sardynka

Temat przeniesiony do archwium.
181-210 z 239
Sądzę, że czas najwyższy podsumować ten wątek. Pralino, pozwolę sobie na wklejenie ciekawego artykułu:
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie?
Przemoc w związku dwojga ludzi nie polega wyłącznie na wykorzystywaniu fizycznej przewagi jednej ze stron w celu zniewolenia, molestowania seksualnego i bicia partnera, lecz także na psychicznym znęcaniu się nad nim, lżeniu i urąganiu jego godności osobistej. W przypadku, gdy partner posuwa się tylko do tego drugiego rodzaju przemocy, jego ofiara często sama nie jest pewna, czy ten typ zachowań mieści się w granicach normy burzliwych związków, czy może je przekracza. Wątpliwości wykorzystywanej w związku strony są tym większe, że jej partner potrafi być czarujący, troskliwy i uprzejmy, aż do czasu niekontrolowanego wybuchu złości, za który winą obarcza właśnie ją, maltretowany przez siebie obiekt.

Jak rozpoznać osobę, która wykorzystuje emocjonalnie partnera? Szukaj raczej schematów postępowania, których celem jest kontrola, ograniczenie swobody, w tym podejmowania ważnych wyborów życiowych i sponiewieranie swojej towarzyszki życia niż pojedynczych przypadków zachowań.

Zachowania, które kwalifikują się jako akty przemocy psychologicznej dzieli się na następujące kategorie:
Destrukcyjna krytyka i werbalna agresja: przedrzeźnianie, krzyk, oskarżanie, obrzucanie wyzwiskami
Taktyki wywierania presji: zabieranie dzieci, pieniędzy, kluczy, samochodu, wyłączanie telefonu, rozpowiadanie fałszywych informacji na temat partnerki
Okazywanie pogardy: lekceważenie, poniżanie przy obcych ludziach, przerywanie rozmów telefonicznych, brak szacunku dla pracy, wysiłków i opinii partnerki
Izolowanie: kontrolowanie lub blokowanie rozmów telefonicznych, narzucanie swojej woli w sprawie, gdzie partnerka wychodzi i z kim się spotyka, utrudnianie kontaktów z rodziną i przyjaciółmi
Prześladowanie: śledzenie, stałe weryfikowanie, czy partnerka mówi prawdę, zaglądanie do jej korespondencji, publiczne zawstydzanie partnerki
Grożenie: wykonywanie grożących gestów, niszczenie osobistych przedmiotów ofiary, rzucanie tym, co „się nawinie pod rękę”, kopanie w ściany, wymachiwanie nożem, onieśmielanie swoją siłą, straszenie użyciem przemocy fizycznej
Zaprzeczenie: oskarżanie partnerki o to, że sprowokowała przemoc, publicznie odgrywanie kogoś sympatycznego, pomocnego, delikatnego, szarmanckiego, płacz i błagania o przebaczenie, wzbudzanie litości dla siebie.
Osoby o silnych skłonnościach do wykorzystywania i znęcania się nad innymi najpewniej można wskazać na podstawie ich poprzednich związków. Jeśli stosowały w nich przemoc emocjonalną, nie inaczej będą się zachowywać w związku z tobą. Nie popełniaj błędu myślenia, że „ze mną będzie inny, to była jej wina” – właśnie do takiej wersji będzie cię przekonywał „emocjonalny sadysta”. Osobnicy, którzy wykorzystywali psychicznie i fizycznie swojego partnera, prawie bez wyjątku, twierdzą i nierzadko głęboko w to wierzą, że to oni byli ofiarą w ich związku.

