Nocne marki-tutaj zbiorka cz.2.

Temat przeniesiony do archwium.
91-120 z 439
...o, jak tu pusto i głucho...to opowiem Wam co mi się zdarzyło:

...dwa lata temu, nad jeziorem Białym (na wschodniej granicy)zaczepił mnie facet: ...patrz tam!!!...bez namysłu skoczyłam do wody...dziewczyna ostatkiem sił walczyła, gdybym jej nie pomogła, to nie wiadomo co by się stało... potem zastanawiałam się, dlaczego zaczepił mnie, skoro na brzegu było kilka osób...dlaczego sam nie skoczył, może nie umiał pływać...
...wczoraj mijam na ulicy faceta i...stanęłam jak 'wryta'...te oczy, skąd je znam???...i jak przez mgłę przypominam sobie tamto zdarzenie znad jeziora...a on spokojnie: nie, teraz mamy coś innego do zrobienia...ale kiedyś znów będziemy razem... i dodał: idź tą drogą, którą idziesz...zanim 'odtajałam' już go nie było...
...co to miało być???...że mamy coś do zrobienia - to znaczy kto to jest 'my'...i co znaczy znów będziemy... - 'znów'??? ...i to, że mam iść tą drogą... skoro już idę tyloma drogami, że czasem zastanawiam się, czy nie błądzę jak we mgle??? O matko!...wytrąciło mnie to z równowagi i 'główkuję' kto by mi to wyjaśnił...może iść do wrózki???...kiedy ostatnio byłam nie chciała mi nic powiedzić, kazała tylko 'uważać na siebie'...
...a Wam zdarza się czasem coś tak dziwnego???
:)


pewnie mowil o sobie jak to krolowie miely w zwyczaju..wiesz MY krol Angli..itp..faceci juz tak maja..mowia o sobie w liczbie mnogiej...dlaczego tak jest to domysl sie ..heh..
Lecze angine...dzis juz lepiej
Anioł
myslisz?..tylko czemu to facet?..poza tym on mowi:kiedys bedziemy razem..moze to ktos kogo yamadava dopiero pozna ..lub juz znala z innego dokladnie poprzedniego zycia..skoro wydaje sie jej znajomy..ja bym go okeslila Medrcem.Medrzec ze snow...przewodnik duchowy,tzw pierwiastek meski.Pisal o nim Freud i Jung..studiowalam to lata temu http://www.snijdobrze.pl/teoretycy-snu.html
czesto sni mi sie male dziecko..niemowle,ktore ktos mi daje nafie lub znaduje porzucone i troszcze sie o nieWw tych snach moim najwiekszym zmartwieniem jest odziez dla dziecka..ktore zawsze jest nagie,martwie sie by nie bylo mu zimno..szukam ubranek w szafie ale nei znajduje rozmiaru,tej nocy tez mi sie snilo..ktos z moich znajomych przyniosl sliczne ubranko i je ubral ,gdy mnie nie bylo obok,bylam zaskoczona prezentem a dziecko smialo sie radosnie..te sny bardzo czesto sie powtarzaja,od dawna..:D
Przeczytałam: dr Michael Newton "Wędrówka dusz" . Jesli wierzyć w to co autor pisze o życiu pomiędzy wcialeniami, to wiele wyjaśnia...chciałabym, żeby to była prawda...nasza religia zabrania nam wierzyć w reinkarnację...ale też nie wierzę we wszystkie dogmaty, które mamy podane do wierzenia...trudno... będę się smażyć w piekle :)))

...a mnie się często śni, że spadam ze schodów, takich starych drewnianych...i zabijam się...budzę się przerażona...coś chyba jest, bo boję się stromych schodów ...zdarzyło mi się, że miałam zejść po takich schodach i nie było poręczy do przytrzymania się...stałam z obłędem w oczach i jakaś pani podała mi rękę i sprowadziła mnie...a innym razem schodząc, złapałam w panice jakiegoś faceta, i omal nie dostałam po ryju od jego żony :)))...taki irracjonalny lęk...

...a tak 'z innej beczki'...wiecie może przypadkiem, ile żab trzeba pocałowć, żeby trafić na księcia? :)))
:)
tez to czytalam ..kilka razy nawet

Jak zaba bedzie siedziala na bialym koniu, to lec ja calowac..inaczej sie nie oplaca..heheeh.. fatygowac bo to po prostu tylko zaba!
Cytat: SettediNove
Jak zaba bedzie siedziala na bialym koniu, to lec ja calowac..inaczej sie nie oplaca..heheeh.. fatygowac bo to po prostu tylko zaba!

