drugi stolik

Temat przeniesiony do archwium.
211-240 z 391
Cześć wszystkim!! trochę długo sie nie odzywałam, ale scrivo da lavoro (nie wiem czy tak jest dobrze) i kompletnie nie miałam czasu żeby tu zajrzeć, ciągle jakieś telefony, mejle, problemy do rozwiązania, koszmar. ale nie można narzekać, dobrze że jest praca.
W niedzielę obchodzilismy roczek naszego synka, wybrał najpierw różaniec a później pieniążek, co może wskazywać, że będzie księdzem i to bogatym. Dostał zabawki grające, które po godzinie chcieliśmy ukryć gdzieś głeboko, bo melodyjki były nie do zniesienia. ale przykleiłam taśmę klejącą i już jest OK, dziecko ma frajdę jak ucieka mu lokomotywa i nasze uszy też odpoczywają. Jestem z siebie dumna bo organizacyjnie jesli chodzi o przygotowanie jedzenia poszło mi bardzo sprawnie, o czym świadczy dodatkowo fakt, że jeszcze pojechałam na godzinny spacer z Jędrkiem (bo w sobotę było u nas piękne słońce i jak tu siedzieć w domu?). i miałam lżej, bo ciasta piekła moja teściowa. Wiecie jaka to jest frajda jak się patrzy na dziecko, które stoi i nagle rusza z miejsca i idzie? jeszcze przedwczoraj wpadał w moje ramiona, a wczoraj mały cwaniak zgrabnie mnie wyminął, zakręcił i poszedł do kuchni! ale się smialismy z mężem. no i w końcu chociaż raz spał dzis do 6.22, zazwyczaj budzi sie koło 5, 5.30 i już nie chce spać. no to zabawia sie po podłodze a my przysypiamy.
cos czuję ze będzie z niego niezły urwis.
Ale mi narobiłyście apetytu na owoce maczane w czekoladzie. a ja ostatnio zrobiłam ziemniaki zapiekane z porem i polane sosem na bazie kostki rosołowej i śmietany, do którego dodałam jeszcze utarty ser. wiecie jaka pychota?!! ja to bym zjadła wszytsko taka byłam głodna, ale z facetem to różnie. i tu mnie zadziwił, że też to wciągał aż mu się uszy trzęsły.
Spóźnione życzenia dla Meg, jak tylko będe miała chwilkę to zrobię użytek z Twojego priva. tak cie męczyłam o te piosenki, które teraz śpiewacie, bo codziennie przy usypianiu nucę mojej Jędrulce, i czasami to już mi się wena kończy. dlatego muszę odświeżyć moją pamięć, bo repertuar rozległy.
postaram się częściej odzywać, aby byc na bieżąco i nie odstawać od grupy stolikowej. pozdrawiam wszystkich.
to jeszcze ja - u nas wyszło zza chmur słońce!! świat jest piękny, wczoraj miałam pełno energii do prac domowych, i dzisiaj mam nadzieję że ta energia też się pojawi chociażby do tego żeby zajrzeć do włoskich notatek.
A w Krakowie ani grama słoneczka! Same chmury, pewnie jeszcze zaraz zacznie padać...
w 3city tez pogoda paskudna, psa szkoda na dwor wygoniac :/ a najgorsze jest cisnienie...dzis jestem jak wyjeta ze sni, mozna do mnie mowic a ja i tak nie wiem o co chodzi...czuje jedynie jak mi leb peka jak balon :/ koszmar !!!!
u mnie też paskudnnie i zimno.Właśnie dotarłam do domu, teraz kapiel i jeszcze nauka, przy której oczywiście usnę...ale dzień zaliczony.
Specjalne pozdrowienia dla Mario!.No wreszcie, a już miałam słać smsa do niego, tak długo milczeć nie wypada, cieszę sie ,że ci dobrze na obczyznie, pozdrów Sylwię, jeśli czasem napiszesz wybaczę ci brak listów.Wiem jak faceci lubi pisać, przynajmniej mój taki jest.
Barbi co u ciebie, mam nadzieję,że nie złapała cię jesienna chandra.Byłaś na imprezie w piatek, miałaś sie wybrać?
Hura!! mój szef wie ,że się wybieram do pracy do italii, mówi,że popiera, że go nie dziwi, ze jakby miał tyle lat co ja to też by to zrobił.
Cieszę się, bo bardzo szanuję tego człowieka, zależy mi na jego opini,dlatego nie chciałam pozostawiać po sobie niemiłych wspomnień.