Inne cechy i skutki zachowania osoby, która w związku dopuszcza się terroru psychicznego:
Twój partner traci panowanie nad sobą z błahych powodów
Obsesyjnie podejrzewa cię o zdradę lub chęć zdradzenia go
Ma bardzo sztywne poglądy na to, co przystoi kobiecie, a co nie i nie możesz z nim racjonalnie na ten temat dyskutować.
W waszym związku wszystko jest podporządkowane nastrojom twojego partnera do tego stopnia, że pozostajesz ciągle czujna, starasz się odgadywać jego oczekiwania.
Nic nie jest mniej pewne niż jego humor. W jednej minucie czuły, w drugiej okrutny.
Nie znosi, gdy pragniesz prowadzić jakąś część życia towarzyskiego bez niego.
Mówi ci, jak się masz ubierać, z kim się masz przestać przyjaźnić, stara się kontrolować sfery „autonomiczne” twojego życia.
Boisz się go, zrobisz wiele, właściwie prawie wszystko, by tylko się nie zdenerwował.
Pod wpływem jego złości i gróźb zmieniłaś wiele rzeczy w swoim życiu, z wielu zrezygnowałaś, żeby go nie „prowokować”.
Poza popychaniem i szturchaniem, stosuje inne metody zgnębienia cię: używa wyzwisk pod twoim adresem, długo się do ciebie nie odzywa, grozi ci.
Gdy mówisz, że jesteś zdecydowana odejść, nie waha się sięgnąć po ostateczne argumenty; straszy cię, że się zabije, że będziesz go miała na sumieniu...
Jeżeli dwa lub więcej z powyższych punktów pasują do schematu zachowań twojego partnera i/lub sytuacji, które mają miejsce w twoim związku, powinnaś porozmawiać o swoim problemie z zaufaną osobą, zwrócić się do psychologa z prośbą o dalsze wskazówki
http://kafeteria.pl/przykawie/obiekt.php?id_t=75
Tylko jeszcze pamiętać że przy związkach mieszanych wyczucie czy partner będzie się nad Tobą znęcał jest 6 krotnie trudniejsze niż gdybyś była związana z kimś kto wyrósł w tej samej kulturze.
Xxxvalentina, również 6 razy trudniej w związku mieszanym jest uniknąć pułapkę "złej miłości":
Samotność w Szwecji, Ewa

Były to lata 80-te, ja młoda z małym dzieckiem, świeżo po rozwodzie. Odbył się on "po przyjacielsku". Po prostu wygasła miłość.

Pewniego dnia na zabawie w restauracji poznałam czarującego Szweda. Zauroczył mnie. Nie byłam przyzwyczajona do codziennych telefonów po pracy, chociażby po to tylko, by powiedzieć "dobranoc". Potem okazało się, że pracując w telekomunikacji, mój ukochany korzystał z darmowych rozmów.

Któregoś dnia pożyczył ode mnie słowniczek polsko - szwedzki. Sądziałam, że (dla mnie) chce się nauczyć polskiego. Byłam oczarowana, bo był niesamowicie miły i do tego cholernie przystojny. I starszy ode mnie o 6 lat. Dojrzały - myślałam...

Codziennie słyszałam "kocham Cię". Wówczas jeszcze nie wiedzialam, że dla Szwedów te słowa niewiele znaczą. Oni używają ich na codzień. "Kochanie" mówią do każdej nowopoznanej kobiety.

Miłość kwitła. Czasem prosił mnie tylko, żebym przetłumaczyła pełne miłosnych wyznań listy do jakiejś Polki, w której rzekomo kochał się jego najlepszy przyjaciel... Cieszyłam się ze szczęścia kolegi... No cóż, byłam młoda i nie nie wiedziałam, co to obłuda i klamstwo. Tak zostałam wychowana. Wpojono mi, że trzeba ufać ludziom.

Po pół roku znajomości zaplanowaliśmy ślub. Miał się odbyć na Św. Jana. No i dziecko... On marzył o dziewczynce. A potem miało być jeszcze jedno, aby córeczka nie była sama.
Na początku miałam obawy, ale on zaraził mnie swoim optymizmem. Zresztą byłam zakochana po uszy. Zaręczyliśmy się. Zamieszkałam u niego, w Szwecji.

