takajedna- przypuszczałam, że ktoś w końcu zada mi to pytanie :-):-):-) nie, nie jestem psychologiem, ale całe życie interesowałam się tą dziecdziną. Bardzo lubiłam obserwować i analizować zachowania ludzi. Czytałam co mogłam na ten temat, życie dało mi praktykę a reszty dokonała moja terapia skończona parę m-cy temu. Tam znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania- bo ja muszę wszytsko wiedzieć. A niestety w życiu nie ma na wszystko odpowiedzi i to też musiałam-z trudem- zaakceptować.
Co do Twojego problemu:(po to tu jesteśmy by dyskutować i nie uciekaj z tym tematem bo nikogo nie nudzisz, a my czekamy na Twoje przemyślenia, reakcje):ja myślę, że on się po prostu uspokoił i już go to tak nie rajcuje. A może przestraszył się Ciebie i tego co możesz wykombinować. Ja bym tak do tego podchodziła. Gdyby był zakołowany jak Ty to by nie siedział tak cicho . Po prostu skończył. I Ty musisz zdjąć różowe okulary i popatrzeć, że ten naktórego możesz liczyć jest obok Ciebie. Nie idealizuj go. Wiem, że to boli ale otwórz oczy , weź kartkę i zapisz- z bólem czy bez-najgorszy scenariusz tej sytuacji. Czyli:dlaczego on się do mnie nie odzywa. Najpierw napisz ten "zły" scenariusz, a potem "dobry"-ten , który Tobie się podoba.Może być na odwrót. Który pierwszy nie gra roli.Ale skup się i spróbuj stanąć z boku jakbyś widziała życie swojej koleżanki. Bez emocji i szczegółów, które przeżyłaś.
Wiem, że nie chcesz tego słyszeć ale on naprawdę skończył tę historię.
Kiedyś mając 20 lat poznałam chłopaka. Zaprosił mnie na studniówkę. Ponieważ była to policealna przy Samochodówce, więc chłopcy z Technikum cierpieli na brak kobiet i tak zaprosili parę dziewczyn z naszej klasy. MNie on wisiał wtedy i nie brałam go nawet pod uwagę. Robił jakieś podchody, ale wtedy to było tylko mizianie po policzku i próba pocałunku. Poznaliśmy się m-c przed studniówką. Na samej studniówce widziałam go dwie godziny i znikł. Wtedy po raz pierszy spróbowałam wódkę-Vistulę- :-) podobno słaba jakość.
Tak mnie tym "porzuceniem"uraził, że zaczęłam o nim myśleć. Zauważyłam, że zakochałam się jak na zawołanie. To była urażona duma i za wszelką cenę chciałam wrócić na swoje miejsce-w moim mniemaniu. Czego ja nie robiłam-dyskretnie oczywiście żeby się zemścić i żeby on stracił dla mnie głowę. Zaczęłam pisać wiersze-dla siebie samej oczywiście, bo musiałam w jakiś sposób pomóc wyjść emocjom. Chodziłam na spacery koło jego domu, szukałam go wszędzie i nie mogłam wytrzymać z tego cierpienia. Wymyślałam sobie takie wersje, że on też coś do mnie czuje, ale się wstydzi, że nie może podejść-bo widywaliśmy się w szkole. Spotykaliśmy się b.rzadko u wspólnych znajomych i ja ciągle sobie wymyślałam historyjki. W końcu , po roku czasu tej platonicznej miłości przyszedł moment prawdy. Złamamłam nogę i byłam unieruchomiona na trzy tygodnie. W tym czasie on miał urodziny. Poprosiłam koleżankę by kupiła mi kartkę i napisałam tam, że osobiście nie mogłam kupić kartki, więc może mu się niepodobać(?????)