Wczoraj koniec naszego związku

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 382
Kazde rozstanie to bol, rozczarowanie i uczucie wielkiego osamotnienia. tak jakby nagle ktos zabral nam ostatnia deske ratunku na srodku wzburzonego morza. przezyla, znam to.

wydaje mi sie jednak, ze zerwanie z kims z powodu kryzysu ekonomicznego (upraszczajac taki byl tu chyba powod) jest naprawde smieszne. to po prostu nie milosc! kiedy kogos kochasz, ostatnia rzecz o jakiej myslisz sa pieniadze!!!! zdecydowanie powinnas wziac sie w garsc i nie blagac o milosc. co sie stalo to sie nie odstanie. facet dal plame i wiesz juz, ze z tym panem nie przezyjesz wielkiej, romantycznej milosci. nawet jesli bedziecie jednak razem, wazne beda pieniadze i rzeczy materialne.

co do kupna mieszkania...hmm... czy naprawde nie posiadajac 4 katow na wlasnosc, nie mozna planowac wspolnego zycia??? w glowie mi sie to wszystko nie miesci. powodzenia.
linn_linn - w sierpniu były wakacje - znamy się 3 lata, prawie 1,5 roku jako para
fionka po ile wy macie lat?
No to troche inaczej to wyglada. Mimo wszystko 1,5 roku na odleglosc to tez niewiele. Mysle, ze z perspektywy Polski trudno Ci bedzie zrozumiec o co w tym wszystkim chodzi. Zwykle "pausa di riflesione" ma imie i nazwisko. Jak jest w tym przypadku trudno powiedziec. Widac jednak, ze nagle / a moze nie / przestalo mu zalezec na wspolnej przyszlosci. Sytuacja ekonomiczna jaka jest wiadomo: co innego zyc jako wieczni narzeczeni, co innego byc w zwiazku na odleglosc. Nie kazdy potrafi. A wspolne zycie tutaj jednak pewnego minimum finansowego wymaga.
Jestem właśnie po rozmowie z jego najlepszym przyjacielem, który nie ma pojęcia co mogło spowodować taką decyzję, wie tylko o problemach w jego pracy. Ten mój ma podobno wielkiego doła. Inna kobieta nie wchodzi w grę.

I bądź tu człowieku mądry. Nawet jeśli ten mój wziął na swoje barki ciężar odpowiedzialności i zakończył wszystko by mnie uchronić przed ewentualnymi wielkimi rozczarowaniami, to jednak bardzo nadwyrężył moje zaufanie do niego.
Co nie oznacza że przestałam go kochać i że nie jest dla mnie ważny.
Ale niestety to oznacza ze on Cie nie kocha.
Przykro mi to pisac, ale logicznie rzecz biorac....
Jak czytam Twe posty to wyczuwam w nich nutke "usprawiedliwienia" jego zachowania.
Niestety tak w zyciu bywa:(((
Może to "usprawiedliwienie" wynika z tego, że nie mam 20 kilku lat i nie jest prostą decyzją zaryzykowanie, wyjazd, rzucenie się na głęboką wodę i porzucenie tutaj wszystkiego.
Filonka, życie pisze scenariusz bez nas,może to takie filozoficzne stwierdzenie ale są rzeczy ,których nie przeskoczymy.
Może być wiele powodów, dla których trudno mu myśleć o planowaniu wspólnej przyszłości. Ale to zmienia faktu, że mają jeden mianownik: strach. Ten facet jest tchórzem podszyty. Tchórze najczęściej usiłują ukryć własne tchórzostwo pod płaszczykiem "odpowiedzialności". Odradzam wszelkie próby przekonania go, że życie razem ma sens, że dasz radę, że jesteś gotowa na przeprowadzkę do IT, etc. Jak ma pietra, to nic z tego nie będzie. Niestety.
* nie zmienia faktu
pewnie, ze jest tchorzem :) powinnas mu tylko podziekowac, ze juz teraz sie ujawnil , bo zaoszczedzil ci tego wszystkiego czego sie balas z zwiazku z wyjazdem do wloch, a potem pewnie rychlym powrotem do Polski :) zamiast rozpaczac ciesz sie, otworz butelke wina i swietuj, ze nie zrujnowal ci doszczetnie zycia!!! :)
a ta "pausa di riflesione" to kolejny objaw tchorzostwa, facet nawet nie potrafi zerwac porzadnie, tylko daje zludzenia, eeee zwykly dupek i tyle..
Czasami życie nas zaskakuje... Czasami stawia na naszej drodze kłody nie do przejścia...jeśli odszedł, tzn. że nie zasługuje na Ciebie i może warto dać sobie czas.... ;)
Jestem właśnie po kolejnej rozmowie online. Niczego już nie rozumiem. Zamknął się w sobie jak ślimak w skorupce - kocha mnie, moje zdjęcia nadal ma w ramkach u siebie w pokoju, nie uciął ze mną kontaktu jak w poprzednich związkach, pojawia się na skype od razu jak tylko o to poproszę,podobno to też nie ostatecznie kwestia finansów ale..... no właśnie O CO CHODZI FACETOWI, który twierdzi, że tu chodzi o niego samego - coś w nim w środku pękło i czuje że nie może tak dalej ciągnąć naszego związku. Nie mogę rozgryźć jego pancerza.
Jestem świadoma, że go tracę i powolutku muszę się oswajać z życiem bez niego.