Przyszło lato. Ślub przesunęliśmy z jakiś błahych powodów, choć byam w ciąży... I nagle mój "przyszły" wyjechał w ważną podróż służbową. Nic nie podejrzewając odprowadziłam go na pociąg i czule pożegnałam.

Na jesieni dowiedziałam się od koleżanki, że widziała go na promie do Polski. Bardzo mnie to zaskoczyło. On przyznał się, że wyjechał w ważnych sprawach wojskowych. Tłumaczył, że nie chciał mnie denerwować, ale grozi mu sąd wojskowy.
Ale tym razem już nie uwierzyłam. Zaczęłam powoli rozumieć, kto był rzeczywistym autorem listów "zakochanego najlepszego przyjaciela". Byłam coraz bardziej podejrzliwa, ale on do niczego nie przyznał się wprost.

Między nami zaczęło się psuć. Byłam w 5 miesiącu ciąży, gdy jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość, że firma, w której pracowałam zostanie zamknięta. Szok. Jak to będzie? - myślałam. O pracę po urlopie macierzyńskim jest trudno, a już szczególnie cudzoziemcom.

Ale najgorsze przyszło po 2 miesiącach od utraty pracy. Mój facet zażądał aborcji, gdy byłam w 7 miesiącu ciąży.... Przeraziła mnie jego postawa. Nie mogłam uwierzyć... Na kogo ja trafilam? Psychopatę? Ograniczonego umysłowo potwora?

Pewnego dnia po prostu zniknął. Dzwoniłam do pracy, ale nigdy nie mogłam go zastać. W końcu się odezwał, ale tylko po to, by oznajmić mi, że wyjeżdża za granicę (jakaś tajemnica wojskowa). Na koniec dodał, że mam się z nim więcej nie kontaktowa.

Ile ja łez wypłakałam...

Urodziłam córkę. Byam sama jak palec w obcym kraju, bez bliskich wokół mnie.

Teraz córka ma 22 lata. Ojciec błaga ją o spotkanie od lat. Wcześniej kilka razy się widzieli, ale teraz ona już nie chce.

Ja nic złego o nim nie mówiłam, bo chciałam, aby dziecko miało ojca, ale... co to za ojciec? Córka sama się na nim poznała.
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=269&ShowArticleId=56207
poruszylo mnie wspolczuje i gratuluje
hej Danka, jak tam u kolezanki? zmienilo sie cos? moj eks ukochany dalej sie nie odzywa. i niech tak zostanie. nawet o alimenty jeszcze nie zaczelam sie starac. doszlam do wniosku ze na to bedzie czas, a ja na razie nie mam ochoty o nim myslec. Hanka jest tak cudowna, ze brak mi slow. dzis bylam z nia na zakupach i kazdy mi zagladal do nosidelka co to za czarny lepek wystaje. ma wlosy na 3 cm. na rekach i nogach troche krotsze :-)
Witaj Valentina,mam 3-letnia coreczke i zyje w konkubinacie z Wlochem,ktory mnie krzywdzi,chce od niego odejsc ale boje sie,ze odbierze mi mala bo nie mam srodkow do zycia.Przeczytalam Twoj wpis i prosze Cie o jakas wiadomosc,ja nie znam swoich praw i jestem tu zastraszona przez niego i jego rodzine bo powiedzial,ze jak wywioze mala to moga oskarzyc mnie o porwanie.Jestem na Sardyni,sama jak palec i nie wiem kogo mam sie poradzic a Ty mialas podobna sytuacje.
Prywatni detektywi - z ich usług coraz częściej korzystają osoby, które nie mogą wyegzekwować alimentów od byłych współmałżonków, którzy przed płatnościami uciekli za granicę, pisze "Życie Warszawy".
dalej »



- Takich przypadków jest niestety coraz więcej - mówi Beata Mirska ze stowarzyszenia "Damy Radę". Widać to po liczbie osób szukających pomocy. Trzy lata temu w sprawie tzw. alimentów transgranicznych do stowarzyszenia zgłosiło się ok. 50 osób, w tym roku odnotowano już ponad 500 takich przypadków.