-akurat chłopaki zwracają na to uwagę-tłumacząc, że siedzę w domu ze złamaną nogą. Allora, myślę sobie-teraz ma okazję by do mnie przyjść. Nie przyszedł, nie zadzwonił. W ciągu paru dni miłość przeszła mi jak ręką odjął. A ja przez takie sytuacje tylko bardziej zaczynałam dbać o siebie by być jak najbardziej atrakcyjną i przyciągającą. I dzisiaj dopiero wiem, że chłopaki, potem mężczyźni bali się mnie, mojej pewności siebie, inteligencji, samowystraczalności-----ooooo!wiele rzeczy bym zmieniła w swoim zachowaniu gdybym miała tę głowę co teraz. Ale by to zrozumieć pomogły mi..Włochy i ich mentalność. Opowiedziałam Ci tę historię byś popatrzyła realnie n atę sytuację. Ty nie chcesz dopuścić myśli, że on może Cię już nie kochać, nie interesować się i dlatego znów sią czujesz stara, nieładna i niekochana.....On był Ci potrzebny tylko i wyłącznie do Twojej wewnętrznej potrzeby bycia akceptowaną, adorowaną, dostrzeżoną. Możesz to zrobić znów z mężem. Porozmawiaj z nim o swoich potrzebach, podpowiedz mu czego oczekujesz od niego.Trzeba mówić, nazywać rzeczy a nie oczekiwać, że się domyśli... Najpierw pozbieraj swoje myśli. Weź kartkę i pisz. Pisz wszystko .Jeżeli masz jakieś pytania pisz je i próbuj odpowiadać. W ten sposób znajduje się odpowiedzi. One są w Tobie tylko musisz je wydobyć z siebie. W ogóle pisanie jest najlepszą terapią. Oczywiście do pewnego momentu, bo np.lucila potrzebuje już pomocy psychologa. Ale ja właśnie od najdawniejszych lat pisałam. Sama sobie dawałam kopa, wymyślałam sobie od takich i owakich, otwierałam sobi esamej oczy idawałam wirtualne klapsy, he, he. dobra, tyle "mądrości".Emra dobrze ci poradziła-rozerwij się!
emra-rozumiem Cię doskonale. Ja też bardzo lubiłam gdy faceci byli mili dla mnie i też obracałam się wśród nich bo lepiej się z nimi rozumiałam. ale nauczona doświadczeniem wiem, że z niczego może zrodzić się coś. Z uśmiechu, żartu, zachęty-wystarczy odpowiedni moment. Ja nie wsiadłabym do samochodu z przyjacielem gdybym czuła, że jest jakieś niebezpieczeństwo. Al eja mam męża i nie szukam innych historii, choć też brakowało mi różnych nowości, flirtów......do bólu. Wiem po prostu, że non vale la pena. Za dużo musiałabym zapłacić za te chwile przyjemności. Poza tym koncentruję się na dzieciach, szukaniu pracy. Wiem, że głowa swoje a emocje swoje. Też jestem człowiekiem i czuję. KOcham gdy ktoś nadaje na tych samych falach ale jeżeli zdecydowałam wyjść za mąż to muszę uważać i nie mogę pozwalać sobie na to na co pozwolić może sobie kobieta wolna. Np, Ty. Wyobrażam sobie jak Ci ciężko bo ja do trzydziestki prawie byłam sama i płakałam w poduszkę z rozpaczy tak potrzebowałam fizycznej obecności kochającego mężczyzny. Miłość jest darem jak to powiedziałaś, ale trzeba rozeznać gdzie jest miłość a gdzie fascynacja. Są do siebie podobne a w zauroczeniu łatwo się pomylić.
luisa-to się bardzo ucieszyłaś jak Ci wcięło posta?
Haniu, witamy!!!No to poprodukuj się Ty troszkę. Masz najwięcej doświadczenia i bardzo nam jest potrzebne zdanie takiej osoby jak Ty. Fajnie, że się odezwałaś, nie znikaj!!!!
Emra!!!!!!jaki dziadek?!!!!!weź przestań!!!!Hania mogłaby być Twoją starszą siostrą!!!!Zobaczysz jak czas leci i to co dzisiaj nam się wydaje stare jutro widzimy jako całkiem młodzieńcze.Poczekaj, poczekaj.......