polacca e italiano,,,?,,,

Temat przeniesiony do archwium.
1081-1110 z 1240
Pozostaje mi tylko mysleć o baletach nic więcej , ze mna to tak jak cos w rodzaju erotomana gawędziarza-HA!HA!HA!

Takajedna tak trzymać!!!!!!!!

Haniu zaglądaj do nas, może jakieś sugestie i rady dla nas?
A propos, wiek nie gra roli, oby cieszyć się życiem.
Pozdrawiam.

Ale dziś kawalarka ze mnie!!!!!!
Dzieki poszłabym i bawiłabym sie tak jak wy i byloby super ale biegne juz do pracy . Wróce około 20 i znowu filet, fiolet alez mi ten fiolet czsu zabiera .Ale fajnie jest ,MOge podoba mi sie wasze hahahah.....juz jestem młodsza cao a tutti.
takajedna- przypuszczałam, że ktoś w końcu zada mi to pytanie :-):-):-) nie, nie jestem psychologiem, ale całe życie interesowałam się tą dziecdziną. Bardzo lubiłam obserwować i analizować zachowania ludzi. Czytałam co mogłam na ten temat, życie dało mi praktykę a reszty dokonała moja terapia skończona parę m-cy temu. Tam znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania- bo ja muszę wszytsko wiedzieć. A niestety w życiu nie ma na wszystko odpowiedzi i to też musiałam-z trudem- zaakceptować.
Co do Twojego problemu:(po to tu jesteśmy by dyskutować i nie uciekaj z tym tematem bo nikogo nie nudzisz, a my czekamy na Twoje przemyślenia, reakcje):ja myślę, że on się po prostu uspokoił i już go to tak nie rajcuje. A może przestraszył się Ciebie i tego co możesz wykombinować. Ja bym tak do tego podchodziła. Gdyby był zakołowany jak Ty to by nie siedział tak cicho . Po prostu skończył. I Ty musisz zdjąć różowe okulary i popatrzeć, że ten naktórego możesz liczyć jest obok Ciebie. Nie idealizuj go. Wiem, że to boli ale otwórz oczy , weź kartkę i zapisz- z bólem czy bez-najgorszy scenariusz tej sytuacji. Czyli:dlaczego on się do mnie nie odzywa. Najpierw napisz ten "zły" scenariusz, a potem "dobry"-ten , który Tobie się podoba.Może być na odwrót. Który pierwszy nie gra roli.Ale skup się i spróbuj stanąć z boku jakbyś widziała życie swojej koleżanki. Bez emocji i szczegółów, które przeżyłaś.
Wiem, że nie chcesz tego słyszeć ale on naprawdę skończył tę historię.
Kiedyś mając 20 lat poznałam chłopaka. Zaprosił mnie na studniówkę. Ponieważ była to policealna przy Samochodówce, więc chłopcy z Technikum cierpieli na brak kobiet i tak zaprosili parę dziewczyn z naszej klasy. MNie on wisiał wtedy i nie brałam go nawet pod uwagę. Robił jakieś podchody, ale wtedy to było tylko mizianie po policzku i próba pocałunku. Poznaliśmy się m-c przed studniówką. Na samej studniówce widziałam go dwie godziny i znikł. Wtedy po raz pierszy spróbowałam wódkę-Vistulę- :-) podobno słaba jakość.
Tak mnie tym "porzuceniem"uraził, że zaczęłam o nim myśleć. Zauważyłam, że zakochałam się jak na zawołanie. To była urażona duma i za wszelką cenę chciałam wrócić na swoje miejsce-w moim mniemaniu. Czego ja nie robiłam-dyskretnie oczywiście żeby się zemścić i żeby on stracił dla mnie głowę. Zaczęłam pisać wiersze-dla siebie samej oczywiście, bo musiałam w jakiś sposób pomóc wyjść emocjom. Chodziłam na spacery koło jego domu, szukałam go wszędzie i nie mogłam wytrzymać z tego cierpienia. Wymyślałam sobie takie wersje, że on też coś do mnie czuje, ale się wstydzi, że nie może podejść-bo widywaliśmy się w szkole. Spotykaliśmy się b.rzadko u wspólnych znajomych i ja ciągle sobie wymyślałam historyjki. W końcu , po roku czasu tej platonicznej miłości przyszedł moment prawdy. Złamamłam nogę i byłam unieruchomiona na trzy tygodnie. W tym czasie on miał urodziny. Poprosiłam koleżankę by kupiła mi kartkę i napisałam tam, że osobiście nie mogłam kupić kartki, więc może mu się niepodobać(?????)-akurat chłopaki zwracają na to uwagę-tłumacząc, że siedzę w domu ze złamaną nogą. Allora, myślę sobie-teraz ma okazję by do mnie przyjść. Nie przyszedł, nie zadzwonił. W ciągu paru dni miłość przeszła mi jak ręką odjął. A ja przez takie sytuacje tylko bardziej zaczynałam dbać o siebie by być jak najbardziej atrakcyjną i przyciągającą. I dzisiaj dopiero wiem, że chłopaki, potem mężczyźni bali się mnie, mojej pewności siebie, inteligencji, samowystraczalności-----ooooo!wiele rzeczy bym zmieniła w swoim zachowaniu gdybym miała tę głowę co teraz. Ale by to zrozumieć pomogły mi..Włochy i ich mentalność. Opowiedziałam Ci tę historię byś popatrzyła realnie n atę sytuację. Ty nie chcesz dopuścić myśli, że on może Cię już nie kochać, nie interesować się i dlatego znów sią czujesz stara, nieładna i niekochana.....On był Ci potrzebny tylko i wyłącznie do Twojej wewnętrznej potrzeby bycia akceptowaną, adorowaną, dostrzeżoną. Możesz to zrobić znów z mężem. Porozmawiaj z nim o swoich potrzebach, podpowiedz mu czego oczekujesz od niego.Trzeba mówić, nazywać rzeczy a nie oczekiwać, że się domyśli... Najpierw pozbieraj swoje myśli. Weź kartkę i pisz. Pisz wszystko .Jeżeli masz jakieś pytania pisz je i próbuj odpowiadać. W ten sposób znajduje się odpowiedzi. One są w Tobie tylko musisz je wydobyć z siebie. W ogóle pisanie jest najlepszą terapią. Oczywiście do pewnego momentu, bo np.lucila potrzebuje już pomocy psychologa. Ale ja właśnie od najdawniejszych lat pisałam. Sama sobie dawałam kopa, wymyślałam sobie od takich i owakich, otwierałam sobi esamej oczy idawałam wirtualne klapsy, he, he. dobra, tyle "mądrości".Emra dobrze ci poradziła-rozerwij się!