Kamień z serca, jeszcze tylko oficjalna rozmowa z oddziałow oczywiście nieoficjalnie ona też wie o moim wyjeżdzie,i będzie z górki....
Pozdrawiam wieczorna zimna pora, jutro zaczna mi dopiero grzać, więc trzeba radzić sobie samemu,czyli łóżeczko i przystojniak w środku....
witajcie. wlasnie moja niunia usnela. KAFTANIK wiesz moje dziecko zaczelo chodzic jak miala 14 miesiecy, wiec bardzo gratuluje ci ze twoje dzieciatko juz chodzi.nameczylam sie to fakt. dorko pozdrawiam cie serdecznie ale nam mariusz zrobil niespodzianke tym wpisem . fajnie ze jakos mu sie uklada, i rodzina jest razem. MEG podziwiam cie, widze ze jestes osoba gleboko wierzaca w BOGA. tak to prawda wiara, dodaje nam sily, walki, poprostu podziwiam cie. ja na pewno przy takiej chorobie zalamywalabym sie.poprostu latwo poddaje sie wszystkiemu, nie potrafie walczyc, jestem slaba.MEG przyznam ci sie szczerze, bo jestem osoba bardzo szczera ze utracilam wiare w boga, jestem i bylam katoliczka. mam obrazki i figurki swiete w pokoju na segmencie, ale utracilam wiare. gdy bog zabral mi mojego koachanego tate, tak nagle. prosilam boga aby dal mi znak ze jest zycie po smierci, chociaz jakis malutki, niestety, moje lzy i modlitwy,wiesz rozmawialam z ksiedzem nie potrafil wyjasnic mi czy istnieje tamto zycie, podkleslam wiara, opowiedzial mi opowiesc o lazarzu, a ja chcialam konkretow, dowodow, nigdzie ich nie znalazlam. szukalam. byla to moja jedyna nadzieje aby wierzyc ze moj tata zyje gdzies na tamtym swiecie, duzo przeczytalam na ten temat. wkoncu przyszlo zwatpienie, artykuly medyczne o tak zwanej smierci klinicznej dowadza ze jest to poprostu zwiazane z funkcja mozgu. teraz nie draze tego tematu, nie szukam,poprostu zwatpilam. zyje jako katoliczka ale nie wiem co jest prawda, gdzie szukac prawdy. chcialam kiedys ukojenia bolu po stracie taty dlatego szukalam prawdy i nie znalazlam. czas zabliznil juz ten bol, chociaz wspomninia powracaja.poprostu samo zycie. pozdrawiam cie meg, zycze aby badania i pobyt w krakowie wypadl dobrze, mysle o tobie. pozdrawiam.
Witajcie wszyscy tego wieczorka... Krafniak, Zalesia, Marzenka, Dorcia i pozostałe osóbki dzięki za wszystkie dowody życzliwości i wsparcia z Waszej strony. Tak dobrze być razem, że nawet badania w Krakowie to pestka gdy wiem, że jesteście ze mną. Krafnia - fajnie, że śpiewasz małemu zamiast kołysanek miłe dla ucha melodie, ja też tak roibię i robiłam, gdy usyypiałam 3 letniego Beniaminka synka mojej siostry... Marzenka - miło mi, że podzieliłaś sie ze mną swymi odczuciami. Kochana moja, nie jestem księdzem, nie mnie prawić morały, ale powiem Ci coś, co mi pomogło zrozumieć sens wiary, gdy byłam na zakręcie życiowym; Po pierwsze; popatrz - istnieje w Kościele święto Wielkanoc, wcześniej Kościół obchodzi Triduum Paschalne - Wielki Czwartek, piątek i Sobota aż do niedzielnego poranka zmzrtwychwstania. Próżna byłaby wiara czzłoiwieka, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał i takkjak On umarł, wszyscy kiedyś umrzemy, ale też tak jak On zmartwychwstał my także powstaniemy do nowego, lepszego życia. I tak jak co roku w wielki piątek czcimy pamiątke Jego męki, w niedziele cieszymy się że zmartwychwstał. I w naszym codziennym życiu tak jest, że gdy mamy trudności, kłopoty prywatnie przeżywamy swój wielki piątek, jednak wierzymy, że ten wielki dla nas wielki piątek naszych trosk i zmarwień przeminie i znowu nastanie niedzielny poranek radości, śmiechu szczęścia. I wtedy nie pamiętamy, że nie tak dawno było nam źle, tylko chcemy zatrzymać dobre chwile na dłużej. Poo drugie w modlitwie wierze w Boga jest odniesienie, że wierzymy w świętych obcowanie, ciała zmartwyychwstanie i żywot wieczny. To Cię powinno uspokoić, że Twój Tata jest po tamtej stronie, patrzy z góry na Ciebie, pewnie wstawia się za Tobą. Ja w to wierze, że tak jest. A co do znaków, to Bóg daje nam je w stosownym czasie, On wie, kiedy nam coś dać lub nie i nie można wystawiać Go na próbę, może Bóg czeka na jakiś gest z Twojej strony? Może chce, byś Mu bardziej zaufała? Zblżyła się ufnie do Niego, niczym dzieco do swego Ojca. Wiem, że On Cię bardzo kocha i to tyle z mojej strony gwoli wyjaśnienia. Marzenko jesstem z Tobą, z Wami i bęfdę o Was myślała gdy będę w K. Pozdrawiam serdecznie wszystkich. Dobrej nocki. Pa! - meg.PS. Krafnia - dzięki za życzenia, oraz pamięć.
