POlacca e Italiano cz.3

Temat przeniesiony do archwium.
91-120 z 358
a dzien doberek moje panie!!
dziekuje z pamiec!tez sie ciesze ze zalatwilam ta cholerna obrone:)teraz tylko samolot i italiano na lotnisku1jupi, jupi....
my z moim italiano, a dokldnie on ma juz domek, choc tak mlodym osobom rzadko sie to zdarza...bo przewazniwe wszyscy z rodzicami mieszkaja, a on dzieki temu z ema firme budowlana wlasnie sobioe sam postawil domek...w sumie w poblizu rodzicow, ale z gigantycznym ogordem, drzewami, po prostu cudo jak zobaczylam..i nikt nam n aglowie nie siedzi:)choc i tak wiekszosc czasu spedzamy u jego rodzicow...a co do wyglasdu, to on jest taki super slodki:) parterowy, duzy, nawet te kolumienki ma przed wejsciem na ganek, i jest w kolorze biaLYM...:)zaskoczyl mnie ze cos takiego potrafil zrobic, na pewno mu sie przyda w przyszlosci:)teraz kazda wloszka bedzie na niego leciec, bo przeciez on ustawiony:)zartuje..:)
gratuluje egzaminu lililaj:)teraz tylko odpoczynek i same przyjemnosci cie czekaja!!:)_powodzenia zycze!! milego dzionka malenkie:)
A jak bedzie facecik....nazwij go Lulilaj...Gucio:):)
A jak dwòch...buuu??????
Które wtedy imiona mają szansę bytu we Włoszech?

Robert to pewnie jakiś Roberto ... (po co to "o" na końcu?!)
W Polsce to dałabym na imię Kuba, jest jakiś odpowiednik włoski? Podoba mi się imię Mateo (to pewnie nasz Mateuszek?) Może po tatusiu (przyszłym niezorientowanym o niebezpieczenstwie ojcostwa które na niego może czychać w przyszłości jak będzie moim mężem o czym też nie ma pojęcia ;-)))) ) tzn. Alessandro? ;-)))))
Gucio?!?!?!!?!? Franci!!! Zaraz ci dam kopa za te żarciki;-))))))!!!!!!!! A jak będzie dwóch to....jak się nazywał ten pasikonik z bajki ?!
Hej, tu jeszcze raz "Hiszpanka". Skoro pojawil sie juz temat nazwisk, mam do was pytanie, wlasnie odnosnie nazwisk u dzieci. Jakie sa zasady we Wloszech? W Hiszpanii jest tak, ze co prawda kobiety ZAWSZE zachowuja wlasne nazwisko (a wlasciwie dwa nazwiska - kazda osoba ma 2, po ojcu i matce, w tej kolejnosci) , rowniez po zamazpojsciu, nigdy go nie zmieniaja. No, ewentualnie panie mocno starszej daty, zwlaszcza te z tzw. wyzszych sfer, moga sobie dodac nazwisko meza poprzedzone slowkiem „de“, ale w praktyce tego sie nie spotyka. Natomiast dziecko otrzymuje dwa nazwiska: 1.pierwsze nazwisko ojca, 2. pierwsze nazwisko matki. Swoim dzieciom przekazuje dalej tylko swoje pierwsze, czyli ojca. Do niedawna nie bylo od tej reguly odstepstwa, w pierwszej kolejnosci zawsze wystepowalo nazwisko ojca, chocby bylo nawet najbardziej pospolite, a matki wrecz arystokratyczne. Od niedawna, w ramach „demokratyzacji“ (ha, ha) i eliminowania dyskryminacji wzgledem plci, moca ustawy pzyzwolono na „wstrzasniecie dotychczasowym porzadkiem“ i zamiane kolejnosci nazwisk. Szkopul...? Szkopul tkwi w tym, ze na taka zamiane ojciec dziecka musi sie zgodzic. Jezeli jednak rodzice nie moga dojsc do porozumienia, bo kazde jako pierwsze nazwisko (=jedyne, ktore sie potem przekazuje dalszym pokoleniom) chce przeforsowac swoje, wtedy... nadal wygrywa nazwisko ojca. Fajnie, co? To swietnie, ze wprowadza sie niesmialo pewne proby demokratyzacji; szkoda tylko, ze takie powierzchowne. Wyobrazam sobie, ze istnieja inne sposoby przyznania nazwiska dziecku, ktorego rodzice nie moga dojsc do porozumienia, czy ja wiem, bodajze droga losowania, albo grozba grzywny dla obojga rodzicow za niezarejestrowanie dziecka... Ale nie, tutaj ktos pelen bardzo dobrych checi wymyslil, ze OBA NAZWISKA SA ROWNE (jezeli rodzice sie zgadzaja), tylko ze NAZWISKO OJCA JEST ROWNIEJSZE (jezeli nie).