emra-rozumiem Cię doskonale. Ja też bardzo lubiłam gdy faceci byli mili dla mnie i też obracałam się wśród nich bo lepiej się z nimi rozumiałam. ale nauczona doświadczeniem wiem, że z niczego może zrodzić się coś. Z uśmiechu, żartu, zachęty-wystarczy odpowiedni moment. Ja nie wsiadłabym do samochodu z przyjacielem gdybym czuła, że jest jakieś niebezpieczeństwo. Al eja mam męża i nie szukam innych historii, choć też brakowało mi różnych nowości, flirtów......do bólu. Wiem po prostu, że non vale la pena. Za dużo musiałabym zapłacić za te chwile przyjemności. Poza tym koncentruję się na dzieciach, szukaniu pracy. Wiem, że głowa swoje a emocje swoje. Też jestem człowiekiem i czuję. KOcham gdy ktoś nadaje na tych samych falach ale jeżeli zdecydowałam wyjść za mąż to muszę uważać i nie mogę pozwalać sobie na to na co pozwolić może sobie kobieta wolna. Np, Ty. Wyobrażam sobie jak Ci ciężko bo ja do trzydziestki prawie byłam sama i płakałam w poduszkę z rozpaczy tak potrzebowałam fizycznej obecności kochającego mężczyzny. Miłość jest darem jak to powiedziałaś, ale trzeba rozeznać gdzie jest miłość a gdzie fascynacja. Są do siebie podobne a w zauroczeniu łatwo się pomylić.

luisa-to się bardzo ucieszyłaś jak Ci wcięło posta?