...o może to być koń mechaniczny??? ...a jeśli już trafię, to po jakim czasie taki książę znów
ulega metamorfozie i zamienia się w np. diabła tasmańskiego :)))
:)
..lek wysokosci ,strach przed upadkiem ,potrzeba wsparcia sie na czyims ramieniu..czyli nie wyfruwaj z gniazda rodzinnego jeszcze,bazuj na najblizszych ci ramionach meskich,jeszcze nie czas dla ciebie by samodzielnie latac na wysokosciach!..w sensie samodzielnego zycia..singielki :D
...nie mam lęku wysokości, ani lęku przestrzeni...latam na lotni, chodzę po stromych górach, pływam w morzu i głębokich jeziorach...tylko schodzenie po stromych schodach mnie przeraża...a singielką chyba będę długo...mam przykład moich koleżanek...szalona miłość...jesuu, do zwariowania...a teraz przeważnie same, siedzą w domach przykute do wózków, bawiące się lalkami, klockami ...nie dla mnie takie życie...jeszcze nie...
:)
nie masz..ale we snie masz i ja ci napisalam to co widze...twe wewnetrzne potrzeby oparcia sie na koms..Tylko nie mow, ze na zabieeeeee..heh...chcesz sie oprzec..potem zaba sie okaze zwykla zaba,zielona zaba..ropuchem ..Zyjesz na jaims poziomie zycia ..moze obawiasz sie zejscia z tego poziomu...stad strach przed zejsciem w dol...szczeble w karierze..byc moze obawiasz sie podswiadomie o swa przyszlosc,kariere..schody to tez uczucie..schodzenie w dol to gasnace uczucie,obawa przed wygsnieciem uczucia.. Hmm...Wiadomo, ze jak cos si zaczyna to i kiedys sie skonczy :D w twoim snie te schody sa niebezpieczne
...ja sobie tak żartem mówię, że będę się smażyć w piekle, a tymczasem sam czyściec jest przerażający...znalazłam opis Mechtyldy, niemieckiej mistyczki z XIII wieku, która miała takie 'objawienia':
...widziałam czyściec, który był podobny do ognistej wody. Gotował się jak rozpalony metal na dzwony (...) W tej wodzie pływały duchowe ryby, które z wyglądu przypominały ludzi. Płonęli w przeklętej nieczystości..(...) Po tej wodzie jeździli rybacy. Nie mieli łodzi ani sieci, lecz łapali ryby swoimi ognistymi szponami, ponieważ były to duchy i diabły. Kiedy wyciągali je na brzeg, okrutnie obdzierali je ze skóry i zaraz wrzucali je do gotującego kotła. Tam kłuli je ognistymi widłami. Gdy były już dobrze ugotowane, pożerali je swymi dziobami. Potem diabli udawali się znów nad wodę, wyrzucali je ze swoich wnętrzności, i ponownie łowili, gotowali, pożerali i trawili....

...i taki obraz piekła obowiązywał przez wieki...a może prawda??? :)))

... tak na 'dobranoc'...tylko niech mi się nie przyśni :)))
:)
http://riccamente.blogspot.com/2013/02/come-programmiamo-le-nostre-vite-prima.html#more

Cytat: yamadawa
może iść do wrózki???

do jakiej wrozki chcesz isc?


lepiej do wroza niz do wrozki :D
ostatnio ogladalam w It angielska wersje serialu Being Human,gdzie Purgatorio jest fantastycznie przedstawione--pokoje w ktorych sie czeka
Polecam serial,jest bardzo dobry szczegolnie wciagnal mnie 2 i 3 sezon.Angielska wersja jest duzo lepsza od kanadyjskiej
...do żadnych wróżów nie pójdę... bo niech tak trafię na jakiegoś patałacha, który 'zaprogramuje' mnie na jakąś głuptę???...a ja wierzę w słowa, w ich moc sprawczą ...a słowo ciałem się stało.....poza tym, choć nie wiem co mnie czeka, ale dokładnie wiem co chcę robić w życiu...już to robię, i to jest chyba ta moja droga, którą mam iść......idź tą drogą, którą idziesz......
...kiedyś, na stepie przy ognisku, miejscowa kobieta - mówili, że szamanka - rzuciła w ogień jakieś zioła, dmuchnęła dymem we mnie...'odleciałam' ...dziwne obrazy przeleciały mi przez głowę...pytałm, co to było......to są twoje przyszłości, którąś z nich wybierzesz......ale nie powiedziała którą...i dziwne, w tych moich 'przyszłościach' nie było przy mnie żadnego faceta :...(((...i co?..wierzyć, nie wierzyć???... hmmm...

