to moze ja opowiem moj "italian dream" ;)
jestem tutaj na stale od 6 lat,a sam 26.
zaczynalem na calabri,przez 2 lata robilem jako pomocnik ciastkarza,pilem,bawilem sie,zycie bylo tanie (placilem za fajniutkie mieszkanko 150 e z oplatami wliczonymi :D ),ludzie tam byli jak rodzina,dostawalem od babek z okolicy jedzenie i jakos bylo tak sielankowo :) ,po 2 latach znudzilo mi sie picie,sielankowe zycie i postanowilem wyznaczyc sobie cel w zyciu,od tad moim planem bylo wdrapac sie na szczyt i pokazac ziomka ze jednak sie da we wloszech osiagac swoje cele :)
przez rok tyralem po 18 h na dobe,czasami nie wyrabialem,bo sie nie da i musialem odpoczac,w jednej pracy jako pomocnik ciastkarza,w drugiej jako kelner,potrzebowalem hajsu na wyjazd na polnoc.w tamtych czasach polnoc to byla ameryka dla nas polakow ;) ja mialem papiery po ostatniej sanatori.po 3 latach wyjechalem z wizja pieniedzy lezacych na ulicach itp. ;) wszyscy polacy tam opowiadali tylko o "ameryce" wloch ;) .
mialem do wyboru,pojechac do wielkiego miasta gdzie nie znam nikogo i radzic sobie sam,lub pojechac do kumpla ktory potrzebowal lokatora gdyz nie wyrabial z hajsem w malej miescinie.bylo to dziwne po tych wszystkich opowiesciach jak to pieniadze leza na ulicy ;) ,wybralem opcje druga,jakos sie przywiazalem do zycia malomiasteczkowego.w pierwszy dzien i w pierwszej fabryce jaka odwiedzilem odrazu dostalem prace i to byl juz szok dla mnie :) i tak 3 lata pracowalem w tej fabryce jako bialy murzyn,robilem prawie 300 h miesiecznie,bylo warto bo pozwalali mi sie wykazywac i poznawac coraz to nowe rzeczy,a to co nie pozwalali sam robilem pokryjomu.uzaleznilem ich od siebie.2 miesiace temu stwierdzilem ze juz wszystko rozkminilem i to na co oni potrzebuja pol dnia,ja to rozpracowuje w godzine i juz nie przynosi mi to satysfakcji poniewaz juz to znam.powiedzialem szefowi ze odchodze,nawet znalazlem stanowisko jako tester koncowy przy produkcji komputerow do maszyn zautomatyzowanych.no i sie zaczely zagrywki majace na celu zatrzymanie mnie w fabryce ;) podwyzka na buscie o 30 %,wolna reka w godzinach pracy,"wez sobie auto" itp. ;) ale mnie to nie jaralo.nagle,po feriach,zawolali mnie do biura i zaproponowali mi wlasne biurko,komputer i posade programisty ploterow frezujacych i projektowanie rysunkow technicznych w CAD :) popatrzcie,mam skonczone tylko technikum w polsce,nie jestem wlochem,nie jestem z rodziny szefa tym samym,nigdy takiej pracy nie wykonywalem,nigdy nie bylem lecca culo (wrecz przeciwnie,dlatego brygadzisci mnie nie lubili i nie lubia do teraz :p ) ,a oni mi zaproponowali prace jako professionista :)
pytanie? wiec da sie? tak,ale trzeba pokazac ludzia ze mozna ci zaufac,ze umiesz sie poswiecac nawet jak to nie twoj interes,ze masz cos do zaoferowania,cos wiecej od innych sopratutto: disponibilita,professionalita,suo punto di vista,sacrificarsi per rendere dita piu afidabile,e sempre in gamba.od miesiaca mam przyuczanie do programowania,a CAD ucze sie sam w domu,i moim kolejnym celem jest byc najlepszym w sektorze :) zycze i by wam sie powiodlo,bo naprawde sie da,poprostu trzeba sie wziasc i porzucic mentalnosc przywieziona z polski,bo polak potrafi tylko narzekac.kto zechce odniesc sukces w italii to go odniesie.powodzenia :)