Haniu, witamy!!!No to poprodukuj się Ty troszkę. Masz najwięcej doświadczenia i bardzo nam jest potrzebne zdanie takiej osoby jak Ty. Fajnie, że się odezwałaś, nie znikaj!!!!

Emra!!!!!!jaki dziadek?!!!!!weź przestań!!!!Hania mogłaby być Twoją starszą siostrą!!!!Zobaczysz jak czas leci i to co dzisiaj nam się wydaje stare jutro widzimy jako całkiem młodzieńcze.Poczekaj, poczekaj.......
Weba, Luisa... i wszystkie dziewczyny, które maja ochotę do mnie napisać,podaję mój adres e-mail [email]
Pozdrawiam.
oj ,weba ,dobrze ,że jesteś już po przejściach i wiesz jak się bronić przed niebezpieczeństwami,po prostu masz swojego mężczyznę ,dzieci i ognisko domowe,które wypełnia ci całe życie.znalazłaś miejsce na ziemi i oby to trwało.ty nie myślisz o żadnych przygodach bo nie masz takiej potrzeby.może aż na tyle znasz siebie.
ja jestem już spokojna i nie rozpaczam,bo jestem wartością sama dla siebie i chociaż chciałabym spotkać fajnego faceta to jeżeli tak się nie stanie -pogodzę się z tym.jestem już nawet pogodzona z faktem śmierci ,pracuję nad cierpieniem.
zgodziłaś się ze mną ,że milość to dar ,to prawda,ale dla mnie darem jest nawet to,że ktoś czuje tak jak ja,myśli tak jak ja i ma podobny sposób postrzegania świata i wrażliwość.
oczywiście akceptuję inność i rozumiem,ale ciężko jest w życiu dojrzałym,kiedy myślenie o miłości ma inny charakter,znaleźć kogoś kto czuje podobnie.
a zauroczenie u mnie ma miejsce ale przeszkodą jest mój rozsądek,który często mówi "nie".lubię jak mi mężczyzna imponuje a z tym coraz gorzej,chyba przeżucę się na pieniądze.
może znasz jakiegoś młodego wdowca z dzieckiem bardzo samotnego ,żartuję.
a tak naprawdę to zauważyłam ,że się zmieniam ,bo coraz bardziej imponuje mi u faceta zwyczajność i prostota.
weba dziękuję za reakcje na mojego posta i za zrozumienie.chciałabym powiedzieć więcej na temat moich odczuć i przemysleń,ale tego się czasem nie da napisać,dlatego tym bardziej cenię sobie to ,że ktoś dobrze mnie odczytał.
strzeliłam byka -przerzucę
emra- tak ,to prawda nie potrzebuję żadnych historii bo dosyć ich miałam w życiu. Mam swoją przystań najcenniejszą na świecie i najwartościowszą na świecie. Nie szukam co nie znaczy, że nie przydarza mi się. Ale ja uciekam od takich sytuacji, wyczuwam je na 100km. Jesteśmy tylko ludźmi i ja się też nie zarzekam. Ale robię wszytsko co mogę by nie dopuścić do jakiegoś błądu. A życie mi bvardzo w tym pomogło by rozpoznawać zagrożenia.