Dziękuję dziewczyny za wpisy - jesteście bardzo pomocne :-)
najlepiej to dac sobie spokoj ;)
oj tam pancerz..sru tu tu tu...to zwykly zdziecinniany, niedojrzaly maminynek, ktory boi sie wziac sprawy, odpowiedzialnosc za siebie i innych w swoje rece !! nie umie, nie wie, nie potrafi i sie tak miota, w mysl zasady-"chialabym i boje sie".. bo pewnie mamusia zrobila z niego zyciowego kaleke jak to zwykle w przypadku wloskich facetow bywa i nie wazne ile ma lat...pytanie o wasz wiek jest malo istotne, znam prawie 50-letnie dzieci, ktore wciaz mieszkaja z mamusia.. moze sie myle, ale mysle, ze to tez moze miec zwiazek z ta "sprawa" ;D
*zdziecinnialy ;)
Tu się grubo mylisz. Jego mama zmarła 10 lat temu, sam musiał sobie radzić (ojciec po tej tragedii całkowicie zobojętniał na wszystko).
oj tam pancerz..sru tu tu tu...

Dziewczyna sie po prostu oszukuje. Lepiej zaczac wymyslac jakies pseudopancerzoteorie niz przyznac, ze ulokowalo sie uczucia w niewlasciwym facecie, zaakceptowac to i zyc dalej, prawda?
Nie rozumiem dlaczego on chce koniecznie wziac wszystko w swoje rece.No przeciez codzienne klopoty,problemy rozwiazuje sie wspolnie.Przeciez nie bedzie sam...bedziesz i Ty.
Poza tym jak mozna niszczyc zwiazek,milosc z powodu niemozliwosci zakupienia mieszkania i kryzysu ekonomicznego w kraju??

