się ubrałam, gustownie, ale z umiarem. Jak się pojawiliśmy, wszyscy już prawie byli…na dzien dobry zostalam zmierzona przez damska czesc towarzystwa od stop do glow, niezbyt przychylnym wzrokiem, …a po chwili uslyszlam pytanie , „skad jestes” po wlosku…dobrze wiedziały, ze z Polski, bo italiano rozmawial wczesniej przez telefon, ze przyjdzie ze swoja dziewczyna z Polski…a wiec jak z duma powiedziałam „sono Polacca” nastąpiły szepty i glupie uśmiechy…ale co tam ja się nie przejmowałam… wśród nich znalazla się jedna „normalna”czyt mila, z która rozmawiałam przez polowe wieczoru…mila była tez meska czesc towarzystwa:) Na koniec dodam, ze nie wszystkie sa zle, zawsze znajdzie się jakas mila osobka.
I dodam ze powodem z pewnością nie była bariera jezykowa, te dziewczyny studiowaly z italiano na jednym roku, chinski i angielski, a i pare znalo nawet niemiecki.
Aliska , ja tez przeczytałam Zahir’a Paulo Coelho i to 3 razy…bylam zachwycona historia mężczyzny, który na nowo odkryl swoja zone i milosc…wciągnęła mnie doszczętnie, nie mogłam uwierzyc w tą wrecz „obsesje” w pozytywnym tego slowa znaczeniu głównego bohatera, na tle zony, to było po prostu piekne, ah ah, …czy to jest możliwe również w normalnym zyciu????…mam nadzieje ze tak:)
Franci, trzymaj się kobitko, takie zawiedzenie się na kims, kogo uważało się za prawdziwego przyjaciela to niezły kolec w serce…to jedna z najgorszych rzeczy, jakie może się przytrafic.. Jeśli siegasz pamięcią kiedy to wspolnie spędzałyście czas i piekne chwile to zal napływa…rozumiem to bardzo dobrze..bo przyjaciel to ktos Wielki, przed kim otwierasz serce i czujesz zaufanie…trudno pozniej je ponownie odbudowac…zycze Ci samych prawdziwych przyjaciol w zyciu, jak i każdej fioletce, która tu gości:)
Weba , tak mi się wydawalo, ze cos mamy również wspolnego, z wcześniejszych twoich wpisow na temat twoich perypetii wyczuwałam jakies podobieństwa, takie rzeczy się czuje ..tak tak …tez wpadnij na kawe;) A tak wogole to musze powiedziec, ze babki na tym watku to niezle okazy;) kazda z pasja stara się isc przez to zycie…
Emra, a co to znow za „lis”, nie jestem wtajemniczona, wiec się mogę tylko domyślać, a wyobraznie to ja mam olbrzymia, hoho;)))
A gdzie się podzialy inne panny fioletowe:
*Cashia
*Agarowa
*Anka1
Kolezanka lulilaj to już wogole ucichla…
Pozdrawim wszystkie serdecznie i z osobna:)