Podstawowy problem to ustalenie miejsca pobytu uchylającego się od płatności rodzica. - Dlatego matki nie mają wyjścia i zwracają się do zagranicznych biur adwokackich i detektywistycznych o pomoc. Odzyskiwanie alimentów z zagranicy to dziś niezły biznes - mówi Anna Szul-Szywała z portalu "Kobieta i Prawo". Pomoc zagranicznych agencji jest bardzo skuteczna, ale niestety droga.

Z pomocą rodzicom ma przyjść nowe unijne rozporządzenie, nad którym pracuje europarlament. - Ułatwi ono odzyskiwanie alimentów - wyjaśnia Genowefa Grabowska (SDPL), europosłanka, która nadzoruje prace nad przepisami. Zakładają one m.in., że w każdym kraju UE powstanie osobny urząd, który będzie namierzał dłużników alimentacyjnych. Nowe przepisy mogą wejść w życie już w 2008 roku.
witam wszystkich. chcialam tylko napisac ze domniemany tatus od paru dni sle maile. chce zebym do niego wrocila i mam ucalowac jego kochana coreczke. zero przeprosin nic. odpisalam ze nie mieszkam juz w polsce i jestem w szczesliwym zwiazku z kim innym wiec niech mi nie psuje zycia. i napisalam, ze nie chce od niego alimentow moze czuc sie wolnym czlowiekiem. on jednak uparcie pisze, ze chce zebysmy przyjechaly. jestem pewna ze to jakis podstep i pewnie zabralby mi mala. dziewczyny uwazajcie...
pralina podziwiam cię za odwagę bo trzeba mieć w sobie bardzo dużo siły, by podjąć taka decyzje. Mój ex małżonek chciał podstępem nakłonić mnie do napisania oświadczenia w którym zrzekam bym się praw do dziecka
to chyba prawnie nie jest mozliwe,nie wierze zeby komus/.nawet kretynowi Wlochowi /mogloby przyjsc do glowy ,ze matka ,ktora nosila 9 mies.pod serecem dzieciatko,matka ktora urodzila w bolach moze chociaz przez sekunde pomyslec o oddaniu dziecka...moze ten gląb mysli, ze ty jakas suka jestes/sorry/ale sama propozycja jest nie do zaakceptowania przez normalnie myslaca osobe.To skandal.On ma jakies kompleksy ten Wlochcio.taki tatus to moze potem i byle komu wlasne dziecko odsprzedac czy to pedofilom czy na czesci..to zaden tatus z uczuciami rodzicielskimi.To skandal.Jestem wstrząsnieta.
no i sie zaczelo. wypisuje caly czas i smie jeszcze miec pretensje, ze mu zdjec nie wysylam. a nie chcial nic wiedziec wczesniej. i mowi ze popelnilismy blad i on chce wrocic :-))palant
pralina coś dostałaś na ten temat n skrzynkę
takkkk mój małżonek czasami przysyła mi po 15 sms-ów na dzień, w tórych na okrągło pisze "OBOJE" popełniliśmy błąd(z tym, że to on mnie uderzył,a nie ja jego), zrozumiałem to i tamto...blablabla...zmienie się..itd. itp.
Zbyt dużo razy wracałam i teraz żyje w przekonaniu, że i tym razem też tak będzie...Popełniłam błąd na samym początku bo nie powinnam była wracać, ale lepiej późno niż wcale i teraz już nie wrócę. Od września odpoczywam psychicznie i dziecko też jest weselsze, powoli jakoś leci...
DZIEWCZYNY NIE POPEŁNIAJCIE MOICH I INNYCH KOBIET BŁĘDÓW-jak WAS facet nie sznuje to naprawdę małe sznse są na to, żeby sie zmienił.
Pozdrawiami i życze wytrwałości:):)
Szanowna pralino, jestem pełna podziwu i gratuluje odwagii i siły
hej
dziekuje. jesli jest za co. bo w koncu mu wyslalam swoj nr i przyslal mi smasa ze sie jednak rozmyslil. kawal gnoja. i znowu ryczalam.
Naprawdę nie warto płakać za takim typkiem. Najlepsza recepta to zerwać wszelki kontakt. On się nie zmieni, chyba,że na gorsze. Ściskam gorąco pralina! :)
WITAJ! pralino. Możesz sie odezwać do mnie na prv? Mój adres e-mail: [email]
takie takie:)

http://wiadomosci.onet.pl/1514817,242,1,manipulacja_czy_perswazja,kioskart.html

http://samoobrona.kobiet.webpark.pl/debecker.html

http://kobieta.interia.pl/psychologia/ja-i-moj-swiat/news/emocjonalny-szantaz,1199505
Witam wszystkich.Przed chwila przeczytalam wszystkie wpisy i postanowilam sie odezwac.Nie wiem tylko czy ktos jeszcze tu zaglada.
Potrzebuje pomocy.Od kilku lat jestem zona wlocha,mamy dwoje dzieci,jedno urodzone w polsce drugie we wloszech.Chce od niego odejsc(z wielu powodow)zabrac dzieci i wrocic do polski gdzie mam rodzine,przyjaciol.Jestem tu zupelnie sama,rostrzesiona i zalamana.zaczynam tracic panowanie i kontrole nad wlasynymi emocjami.Dostaje napadow placzu nad ktorymi nie moge zapanowac.Wpadlam przez niego w chorobe nalog o ktorym wstydze sie mowic.Boje sie ze jak wroce to on odbierze mi dzieci,a przynajmniej to mlodsze ktore nie ma obywatelstwa polskiego.Nie wiem co zrobic,jestem zagubiona w tym wszystkim.Nie mam srodkow do zycia,bo dzieci male,siedze w domu.Jak odejsc?Jak walczyc?Jak wygrac?
Mam dzis dola giganta.Wydaje mi sie ze jestem w beznadziejnej sytuacji bez wyjscia.A moze poprostu nie mam doswiadczenia i nie wiem jak sie za to zabrac.Chce sie od niego uwolnic,Chce byc zdrowa i szczesliwa dla siebie i moich dzieci
;((
Smutne to, co piszesz, ale przede wszystkim nie wpadaj w panike. Nie licz na to, ze powrot do Polski bedzie na pewno lepszym wyjsciem z sytuacji. W Twojej sytuacji prawo wloskie chroni kobiete / szczegolnie matke 2 dzieci / niz w Polsce. Radzilam Ci juz zwrocenie sie do adwokata. Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale wszedzie sa / przynajmniej powinny byc / tzw. consultori familiari. Sa tez rozne osrodki pomocy dla kobiet. Na forum mozesz dostac tysiac rad, ktore niekoniecznie beda dla Ciebie najlepsze. Tym bardziej, ze o wielu szczegolach nie bedziesz tu pisac. Glowa do gory i powodzenia.
Trudno jest radzić komuś w takich sytuacjach.Każdy z nas jest inny i inaczej się zachowuje w trudnych dla niego chwilach.
Musisz sobie zrobić rachunek sumienia czy faktycznie chcesz zakonczyć swoje małżenstwo,a pożniej się zastanowić jak rozwiązać ten problem.Zakładam że rozmowa i pokojowe rozejście sie nie wchodzi w grę,wiec myślę że ucieczka pogorszy sytuację.Przykro mi bardzo a"propos Twojego nałogu,ale pamiętaj o tym,że masz dzieci.
Myślę iż jedynym i racjonalnym wyjściem jest porada u włoskiego adwokata.On zna prawo włoskie najlepiej i równiez możlwości.Nie sugeruj się doświadczeniami innych,każdy z nasz ma inny punkt wyjścia i inną sytuację.