...idę czytać... "50 twarzy Greya"...matko!..sex na każdej stronie :)))
:)
ksiazka zostala skrytykowana :D..by isc do wroza..wrozki..mozna pojsc..ale wszyscy dokladnie robia ten sam blad..zaraz opowiadaja/rozgalszaja co im tam powiedziano przewidziano..i przez to wlasnie wrozby sie nie sprwdzaja..Mozna isc i zachowac przepowiednie z kart dla siebie.I tylko samej zorientowac sie, ze ktorego dnia spelnilo sie to czy tamto z przepowiedni.
--moze faceci kiedys wreszcie wymra..i to bedzie dopiero "prawdziwa przyszlosc":D--mowisz ze zadnego przy tobie nie bylo...moze byli za twoimi plecami?..to tez dobra przyszlosc dla kobiety ,byc uwolniana od "bagazu zwanego facetem--widocznie szmanka ci pokazala jakis.. czasokres z twej przyszlosci--jak to kobieta kobiecie potrafi wskazac..tylko slabe kobietki potrzebuja miec wsparcie ..oparcie--Ty jestes silna domniemywam :D
Cytat: yamadawa
a jeśli już trafię, to po jakim czasie taki książę znów
ulega metamorfozie i zamienia się w np. diabła tasmańskiego :))):)

Kiedy mężczyzna zdobędzie kobietę:

http://facet.wp.pl/kat,1007823,wid,14959946,wiadomosc.html?ticaid=110232&_ticrsn=3
edytowany przez marshmallow: 27 lut 2013
Cytat: SettediNove
to tez dobra przyszlosc dla kobiety ,byc uwolniana od "bagazu zwanego facetem

To jest cudowne uczucie byc uwolniona od koniecznosci posiadania meskiego wsparcia..., patrzy sie wstecz z niedowierzaniem, ze kiedys tak bardzo sie tego potrzebowalo...ONI NIE SA NORMALNI!


http://11x11.blox.pl/2006/10/Najwiekszy-szacunek-w-mezczyznie-zdobywa-kobieta.html
edytowany przez marshmallow: 27 lut 2013
Cytat: marshmallow
http://riccamente.blogspot.com/2013/02/come-programmiamo-le-nostre-vite-prima.html#more

czytalam o tym,przy jakiejs okazji i byla tam bardzo ladnie ujeta teoria,ze zanim przyjdziemy na ten swiat to faktycznie wybieramy,ze tak powiem "nasza opcje",zycie i doswiadczenia jakie nas spotkaja tu na ziemi,przy czym "programujemy to razem z naszym Aniolem Strozem.W momencie narodzin nasza pamiec "przed" zostaje zablokowana i tylko Aniol Stroz pamieta wszystko.W ten sposob,wiedzac co nas czeka,moze w odpowiednim momencie zareagowac........ot takie tam,moznaby nad tym glebiej pomyslec:-)
Dlatego tez odpowiadajac na pytanie Sette mysle,ze yamadawa spotkala Aniola,a dlaczego faceta:-) chyba tez sie zdarzaja,nie tylko anielice:-)
I o tym mowi ten film:

http://prawdaxlxpl.wordpress.com/2011/04/25/michael-newton-wedrowki-dusz/

"ziemia posiada szczegolne utrudnienie, ktorym jest nasza amnezja"

TO JEST CHORE!!!!
I chore jest to, ze marnuje sie lata w szkolach, na przyswajaniu glupot, a taka wiedza jest tylko dla wybranych albo poszukujacych w odpowiednim kierunku, a wczesniej w ogole nie bylo takiej wiedzy.
No ale glupia ludzkosc za bardzo sie tym nie przejmuje, bo najwazniejsze jest tu i teraz!

