Proszę o radę

Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 200
marta ja mam umowe na 5 lat, ale niewiem ile tam bede.ja bym przyjechala np. na weekend do wawy ale nie mam tam gdzie sie ulokowac.moze cos jeszcze wymyslimy
Rozumiem,ale nie martw się napewno coś się uda z tym zrobić.Jeśli Tobie nie uda sie przyjechać na weekend równie dobrze ja mogę do Ciebię przyjechać.Jeśli chodzi o lokum to również myślę,że nie powinno byc z tym problemu,pomogłabym Ci coś znaleść.Tak więc przd moim wyjazdem napewno sie spotkamy.
wlasnie dowiedzial sie ze jade dzis o 17 do gdanska.sluchaj dla mnie nie ma problemu mozesz przyjechac na weekend do mnie do gdanska.ja mam tam mieszkanie wiec nie martw sie!
Dobrze,ale w ten weekend nie dam rady,w następny myślę,że nie powinno być problemu.Co do szczegółów jeszcze się zgadamy.Pozdrawiam Cię!!!
ok to sie zgadamy!!!!tez cie pozdrawiam serdecznie.papap
Proszę przetłumaczcie mi tą wiadomość,rozumiem aż za bardzo jej treść,ale może czegoś nie widzę, nie dostrzegam, nie rozumię, albo nie chcę przyjąć do wiadomości:"Puci!!! Grazie del pensiero che hai avuto, sei molto dolce e gentile, mi dispiace tantissimo farti soffrire questo periodo ma speriamo che le cose vadano meglio in futuro...io ti penso ogni giorno e hai lasciato un grande segno in me...Il tempo porterà consiglio!! Ti voglio bene puci!" Czy jest w niej nadzieja?
puci!! dzięki za myśl, którą miałaś (tłumaczenie dosłowne), jesteś bardzo słodka i uprzejma, ogromnie mi przykro, że byłem powodem twojego cierpienia w tym okresie, ale miejmy nadzieję, że w przyszłości będzie lepiej...ja o tobie myslę kazdego dnia, zostawiłaś we mnie trwały ślad...czas przyniesie radę!! Jesteś mi bardzo droga puci!!(pisałem w formie męskiej, po włosku to nie jest określone)
Dzięki,ja dokładnie tak samo rozumiem tą wiadomość.Małe pytanko jedynie byłem czy jestem powodem twojego cierpienia,chyba to drugie? Ale czy w tej wiadomości jest nadzieja?
w/g mnie jest nadzieja
jest tu mowa o cierpieniu w "tym okresie". Trudno więc powiedzieć, czy był, czy jest. Nadzieja myślę jest, chociaż konkretów nie wiele
Dziękuję chciałam sie tylko upewnić, narazie nie może być jednak żadnych konkretów.Czas pokaże co będzie dalej.Nadzieja umiera ostatnia....
powodzenia
Napewno będzie mi potrzebne.Innej możliwości jednak nie widzę jak tylko czekać co przyniesie najbliższy czas.Miłość szczera,prawdziwa,czysta tak rzadko zdarza się w dzisiejszym świecie,trzeba o nią walczyć....
To brzmi jak poczatek końca .Wnioski opieram na tym co napisalaś a to zaledwie niewyrazny szkic twojego związku ale z tego "zarysu' ktory nam tutaj nakreśliłaś wynika,że facet wyraznie usiluje powolutku i z klasa wycofać się z tej relacji;ten sms brzmi raczej jakby byl kierowany do koleżanki a nie kobiety ktorą się kocha.Radzę nie żebrać o jego uczucia mimo bólu jaki odczuwasz bo to go może jeszcze bardziej odstręczyć i jednocześnie nadszarpnąc twoją godność osobistą.Pozostaje mi tylko żywić nadzieję że ta 'diagnoza' jest błędna.Życzę pwodzenia...
A jak rozumieć w kontekście tego co napisałam wcześniej taką wiadomość:"Mi dispiace veramente,tantissimo farti soffrire....Cerca di avere fiducia e farti forza...Tvb Buonanotte!!"