meg przepraszam, moze nie powinnam ale tak nie umiem obojetnie o tym czytac ... przez ostatnie dwa lata byla zapatrzona w Boga w Jezusa, moglam zrobic wiele i zreszta robilam, bardzo udzielalam sie we wspolnocie w SNE rowniez...ale teraz jasne wierze w Boga ale mu nie ufam a tym bardziej nie ufam instytucji, ktora az przykro mowic, ale jest zaklamana od samego poczatku swojego istnienia,a teraz coz ... nie ma jak interpretowac pismo tylko pod swoja wygode i dana sytuacje...wiem ze to dziwnie brzmi, ale pol roku temu wszystko sie u mnie zmienilo, moze za dobrze poznalam ich od srodka i jeszcze do tego "poslancy" sa ludzmi ktorzy pomoga Ci tylko wowczas kiedy jest to im wygodne, a kiedy sytuacja jest trudna, kiedy trzeba wziasc choc najmniejsza odpowiedzialnosc to zwijaja ogonek i uciekaja do budy!!!A BOG ... jasne trzeba w niego wierzyc (i jak ktos ma sile to i sie modlic - nie neguje) gdyz jest to energia ktora nas stworzyla, tylko nie mozna zapominac ze to my zyjemy na tym swiecie, a nie On ... Modl sie jakby nic od Ciebie nie zalezalo, ale zyj tak jakby nikogo nie bylo !!! ps. teraz moge powiedziec ze jestem tego idealnym swiadectwem :P Moze pisze troche nie jasno ale moja historia jest zbyt dluga i zbyt bolesna aby ja opisywac, a to chyba tylko by wytlumaczylo moje rozumowanie !!!!
I ja takze chcialam za was podziekowac ... fajnie ze tu trafilam :*
cześć dziewczyny, dwa słowa n atemat wiary, w moim przypadku jest tak,że wierze,modlę się rozmawiam czy duchowo jednoczę się z Bogiem, ale instytucja Kościoła to dla mnie juz inna para kaloszy.Nie chodzę, może nie jest to dla wszystkich zrozumiałe, coż każdy ma prawo do swoich wyznań czy pogladów, tak przynajmniej uważam.
Mój wujek tak jak i twój tato Marzenko odszedł nagle, w dzień wigilijny, długo się nie mogłam z tym pogodzić, ale nigdy nie obwiniałam o to nikogo, ai ludzie ani też siły duchowe, nawet Bóg nie zwróca nam bliskiego człowieka.Ale myślenie i złożeczenie Bogu za pewne tragedie też nie jest wyjściem.Czas leczy wszystkie rany, chodż serce zawsze boli, jest ta myśl, dlaczego...Myśłę że tak jest i będzie,nie jest to od nas zależne.Filozoficznie się zrobiło....
Powiem wam ,że bardzo boję się ludzi ,którzy wręcz fanatycznie wyrażaja swoja wiarę,wystarczy wspomnieć muzułmanów,chodż wśród katolików też by się znalazło kilku oszołomów,sama nawet paru znam.

Pod moim mieszkaniem robia remont pomieszczeń, będa tam trzy mieszkania dla wychowanek domów dziecka.Od siódmej rano do nie wiem kiedy jest taki rumor, hałas, własnych myśłi nie słyszę, nie ma mowy o nauce, słuchaniu muzyki, wariacja jednym słowem.

