Od prawie dwóch lat jestem w związku z moim italiano.Ja studiuję w Polsce,jestem na trzecim roku,on z kolei mieszka i pracuje we Włoszech.Siłą rzeczy nie możemy być na razie razem.Widujemy się tak często jak to jest możliwe.Spędzamy ze sobą świeta,wakacje(ostatnie spędzilismy razem).Gdy nie jesteśmy razem pozostają jedynie rozmowy telefoniczne,smsy,listy.Bardzo go kocham,nigdy nie zależało mi na nikim tak jak na nim i na naszym związku.Wiem,że również on daży mnie głębokim uczuciem.Planowaliśmy wspólną przyszłość,wspólne życie.Wszystko układało się bardzo dobrze między nami do tej pory.Nie twierdzę,że nie było trudno,jak w każdym związku na odległość pojawiały sie chwilowe wątpliwości zarówno z mojej, jak i z jego strony.Ale szybko mijały bo oboje wiedzieliśmy,że to co nas łączy jest wyjątkowe i warto poświęcić się teraz, by później móc być już razem.Mam już wykupiony bilet na wakacje na 25.06,miałam wyjechać zaraz po ostatnim egzaminie,powrót 09.09.Bardzo cieszyłam sie na ten wyjazd.Mój spokój zburzył jeden telefon od mojego chłopaka.Zadzwonił do mnie w ubiegłym tygodniu,aby powiedziec mi o swoich problemach w pracy.Od września planuje rozpocząć szkołę teraz ma wątpliwości czy uda mu się zrealizować swoje plany.Wszystkie problemy skumulowały się i w pewnym sensie przerosły go.Powiedział mi,że musi przemyśleć swoje życie,zastanowić się co chce dalej robić i jak będzie wyglądała jego przyszłość.Poprosił mni abym dała mu trochę czasu,zasugerował,że może będzie lepiej jeśli nie przyjadę do niego na wakacje.Jeśli chodzi o mnie zapewnił mnie,że nadal jestem dla niego bardzo ważna,zależy mu na mnie i naszym związku i nie chce go kończyć.Jedyną cechą,którą chciałby we mnie zmienić i która nie podoba mu sie we mnie to to,że nie jestem według niego wystarczająco silna.Chciałby widzieć we mnie silną kobietę,szczerze wyrażającą swoje potrzeby swoje nie zadowolenie.Prawdą jest,że czasami rozklejam się,narzekam,ale są to tylko momenty kiedy czuję się źle,za chwilę znajduję siłę by iść do przodu by walczyć.Ostatni okres nie był dla mnie najłatwiejszy,wiele spraw w szczególności na uczelni skumulowało się,ale poradziłam sobie z nimi,nie dałam za wygraną.Chociaż mam tylko 22 lata (mój chłopak 26 i pól)to doświadczyłam wiele w moim życiu,mówię tutaj przede wszystkim o niełatwej sytuacji rodzinnej.Wszystko to zaprawiło mnie do dalszego życia.Mojemu chłopakowi nie podoba się kiedy w chwili złości,niezadowolenia zamykam sie w sobie i płaczę i nie wyjaśniam mu o co chodzi.Potem to mija i jestem w stanie z nim rozmawiać,wtedy dochodzimy do porozumienia.Od początku naszego związku wiele zmieniło sie w moim zachowaniu,dojrzałam,nadal pracuję nad swoimi emocjami.Mój chłopak również to zauważyl i często mi to powtarza,ale ostatnie wydarzenia,problemy w jego pracy,moje na uczelni,jego rozterki dotyczące przyszłości wszystko to przerodziło się w jego niepewność czy moja osobowość jest na tyle silna by dać sobie radę ze wszystkimi przeciwnościami losu.Do następnej soboty mamy podjąć decyzję co dalej i jak spędzimy wakacje czy razem czy osobno.Podkreślam,że bardzo zależy mi na naszym związku,na naszej wspólnej przyszłości.Wiem jedno,że nie poddam sie tak łatwo i że będę walczyć o nas.Będę starała się być silniejsza,wierzę że przezwyciężymy ten kryzys.Proszę Was o radę co jeszcze mogę zrobić,aby uratować nasz związek.