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to,że zawsze na prośbę innych osób potrafię być obiektywna i udzielić im pomocy w konkretnej sprawie i zwykle jest tak,że się nie mylę.Moja intuicja nie zawodzi mnie wówczas.W swojej natomiast sprawie gubię się i nie znajduje logicznego wytłumaczenia.Gdy wydaje się,że już jestem blisko znów wydarza sie coś co mąci mój obraz sytuacji.
wiesz bo zawsze latwiej jest dac rade komus innemu niz samemu wybrac wlasciwe rozwiazanie z danej sytuacji. Z tym to juz duzo trudniej...
Z tego wszystkiego aż zupa mi wykipiała,ale cos tam jeszcze udało sie uratować;)Chcąc nie chcąc jestem z tym wszystkim sama i to tylko ja mogę podjąć decyzję, nikt nie podejmnie jej za mnie.Generalnie nie lubię "dobrych rad",zwykle i tak robie po swojemu (a w tym przypadku tak jak dyktuje mi serce:),ale mimo wszystko dobrze jest poznać obiektywne zdanie drugiej osoby.
ja doprowadziłam 3,5 letni związek do końca w taki sam sposób jak to robi twój chłopak!!!niestety, to koniec!!sama jestem polką ale zrobiłam to po włosku własnie tak delikatnie!!!i troche z kamuflarzem!!!a wiesz dlaczego?? żeby go nie zranić ,ale potem to sama wiecej myślałam czy dobrze czy żle zrobiłam!!dla mnie to już tempi remoti!!czekam już na kogoś nowego, który przyjeżdza 30 lipca, !!nie rzymianin ale południwiec!!!i teraz z nim bede próbować nowego włoskiego życia!!!!!pozdrawiam i życze powodzenia!!!
Wedlug mnie to najpierw powinnas zdecydowac sie czego tak naprawde ty chcesz, jesli ci zalezy bardzo na tym facecie i chcesz wiazac z nim jakas przyszlosc to "walcz" o niego, wyjasnij mu swoje obawy i watpliwosci i sprobuj z nim to omowic... A jesli nie jestes przekonana za bardzo to nie ma sensu sie zadreczac i lepiej podejsc do sprawy bardziej na luzie... Raczej tu na forum nie znajdziesz odpowiedzi na swoje problemy ale zeby sie wyzalic i o tym pogadac to jest jak najlepsze miejsce...
Upss nie przeczytalam dobrze wczesniejszych twoich wpisw, widze ze ci naprawde na nim zalezy..... a wiec cierpliwosci, walcz o niego i mam nadzeje ze przejdzie mu ten kryzys jak najszybciej zebys sie tak nie zamartwiala... Zycze ci tego naprawde..
Ja wiem czego chcę,chcę być z nim i z nim wiążę moją przyszłość.To on w tym momencie pogubił się w tym wszystkim.Narazie mam siły i walczę,nie poddaje się,nie wywieram na nim presji,jestem cierpliwa.On wie bardzo dobrze co do niego czuję i jak ważna jest dla mnie jego osoba i nasz związek.Nie chcę nic pośpieszać,bo wiem,że to by tylko pogorszyło sprawę.Mam tą przewagę,że znam go,jego charakter i sposób reagowania na określone sytuacje.Wiem też,że gdyby naprawdę już nie zależało mu na mnie,nie ciągnął by tego związku,powiedziałby jasno czego chce,a nie dawał mi nadzieję.Wiem też,że gdybym teraz tak po prostu odpuściła,żałowałabym,że nic nie zrobiłam,aby ratować nasz związek.Lepiej jest żałować to co się zrobiło niż to czego się nie zrobiło!
powodzenia więc ci życze i cierpliwości!