Rozumiem Twoje położenie, ale masz dopiero 31 lat. Skąd więc u Ciiebie takie nastawienie?Poprostu nie spotkałaś faceta, który jest dla Ciebie. Nie znam żadnego wdowca, niestety :-) ani rozwodnika.... Myślę, że na wszystko przychodzi czas. Ty, widzę masz szeroko oczy otwarte, wiąc kiedy nadejdzie właśnie TEN to na pewno nie umknie Ci!
wybrali nowego papieza...
e cosi c'avemo er papa nuovo
i mamy nowego papieze...wiecie, ogladajc to, bylo mi strasznie smutno..jakas chwila reflekcji...jakos nie moglam sobie uzyslowic ze zaraz w oknie pojaiw sie nowy papiez..inna sylwetka, inne ruchy, inny ton glosu...przerazil mnie to strasznie..uswiadomilam sobie ze cos sie niestety skonczylo i zabolalo strasznie...nie moglam powstrzymac lez...powinnam sie cieszyc, mamy nowego papieza, ale chyba uplywnie troche czasu zanim ja i moje watrosci to zaakceptuja...czy wy tez tak myslicie???wiem, yo kolej rzeczy, kiedys musialo to nastapic...ale mimo wszysti jakos mi z tym zle...
Alisa25: Ja czuje dokladnie to samo...jest mi strasznie zle szczegolnie dzis kiedy wybrali "nowego paieża" ąz mi to nie moze przejsc przez gardlo, ze teraz kto inny bedzie nas blogoslawil i wymieniac moge wiecej ale generalnie wszystko sie zmieni....juz samo imie jakie sobie przybral mowi, ze nie bedzie to kontynuacja dziela Jana Pawła II... :( wogole nie umiem sie pozbierac...wiedziaalm, ze ten dzien nadejdzie kiedys...ale i tak nie potrafie sobie tego wmowic. Jest mi tym bardziej zle, ze urodzialam sie za NASZEGO PAPIEŻA i zawsze jakos tak w podswiadomosci wydawalo mi sie, ze on juz zawsze bedzie i koniec. Nie chce mi sie patrzec w tv ...przykro mi pop rpsotu jak nie wiem co... ja wiem dobrze i czuje ile w moim zyciu sie zmieni..juz sie zmienilo...
Ale wiecie co? dla mnie zawsze prawdziwym idealem wartosci prawdziwych bedzie nasz Papcio Kochany i nic tego nie zmieni... nawet nowy papież... przepraszam...
Mi też łezka poleciała,ale jestem pełna nadziei i wiary w nowego Papieża,nie będzie mu łatwo zaskarbić sobie serca i miłość tylu milionówl ludzi,ale trzeba dać mu szansę,bo to człowiek doświadczony,bliski Janowi Pawłowi II. Skoro konklawe tak krótko trwało,to znaczy,że ma Ratziger poważanie.Przyznam,że wzbudził we mnie zaufanie,wiadomo,Jan Paweł II jest niezastąpiony,jest Nasz,ale będę w stanie pokochać nowego Papieza,jeśli okaże się dobrym i godnym następca piotrowym.Pamiętajmy,że Jan Paweł II na początku nie cieszył się sławą wśród chrześcijan,bo przyzwyczajeni do Papieza Włocha od setek lat,ciężko im było zaakceptować człowieka z "niewiadomo skąd",ale udało się!!!Dlatego miejmy nadzieję i dajmy szansę nowemu Papieżowi,mimo ze w sercach na zawsze zostanie Jan Paweł II.
Kardynal Ratzinger byl 5 razy przewodniczacym Kongregacji Nauki i Wiary, i na to stanowisko ciagle mianowal go Jan Pawel II.
Bedzie na pewno kontynuatorem nauk " naszego " Papieza.....dajmy mu szanse.
Poza tym jego pierwsze slowa jakie wypowiedzial...byly o wielkosci naszego Ojca sw.
Mysle,ze jego wybòr...po Polaku , Niemiec - jest znakiem , szczegòlnie dla nas Polakòw...czas ku zjednoczeniu naszych narodòw i Europy w ogòle.
Imie Benedykt jest zwiastunem ,ze bedzie on oredownikiem pokoju.
No i jako konserwatysta na pewno nie dopusci do zniesienia celibatu, ani malzenstw homoseksualnych..na co wielu bardzo liczylo.
obawiam się, że dla każdego Polaka ten wybór jest bolesny......może się przyznać bardziej lubmniej.Papież jest Niemcem......i ja np.próbuję z tym walczyć ale jest to silniejsze ode mnie.Gdy zobaczyłam niemieckie flagi..przeszkadzają mi, nie umiem tego wytłumaczyć.....nikt mi nigdy nie wpajał wrogości wobec Niemiec przeciwnie-mój ojciec bardzo lubi ten naród, gada po niemiecku..... a ja w miarę dorastania czułam jakąś......awersję. Mimo, że w moich żyłach płynie 12,5% tej krwi.....Ale w órodku myślę sobie, że nie ważne co czuję. Ważne , że Papież do doceniał i podkreślał-mam nadzieję, że będzie kontynuatorem....
weba - jak nigdy sie z toba nie zgadzam.. to czy jest niemcem czy tez murzynem nie odgrywa zadnej roli... przeczytaj jego biografie albo przynajmniej krotkie wzmianki na jego temat.. byl wlasciwie po Janie Pawle II najwazniejsza osoba w watykanie. Byl przyjacielem naszego Jana Pawła II... skoro nasz Ojciec Swiety go wybral na tak wazna role to nie bez powodu.. myslisz ze mial na uwadze jego narodowosc??.. to ze niemcy przyczynili sie do (a raczej stworzyi) holokaustu .... tylu zbrodni swiadczy o tym ze TERAZ sa tam tylko zli ludzie... albo ze nie ma wsrod nich zadnego dobrego czlowieka... ?? nie zgadzam sie z Toba ze to boli ze to jest niemiec !1... dla mnie narodowosc nie ma najmniejszego znaczenie... liczy sie tylko to jakim czlowiekiem sie jest!!
to prawda...wszystko sie zmienilo...ale dla mnie to bylo cos strasznego,, nawet nie przewidywalam ze tak barzo mnie to poruszy...mnie nie przeszkadza, ze jest niemcem...ale jakos prze ztyle lat byl tam ktos inny..po prostu chodzi tylko o to...ja bylam wielokrotnie w watykanie...przezywalam to strasznie..a teraz ...jest mi to obojetne....moze z czasem... oby byl na tyle godny tego stanowiska, jak nasz papiez...choc na pewno nikt go nigdy ie zastapi...a dla nie jedynym wielkim byl nasz jan pawel II
to prawda...wszystko sie zmienilo...ale dla mnie to bylo cos strasznego,, nawet nie przewidywalam ze tak barzo mnie to poruszy...mnie nie przeszkadza, ze jest niemcem...ale jakos prze ztyle lat byl tam ktos inny..po prostu chodzi tylko o to...ja bylam wielokrotnie w watykanie...przezywalam to strasznie..a teraz ...jest mi to obojetne....moze z czasem... oby byl na tyle godny tego stanowiska, jak nasz papiez...choc na pewno nikt go nigdy ie zastapi...a dla nie jedynym wielkim byl nasz jan pawel II
