Ciao ragazze.
Jak macie czas, żeby to przeczytać i coś mi poradzić, to byłabym wdzięczna.
Już od jakiegoś czasu przysłuchuję się, a raczej przyglądam Waszym rozmowom i postanowiłam się przyłączyć, bo mam mal umore z powodu pewnego ragazzo italiano. Poznałam go w wakacje w pubie, gdzie pracowałam, on był tam na wakacjach. Można powiedzieć, że "byliśmy ze sobą" miesiąc, potem wakacje się skończyły, ale dalej utrzymywaliśmy ze sobą kontakt telefoniczny i mailowy. Postanowiłam pojechać do niego na tydzień, m.in. na Sylwestra. Mieszka w Bergamo, ale mieszkaliśmy przez tydzień razem w mieszkaniu jego znajomych w Mediolanie....Było cudnie! Nawet byłam u niego w domu na rodzinnym obiadku :)
W tym roku kończę studia, zrobiłam CILS2 i moimi planami na dalsze życie był wyjazd do Włoch, wynajęcie mieszkania (razem z tym ragazzo), znalezienie pracy itd.
Jednak w przeddzień wyjazdu mio amore oświadczył, że nie jest jeszcze gotowy na stały związek (ma złe wspomnienia z poprzednich związków i musi "wyleczyć serce", potrzebuje czasu), chce być na razie sam, chce się bawić z przyjaciółmi i że to nie moja wina, bo jest mu ze mną dobrze, bardzo mu się podobam, i że wakacje, podczas których mnie poznał, były najpiękniejsze w jego życiu itd., ale nie jest zakochany...I żebym nie planowała życia "pod niego", nie przeprowadzała się do Włoch, do Mediolanu tylko dlatego, że on tam jest, bo różnie może być (nie powiedział, że nic w przyszłości z tego nie będzie, ale na razie nie). Chce żebyśmy byli w takich stosunkach jak do tej pory, czyli maile, sms, odwiedzanie się..Wróciłam dziś rano z Milano,a po południu dostałam od niego sms, że jest mu źle zasypiać i budzić się beze mnie- i co mam o tym mysleć, co robić, czekać?
Naprawdę zakochałam się po uszy i widzę też, że nie jestem mu obojętna, ale...