Moze i to wydac sie niektorym banalne, podobnie jak kwestia nazwisk na dzwonkach. Mnie nie, dlatego doskonale cie rozumiem, Franci, z tymi dzwonkami. Moze to drobiazgi, szczegoly, ale jak wiadomo, diabel tkwi w szczegolach. Ciesze sie, ze nie tylko ja to zauwazam :-)
Alisa, ale zazdroszczę, że twój italiano ma taki domek...Fajnie macie...możecie sobie na przykład biegac po tym domu tylko w bieliźnie ;-))) (głodnemu chleb na mysli szczególnie w obliczu środowego wieczoru ;-)))
Ten mój to z rodzicami sierotka mieszka..Stary koń!! ale zuka już mieszkania bo pracę zmienił na lepszą..;-))
No to sobie w tej Hiszpanii wymyślili nie powiem...;-// a tak a propos nazwisk to były trudności z waszymi polskimi nazwiskamie w hiszpani, moniko jak było, i we Włoszech...? Moje ma na full tragicznych dla nich głosek , kończy się na "szczyńska" więc wymawiaja jak jacyś lekko uposledzeni w mowie..;-)))
Teraz się zajmę pracą bo jeszcze pomyslicie, że urzędniczki to tylko kawa i obijanie się..;-)) piszcie piszcie..
Chce wam napisac tekst, ktòry mielismy umieszczony na naszych slubnych zaproszeniach.......
"Gdzie ty pòjdziesz, tam ja pòjde
Gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam
Twòj naròd bedzie moim narodem
A twòj Bòg bedzie moim Bogiem".
I powiem wam, ze nigdy nie myslalam ,ze bedzie mi tak ciezko dotrzymywac tej obietnicy.
Clara_s - cytujesz wielkie slowa o "dyskryminacji" - gazety wytoczyly ciezkie armaty, ale... na gazetach nie warto polegac, owszem - przeczytac i najlepiej wiekszosc zapomniec... wlasna obserwacja wiecej daje. Po kilkunastu latach tutaj nie wydaje mi sie, aby dyskryminacja kobiet byla wieksza niz w Polsce, a przeciwnie. Przynajmniej z tego, co teraz o Polsce slysze (hm, tu znowu nie polegam dokladnie na tym, co wyczytam np. w Wyborczej, juz predzej w Rzplitej).
Jesli jestes cudzoziemka, to nie tyle dyskryminacji moze przeszkodzic Ci w znalezieniu dobrej pracy, a przepisy - np. mozliwosc startowania w konkursach panstwowcych uzalezniona jest od posiadania uznanego dyplomu... oficjalne uznanie dyplomu mgr - to na ogol pare lat nauki (zdawania wyznaczonych egzaminow) + pisanie nowej pracy mgr... uznanie matury - droga powinna byc tylko biurokratyczna, ale skompletowac potrzebne dok. nie jest prosto (zwl. dokladny, analityczny program nauki z podzialem na lata i przedmioty - czasem uda sie go "wychodzic" w kuratorium czy w szkole).
Co do pracy w prywatnej firmie - dlaczego nastawiasz sie zaraz na dyskryminacje? Zalezy glownie, gdzie mialabys jej szukac, w Mediolanie czy w Reggio Calabria... nie widze problemow w tym pierwszym, na poludniu to nie tyle dyskr. co znajomosci i brak pracy dla wyksztalconych Wlochow bylby hamulcem... Ale mowie tylko na podstawie wlasnych doswiadczen i tylko jesli chodzi o prace i stosunki w miejscu pracy - odloz na bok slogany o dyskryminacji. Ja znalazlam i to o dziwo, po niedlugim okresie szukania, mialam w reku pare aututow, ale Ty pewnie tez masz, jak wnosze z opisu. Tylko na prace w Twoim sektorze - kultura - nie liczylabym za bardzo, tu mozliwosci pracy jest mniej. Ja jestem po historii sztuki, a moje dotychczasowe miejsca pracy byly o charakterze: 1) konsularnym 2) sektretarsko-prawniczym (ze pozwole sobie na neologizmy...).
Pozdrawiam!

Monika - tak, ja mam dwojke chlopakow, trzylatkow (prawie). Dalismy im wloskie imiona - kalki imion obu dziadkow (bardzo oryginalnie, eh?). O wiele latwiej byloby znalezc imie dla dziewczynki, pisane i czytane podobnie w obu jezykach, dla chlopca juz trudniej, dla dwoch chlopcow - jeszcze trudniej...
We Wloszech kobiety ròwniez pozostaja przy swoich panienskich nazwiskach, a dzieci maja nazwisko meza.
Moze troche to prostsze niz w Hiszpanii.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Mam kilka znajomych na poludniu Wloch...jedna z nich mieszka w okolicy Salerno.
Przez dobrych kilka lat jak sie pobrali...nie mogla sama chodzic nigdzie, nawet do sklepu, zawsze w w towarzystwie tesciowej, lub meza, albo innej kobiety.
Mòwi,ze zapomniala jak wyglada spòdnica mini, bo zeby nie prowokowac...chodzi w spodniach.
No i najsmutniejsze, ze po 9 latach chce wracac do Polski, bo mòwi,ze ani dnia dluzej nie wytrzyma......
Piekny tekst Franci...przyznaje Ci racje co do wczesniejszej wypowiedzi, moze Dori miala wiecej czasu aby zaakceptowac te szczegoly ale dla nas Polek sa one wazne...chocby to , ze przy stole nawet jesli sa goscie plci zenskiej najpierw serwuje sie dania dla "Pana domu" ...cos co dla mnie jest nie do zaakceptowania...a przynajmniej na poludniu wloch tak jest bywa...A odnosnie zaproszen...u nas jesli zaprawsza sie pare to jako pierwsze pojawia sie imie kobiety...a we wloszech to nie jest takie oczywiste...Niby drobiazki a jednak.
Dzis pisze z pracy wiec czytam tylko z doskoku a i pisac nie jest najlatwiej...
Pozdrowienia i milego dnia...tu strasznie sie chmurzu i chyba zaraz zacznie padac...
Z nazwiskiem nie mialam problemu - tj. nie wiecej niz jakikolwiek cudzoziemiec, jest krotkie i nietypowe, jak na polskie nazwisko. Mialam niestety klopoty z imionami, bo mam dwa, a kiedys nie we wszystkich polskich dokumentach wpisywano obydwa... we Wloszech wpisujac zawsze wszystkie. powymienialam stopniowo wszystkie dokumenty (ale zawsze moze cos wyjsc na wierzch, np. mam wyciag z indeksu z jednym imieniem, choc w indeksie byly oba - w Polsce ciagle niektorzy nie moga sie przyzwyczaic do wpisywania kompletnych danych osobowych, tam nie jest to wazne, a za granica moze okazac sie decydujace).
Pzdr.
Lulija- ten pomysl Franci co do imienia Gucio nie jest najgorszy...bo jak bys chciala cos meskiego od Maia....to wyszlo by cos w rodzaju " Maialino" :))
A to chyba bylby nie najlepszy pomysl...
no!!!!!!korzystam z zachmurzenia i spróbuję zdążyć Was przeczytać i napisać coś.Choć duchota z nocki tu zasiadła i mimo otwartych okien nie chce sobie pójść.

Barby-dziewczyny powiedziały już wszystko-sama musisz zdecydować-on na pewno nie da Ci spokoju-albo bądź twarda i nieustępliwa i niech ma respekt albo postaw sprawę na ostrzu noża.Pokaż mu, że nie boisz się odejść-nawet jeżli byłaby to nieprawda. Nie zazdroszczę Ci...Napisz jak poszło.

Clara-kuruj się i wracaj-a co do kiełbysy i kaszanki hmmmm.........mój kaszanki nie tknie a kiełbaski to tylko typu kabanosik-francuski piesek doprawdy......

alisa-dobrze ci ktoś radził-pogadaj z ludźmi i może uda Ci się wejść jako jednej z pierwszych na egzamin-myślę że wszystko się uda.I dzięki z apamięć-upałów nie znoszę i dla mnie to oznacza więzienie w domu.

lulilaj-masz rację-czuję , że POlska to dla mnie lekarstwo-ostatnio codziennie już wydzwaniam do mojej psiapsióły i siostry bo wtedy wydaje mi się, że już tam jestem i pijemy sobie kawkę razem......oj!!!!!!jeszcze trochę, jeszcze trochę.....A chcę tam pobyć do września-wyjazd ok.20 czerwca. Jak nie będzie jakichś cholera nie chcę już mówić czego......
Korzystaj, korzystaj dziewczyno, nawet na lotnisku bo potem to Ci się nie będzie chciało nawet w łóżku! To są naprawdę najpiękniejsze chwile dziewczyny!Dopóki nie ma rodziny i w dodoatku "dorywczo" to ma swój urok.
Najgorsze jest zmęczenie bo odbiera wszystko. No i zależy czy obydwoje macie fantazję bo jeśli tylko jedno to ..tragedia.....na dłuższą metę.

cucciola-bo my kobiety mamy instynkt macierzyński i dlatego wcześniej czy później odzywa się syndrom gniazda. Praca nie wystarcza.Oczywiście są takie, które rezygnują z rodziny całkiem świadomie i rozumiem to. Ale myślę, że po latach czują samotność.

Cha, cha, cha!!!!Trevi-trzymajcie się prosto!!!dobre-i pożyteczne zdanie.

No Monika wreszcie dotarłam do Ciebie- To nie ważne czy nas łączy Italia czy nie-nas łączy przede wszystkim życie. Włochy to tylko taki pretekst. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dobre. Nie wiedziałam, że Hiszpania ma takie problemy finansowe i społeczne-zero pojęcia na ten temat. Rzeczywiście nie jest łatwo żyć na kupie z rodzicami, co w sumie jest jeszcze całkiem częste w Polsce. Tu jest dużo lepiej pod tym względem bo po pierwsze rodzice pomagają. Była czas kiedy można było zaoszczędzić a potem przewartościował się pieniądz i wszystko miało dużo większą wartość. Np. moi teściowie kupili mieszkanie wówczas za 4,5 mln lirów a po 30-stu latach sprzedali za 280 mln-oczywiście nie porównuję kursu lira z tamtych lat, nie mniej jednak opłacało się. Dzisiaj nie jest łatwo oszczędzać i sami młodzi nie daliby rady sami zarobić na mieszkanie. W Rzymie czy w Milano ceny są takie jak w Madrycie czy Barcelonie. Ja mieszkam w Toscanii. Tu nad morzem ceny są podobne. Kobieta nie jest traktowana jak w Hiszpanii. Mogę powiedzieć , że może wykrzyczeć swoje, choć pokolenie naszych teściowych jest poddańcze o ofiarnicze. Kobieta jest dobrze traktowana choć i tu jest różnica w zarobkach. Nie ma niuansów typu przepuszczania kobiety pierwszej czy ustęŁpowanie miejsca....wiele rzeczy tego typu bardzo mnie raziło na początku. Baby-sitter-tak się nazywają i tak mówią włosi na opiekunki i ti też biorą jak u Was za godzinę. Na pewno większość stać na to albo na prywatne żłobki czy przedszkola. Choć tych państwowych też nie brakuje.
Ja też przez pierwsze lata nie mogłam przyzwyczaić się do oliwy z oliwek.
Co do upałów-u nas bardzo odczuwalny jest wiatr z Afryki-scirocco-to ten lepki i duszący i to jest najgorsze do zniesienia. Ja poza tym jestem typem typowo nordyckim i lubię chłód.Z tym nadużywaniem słowa amico/a to tu jest to samo. No ale wszystko o 22 to już przesada. Tu kolacja ok 20, filmy o 21.
A co do bycia cudzoziemką....nie jest tak źle dziewczyny-jeżeli coś się potrafi i ma się papiery to nie jest takie trudne-problem w znalezieniu w ogóle pracy. Nie ma jakijś dyskryminacji -ja przynajmniej nie spotkałam się z tym.


Taa-Haniu to prawda-ja nie wiem co się dzieje z tymi termometrami w POlsce bo to samo mi powiedziała moja siostra i moja Mama-chyba tam dają inną rtęć........A co do tego zaśnięcia i obudzenia się po porodzie-oh-jakie to cudowne by było!!!!ja też o tym omyślałam moja droga, ale przepadły by mi chwile rozwoju Dzidzi-chyba bym jej nie poznała- no i Mateusza, któremu po kolei wypadają zęby i rosną nowe. Tego nie chciałbym stracić. ależ pisz kochana, ten bieg, który ci się włączył jest bardzo ok.

Agaroza-biedna jesteś z tym telemanem.Ja też początkowo nie znosiłam tego nawijania po włosku wszędzie aż mi głowa puchła-myślałam, że zwariuję i ten wiecznie włączony telewizor. Po latach udało mi się zapanować ale przyzwyczajenia a raczej brak pasji robi swoje.

Tak, tak...Marta- bardzo funkcjonalne imię!!!W obydwu językach-co ja mówię-we wszystkich językach jednakowo brzmi-może w Grecji jedynie pytają czy Marta czy Martha. Uważam, że to świetny wybór!!!!Zgadnij
dlaczego, he, he...kochana trevi....
Ja dałam specjalnie przetłumaczalne i Agnieszka ma po polsku wpis do aktu właśnie tak natomiast we Włoszech Agnese.Mieliśmy wielki problem ze znalezieniem imienia żeńskiego bo albo mnie się kojarzyło albo mojemu mężowi i nie mogliśmy się zgodzić i kiedyś tak tuż przed urodzeniem wyskoczył z Agnese-już nie myślałam o skojarzeniach bo to właśnie Agnieszki robiły mnie w bambuko i zgodziałm się.

Dobra, kobiety wysyłam bo oczywiście słońce przedarło się przez te chmury a ja tu już od godziny piszę a mój synek sam na dole. No to na razie!
lulilaj!!!!gratulacje!!!!!!!!!no,no-toteraz dasz czadu! biedny ten facet......
widzę, że moje opinie i oty co do pracy tutaj zgadzają się. Jak widzisz nie ma problemu z dyxskryminacją. Franci a o seksie po urodzeniu dziecka to ja już chyba pisałam-zero!!!!!!!!i nie tylko ja czy Ty mamy mniej ochoty ale 90%kobiet tak ma. Po prostu stajemy się mamusiami i dziecko wchodzi na pierwszy plan. Są oczywiście wyjątki......
Dobra, spadam, dzięki za pamięć wszystkim i do następnego-idę spać.
Weba, witaj z samego rana (choc pewnie na nogach jestes od kilku godzin...)!
Na co bierze antybiotyk Twoj synek? Jeden z moich w niedziele skonczyl (kolejny, piaty w tym roku "przed"szkolnym) antybiotyk... i licze, ze to ostatni w tym sezonie. Jak sie czujesz? Pozdrawiam Cie goraco (no, bo goraco... w Rzymie tez...)
Wiesz Weba, ja nie mowie, ze kobieta jest tu zle traktowana. Prawda jest raczej, ze dokonal sie ogromny skok jakosciowy w kwestii rownouprawnienia, bo musimy zdawac sobie sprawe, ze co najmniej do 1975 (smierc gen. Franco) lub 1978 (Konstytucja), o „prawach kobiet“ w ogole nie moglo byc mowy!! Zgadzam sie z Ota na 100%, ze w porownaniu z Polska, sytuacja obecna jest tutaj zdecydowanie lepsza. Po prostu, po dziesiecioleciach patriarchalnego ucisku i zamykania kobiet w domowych pieleszach, jednoczesnie obarczajac ja 100%-owa odpowiedzialnoscia (czyt.: wina) za niemal wszystko (cyt. jakiegos znanego lekarza z lat 60-tych: “Z mojej wieloletniej praktyki lekarskiej wnioskuje, ze nawet w przypadkach, gdzie maz dopuscil sie powaznego przewinienia, w 99 przypadkach na 100, wine za problemy w malzenstwie ponosi kobieta…”), sytuacja musiala sie diametralnie odwrocic, i o tym sie mowi, Hiszpanki rowniez sie moga “wykrzyczec” (Weba), a jakze! Podczas gdy w Polsce…jeszcze raz zgodze sie z Ota… jest gorzej...Slowo feministka jest obelga… Tu (juz) nie.
Mowiac o tym, ze Hiszpania nie jest rajem (i naprawde mysle, ze bardzo podobnie jest we Wloszech), mam raczej na mysli tak trudne do pogodzenia zycie rodzinne z zawodowym, brak pomocy finansowej ze strony panstwa, niskie zarobki ludzi wyksztalconych (a wysokie n.p. murarzy). No i, w kontekscie sytuacji kobiet, jeszcze pewne pozostalosci dawnego ustroju. Mowiac to wszystko, nie ogladam sie jednak na Polske i nie biore jej za przyklad, jesli juz porownuje, to w stosunku do krajow takich jak Niemcy, Holandia czy kraje skandynawskie, ktore dla mnie sa wzorem w materii rownouprawnienia. Nie idealem – bo idealow nie ma – ale wzorem do nasladowania. Na pewno za taki wzor nie uwazam Polski.
Fajnym i ciekawym kryterium opiniotworczym moze byc sledzenie rozmaitych forow internetowych, ktore odzwierciedlaja poglady baaardzo szerokich warstw spoleczenstwa – od robotnika po inteligenta, od mlokosa po matke doroslych dzieci... Prymitywne i seksistowskie komentarze zdarzaja sie wszedzie, to w Polsce jednak spotykaja sie, niestety, z poklaskiem bardzo duzego grona komentatorow. W Hiszpanii raczej juz nie. Zbyt uwrazliwione jest juz spoleczenstwo na te kwestie, zbyt duzo sie mowi o przemocy wobec kobiet i o symptomach ja poprzedzajacych, zeby ktokolwiek mogl sobie pozwolic na publiczne okazywanie lekcewazenia kobietom, wysmiewanie sie z feministek itp. Nie zdarza sie? Zdarze sie, owszem. Ale reakcje wtedy juz sa –z reguly, bywaja wyjatki - druzgocace. Dlatego tez, jako kobieta, gdybym miala wybierac miedzy Polska a Hiszpania, wybralabym Hiszpanie. Mimo rozmaitych problemow i n.p. wlasnie tej smutnej koniecznosci rezygnacji z czesci ambicji.
Aha, Ota – wlasnie stwierdzilam, ze mamy jeszcze cos wspolnego; ciekawe czy zgadniesz, co..? ;-)
Co do nazwisk, Lulilaj: moje akurat nie jest typowo polskie; z reguly pisza je zle, ale tak sie dzieje we wszystkich krajach, w ktorych przebywam, lacznie z Polska ;-)
Pozdrawiam wszystkie bardzo cieplo.
Monika - nie zgadne (po paru postach juz widac cos wspolnego? co???) Moze wiek, ale o nim nie pisalam... Podpowiedz!
Ja rowniez, biorac pod uwage sytuacje kobiety, wybralabym Wlochy, nie Polske.
Nie ma tu, co prawda, tak zamaszystego przepuszczania w drzwiach czy ustepowania miejsca (tj. jest - tylko ze jakos mniej zauwazalne, no i rzadsze), ale ta zamaszystosc/ostentacja tych i im podobnych gestow w Polsce troche mnie krepowala i wydawala sie czyms w rodzaju nieszczerego uklonu... ale to tylko takie moje wrazenie, dotyczace sprawy najmniej waznej w dyskusji o dyskryminacji kobiet w danym kraju, zwl. na rynku pracy.
Zawod, kochana, zawod - przynajmniej ten wyuczony (ale nie wykonywany :-( ...)
ja tez;-)))wlasnie slucham alessandro safina-del perduto amore-bellissima;-)szkoda tylko ze wlosi to bastardi...
A to niespodzianka! Gdzie konczylas? Ja na KUL-u (dawnooo temu...::)) A jaki "wykonujesz"?
"bastardi" - nie mniej ani nie wiecej od innych...
Witam mile panie!
Chce tylko napisac Monika ,ze sie z Toba zgadzam w 100%.
Osobiscie wychodze z zalozenia ze wszedzie dobrze gdzie nas nie ma......jak to sie czesto mowi.
Zyje we Wloszech od 12 lat-z wyboru-ale nie byl on poczatkowo kierowany miloscia-przyjechalam tu do pracy jak wiekszosc polakow czy polek.
Osobiscie niewiele mam do zarzucenia Wlochom choc sa rzeczy,ktore mi sie nie podobaja---ale takie istnialy rowniez w Polsce i wlasciwie niewiele sie zmienia---choc jesli moge wybrac---wole mieszkac we Wloszech.
Nie przeszkadza mi kolejnosc nazwisk na dzwonku--puki nie jest ono jawnym okazaniem braku szacunku--nigdy nie musialam na ten temat dyskutowac i jest mi to obojetne.
Jesli chodzi o dyskrymunacje czy koniecznosc rezygnowania z wlasnych ambicji to sie wogole z tym nie zgadzam i mysle ze moge byc tego przykladem.....dzis mieszkam we Wloszech,mam obywatelstwo i jestem Polka cala dusza.....do dzis staram sie jak moge pomagac ludziom,ktorzy w Polsce maja ochote czy odwage cos innego robic....sporowadzalam Polskie produkty do Wloch ryzykujac wlasna kase....organizuje ludziom spotkania z Firmami,jakie chca wejsc na rynek polski...czy wyszukuje im stoki ,czy odziez jaka moze im sie podobac.....i robie to co zawsze chcialam,to co lubie,i nie jestem ani ofiara dyskryminacji ,ani biedna polka zahukana.
Moze zalezy wiele od charakteru,moze od zaparcia.......nie mam miliardow,ale mam pace jaka lubie i jaka daje mi mozliwosc realizacji marzen.....a wszystko zaczelam sama.....z moim uporem i wiara we wlasne sily...bo bc moze nie jestem wyksztalcona poniewaz nie dane bylo mi studiowanie,ale uwazam sie za osobe inteligentna i stanowcza......oczywiscie wszystko to nie byloby mozliwe bez udzialu i pomocy tak moich tesciow jak i meza i nie pisze w sensie finansowym,lecz osobistym....obecnie zaproponowano mi odpowiedzialnosc za otwarcie hurtowni w Polsce duzej firmy...i to jst dla mnie ogromna satysfakcja......
Czy mialabym wieksze czy mniejsze szanse w Polsce ma teraz male znaczenie----mieszkam tutaj i z tego miejsca moge cos zrobic tak dla siebie jak i dla innych ---osobiscie uwazam ze wlasny raj tam znajdziemy gdze jestesmy go sobie w stanie stworzyc.
Moja corka rosnie w swiadomosci ze w jej zylach plynie pol polskiej krwi i ze ma byc dumna z tego ze jest Polka....imie Milena wybralismy wspolnie z mezem w sposob zeby sie nie zmienialo ani w pisowni ani w wymowie.
Uczy sie polskiego i bardzo chetnie jezdzi do Polski....i mimo zadkich (tylko raz w roku )wizyt jest bardzo przywiazana do mojej rodziny poniewaz w dziesiejszych czasach mamy codzienny kontakt internetowy.
I choc zawsze przed wyjazdem do Polski mowi tylko po wlosku-w Polsce sobie wspaniale radzi i po powrocie ma zawsze szerszy zasob slow....a przyznam wam ze malo mamy czasu na wspolna nauke czy gawedzenie po Polsku,ale ona wie ,ze to jest jej jezyk.
Kocham to co polskie,b zawsze bedzie mi przypominalo dom,przyjaciol i szczesliwe chwile,ale nie jest to raj na ziemi.......
Takie jak juz zreszta wiecie jest moje podejscie do zycia cudzoziemki za granica....moze jest to uwarunkowane faktem iz mieszkam wlasciwie w centralnej czesci wloch,ktora jest dosc "ucywilizowana" i nie widze wielkich roznic....co do kultury to mozna zaczac ja szerzyc w najblizszym gronie....np.nawyk ustepowania pierwszenstwa ,czy polewania wody przy stole kobiecie,czy przepuszczanie w drzwiach......mysle ze czasem warto i wystarczy zwrocic uwage......to w sumie nasza kultura osobista nas tego uczono, innych byc moze nie.....ale nigdy nie jest za pozno
Mnie nie jest tutaj zle....moze byloby lepiej w innym miejscu swiata.....ale tam dom twoj gdzie serce twoje.......moje jest w Polsce i tam sie czuje w domu i we wloszech bo i tu mam moj wlasny maly domek.A reszta to tylko otoczka jaka zawsze mozna zmienic a bynajmniej starac sie cos zmienic.
Ja w Poznaniu, z tym ze studiowalam tez pare lat w Niemczech. A jaki "wykonuje"? Glownie tlumaczki lub administracyjnopodobne z jezykami, bynajmniej nie z polskim. Mam to szczescie, ze znam tych jezykow dosc sporo, to jest tu moim atutem, z samym pol. i hiszp. byloby raczej cienko. Mysle jednak ze na tym (t.j. na pracy) swiat sie nie konczy... I nigdy nie wiadomo, co wydarzy sie jutro ;-)
Monika, ja mialam podobnie - jednym z warunkow mojej obecnej (od kilku lat wykonywanej) pracy byl biegly angielski. Pozdr.
Czyli mogę jako tako liczyć, że znajdę pracę z bardzo dobrym angielskim i francuskim? Chcą jakieś certyfikaty na to?
weba, tak co do tego imienia..Marta to albo ci sie nie podoba drugi pomysł czyli Maja albo....Matra to twoje imię lub kogoś ci bliskiego, coooo???? ;-))))