trzymajcie się dziewczyny, aha mój hit ,którego ostatnio słucham non stop:JUANES--la camisa negra,piękna muzyczka,polecam wszystkim, rozładowuje każde napięcie nerwowe,a i jeszcze nadaje sie do ćwiczenia flamenco...........................
mam tą płyte, jest cudowna, naprawde polecam wszystkim, warto posłuchać.
Dziewczyny Kochane, bardzo współczuję Wam Waszych przeżyć, sama nie potrafię sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby i mnie spotkało coś takiego. Jestem jedynaczką, świata nie widzącą poza moimi Rodzicami, nie wyobrażam sobie życia bez nich. Nie potrafię nawet pomyśleć o tym, że mogłoby ich kiedyś zabraknąć, wydaje mi się, że coś takiego nie może się stać, nie ma takiej możliwści.
Dziś w Krakowie świeci śliczne słoneczko....
witajcie. u mnie tez swieci sloneczko tylko ze zimno. w nocy i rano trzymal przymrozek, wszytsko w szronie.podziwiam was dziewczyny, za wiare i nadzieje jaka macie w soebie.u nas w okolicy nadal ludzie zamykaja kury, golebie do odwolania. nie wypuszczaja je na dwor. no fakt kazdy boi sie ptasiej grypy. a jak u was? tez ludzie zamykaja drob i ptactwo?
witajcie. u mnie tez swieci sloneczko tylko ze zimno. w nocy i rano trzymal przymrozek, wszytsko w szronie.podziwiam was dziewczyny, za wiare i nadzieje jaka macie w soebie.u nas w okolicy nadal ludzie zamykaja kury, golebie do odwolania. nie wypuszczaja je na dwor. no fakt kazdy boi sie ptasiej grypy. a jak u was? tez ludzie zamykaja drob i ptactwo?
czy moze ktos wie jak jest z oplata cla na granicy ?
niestety ja nie wiem....
Cześć Wszystkim!
No proszę,nie było mnie 2 dzień,a tu tyle wpisów!Franci i Dorka,odpowiadam na pytanie skąd mój nick. Wymyślił go mój przyjaciel i są dwa wyjaśnienia,do wyboru:1- A.Cz. to moje inicjały,2 - jak powiedział "jestem wybielaczem jego brudnych nastrojów":)
Franci-na komputerze zajmuję się grafiką. A Ty?Piszesz że też pracujesz na kompie.Z Twoich wpisów wynika,że mieszkasz za granicą,domyślam się,że we Włoszech.Mogę zapytać gdzie?
Także Zalesia piszesz,że pracujesz w Rzymie?To cudownie!To wspaniałe miasto...Ja byłam rok temu,do pracy też,ale niestety zostałam wyrolowana...W której części mieszkasz?Co robisz?
Marzenka,nie bój się ptasiej grypy.Najlepszy sposób,aby jej uniknąć-nie jeść drobiu.Ja generalnie nie lubię ptaków,boję się ich,nawet małych wróbli:) Złe wspomnienia z dzieciństwa.A tak a propo grypy,to teraz panuje jakiś wirus,mnóstwo osób choruje (u mnie,tzn.na podkarpaciu).Więc dziewczyny-dbajcie o siebie i nie dajcie się dziadostwu!
Przez ostatnie dni,codziennie rano za oknem jest biało...Mgła,piękna,mleczna,płynąca.To chyba takie przygotowanie do zimy-już niedługo będzie biało,mroźno,ślisko.Nie wiem jak Wy,ale ja tego nienawidzę!Może dlatego tak lubię cieplejsze kraje i stąd mój sentyment do Włoch?Na całą zimę chętnie bym się tam przeniosła.Ale po zeszłorocznych przejściach,myślę,że nieprędko tam pojadę,a na pewno nie do pracy.
Jednak wszystkim,którzy tam mieszkają - zazdroszczę!
Trzymajcie się ciepło, bo jest coraz zimniej.
Pozdrawiam.
Ruth*-czy Ty jestes psychologiem?
Twój pierwszy wpis bardzo mi się podoba,brzmi bardzo znajomo...Być może mam takie same przemyślenia,być może gdzieś coś podobnego czytałam...Fakt faktem,że to bardzo mądre i warto się tego trzymać.Trzeba walczyć o szczęście (przecież właśnie tylko po to żyjemy na tym świecie),miłość,trzba ufać sercu,nie bać się ryzyka i wierzyć,że dla każdego z nas los przygotował porcję szczęścia. Wiara,afiramcje,wizualizacje,pozytywne myślenie, to nie stek psychologicznych bzdur.To sposoby,aby żyło się lżej,aby marzenia się realizowały,abyśmy spełniali swój sen o naszym życiu...