Zadziwia mnie i przeraża - pisze Pascal - obojętność wobec następującej kwestii: wieczność, którą przynosi ze sobą śmierć, jest rzeczą tak bardzo wzniosłą, tak głęboko nas dotyczącą, że trzeba być pozbawionym wszelkiego poczucia logiki, aby pozostać obojętnym wobec takiego problemu. (...) Właśnie tenże człowiek, który spędza wiele dni i nocy w zagniewaniu i desperacji z powodu niepowodzenia w karierze, zdąża bezmyślnie ku śmierci, która jest stawką o wszystko lub nic.
edytowany przez marshmallow: 01 mar 2013
Przeczytałam już 'Wędrówkę dusz" i "Przeznaczenie dusz" (dwa tomy)...jestem skłonna wierzyć w to co pisze, bo udowodnić niestety się nie da...i bardzo mi się to podoba...

...amnezja...Newton twierdzi, że nie jest utrudnieniem, jest celowa, bo w każdym wcieleniu mamy się "szkolić", a nie powtarzać albo naprawiać stare błędy...ciekawie o tym pisze w książce "Odkrycie nieba" z której cytat dałam tu (z datą 30 lip 2012):
http://www.wloski.ang.pl/forum/inne/214198/page/4

I też mam inne zdanie o marnowaniu lat w szkole i uczeniu się głupot...jeśli wierzyć naukowcom od badanie mózgu, to ucząc się - nawet byle czego - rozwijamy nasz mózg, tworzą się nowe połączenia, nowe "ścieżki" już gotowe do działania na innym polu...i twierdzą też, że wykorzystujemy tylko ok. 10% pojemności, więc nie ma obawy o przeciążenie...ja tam nie mam litości dla mojej "głowy"...a co!...jest, to niech mi służy...maksymalnie!!! :)))
:)
jakby nie filozofowal to kazdy dzien od dnia narodzin jest umieraniem,powolnym acz postepujacym umieraniem..jedni nazywaja to zyciem a inni umieraniem..bo jak nie patrzec to ktos umiera po kilku godzinach,dniach od narodzin ,ktos w wieku 2 czy 3 lub 5 lat zycia inni ok 20..itp..mozna by wymienac wiek osob ,ktore umieraja w zupelnie niespodziewanym momencie ..wcale nie doczekawszy 80 czy 90 tki
a propos calowania zaby..ktos lubi pic kawe? http://www.astromagia.pl/component/content/article/7819
Zycie jest za krotkie, zeby uczyc sie byle czego, a pozniej tyle osob bez pracy i pomyslu na zycie!
Wiekszosc dzieci czy mlodych ludzi to przecietniaki, a do odpowiedniego zainspirowania i pobudzenia- nauczycieli brak. Jak wspomne te przymulone osobowosci na ktore bylam skazana, ktore pokrzyzowaly moja sciezke zycia....

Nie kazdy ma tak "pojemny" mozg jak Ty. Studiowac fizyke? U mnie konczylo sie na rzucaniu ksiazek o sciane...
Nawet nie czytam w calosci Twoich postow, bo nie mam glowy do rozdrabniania sie tak, jak Ty.

To co decyduje o naszym poczuciu sensu zycia to zachlysniecie sie soba, to cele jakie sobie stawiamy...

"Badania psychologiczne dowiodły, że ludzie żyją dłużej, jeśli czegoś chcą. A chcą tylko wtedy, kiedy mają jakiś cel, do którego mogą dążyć. Zbadano to w dość brutalny sposób. Część pensjonariuszy domu starców dostała do pokojów zwierzątka lub roślinki, a część nie dostała nic. Oczywiście okazało się, że dłużej żyli ci, którzy mieli o kogo lub o co dbać. Eksperyment powtórzono ze zmienionymi założeniami – staruszkom dano roślinki, ale zakazano się nimi opiekować. I ci, niestety, zmarli statystycznie szybciej. Jedyną grupą, której życie się wydłużyło, były osoby, które w wyniku ingerencji eksperymentatora dostały w życiu cel – miały opiekować się zwierzątkiem lub choćby kwiatkiem. Nie tyle posiadać, ale właśnie żyć, by móc coś robić dla „współlokatora”. Do podobnych wniosków prowadzą badania nad śmiertelnością w skali roku – dzięki motywacji związanej z ważnymi świętami ludzie są w stanie przesunąć datę swojej śmierci."