ucieczka pogorszy sytuację...idylla masz racje i ja bym to powiedziala.Muszisz stawic czola i mezowi i nalogowi .Walcz.Walcz z calej sily...ja..no coz stosuje w zyciu metode: atak najlepsza obroną/zreszta to rada od lekarza specjalisty...ktoa wzbudzila w mnie iskierke nadzieji na odmiane..a ze jestem typem zdobywcy i wojownika,rozpalil sie z tej iskierki duzy ogien/I wygraslm wszystko co bylo do wygrania..sa ludzie sa kobiety co stosuja ta metode,zalezy od osobowsci.SAle muszisz byc wolan od nalogu wtedy znajdziesz sile.Inaczej nie da sie .Nalog to twa ucieczka...na chwilke..Ale on pogorszy sytuacje...tez miewalam rozterki w zyciu i bez schomikowanego Bacardi nie czulam sie pewna gruntu pod nogami..ale do czasu jak watroba kumpeli odmowila poszluszensta..zamienialam sie w lekarzaleczacego jej bol..i jednoczesnie lizacego swe rany..Jak przyjdzie ochota na male 'cos niecos'..to wpadnij tu na pogawedke..I glowa do gory.Pokaz wloskiemu chamowi polska godnosc,bo to u nas kobiet najcenniejsze i najwazniejsze co mamy,a ten cham to nie jest ci godzien butow czyscic..skoro doprowadzil cie na skraj...Zrob plan: 1.odstaw szklo 2.jak sie uporasz to dasz maila i kto bedzie mogl to ci cos doradzi podrzuci info.Bo to nie sa tematy do rozpisywania sie..Uszy do gory, pamietaj o dzieciach...Te dzieci to twa niesmiertelnosc!
No wiec tak.Na poczatek dziekuje za odpisy.
Porozmawialam sobie z kilkoma bliskimi memu sercu duszyczkami i jest mi lepiej.
"Moj Wloch" poszedl do pracy,mam czas na myslenie itd.Rachunek sumienia zrobilam i jestem przekonana ze dobrze zrobie odchodzac od niego.Nie kocham go.Jest mnostwo malych i wiekszych powodow dla ktorych chce odejsc.Zrobie to.Jestem kobieta i znam swoja wartosc.Nie dopuszcze do tego aby zachorowala moja psychika.Musze i chce byc szczesliwa,dla siebie i dla moich dzieci.Sama wiele przeszlam w dziecinistwie,nie dopuszcze aby moje dzieciaczki przechodzily przez cos podobnego.Wiem,z wlasnych doswiadczen,ze dzieci beda szczesliwsze z sama matka(usmiechnieta i spokojna)niz z obojgiem rodzicow,widzac mame zdenerwowana i zaplakana.Czy damy rade rozejsc sie bez wojny?nie wiem."Moj Wloch" nie raz wzruszal ramionami mowiac ze jak bede chciala odejsc to co on moze,przeciez sila mnie nie zatrzyma.Wiec mysle ze wojny nie bedzie.Napewno bedzie nerwowo jesli wspomne o moim ewentualnym powrocie do Polski,co do ktorego zaczynam nabierac watpliwosci.Musze zaznaczyc,ze jestem jedna,nie wiem czy z niewielu czy nie,polka ktora lubi tu byc.Mieszkam w Macerata(Marche)Dobrze mi tu,czuje sie akceptowana przez otoczenie,nigdy nie spotkalam sie z jakims objawem rasizmu.No nic,nie bede gdybac.Zaczynam szukac adwokata tak zeby w pierwszych dniach stycznia moc sie z nim spotkac(wczesniej nie dam rady finansowo)a potem,jesli kogos to zaciekawi to opisze czego sie dowiedzialam i jakie kroki podjelam.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie:*
Ah,zapomnialam wspomniec o moim nalogu.Nie martwcie sie,to nie alkocholizm,co nie znaczy ze nie jest grozny.Chodzi o to ze jak mam problemy to sie obzeram.Martwi mnie to,bo mam spora nadwage,do tego jeszcze te nerwy,ktore powoduja ze wpadam w trans zarcia.Nie mysle wtedy o niczym,poprostu jem.Czesto jest tak ze jak sie ockne to mam wyrzuty i lece do lazienki aby zwymiotowac.To grozi bulimia,wiem to,ale nie jest latwo tak sobie postanowic,od jutra koniec,pelna kontrola.Nigdy sie nie udaje.Musze nad tym popracowac,moze znalezc jakiegos odpowiedniego lekarza ktory mi pomoze.Zobaczymy.