"Żyj człowieku tak,aby swoje życie uczynić dziełem sztuki."
Meg!
Cofnęłam się w Waszych wpisach wstecz-mimo,że wtedy w nich nie uczestniczyłam-i odkryłam,że jesteś ogromną szczęściarą!Masz coś,o czym ja zawsze marzyłam,i marzę nadal-KOMINEK!Używwałabym go właśnie do taich celów,o jakich wspominasz-za oknem trzaskający mróz,noc,jest cicho i spokojnie,a ja siedzę na bujanym fotelu,pod ciepłym kocem (koniecznie w kratę) z kubkiem kakao w dłoni i książką na kolanach,raz po raz zatapiając wzrok w iskrach,pląsających w kominku...Wiem,to brzmi banalnie,jak z taniego romansu,ale cóż...jestem tylko romantyczną kobietką...:)
Meg-czy w związku z tym kominkiem,mieszkasz w domku?Sprawdzałam na mapie,mieszkasz w pięknej okolicy.
Marzenka-ty też mieszkasz w domku, nie mów że Ty też jesteś, jak Meg, szczęśliwą posiadaczką kominka...
witaj acze, tak mieszkam w domku, zbudowal go moj tato . jest to mala parterowka 3 pokoje.zbudowany w1979roku, splacany kredyt ponad 20 lat, za czasow komuny.przed domkiem podworko i ogrodek, drzewa owocowe.spokojna okolica,na peryferiach miasta, blisko do lasu, na pole, na lake. do miasta dojezdzam 15 minut autobusem, na piechotke ok50 minut dreptania.wiecie ostatnio robilam drzewko swoich przodkow, mam zdjecia swoich pradziadkow. moja rodzina pochodzi z centralnej polski, babcia urodzila sie w pradze.moja rodzina zajmowala sie rola.fajnie miec taki album z fotkami , z takim drzewkiem.
Witajcie wszystkie kobietki wieczorkiem. Wiecie, ja nie wyobrażam sobie życia bez wiary i bez obecności Boga w moim życiu, w rodzince mam kilku księży, znam kilku chłopców którzy kiedyś ze mną jeździli na rekolekcje a teraz są księżmi, fajnymi zresztą i wiem, że nie należy wkładać wszystkich do jednego worka, ale też zauważyłam, że w kościele nie dzieje się najlepiej - mam na myśli kościół jako instytucję, ale w rozmowie z moim kuzynem, księdzem, kiedyś usłyszałam takie słowa: Wiesz, ludzie nauczyli się narzekać na kościół, na księży, że wołają o pieniądze, że ludzie za mało dają, że ksiądz taki czy owaki, a przecież kościół to nie tylko budynek, nie tylko instytucja nie tylko ksiądz czy zakonnica, ale kościół to my wszyscy i taki jest jakimi my sami jesteśmy, którzy go tworzymy, bo cóż by ksiądz sam zrobił bez udziału wiernych, i nie można całej odpowiedzialności za to, że w kościele jest jak jest zwalać na księży. Ludzie przyzwyczaili się do narzekania, że w kościele nudno, brudno itd... i zadał mi pytanie; Co ja konkretnie zrobiłem, zrobiłam, by takiemu jednemu czy drugiemu księdzu pomóc, by we wspólnocie parafialnej żyło się wszystkim jak w rodzinie. Jeśli Twoje sumienie nic ci nie wyrzuca to dobrze, powiedział mi, jeśli jest inaczej zrób to, spróbuj to zmienić. Najłatwiej jest wymagać by byli nieskazitelni, do dyspozycji 24 godziny na dobe a od siebie nie dać nic w zamian. To była dla mnie lekcja - mówię wam. Uświadomił mi, że to, jaki ma być czy powinien być kościół, zależy także a może przede wszystkim ode mnie. Inie myślcie, że jestem jakąś tam fanatyczką, bo nie biegam do kościoła codziennie, tylko w niedzielę i jak wypadnie w tygodniu ważniejsze święto i tyle, modlić się modlę, ale nie po kilka godzin dziennie czy na kolanach od rana do nocy, choć może powinnam, skoro w rodzinie kilku księży się uchowało, nic z tych rzeczy, ale dla mnie Bóg, Dzień Pański to świętość. Po tym, co dla mnie zrobił w życiu, nie mogę