nie potrafie opisać co czułam gdy nowy papież pojawił sie by po raz pierwszy pobłogosławic zebranych na Placu św. Piotra....łzy same cisneły się do oczu i te wiwatujące tłumy, powiewające falgi.....nie potrafie się z tym pogodzic...i do tego Benedykt XVI.....dziwnie......to napewno nie bedzie nasz Ojciec Święty bo my swojego już mamy i bez względu na to co przyniesie nam przyszłość on pozostanie ten sam....jedyny...
tak wiedziałam że o tej porze to tu już nikogo nie będzie,sorki wszystkim ,lekture nadrobię w najbliższynm czasie ........
weba jasne ,że może możemy pisać [email] stare forum ,pytałaś czy ktoś jest z grosseto ,no niestety nie jestem ale byłam bliskio w saturni,i pamietam drogowskaz do gross......... świetny region ............miło wspominam pobyt..........
luisa odpisałam dzisiaj ....
pozdrawiam wszystkich
l
Absolutnie nie dla kazdego Polaka ten wybor jest bolesny!!!Musze to bardzo mocno podkreslic, w swoim imieniu i w imieniu ludzi, ktorzy wypowiadali sie np na forum onetu - i prosze Was nie uogolniajcie w taki sposob!Weba - dlugo juz czytam ten watek, ale poniewaz nie za duzo mialam do powiedzienia na tematy wlosko-milosne, do tej pory jedynie obserwowalam, bo niektore wypowiedzi podobaly mi sie ogromnie - szczegolnie Twoje - wiem wiec, ze nie odbierzesz tego do siebie i ze zrozumiesz. Ja naprawde ogromnie tesknie za Janem Pawlem II. Widok innego czlowieka w bieli jest dziwny, podobnie jak sformulowanie "Papiez Benedykt XVI" - bo dotychczas zanany mi byl tylko ten jeden jedyny - wielki! Ale ciesze sie z takiego wyboru, bo niezaleznie od narodowosci - nowy papiez uzekl mnie juz wczesniej jakas taka wewnetrzna pokora i dobrocia. I jestem z nim calym sercem.pozdrawiam
A ja czułam radość -przecież tak szybki wybór nowego papieża to znak niezwykłej jedności w Kościele - Jan Paweł II na pewno niemało się o to modlił. I jeszcze taki następca, po którym można się spodziewać kontynuacji jego (tzn. Jana Pawła) wspanałej pracy! Nie chodzi o to, żeby o naszym papieżu zapomnieć - On rzeczywiście na zawsze będzie "nasz" - ale nawet największy świety jest tylka cząstką Kościoła, który trwa już tak długo i dalej będzie pod kierunkiem kolejnych papieży.
Bionda - dlaczego tyle ma sie zmienic w Twoim życiu? Przecież Jan Paweł w dalszym ciągu jest z nami - tylko w troche inny sposób -"wierzę w świętych obcowanie i żywot wieczny". A wskazówek jak mamy żyć to zostawił nam nasz papież sporo - 80 tysięcy stron, o ile się nie mylę. Przeczytaj sobie chociażby przesłanie na Swiatowy Dzień Młodzieżyw Kolonii, napisane już w zeszłym roku (www.opoka.org.pl/zycie_kosciola/jan_pawel_ii ) - i pomyśl, czego On chciałby od Ciebie.
Weba, ja też tak jak John nie zgadzam się z Tobą. Ja właśnie mam nadzieję, że to iż nowy papież jest Niemcem, pozwoli przezwyciężyc stare urazy, może dla Ciebie ma to być właśnie zadanie na czas nowego pontyfikatu? Poza tym, może to będzie mobilizacja dla narodu niemieckiego, który ma pewne...hmmm...problemy z wiarą.
Do tych młodszych, dla których Jan Paweł był jedyną rzeczywistością, jaką znały - poprzedni papieże też byli wspaniałymi ludźmi, którzy dużo dobrego zrobili... Jan Pawel I "uśmiechnięty"...Jan XXIII "dobry" - już ogłoszony błogosławionym... Paweł VI - to on odbył pierwsze od wieków podróże zagraniczne i zapoczątkował dialog z kościołem prawosławnym...
Benedykt XVI nie będzie wyjątkiem...
Módlmy się za niego.
witajcie wszyscy!
bardzo cieszę się, że tyle osób stanęło w obronie nowego Papieża. Bałam się, że inni będą mieli podobne reakcje do moich. Ja nie powiedziałam, że onjest gorszy-ostatnie moje zdanie świadczy o nieważności moich odczuć. Ja Wam przedstawiłam stan mojego wnętrza, ale nie podważam możliwości tego następcy. Ja też w środku mam nadzieję, że on będzie kontynuował nauki Jana Pawła, ale faktem jest , że mimo całego mojego wysiłku, racjonalnego myślenia-emocje biorą górę-i to jest naturalne. Nie mogę przeczyć mówiąc, że świetnie!cieszę się z tego wyboru. Mam mieszane uczucia-bo rozum jedno a serce drugie. Mój problem to naród niemiecki i nie odbierzcie tego znowu źle-bo nie chcę nikogo skrzywdzić-po prostu mam jakąś awersję, kjtórej nie jestem w stanie zrozumieć. I nie jest mi wcale łatwo z tym żyć. Mogę sobie gadać do siebie i tłumaczyć, ale powtarzam-to są emocje, odczucia i nie mam na to wpływu. Akurat Razinger jest Niemcem. Mnie też spodobały się jego pierwsze słowa i tłumaczę sobie, że będzie dobrze, że wybrano najlepszego ze wszystkich.Ja go cenię. Nie umniejszam jego zasług i wartości-podkreślam. Ale mam prawo odczuwać inaczej niż inni?
i dodam jeszcze, że myślę tak, jak Wy.Betsy-to samo pomyślałam. Wiem, że z punktu widzenia politycznego może być to zbawienne. I nie wybrałabym innego na papieża .Chcę być dobrze zrozumiana. Umiecie oddzielić te dwie rzeczy?
Rozum i emocje? Może to być szok jaki przeżyła większość osób widząc innego papieża, przyzwyczajeni do naszego "Karola" jakoś nie pasuje nam inny.Kwestia czasu......Nie oznacza to, że gorszego.....Jestem pewna, że jego pontyfikat przyniesie dużo dobrego i nie mam zamiru tu ćle o nim pisać.No, zobaczymy czy mnie rozumiecie.
chociaż naszego ukochanego papieża nikt nie zastąpi to Benedykt XVI
jest chyba najlepszym wyborem z możliwych ,przynajmniej dla nas Polaków.był przyjacielem naszego papieża i jest człowiekiem ogromnej wiary co zresztą wiedział Jan Paweł II no i po sąsiedzku,europejczyk,z którym wiąże nas historia.
opatrznośc chyba od początku tych tragicznych wydarzeń czuwała a słowa
kardynała Ratzingera na mszy pogrzebowej poruszyły serca wszystkich.
on będzie kontynuatorem misji naszego papieża,który odnowi chrześcijańską europę ,będzie strzegł doktryny wiary i oczyści kościół.