Masz racje, ty go znasz najlepiej i mysle ze jak on zacznie sie wycofywac z waszego zwiazku to zauwazysz to jako pierwsza.. Jak do tej pory nic takiego nie zauwazylas to pozostaje tylko czekac, chociaz wyobrazam sobie ze to czekanie wlasnie jest takie ciezkie... Pozostaje mi tylko zyczyc ci powodzenia i trzymac kciuki.. a sprawy pewnie wroca do normy, glowa do gory:-)
cześć marta z uwaga przeczytałam wszystkie wpisy. Przez trzy lata byłam zwiazana z Włochem, najpierw w Italii, potem na odległość, miałam tyle lat, co ty, gdy zaczynaliśmy :) on był sporo starszy, a mimo to straszny był z niego dzieciak. Po 5 latach od tamtego czasu zdałam sobie sprawę, jak rózni bylismy mentalnie i kulturowo - nasza miłość nie pokonała tych różnic, nie zdecydowałam sie na powrót do Italii i teraz jestem zwiazana z Polakiem, moim rówiesnikiem, którego bardzo kocham. Ale znam też wiele polsko-włoskich par, które są szczęśliwe, zakochane, wspaniałe! O miłośc trzeba walczyc! jesli tylko masz mozliwość, jedz do niego i porozmawiajcie szczerze o wszej przyszłosci! Zyczę wam szczescia z całego serca!! Nie poddawaj się!
W pewnym sensie sugerował mi,że nie może wymagać odemnie żebym czekała na niego nie wiadomo jak długo,że jeśli zdarzy się okazja,abym była z kimś innym.Była to jednak prowokacja z jego strony,chciał sprawdzić jak bardzo zależy mi na nim i na nas,czy zostawię go teraz gdy pojawiły się problemy,czy jestem wystarczająco silna by pokonać je razem z nim.W taki sposób zaczął jedną z naszych rozmów(inaczej w sumie nie mógł wtedy jej zacząć),w trakcie jej trwania już inaczej rozmawialiśmy i do innych wniosków doszliśmy.Wiem,że narazie nie może mi zaoferować żadnych konkretów,nawet nie oczekuję ich od niego,wszystko w swoim czasie.Tak jak napisałam wyżej mam wykupiony bilet na 28 lipca czyli na piątek,ale on nie chce teraz abym przyjeżdżała.Powiedział mi,że to on chce do mnie przyjechać,ale jak narazie żadnej konkretnej daty też mi nie podał.Wiem,że to wszystko jest bardzo skomplikowane,ja sama nie do końca to rozumiem.Ale nie poddaje się,wciąż jestem blisko niego myślami i sercem(on również,bo czuję to w sposobie w jaki ze mną rozmawia) i póki tak będę czuła nie zrezygnuję. Pazienza!!!
Czasami zastanawiam się kto jest bardziej uparty on czy ja;)Zabawne są chwile,gdy rozmawiamy a jemu się wymsknie "kochanie".To tak jakby nie chciał pokazywać swoich prawdziwych uczuć,by później przypadkiem się zdradzić....
a moze zaproponuj mu ze przyjedziesz tylko np na tydzien a nie na cale wakacje i porozmawiacie osobiscie i jak bedzie chcial to zostaniesz a jak nie to po tyg wyjedziesz? I tak masz juz bilet takze nie masz nic do stracenia... Moze tez bedzie inaczej jak sie zobaczycie bo pewnie nie widzieliscie sie od dluzszego czasu, to mogloby byc pomocne.. 29 tu juz za pare dni..
* poprawka 28
Dokładnie to samo mu zaproponowałam,w sumie nie odpisał mi kategorycznie "nie", po prostu pominął ten temat.W sobotę zapytałam sie jeszcze raz czy mogę przyjechać chociaż na jeden tydzień,w ten sposób mielibyśmy okazję spokojnie porozmaiać.On odp.mi wtedy,że lepiej będzie jeśli teraz do niego nie przyjadę,według niego ten przyjazd mógłby pogorszyć nasze relacje.Sam zaproponował,że to on przyjedzie do mnie,ale bez żadnej konkretnej daty....powiedziałam mu,że mamy jeszcze tydzień,ja nie wyrzuciłam tego biletu więc gdyby zmienił zdanie ma mi o tym powiedzieć.Zgodził sie na taką opcję.Jeszcze spróbuję go przekonać,ale wiem że będzie ciężko,oj ciężko,jak on się na coś uprze to naprawdę siłą chyba tylko......;)
Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 200

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia