Wczoraj koniec naszego związku

Temat przeniesiony do archwium.
211-240 z 382
jak jej się miało spieszyć skoro on jej niczego nie zaproponował?
Tak zrozumiłam z jej wypowiedzi.
Więc na siłe miala jechac,zapukać do drzwi.JESTEM.
Wlasciwie to moze masz racje. Moze kazde z nich widzialo inny film. Bede sie upierac: dobra znajomosc jezyka pozwolilaby na wybadanie terenu.
a ja się uprę z Tobą :):)
zgadzam się ...język pomógł by zrozumieć "rasę"..
Na pewno dobra znajomosc jezyka pozwolilaby wybadać teren. Tak jak teraz pozwalały też nasze spotkania, a dwa razy w tym roku 2tyg. urlopy pozwoliły nam się przekonać, że mamy o czym rozmawiać, dopełniamy się wzajemnie, chcemy ze sobą być i spędzać czas itp itd. To też było ważne. Co mi po wyjeździe do innego kraju jak nie miałabym okazji wcześniej sprawdzić czy w ogóle dobrze się z nim czuję. Ślepa miłość to nie wszystko.
Teraz bardzo żałuję, że odkładaliśmy bardzo poważne rozmowy i unikaliśmy ich (może bardziej ja).
On poza zapewnieniami, że chce ze mną być niczego mi nie obiecywał, ktoś się pytał o małżeństwo - nie było tego tematu.
Ja (35 lat) też musiałam dojrzeć do decyzji o wyjeździe, a w obliczu braku pracy, a jeśli już to gorzej płatnej niż mam w PL i w obliczu także i prawdopodobieństwa że mogę wrócić goła i wesoła do PL bez szans na pracę tutaj
też miałam prawo mieć wątpliwości. I miałam. Ale podjęłam ryzyko, że chce spróbować i że życie z nim jest najbardziej warte na świecie.
Mieliśmy rozmawiać. I się skończyło...
Filonka- i bardzo dobrze się stało. Nie naraził Cię bynajmniej na dodatkowy stres i mękę w postaci powrotu do PL i zaczęcia wszystkiego od zera.

Ależ oczywiście że nie łatwe jest pozostawić pracę i wyjechać w nieznane siedzieć w domu.Takie obawy to normalne odruchy.

Bądz silna i wytrwaj w postanowieniach, miej swoj honor!
filonka ,jak się ma klapki na oczach i wąski krąg postrzegania rzeczywistości. Jesteśmy zaślepieni miłością, różnice kulturowe wydają się nie duże. No to czas na 3 konkrety:
Małżeństwo z obcokrajowcem
Coraz więcej młodych ludzi wyjeżdża za granicę na studia, do pracy lub też w celach turystycznych. Im dłuższy wyjazd, tym większa szansa na zawarcie nowych znajomości. A że Polki uchodzą za piękne kobiety i wśród obcokrajowców cieszą się dużym powodzeniem, wzrasta liczba małżeństw zawieranych między Polkami a obcokrajowcami. Dlatego też obserwujemy liczne migracje Polek, które opuszczają kraj, podążając za swoją miłością, albo sytuacje odwrotne – gdy ich wybrańcy przeprowadzają się do Polski.
Wymarzony Włoch

Dla wielu młodych, często niedojrzałych kobiet może to brzmieć jak bajka – gorący Włoch czy też Hiszpan o latynoskiej urodzie, elegancki Anglik lub też bogaty Norweg i piękna Polka. Może stwierdzenie, że marzą o tym wszystkie kobiety, okaże się przesadą, jednak wiele pań w duchu myśli o romansie z mężczyzną innej narodowości, może nawet podświadomie takich relacji właśnie szuka. A to że słowiański typ urody naszych rodaczek podoba się chyba wszystkim mężczyznom, stwarza ku temu liczne okazje. Dziewczyny z Polski są adorowane wszędzie, dokądkolwiek nie pojadą. To że są one przy okazji bardzo skore do nawiązywania międzykulturowych znajomości, też nie ulega wątpliwości. Czy jednak życie z obcokrajowcem jest takie łatwe i przyjemne, jak mogłoby się to wydawać?

Pociągające różnice

Gdy poznamy jakiegoś obcokrajowca, z pewnością na początku pociągać nas będzie przede wszystkim ciekawość, fascynacja obcością, szansa spróbowania czegoś zupełnie nowego, możliwość zbudowania innego związku niż do tej pory. W wielu przypadkach wszystko to, czym ludzie się od siebie różnią, przyciąga i fascynuje, gdyż nie ma miejsca na nudę i długo nie popada się w rutynę. Są jednak kwestie, z którymi wiele osób na początku związku nie potrafi dać sobie rady.
ariera językowa

Nawet jeśli zna się język partnera na dobrym poziomie, niektórych rzeczy po prostu nie da się przekazać języku obcym. Zawsze to, co budzi w nas największe emocje, mamy ochotę wypowiedzieć w języku ojczystym. Zarówno to, co nas boli, martwi i drażni, jak i to, co jest dla nas piękne i dostarcza wiele radości. Oczywiście z czasem można się i tego nauczyć, ale pewne jest to, że w początkowej fazie wiele osób ma z tym problemy.

Różnice obyczajowe

Nie ulega wątpliwości, że każdy kraj ma swoje tradycje i obyczaje. Nawet jeśli wydaje nam się, że nie przykładamy do tego wagi i nie kierujemy się nimi, szybko możemy zmienić zdanie. To, co nam wydaje się oczywiste i naturalne, bo tak robimy od zawsze i robią to wszyscy w danym kraju, może okazać się całkowitą abstrakcją dla obcokrajowców. Mam tu na myśli przede wszystkim sposób obchodzenia świąt, spędzania wolnego czasu albo też wychowania rodziny. Osoby elastyczne dadzą sobie z tą kwestią z pewnością radę, ale są też tacy, dla których kult tradycji narodowej jest na tyle silny, że może stanowić to spore trudności.

Kultura i historia

Być może młodzi ludzie nie przywiązują dużej wagi do przeżyć historycznych ich przodków. Szanują ważne z punktu wiedzenia przeszłości miejsca i dni upamiętniające ważne chwile, ale nie jest to aż tak odczuwalne, jak przeżycie kulturowe, sentyment do typowo polskich symboli. Mając za partnera obcokrajowca raczej nie pośmiejecie się wspólnie oglądając po raz dwudziesty Misia, Rajs czy inne kultowe filmy. Nawet jeśli ludzie są do siebie podobni pod względem emocjonalnym i intelektualnym, nigdy Anglik nie zrozumie sensu naszych dowcipów nawiązujących do przeszłości, ani my nie wyczujemy, na czym polegają ich narodowe gagi.

Tego typu kwestie warto ustalić, jeśli myślimy poważnie o partnerze z zagranicy a zwłaszcza jeśli planujemy założyć razem rodzinę. To jak będziemy wychowywać dzieci, które święta i w jaki sposób planujemy obchodzić, to na tyle ważne kwestie, że nie wolno ich bagatelizować.

Tęsknota za bliskimi

Warto też pamiętać, że taki wyjazd wiąże się z tęsknotą za bliskimi, poczuciem wyobcowania. Nawet jeśli odnajdujesz się wyśmienicie wśród rodziny i przyjaciół ukochanego, nigdy nie zastąpi to znajomych, z którymi najczęściej spędzaliśmy czas wolny w kraju. Nawet najlepsze relacje z partnerem nie zastąpią przyjaciółki. Warto mieć zawsze kogoś przy sobie, by nie być całkowicie uzależnioną pod tym względem od swojego ukochanego. W przypadku kryzysu w związku może to stanowić poważny problem. Jeśli nie jesteśmy osobami otwartymi i łatwo nawiązującymi nowe znajomości, prędzej czy później przyjdzie taki czas, że bardzo odczujemy brak codziennego kontaktu z naszymi przyjaciółmi.

Wszystkie te argumenty obrazują problemy, jakie wiążą się z małżeństwem z obcokrajowcem. Oczywiście nie znaczy to, że takie relacje nie mają racji bytu i są od razu skazane na porażkę. Wiele małżeństw zawartych między obcokrajowcami jest bardzo szczęśliwych i wspaniale sobie radzi ze wszelkimi problemami wynikającymi z różnic kulturowych. Wymienione aspekty problematyczne w takich związkach mają jedynie na celu pokazanie, że jest wiele rzeczy, o których nie myślimy, gdy naszym partnerem jest człowiek wychowany w tej samej kulturze.
http://kobieta.wp.pl/kat,26339,wid,8567950,wiadomosc.html
Świat, który praktycznie nie ma granic, stwarza nowe możliwości. Dzięki temu, że odległości pomiędzy państwami wciąż maleją, możemy swobodnie podróżować, zwiedzać nowe miejsca, poznawać nowe kultury, a przede wszystkim ludzi z przeróżnych zakątków świata. Wraz z tym zjawiskiem wzrasta również prawdopodobieństwo poznania kogoś szczególnego, z kim zaczniemy budować bardziej osobiste relacje. Czy związki wielonarodowościowe mają szansę na przetrwanie? Czy osoby takie mogą stworzyć relacje trwałe, mimo dzielących różnic kulturowych, a często również bariery językowej?


Chodź, pomaluj mój świat

Wszystko zaczyna się jak w romantycznym filmie. Ona wyjeżdża do innego kraju i pojawia się On - obcokrajowiec, który różni się znacznie od spotykanych w kraju rodaków. On też zwraca na nią uwagę. Coś iskrzy, przyciąga i sprawia, że oboje łakną swojego towarzystwa. Coraz częściej się spotykają. Wreszcie stwierdzają, że są dla siebie stworzeni i od tego czasu chcą iść przez życie we dwoje. Świat mieni się we wszystkich kolorach tęczy, a niedobór słów lub problemy w zrozumieniu zwyczajów drugiej połowy w niczym nie przeszkadzają. Ludzi ciągnie do czegoś, co egzotyczne, różnorodne, zagadkowe, a związek z osobą innej nacji jest przeżyciem fascynującym, obiecuje przygodę. Świat dotąd nieznany. Tajemnica pociąga.

Psycholog Dominika Ramotowska z Poradni Psychologicznej w Dublinie twierdzi: Polacy często mają poczucie niższości związane z krajem i uważają, że to co obce jest lepsze. Wyjeżdżając z kraju i poznając całkiem nową kulturę, sami stajemy się inni, mamy mniejsze poczucie realności, ciągłości własnego ja. Eksperymentujemy z nową tożsamością wchodząc w nowe związki. Ludzie za granicą wyglądają inaczej, zachowują się inaczej. Nowość i egzotyka jest zawsze czynnikiem dodającym atrakcyjności potencjalnemu partnerowi.

Faktem jest, że partner, który wnosi do naszego życia nową jakość, oprowadza nas po nieodkrytych dotąd zakamarkach. Potrafi zaskoczyć, zaintrygować, jest zawsze bardziej pociągający. Poznając nowy świat, wzbogacamy nasze życie. Eksperymenty z tożsamością są zjawiskiem jak najbardziej pozytywnym. Nieustanne poszukiwania warunkują nasz rozwój. Co więcej - stajemy się bardziej otwarci.

Tor przeszkód

Po pewnym czasie różnice mogą stać się kością niezgody. Gdy para ma za sobą etap wzajemnego zauroczenia, wtedy powoli zaczyna się proza życia. Szalone uczucie nieco stygnie. W miejsce niesamowitej przygody wkrada się proza życia. Nadchodzi czas obaw, lęku oraz nieporozumień związanych różnicami kulturowymi. Niekiedy spotykamy się z opiniami, że tylko osoby podobne mają szansę stworzyć związek trwały. Wyznające tę samą religię, dorastające w pokrewnej kulturze, porozumiewające się tym samym językiem. Jeżeli tak jest, to dlaczego coraz więcej związków tworzą osoby odmiennych nacji? Co z tymi, których życiowe ścieżki połączyły się, mimo, że pod względem kulturowym więcej ich dzieli, niż łączy? Czy takie związki skazane są na niepowodzenie?

Związki kulturowe nie są same w sobie skazane na niepowodzenie – mówi psycholog Ewa Kwiatkowska z Poradni Psychologicznej w Dublinie. Sam fakt posiadania różnej narodowości niczego jeszcze nie implikuje. Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy wchodzimy w meandry kultury, w jakiej wzrosły te osoby. To właśnie kultura pociąga za sobą różne konsekwencje, które mogą powodować pewne przeszkody we wzajemnym byciu ze sobą. Kultura wiąże się z tak istotną sprawą jak religia czy określony system wartości. Jest to obszar, gdzie mogą pojawiać się liczne reperkusje utrudniające osiąganie wspólnego szczęścia w byciu razem. O to rozbija się niejeden konflikt w parach mieszanych, bo wartości rzutują na wszystkie sfery życia - począwszy od tego, co jemy i kiedy obchodzimy święta, a skończywszy na tym, jak wygląda nasz tryb życia i jak wychowamy nasze dzieci. W związku mieszanym można się naprawdę w wielu sferach uzupełniać i wzajemnie ubogacać, ale w dziedzinie wartości zasada komplementacji (uzupełniania się) nie działa.
Nasza osobowość, postrzeganie świata, uwarunkowane są obyczajowością, otoczeniem, kulturą, w której wzrastaliśmy. Związki mieszane to niewątpliwie twardy orzech do zgryzienia. Z domów wynieśliśmy odmienne wzorce i kulturę. Znaczną rolę odgrywa fakt, że pochodzimy z odległych krajów. Osoby, które wychowały się w Europie, na pewno szybciej dojdą do porozumienia, jeżeli odległości są większe, wtedy różnice się nawarstwiają. Jakie przeszkody mają do pokonania pary mieszane?

Jednym z największych problemów są próby wyzbycia się swojej tożsamości kulturowej na rzecz ukochanego. Całkowite podporządkowanie się, zatracenie swoich korzeni może doprowadzić do dużych komplikacji. Ktoś, kto całkowicie chce się od tych spraw odciąć, może po pewnym czasie poczuć frustrację, tęsknotę, a tym samym zacząć obwiniać partnera o taki stan rzeczy. A to z kolei może doprowadzić do rozpadu związku. Problemem jest również sytuacja odwrotna, kiedy partner próbuje narzucić swoje zasady kulturowe wyniesione z domu rodzinnego.

Przez 4 miesiące spotykałam się z Czechem - opowiada Basia, która mieszka w Dublinie od 7 miesięcy, tutaj też poznała swojego byłego partnera. Wydawałoby się, że są to kraje pokrewne obyczajowo, jednak pod względem kulturowym wiele nas dzieliło. Ja zostałam wychowana w poczuciu, że związek nieodłącznie wiąże się z wolnością, natomiast mój były partner wzrastał w przekonaniu, że kobieta z nim związana nie może pozwolić sobie nawet na odrobinę swobody. Czy to wina tego, że wychowaliśmy się w innych krajach? Myślę, że po części tak. Nie potrafiliśmy zaakceptować swojej odmienności, oboje próbowaliśmy narzucać sobie pewne wzorce zachowań. Zabrakło kompromisu i zrozumienia.

Oczywiście, taka sytuacja mogłaby zaistnieć również w związku osób pochodzących z tego samego kraju. Jednak w tym wypadku oboje uznali, że problem tkwi właśnie w pochodzeniu partnera, a to z kolei zaowocowało rozstaniem. W dużym stopniu trwałość związków mieszanych zależy właśnie od dojrzałości partnerów, szacunku do odmienności, dialogu między dwiema osobami, otwartości na innowacyjne rozwiązania.

Mam niestety najgorsze doświadczenia. Mój pierwszy związek z Irlandczykiem zakończył się rozstaniem z powodu braku wspólnej płaszczyzny. Przez rok byłam w stanie zrozumieć, że wszystko w życiu jest for fun. Problem pojawił się, kiedy zaczęliśmy poważnie rozmawiać o przyszłości. Okazało się, że poważnie myślę tylko ja. Ostatecznie zostałam sama na sofie z paczką chusteczek higienicznych. Mój partner doszedł do wniosku, że potrzebuje przestrzeni – mówi Gośka.

Mój kolejny partner miał także poważne problemy z udźwignięciem poczucia odpowiedzialności. Z jego perspektywy powinnam cieszyć się życiem i zawsze posiadać jakąś alternatywę. Rozumiałam, że w ten sposób usprawiedliwia swoje rozliczne przygody i brak ostatecznej decyzji czy chcemy być razem. Na takie innowacje nie byłam gotowa. Dla mnie związek to oddanie i wzajemne, pełne zaufanie. Nie jestem w stanie żyć z kimś, na kogo nie mogę liczyć. Kiedy postanowiłam pójść własną drogą zaczęły się prawdziwe kłopoty. Nagle z mojego sympatycznego i luźnego w podejściu do życia mężczyzny zrobił się szantażysta i agresor – dodaje.

Po takich doświadczeniach Gośka nie zamierza ryzykować kolejnego multikulturowego związku. Jak sama twierdzi nie ma recepty na idealny związek z obcokrajowcem. Nie ma idealnej recepty na związek z kimkolwiek. Wszystko zależy od ludzi.

Jednak ludzie są uwarunkowani. Często różnice związane z obyczajowością przyczyniają się do powstawania sytuacji komicznych. Wchodząc do świata, który rządzi się innymi prawami, łatwo o popełnienie faux pas. Doświadczyła tego Natalia, która od 3 lat mieszka w Norwegii, tam też związała się z rodowitym Norwegiem - Øyvindem.

Po dłuższym czasie znajomości poczułam się już dość pewnie w domowych pieleszach mojego partnera. Podczas jednej z wizyt udałam się do kuchni, aby zrobić sobie herbaty. Kiedy wróciłam do pokoju, nie dało się nie zauważyć osłupienia na twarzach domowników. Dopiero później dowiedziała się, że w kraju Wikingów panują nieco inne zwyczaje aniżeli w Polsce. W Norwegii bowiem gość jest gościem i powinien siedzieć tam, gdzie go posadzą.
Szeptem do mnie mów - język miłości

Kolejną istotną kwestią jest nawiązanie wspólnego języka. Jeżeli między partnerami powstaje bariera językowa, pojawiają się niejasności, niedopowiedzenia. To również rzutuje na stabilność związku.

Psycholog Ewa Kwiatkowska: Nie wyobrażam sobie, aby w takim związku mogła szwankować komunikacja ze względu na sprawności językowe. Komunikacja jest ekspresją osoby, służy do wyrażania myśli i uczuć drugiemu człowiekowi, dlatego jest sprawą zbyt istotną w egzystencji, aby ją bagatelizować przy decydowaniu się na bycie z osobą różnojęzyczną.

Natalia na początku porozumiewała się ze swoim partnerem w języku angielskim, po pewnym czasie nauczyła się jednak norweskiego. Jednak nawet zapoznanie się z językiem ojczystym partnera nie gwarantuje wyzbycia się problemów związanych z komunikacją werbalną. Niekiedy może dochodzić do niedopowiedzeń, chociażby ze względu na nieznajomość potocznych zwrotów, idiomów, czy innych słów, których nie ma w słownikach.

Mimo, iż na co dzień rozmawiamy po norwesku, czasami są pewne nieporozumienia. Niekiedy źle użyję norweskiego wyrażenia lub zabraknie mi odpowiedniego słowa i muszę okrężną drogą tłumaczyć, co mam do powiedzenia - mówi Natalia.

Obywatele świata

Jeżeli pary pokonają bariery kulturowe, znajdą wspólny język w sensie przenośnym i dosłownym, a relacja między partnerami się pogłębi możemy stanąć przed najważniejszym pytaniem - gdzie zamieszkać? Idealnym rozwiązaniem byłoby wypośrodkowanie, czyli zamieszkanie w państwie obcym dla obu osób. W czasach, gdy emigracja jest coraz popularniejszym sposobem na życie, ludzie często spotykają się właśnie w obcym dla obu stron kraju – pracują tu, żyją, studiują. Jednak nie wszyscy mają ten komfort wyboru.

Natalia, która mieszka w Norwegii już od 3 lat, przyznaje: Z czasem człowiek się przyzwyczaja, przesiąka tymi zwyczajami, życie tutaj staje się chlebem powszednim. Musiałam przywyknąć do tego, że Norwegowie są raczej stonowanym narodem i czasem muszę hamować swój słowiański temperament.

Jednocześnie przyznaje, że wiele rzeczy do tej pory sprawia, że na jej twarzy pojawia się wielkie zdziwienie. Poproszona o wskazanie, odpowiada: Jedzenie. Okropne – pozbawione smaku, niedoprawione. Już po kilku tygodniach tęsknię za schabowym i pierogami w wykonaniu mojej mamy.

Najbardziej jednak nie może pogodzić się z tym, że kobieta nie jest tu traktowana jak przystało na prawdziwą niewiastę. Słowo dżentelmen jest tu mężczyznom obce. Nie mogę liczyć na to, że przedstawiciel płci męskiej przepuści mnie w drzwiach, poda mi płaszcz lub w jakiś inny sposób wykaże się swoją męskością - żali się. Przyznaje, że duża w tym wina kobiet. Norweżki za wszelką cenę chcą być traktowane na równi z przedstawicielami płci męskiej. Obrażają się wręcz, gdy jakiś mężczyzna zechce umilić im życie – kręci głową ze zdziwieniem.

Natalia mówi, że Øyvind nauczył się już nosić ciężkie torby z zakupami. Widok nie jest niestety w Norwegii zbyt częsty. W tym kraju kobiety same dbają o takie sprawy. Jak widać, ludzie potrafią zmienić się dla miłości, nawet jeśli wiąże się to z obyczajami wpajanymi im od dziecka i narzucanymi przez społeczeństwo.
Oswoić miłość

W związkach tej samej narodowości jest łatwiej, para bowiem odnosi się do tych samych kontekstów i kulturowego podłoża. W parach mieszanych jest inaczej, różnice są większe. Potrzeba więc zrozumienia, i szacunku dla inności. Osoby muszą nieustannie pamiętać, że partner wychował się w innym kraju i zaakceptować go, z całym bagażem. Miłość w związkach stworzonych przez ludzi z różnych krajów wiąże się przede wszystkim z wielkim uczuciem. Trzeba jednak pamiętać, że uczucie to, należy w specjalny sposób pielęgnować. Tu ważna jest sztuka kompromisu, negocjacji, czasem wręcz umiejętność ustępowania.

Hania, która 2 lata temu wyszła za Irlandczyka, mówi: Mimo, że układamy sobie życie w Irlandii, nie chce odciąć się od swoich korzeni. Aby nasz związek był pełniejszy, mocniejszy, musi łączyć w sobie zarówno moją kulturę, jak i obyczajowość mojego męża. Dlatego staram się połączyć nasze tradycje, dużo opowiadam o naszych polskich zwyczajach, tłumaczę, jak ważna rolę odgrywają w naszym kraju. Trzeba ze sobą rozmawiać, tłumaczyć wiele rzeczy. I bacznie obserwować.

Miłość niewątpliwie wymaga wielu poświęceń. Całe szczęście, że potrafimy im sprostać. Natalia nauczyła się biegle władać norweskim, pomimo, że wcześniej nie miała styczności z tym językiem. Mąż Hani, przysięgę małżeńską złożył w języku polskim, a jak powszechnie wiadomo, nasz rodzimy język do najłatwiejszych nie należy. Ale czego nie robi się dla miłości?

Przygoda na całe życie

Stare powiedzenie głosi: Aby poznać człowieka, trzeba stać się towarzyszem jego podróży. Miłość jest podróżą! Problem polega na tym, że czasami wsiadamy do przypadkowego pociągu. Zamieniamy uczucia na kompromisy. Ze strachu przed samotnością nie szukamy ognia w sercu a dokonujemy transakcji – będziesz moja żoną, ciebie wybieram na męża. Tymczasem prawdziwa miłość nie ma narodowości, nie zna kompromisu i nie kalkuluje. Prawdziwa miłość to przebłysk światła – inspiracja. To stan, w którym uczucie wystarcza. Rodzaj zgody. Tu nie ma negatywnego aspektu. To jaki jest nasz partner nie ma najmniejszego znaczenia. Co przeżył, skąd pochodzi nie wpływa na prawdziwą miłość, ponieważ prawdziwa miłość to miłowanie niedoskonałości, problemów i codziennych trosk.

Co kochankowie dostają w zamian? Coś, co jest najcenniejsze – poznają inny świat, często niedostępny dla innych, nieosiągalny. Otwierają drzwi, za którymi jest tylko szczęście.

To kwestia jakości. Można kochać egoistycznie, nastawić się na czerpanie, stałe wymaganie. Prawdziwa miłość z egoizmem nie ma nic wspólnego. Jest radosna, zorientowana na szczęście partnera. Jest oddana i wyzwalająca. Pod każdą szerokością geograficzną.

Marcin Korczyc
Maciej Aronowicz

http://polonia.wp.pl/country,,kat,86434,wid,9558962,wiad_media.html?P%5Bpage%5D=4
Chcesz spełnić marzenia, ćwicz realizm
Znasz popularne i modne przekonanie, że człowiek musi mieć wielkie marzenia? Niestety, ta zasada sprawdza się tylko w życiu ludzi aktywnych i realistów.

Realiści nazywają marzeniami swoje cele. Formułują je, a następnie zabierają się do ich realizacji. Praktycznie, przyziemnie i krok po kroku. Jeśli do nich należysz, marzenia będą w twoim życiu siłą napędową. Jeśli nie, będą raczej napędzać niezadowolenie z tego, co jest, i podsycać fałszywe nadzieje na przyszłość. Życie wśród iluzji najczęściej prowadzi do wielkich rozczarowań.

Jak trenować realizm? Oto ćwiczenia na dobry początek
- Oglądaj przez miesiąc wyłącznie reportaże (także na Planete, Discovery, National Geographic), zrezygnuj z seriali i filmów fabularnych. Obserwuj, jak często masz ochotę wyłączyć odbiornik z uczuciem "już nie mogę na to patrzeć".

- Opisz jednym zdaniem swoje marzenie. Napisz teraz w punktach: co musisz zrobić, żeby je osiągnąć? Jeśli to ci się udało, po prostu zrób to. Jesteś większą realistką, niż myślisz.

Możliwe, że nie możesz wykonać ćwiczenia, bo realizacja twojego marzenia nie zależy od ciebie. Wówczas lepiej zmienić marzenie, a przynajmniej tracić mniej czasu na myślenie o nim. Najwyżej: kwadrans przed snem. A jeszcze lepiej tylko o nim śnić, bo takie marzenie to iluzja
Życzę powodzenia
Ok, wiem już co nieco więcej.
Jego przyjaciel spotkał się z wczoraj z ex i ex stwierdził, że jest pewien swojej decyzji i nie chce tego dalej ciągnąć. Potwierdził to co ja sama mówiłam przyjacielowi - nic tu sie nie rozjechało, i jedną z głównych przyczyn wg niego jest to że wahałam się tak samo jak jego poprzednia dziewczyna. A on miał dość przeciągania i czekania w zawieszeniu. Dupek.
Bynajmniej nie uważam się za jedyną winną tej sytuacji (chociaż wyrzuty sumienia już mnie niestety dopadły - że gdyby nie ja to...), nie dał nam szans na wspólne podjęcie decyzji.

Zapytałam się, czy jest jakaś trzecia. Jego kumpel nic na ten temat nie wie, ale powiedział, że to może być prawdopodobne bo od kilku tygodni mają mały kontakt ze sobą. Poprosiłam o info jak tylko będzie na 100% wiedział. Powie mi.

A moja koleżanka - jego dziewczyna powiedziała mi, że po wczorajszej rozmowie nadal gada, że mój ex jest skur..... i jest na niego wściekły. Niewielka pociecha z tego, ale zawsze coś... ;-P

Zobaczę czy będę na siłach co do maila.
e filoonka nie ma czego zalowac, uwierz mmi, zaczynac wszystko od poczatku w nowym kraju to naprawde cus lokropnego ;) znowu trzeba byc dzieckiem, jak nie znasz jezyka startujesz z pozycji noworodka ktore zaczyna gaworzyć i chociaz w twoim kraju juz cos osiagnelas, znasz swoja wartosc to szybko mozesz sie zaczac zastanawiac czy rzeczywiscie sa jakies podstawy zeby tak sadzic i zaczac szybko tracic pewnosc siebie kiedy widzisz, ze wszyscy dookola traktuja cie jak imbecyla, wtornego analfabete, oprocz nauki jezyka trzeba jeszcze opanowac zdolnosc puszczania kolo ucha tych wszystkich stereotypow na twoj temat i posiasc wieele innych umiejetnosci,ktore pozwola przetrwac :D podobno osoba, ktora wraca z emigracji do wlasnego kraju ma syndrom czlowieka, ktory wlasnie opuscil wiezienie ;) hmm ja to w sumie mialam juz taki syndrom zaraz po przyjezdzie do wloch, ....e mowwie Ci nie ma tego zle itp itd ;)
*złego :)
inf opanuj sie myslisz, ze komus ie chce to czytac! idz zrob co pożytecznego!! moze karmik dla ptaków teraz jest oddpowiednia pora, pojajsterkowalbys troche!
*pomajsterkowałbyś :D
Gratuluje, Filonka. Nareszcie zaczynasz patrzec realnie na cala sytuacje. Z czasem emocje zostaja zastepowane analiza tego, co nam sie przydarzylo. W sumie jest prawdopodobnie tak, jak przypuszczalam. W koncu faceci sa przewidywalni. Jesli masz 35 lat / ja w podobnym wieku wyjezdzalam do Wloch /, to on prawdopodobnie ma troche wiecej. Naprawde wierzysz, ze facetowi w tym wieku wystarczaja 2 tygodnie co pol roku? Kobiecie zreszta tez z trudem. Nie jestesmy tak bardzo rozne pod tym wzgledem. Moim zdaniem, powinnas byla wziac urlop bezplatny i przyjechac do Wloch co najmniej na miesiac. Nie na wakacje. Wakacje to zupelnie inna sprawa. Pozyc tam, gdzie on. Zobaczyc jak to jest zyc tam. I tu niestety znajomosc jezyka jest niezbedna. Wlosi sa tolerancyjni wobec nieznajomosci ich jezyka, ale zapewniam Cie, ze inaczej traktuja kogos kto mowi bardzo dobrze ich jezykiem. Po prostu zapominaja, ze nie jestes Wloszka, a Tobie latwiej jest wybadac teren. No ale na to trzeba czasu.
Nie win go za to, ze nie chcial czekac. Chyba zadne z Was sie nie spieszylo. Na pewno przenosi na Ciebie czesc odpowiedzialosci. Jesli powaznych rozmow nie bylo... Nie win tez siebie. Prawdopodobnie dobrze sie stalo. Mialas spora szanse powiekszyc rzesze tych, ktore po krotkim pobycie we Wloszech stwierdzaja, ze to nie to. A tak masz swiat przed soba. Tym razem napisze Ci po polsku: kiedy zycie zamyka Ci jedne drzwi, otwiera Ci wrota. Im wiecej czasu uplynie, tym bardziej bedziesz tego pewna.
A co do powrotu jak z wiezienia, maja takie uczucie ci, ktorzy w ogole nie powinni wyjezdzac. Mecza sie w innym kraju wbrew sobie. Po co? Nie zawsze tak jest. Np. w moim przypadku nie. Bylam ostatnio w Polsce i doszlam do wniosku, ze moje podejscie do zycia jest juz bardziej wloskie niz polskie.
Filonka, a co do meila, daj sobie spokoj. Tzn. napisz moze nie jeden, ale nie wysylaj. Oczywiscie takie jest moje zdanie.
Filonka, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Związki na odległość nie mają większego sensu, jesli z obu stron nie ma zaangażowania i silnej motywacji do wspólnego życia a w waszym przypadku zabrakło tego z obu stron (ty sie nie przykładaś zbytnio do nauki języka ani spieszyłaś z wyjazdem) on też unikał konkretów. Mieliście być razem w jakiejś mglistej bliżej nieokreślonej przyszłości i w pewnym momencie jednej ze stron taki układ przestał po prostu odpowiadać i nie ma się co dziwić. Przychodzi taki moment, że chcemy wiedziec na czym stoimy a nie spędzać życie czekając na Godota, który nigdy nie nadejdzie...Trudno jest winić Twojego chłopaka, że podjął taką decyzję. To wcale nie oznacza, że jest dupkiem tylko po prostu zaczął myśleć realnie. Wiadomo, że natura nie lubi próżni...
Myślę, że nie powinnaś pisać do niego tego wrogiego maila tylko po prostu sobie odpuścić. Chyba lepiej rozstać się z klasą... Poza tym kto wysyła takie maila, sam sobie wystawia niezbyt dobre świadectwo. I na Twoim miejscu nie wypytywałabym jego kumpla, czy jest ktoś inny czy nie, bo po waszym zerwaniu to i tak nie ma już znaczenia a humoru Ci na pewno nie poprawi... W ogóle na Twoim miejscu ograniczyłabym rozmowy o Twoim byłym.
Pamiętaj, że kazdy koniec oznacza początek czegoś nowego.
Wiem, że mnóstwo czynników złożyło się na finał tej historii, ale nie o tym dzisiaj.

Miałam wątpliwości co do maila, ale wiecie co, dziś w pracy zaczęłam go pisać i poczułam miód na duszy. Naprawdę nie sądziłam, że tak łatwo będę przelewać słowa i z każdym zdaniem coraz lepiej i pewniej się czuć. Nie wiem jeszcze czy go wyślę, a jak wyślę to nie wiem czy go w ogóle przeczyta.
Ale nie jest to obrzucanie błotem tylko mail z klasą pisany przez świadomą swojej wartości kobietę. Nie obchodzi mnie co będzie o mnie myślał, ale nie będzie miał żadnych podstaw do negatywnej oceny. Konkretna, chłodna analiza sytuacji, naszych ostatnich rozmów już po zerwaniu, w których przy każdym temacie przyznawał mi rację.
Nie błagam go o powrót, nie proszę o miłość, nie kajam się, nie obrażam go.
Ten mail będzie kropką nad "i", rozliczeniem naszych lat, do czego uważam mam pełne prawo. I chcę tego. Czuję, że to w jakiś sposób pomoże mi uporać się z całą tą sprawą....