chociaż kochamy nadal naszego papieża,módlmy się za Benedykta XVI ,żeby jego pontyfikat przypominał nam pontyfikat Jana Pawła II i żeby te wartości,które nam zostawił trwały.nowy papież ma trudne zadanie ale juz w pierwszych słowach powiedział ,że pontyfikat naszego papieża był WIELKI.
Habemus Papam.
Mi tez nie przeszkadza, ze mamy papieża Niemca. Żal mi po prostu, że to nie Jan Paweł II... I obojętnie kto zasiadłby na tronie papieskim, byłoby mi żal i juz! A Ratzinger zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, szczególnie podczas uroczystości pogrzebowych naszego Papieża. Mówił o Nim jak o kimś bardzo bliskim, kims kochanym z najbliższej rodziny i to mnie bardzo ujęło, a szczególnie słynne juz zdanie o oknie... To było szcere i piekne.
Własnie otworzyłam sobie strone Watykanu www.vatican. va i... łezka sie w oku zakręciła. Nie ma juz zdjęcia Papa Polacco :(
A co do animozji narodowych - były i będą, taka jest prawda. Moja rodzina bardzo ucierpiała w czasie wojny zarówno od Niemców jak i od Rosjan. To jednak tkwi gdzieś głęboko i nie dziwcie sie, że kogos to moze nie cieszyć papież Niemiec. To tyle z mojej strony. Vedremo.