Jestes tak zajeta soba, ze watpie, aby przeszla Ci przez mysl taka mysl, ze bycie czlowiekiem jest strasznie smieszne... I pewnie dlatego tak czesto Ci wesolo. :)
edytowany przez marshmallow: 03 mar 2013
Marschmallow, widzisz jakie życie jest niesprawiedliwe... rodząc się tu na ziemi nie mamy wyboru, nie możemy sobie wybrać ani miejsca, ani rodziny, ani losu który nas spotyka...a mówi się, że mamy wolną wolę..jedni są w czepku urodzeni, inni muszą się borykać z życiem...tylko kogo za to winić?
...mądrze piszesz: To co decyduje o naszym poczuciu sensu zycia to zachlysniecie sie soba, to cele jakie sobie stawiamy... ale potem jakby zarzucasz mi: Jestes tak zajeta soba......

... teraz muszę być zajęta sobą, teraz inwestuję w siebie, studiuję nie tylko fizykę, ale też prawo... mogę naprawić samochód, uszyć piękną kreację, albo wydziergać sweterek, mogę zmienić uszczelkę, ugotować coś pysznego do jedzenia...to jest to "byle co", które -jeśli się chce-można się nauczyć samemu nie czekając, aż ktoś popchnie, wskaże palcem...i dziękuję "niebiosom", że dały mi tę możliwość, że jestem ciekawa życia, że mam w ogóle chęć... i I pewnie dlatego tak czesto Ci wesolo...no pewnie dlatego...mam poczucie własnej wartości i sama sobie to wypracowałam...

...cytat z jakiejś gazety (nie pamiętam z jakiej): "Nasze ciało jest w stanie zaadaptować się do każdej sytuacji. Tym samym możemy być pewni, że jeśli przechodząc na emeryturę zaniechamy wysiłku fizycznego i pogrążając się w błogim lenistwie przestaniemy używać mózgu, nasz własny system organizacyjny przestanie odtwarzać potrzebne do tego komórki, bo jego inteligencja dostosuje ciało do naszych potrzeb. Gdy jakaś struktura będzie nieużywana, organizm bez trudu się do tej sytuacji przystosuje. Nasze przekonania również sterują genami, bowiem uzależniają od siebie percepcję, jeśli więc czegoś jesteśmy pewni na skutek wpojonych nam przekonań, organizm bez wątpienia dostosuje się do nich. Np. jeśli uważamy zjawiska anormalne za niemożliwe, system organizacyjny naszego orgamizmu dostosuje się do tego założenia i staną się one dla nas niedostępne."

...to do tego, że ...wesołe jest życie stauszka..haha!...
pozdrawiam
:)
edytowany przez yamadawa: 03 mar 2013
ludzie ,ktorzy zyja dluzej po prostu maja dobre geny ,pochodza z rodzin dlugowiecznych ..ja sama jestem przerazona tym faktem moja rodzina jet bardzo dlugowieczna dobijaja wszyscy do setki! --Yamadawa nie mozesz myslec po lekturze Wedrowce dusz, ze zycie jest niesprawiedliwe...Przciez juz wiesz, ze to twoja dusza ma ZADANIE do wykonania na ziemi,by potem przejsc na wyzszy poziom :D
heheeh wesole jest zycie staruszka..Taki SilvioB.wloski staruszek ma dosc intensywne silne zainteresowania...typowo meskie..jego mam prawie dociagnela do setki..i on tez dociagnie..chyba ,ze po wiagrze serducho mu kiedys padnie..a dlugowiecznosc jest zalezna nie tylko od dobrych genow/ w sensie bez chorob gentycznych,ogladam czasem na RealTime Malatie misteriose i jest tego mnostwo mnostwo na swiecie /jest zalezna przede wszystkim od dobrej pracy silnego serca..dobre piekne zycie,w milosci i szacunku, bez palenia i bez pica, bez narkotykow,bez problemow finansowych ,zycie z wlasnym hobby...i idzie z gorki : D
..jego mama..
Yamadawa nie doczytalas w Wedrowce dusz..ze to TWOJA dusza wybrala wlasnie TYCH rodzicow ktorych masz..to samo dusze twoich braci!..zdecydowali sie na TYCH rodzicow.
Temat przeniesiony do archwium.
91-120 z 439