JA JESZCZE SZCZESLIWA W ZYCIU BYC MUSZE!!!
Fajnie i miło że się zaczynasz ogarniać :):),wpadaj na forum jest tu sporo duszyczek co miły już styczność z tą nacją w każdym calu. Nie musisz wracać do PL,ale pamietaj że w IT bedziesz sama bez rodziny ale jak czujesz się na siłach to zostań tam.
Pamiętaj aby niczego nie popuszczac mu bo teraz to chodzi o Twoj i Twoich dzieci byt.
Nie znam się dobrze jakie masz prawa,ale wydaje mi się iż on będzie musiał zapewnić Wam utrzymanie oraz opuścić mieszkanie (bo separacja wymaga osobnych meldunków).Ty w tym czasie posiedzisz grzecznie w domku i będziesz miała czas na poszukanie sobie pracy. A on niech robi sobie to co chce.
Nie poddawaj się skoro podjełaś taką decyzję, wytrwaj.Jedz spokonie na Święta do PL i wróc do domku w IT i zacznij działać.Nie sądzę że on przyjmie to z łagodnością to nie ich mentalność.Równiez proponuję, zakomunikować mu po powrocie o swojej decyzji.
I zacznij dbać o siebie,co prawda tego typu historii nie da się wymazać z głowy,ale podejdz do tego że jedno się skończyło i nadeszdł czas na coś nowego.
Wiem że łatwo się pisze,ale jeżeli czujesz że "duszno ci" to nie ma na co czekać.
Powodzenia.....do następnego
Rozumiem, ze masz z nim na pienku / choc nie piszesz dlaczego i masz prawo /, ale pamietaj, ze dzieci nie sa Twoje. Wasze sa dzieci. To, ze facet nie sprawdzil sie jako maz, nie znaczy, ze nie moze sie sprawdzic jako ojciec. Tak czy inaczej prawa bycia ojcem nie odbierzesz mu. Jak na razie oprocz tego, ze go nie kochasz to wiecej nie widac. Trudno obciazac kogos wina, za to, ze go / juz / nie kochamy. Tak naprawde mysle, ze zaplatalas sie troche i wszystko widzisz na czarno. Oprocz adwokata przydalby Ci sie psycholog: problemy z objadaniem sie / w wekszym lub mniejszym stopniu / sa dosc czeste, ale da sie z tego wyjsc. Ucieczka nic nie wskorasz, a byc moze powiekszysz liste problemow do rozwiazania.
Czy to że koleżanka nie kocha męza to nie jest wystarczającym powodem?
Mi się wydaje ze jest.A co do odbierania dzieci to nikt nic nie napisał że poszukuje sposobu na odberanie mu ojcostwa. To że rodzice się rozchodzą nie oznacza że dzieci nie będą miały ojca.
A czy jej się nic od żucia nie należy ? Może popełniła błąd,może coś tam innego,ale dlaczego ma za to płacic do końca życia?
Arife -przepraszam że napisałam o Tobie w 3 osobie.
witam idylla !!mam pytanie do ciebie,napisals ze separacja
>wymaga osobnych meldunków,dlaczego??a jezeli jest jakis przepis ,ktory o tym mowi to bede ci bardzo wdzieczna za podanie!!!
witam idylla1 !!mam pytanie do ciebie,napisals ze separacja
>wymaga osobnych meldunków,dlaczego??a jezeli jest jakis przepis ,ktory o tym mowi to bede ci bardzo wdzieczna za podanie!!!
Temat przeniesiony do archwium.
181-210 z 239

 »

Życie, praca, nauka