Weba - jestes nieoceniona. Bardzi Ci dziekuję...
WEBA rozumiem Twoje uprzedzenie do Niemców,też za nimi nie przepadam.są raczej chłodni ,apodyktyczni i zadufani w sobie ,no i nie rozumiem ich poczucia humoru.poza tym trudną sprawą jest zapomnieć historię i Benedykt XVI na pewno też nie zapomni.
on jest już od dawna Rzymianinem i chociaż z pochodzenia jest niemcem to na pewno kocha wszystkich ludzi.
cześć emra,
takajedna-dzięki za zrozumienie i za podziękowanie....
Przypomniałam sobie jeszcze jedno.
Wczoraj, gdy kardynał ogłaszał "habemus papam", zwrócił sie do zebranych pod bazylika "carissimi fratelli e sorelle", a potem to samo po hiszpańsku, angielsku, francusku i niemiecku. Brakowało polskiego... I to nie ze względu, że Polska potegą jest i basta! Byłby to taki miły ukłon w strone człowieka, który 1/3 zycia spędził właśnie tam w Watykanie. Szkoda.
Tak czuję...
dobrze by było,ale bez przesady.powiedział to w językach obowiązujących na całym świecie.kościół należy do wszystkich ludzi.
tak, ja też to odebrałam tak samo, ale zaraz sobie wytłumaczyłam, że w sumie z jakiej racji, że polski jest za trudny i może też ten fakt, że jakoś nas nie pogłaskał bo my przecież wciąż jesteśmy smutni po stracie Wojtyły może to jakoś wpłynęło na moje odczucia.......
Temat przeniesiony do archwium.
1081-1110 z 1240

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa


Zostaw uwagę