Co do jego przyjaciela - to jest również i mój przyjaciel, znam go dłużej niż exa, to on nas poznał. Może świadomość, że jest ta trzecia zaboli mnie ale z drugiej strony to minie a da mi potwierdzenie, że ex oszukiwał i moje oślepienie minie jak z bicza strzelił.
filonka, naucz sie myslenia realistycznego , wtedy skoncza sie twoje problemy z facetami
O, inf sie znowu uaktywnia ;)
:D:D:D
mowilam zeby zrobil ten cholerny karmik dla ptakow, idz rzesz i zrob cos konstruktywnego chlopie ;D
>A co do powrotu jak z wiezienia, maja takie uczucie ci, ktorzy w ogole
>nie powinni wyjezdzac. Mecza sie w innym kraju wbrew sobie. Po co? Nie
>zawsze tak jest.

eee takie tam gadanie...trudno jest zeby kazdy byl w stanie jeszcze przed wyjazdem stwierdzic jak bedzie sie czul w danym miejscu..
faktem jest, ze nie zawsze tak jest. pomieszkiwalam w roznych krajaach, rowniez poza europa, w kraja chbardziej odmiennych kulturowo i jakos tam nie mialam problemow z aklimatyzacja, nie wiem czemu przyjezdzajac do wloch nie czulam sie tu swietnie tak od razu :P jakis taki malo tolerancyjny wydal mi sie ten kraj, z taka drobnomieszczanska mentalnoscia troszku, ktorej sczerze nie cierpie :D ale kwestia przyzwyczajanie, bo juz nauczylam sie tu zyc. A co do syndromu -czlowieka powracajacego z wiezienia-to rzeczywiscie przezywaja go osoby, ktore po pobycie na emigracji przez dluzszy czas powracaja do swego kraju- w tym kontekscie
Filonka,czy TY żyjesz jeszcze?
Żyję, żyję - właśnie wróciłam z wyjazdu. Jak sie ogarnę to się odezwę. Ale tęsknię, niesamowicie tęsknię....
Reasumując:

- nie wie czy to jest przyjaźń czy kochanie,
- podpisał umowę na kupno mieszkania,
- pakuję wszystkie jego zdjęcia i prezenty i wynosze na strych/ do piwnicy itp.
- muszę się odkochać i dojść do siebie
ooooo,to Facet zrobił postęp!
Jeszcze msc temu nie było go stać na mieszkanie a teraz podpisał?
hmm....co tu myśleć?!
Wychodzi na to,że problemem nie było kupno mieszkania (na kredyt) ale spłata kredytu + utrzymanie niepracującej dziewczyny. Czyli co? Niepraktyczna? Piąte koło u wozu??
Rety, ten facet był w swoim myśleniu beznadziejny.
Dobrze że to się teraz stało. Gorzej jakby mu się odwidziało jakbym tam była.
Filonka...jak podjełaś decyzję że chcesz go wywalić ze swojej głowy,too bądz silna,bo jest duża szansa że on się jeszcze odezwie.
PS
jakie plany Sylwestrowe?
Nie wiem, może się zdarzyć że będę sama siedzieć w domu.
On z paczką znajomych jedzie na narty (ale to nie są ci nasi wspólni znajomi - tylko inną grupa).

Przedwczoraj rozmawialiśmy 2 godz. - maila napisałam dla siebie , bez wysyłania. A większość z tego co napisałam to mu powiedziałam. I ulżyło mi. A on z pokorą słuchał. A co myślał to jego sprawa. Ale zdaje sobie chyba sprawę, że nie będzie miał tak fajnej dziewczyny jak ja. Chyba że cud się zdarzy. No ale cóż, serce nie sługa....

Najważniejsze że jak na razie nie ma obrzucania się błotem itp.
Dziękuję Wam za wsparcie!
nie wiem czy sam się odezwie bo jak na razie to ja go smsami molestowałam...
no właśnie...moze z paczka swoje nowej :)
ale miejmy nadzieje że ....wyleczysz się iiii nie pros się.Olej temat.
Filonka..ale posluchaj moment..samotnej osobie/twemu ex../ciezko jest dostac kredyt na 1 os.na zakup mieszkana..co innego na 2 osoby jak oboje pracuja...bank chce by zarobki byly minimalne na te 2 os.ok 2800 eu, srednia rata za kredyt tj ok 600 do 880 eu mies...mysle ze twoj ex nie zarabia kroci..Badzmy sprawiedliwe...zycie jest zyciem..jemu sie bardziej zamarzylo mieszkanie niz Ty...i on teraz wie ,ze musi miec panne/konkubine pozostajaca z nim w zwiazku z niezlym dochodem mies.bo inaczej nici z kredytu naprawde!
Filonka..jestem zToba..dobrze rozumiem ta che c molestowania smsm..ale jest na to sposob wykasuj go z telefonu, z ksiazki...bedzie cie mniej kusic.Facet zaczal nowe zycie,nowi znajomi,nowa love story,nowa 'przyboczna'/plec meską okreslam mianem 'przydupas' :D/sama widzisz ,ze taki przydupas ci niepotrzebny zaslugujesz na kogos lepszego o silniejszym kregoslupie moralnym...Molestujesz go sms ..pewnie chcesz zeby tamta widziala ,ze jest ktos do niego pisze?..ze on sie zajmuje odbieraniem? .. a moze pomyslisz, ze ma fonie wylaczoną/jestem pewna/ i tylko telef. vibruje mu w kieszeni kolo fiuta..buuuuCiesz sie zesie pozbylas zalosnego faceta,on nie zasligiwal na kogos tak niepowtrzalnego jakty..zycz mu na Swięta..aby trafil kogos kto go bedzie kochal tak ufnie i bezgranicznie jak ty
Temat przeniesiony do archwium.
211-240 z 382

 »

CafeItalia


Zostaw uwagę