Zgadzam sie z kolezanka Mulino.Wiesz,wolalabym uslyszec,ze ma inna,ze mnie nie kocha niz miec swiadomosc,ze mam tchorza przy boku.
nie, nie oszukuję się. Jak na razie nie żałuję ani jednej minuty naszej znajomosci. Może w przyszłosci będe go nienawidzić ale na razie jeszcze daleko mi do tego.
Hmmm.... a może jakbys tam była przez jakiś dłuższy okres czasu i nauczyłabyś sie jezyka to byś znalazła lepszą prace i wspólnie moglibyście wtedy rozmawiać na temat mieszkania itp. To są jakieś jaja,że z powodów finansowych on chce Cię zostawić ;/ ale z facetami tak jest..a mówią,że to nas kobiety ciężko rozgryźć...
no to jest zwyklym tchorzem..
ja bynajmniej nie liczylabym na wsparcie ze strony faceta, ktory z gory zaklada, ze nic sie nie uda i tylko wylicza problemy...a przyjezdzajac do wloch i zaczynajac wszystko od poczatku takie wsparcie byloby ci bardzo potrzebne i trzeba wtedy miec u boku kogos kto jest pewny tego, ze chce z toba byc bez wzgledu na wszystko, na wszystkie klopoty ktore sie pojawia po drodze, na maseee problemow, ktos kto bedzie trzymac pion w ciezkich dla ciebie momentach, chwilach zalamania, a takowe nie omina zadnego emigranta..ten ktos musi wtedy utwierdzi cie w przekonaniu, ze to wszystko ma sens, ze jestes tu a nie gdzie indziej z jakiegos powodu, a nie bo jestes sadomasochistka i lubisz sie tak torturowac.. ciezkie chwile mozna wspolnie przezyc i pokonac, ale musisz miec obok kogos silnego, kogos kto wie czego chce, kto naprawde kocha, a nie opowiada tylko banialuki o milosci a kryzys gospodarczy jak sie okazuje jest wystarczajcym powodem do zakonczenia znajomosci...mamma miaa zielona pietruszka...
pseudopancerzoteorie :D dobre..ale fakt jest cos w tym, ze jak sie jest porzuconym to zawsze szuka sie jakiegos usprawiedliwienia, bo zwyczajnie nie dociera do nas ze moglismy zotsac tak potraktowani i ja to rozumiem..ciezko jest obiektywnie ocenic sytuacje, spojrzec na t chlodnym okiem ;)
ja tez jak zostawialam facetow to zwyczajnie nie chcac ich jeszcze bardziej skrzywdzic, dobijac, dolowac nie mowilam do konca dlaczego tak naprawde zostawilam, byc moze tez wtedy stwarzalam wrazenie, ze mam jakis pancerz :) szczegolnie jak mialam do czynienia z facetem o ktorym nie moglam zlego slowa powiedziec, ale zwyczajnie to nie bylo "to"... no nie mialam serca zeby jeszcze bardziej dobijac nieboraka :)
Dla mnie to jest śmieszna sytuacja i wspólczuje Ci bardzo... wydaje mi się,że on zachowuje się troche egoistycznie w stosunku do Ciebie,ponieważ nie zapytał się co Ty o tym myślisz i jakie mogłoby byc dobre rozwiązanie według Ciebie
Ja sie tez zgadzam z kolezanka Kasia ;)
Ja sobie nie wyobrazam byc z takim typem faceta..
Ile razy ja tu mialam ciezkie momenty, wydawalo mi sie, ze nigdy sie tu nie odnajde..marudzilam, biadolilam, bylam upierdliwa do granic wytrzymalosci, juz sama siebie momentami nie moglam sluchac, a moj nie dawal za wygrana, nie zniechecilo go moje zrzedzenie, zawsze mnie wspieral, zawsze mowil, ze wszystko bedzie dobrze,no stawial mnie do pionu, moze czasem gadal takie banaly ;) ale to mi pomagalo, sam fakt, ze ktos we mnie wierzyl duzo mi dawal, gdyby on mnie jeszcze utwierdzal w przekonaniu, ze mam racje, ze moje obawy sa sluszne i mnie dolowal na kazdym kroku, juz dawno bylabym w polsce..
*moj maz - mialo byc, a nie "moj" :D
Całkowicie się zgadzam z koleżaką Mulino ;)
ehhh wiecie dziewczyny, jak czytam tu takie historie to smutno mi sie robi... jestem jeszcze bardzo mloda, ale staram sie powaznie mysle o zyciu, chociaz czasem jeszcze takie fiu bździu w glowie, ale tez poznalam faceta jak bylam we wloszech, zakochalam sie, ale wydaje mi sie, a raczej jestem pewna ze jesli on sie nie zmieni to nic z nami nie bedzie, nie bedzie mowy o stworzeniu prawdziwego zwiazku... mamisynek, nie pracuje i chyba mysli ze wiecznie mamusia bedzie go utrzymywac, i jak z takim czlowiekiem sie zwiazac? zobaczymy jak to bedzie jak pojade tam na dluzej jak skoncze szkole ale czarne chmury nadchodza. Mowi sie ze milosc przezwyciezy wszystko, ale trzeba tego chciec i myslec o przyszlosci...:(
Miałam coś takiego jak Ty, tylko biadolenie, że nic się nie uda, nie znajde sobie napewno pracy, nie będziemy mieli gdzie mieszkać i co jeść. To po jaką cholerę być z człowikiem , dla którego już jest wszystko jasne, że sie nie uda. W cholere z nim!! :D
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 382

 »

CafeItalia


Zostaw uwagę