Tak wogóle to zarzućmy jakiś temat rozrywkowy-czy Włosi sa faktycznie jednymi z lepiej ubranych europejczyków i czy sprawdza się to w przypadku waszych mężczyzn?;-))))
witam Panie, wpadlam na momencik, bo praca...
o rany to forum zaczyna mnie przerastac :-)))) i juz mi sie chyba wszystko tu miesza.. do tej pory myslalam, ze Ota to ja i dori to ta sama osoba, chyba dlatego, ze jezeli sie nie myle Ota podala do siebie maila [email] (ale czy ktos jeszcze jest w stanie opanowac to forum..?) ;-)))) che confusione!

Ota to ja piszesz:
"Clara_s - cytujesz wielkie slowa o "dyskryminacji" - gazety wytoczyly ciezkie armaty, ale... na gazetach nie warto polegac, owszem - przeczytac i najlepiej wiekszosc zapomniec... "

nie wiem czy zajrzalas do artykulow, z ktorymi polemizujesz, czy przeczytalas tylko naglowki, ale byly to niezalezne badania zawarte w raporcie World Economic Forum, a ich wynikow, nie zmieni zadna gazeta, chocby chciala nimi manipulowac, to sa one faktem. i masz racje, ja tez bardziej polegam na rzepie, ale czytam tez wyborcza (zeby byc zorientowana) i powiem Ci, ze oni bardzo rzeczowo potraktowali akurat ten temat. po prostu zrelacjonowali w skrocie badania w dziale gospodarka! wlasciwie bez autokomentarza, bo komentarz rowniez pochodzi z raportu (podobnie jak w rzepie, ale tam jest wieksze zamieszanie z archiwum on-line, a nie mam czasu teraz, sorry): http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,2714162.html

wiecie ja specjalnie rzucilam ten temat, bo naogladalam sie i naczytalam o wielu niestety problemach kobiet we wloszech.. sama rowniez doswiadczylam roznych sytuacji, nie tylko tych milych! kocham italie, ale uwazam, ze mimo wszystko wiele kobiet nie potrafi tam byc soba (bo kobiety to nie tylko trzydziestolatki i te mlodsze!!!) i dazyc do rownej pozycji w zwiazku malzenskim. widzialam sytuacje malzenskie, rowniez w mlodych malzenstwach, na widok ktorych wlos mi sie jezy. dlatego chcialam zapytac Was, czy nie czujecie, ze rezygnujecie z czegos, z czego w polsce nie musialybyscie rezygnowac? zwlaszcza biorac pod uwage malzenstwo... pytam akurat o to, bo raport jest bardziej zorientowany na socjal i sprawy zawodowe (a konkretnie MOZLIWOSC ROZWOJU, bo to chyba podstawowa sprawa w rownouprawnieniu zawodowym)

widzisz Ota, wlasnie tak jak mowisz, zadaje to pytanie tutaj, zeby sprawdzic jakie sa Wasze doswiadczenia. jezeli tylko chcecie sie nimi dzielic i podniesc na duchu, ze nie jest tak zle! pozdrawiam WSZYTSKIE PANIE, lece do robotki ;-)
Temat przeniesiony do archwium.
91-120 z 358

Zostaw uwagę