udawać, że jest mi obojętny, że mam Go gdzieś... ludzie szukają dowodów na Jego istnienie, a dla mnie, całe moje życie to jeden wielki cud istnienia, życie, które zawdzięczam właśnie Jemu, bo gdy urodziłam się z wodogłowiem, gdy trwała walka o moje życie, a medycyna w latach 60 tych była prawie na prymitywnym poziomie niż jest obecnie i lekarze dawali moim rodzicóm 1% szansy, że przeżyję ciężką operację głowy, a w 99% byłam przez nich skreślona, mówili, że ze mnie nic nie będzie, a jeśli przeżyję, będę jak roślinka. Stało się inaczej: chodzę, mówię, piszę, myślę i żyję dzięki Bogu... No dobra, jeden dzień badań mam za sobą, pomęczyli mnie trochę, ale teraz odpoczywam, zaraz idę dołóżeczka, bo jutro znowu ciężki dzień. W szystkich najserdeczniej pozdrawiam i dobrej nocki życzę. - meg
Witaj Acze - zobaczyłam wpis od Ciebie... tak, mieszkam w przepięknej okolicy, w miarę czyste nie zanieczyszczone powietrze, no teraz, kiedy ludzie palą w piecach dym jest ale wieczorkiem... tak do niedawna mieszkałam z rodzicami w domu dwupokojowym, a pokoje choć duże to przechodnie, przed domkiem rodziców jest taras i oczywiście jak u Marzenki ogródek a wnim kwiaty, krzewy i drzewka owocowe, za niedługo opadną liście i zrobi się trochę łyso, ale też nie najgorzej. Obenie mieszkam w swoim domku i mam kominek odkąd wyprowadziłam się od rodziców, ciągle się jeszcze urządzam dokupuję przedmioty do codziennego urzytku, ale jest coraz przytullniej. Gdy wróce, do domku z Krakowa, czekają na mnie fotel, ciepłe kapcie, drewno w kominku, kocyk i ciepłe kakałko. Dziękuję za emaila i pozdrawiam serdecznie, jak wróce, odpiszę Ci. Pa! - meg.
witaj meg.podziwiam cie.jestes wzrorem dla innych,nietylko chorych ale i zde\rowych ludzi.czytalam o wodoglowiu, to ciezka choroba, nie kazdy jest potem sprawny,czytalam o odprowadzaniu plyny mozgowo-rdzeniowego.wiesz gdy urodzila sie oliwka podejrzewali u niej wodoglowie, miala objaw zachodzacego slonca. czyli oczka zachdzily jak slonce. badal ja neurolog, potem miala usg przez ciemiazko. boze co ja przezylam na tych badaniach.tak sie balam, czulam strach, niepewnosc. naszczescie usg i badania nic nie ywkazaly, a obiaw zachodzacego slonca czesto zdarza sie u noworodkow,dlatego podstawa bylo wykonanie usg, na dodatek wypisali mnie ze szpitala, ze skierowaniem dla niej do neurologa, gdzie trzeba bylo czekac miesiac poszlam wiec prywatnie, a na usg przez ciemiazko jedzilam z nia do drugiego miasta i takze prywatnie, bo u mnie w miescie takich abdan nie wykonuja. dzieki bogu ze wszystko skoczylo sie dobrze. dzisiaj ma piekne niebieksie oczka, jest zywym, zdrowym dzieckiem.meg zycze ci aby te badania dobrze wyszly, abys zaznala szczescia bo jestes wartosciowa osoba, jestem do rany przyloz. pozdrawiam.
witam wieczorkiem, dość póżnym zresztą, króciutko bo juz byłam jedną nogą w łożu, ale jeszcze chwila.
Po pierwsze Czarna--świetna rada z tymi zakupami, ja cos o tym wiem, znam to piękne uczucie zdobywcy gdy uda mi się coś fajnego kupić, mówię wam super działa na stresy.
Co do muzyki dzięki za opinie, nie pomyśłałam, zaraz zatrudnie męża niech szuka całości, na necie oczywiście.Wzięła mnie ta muzyka cały dzień za mną chodzi.Teraz oczywiście też, kurcze wiem przegięcie!
Fajnie się was czyta kolezanki , przyznam rację kominak to jest tez rzec, której trasznie zazdroszczę Małgosi.
Małgosiu jesteś bardzo ale to bardzo odważną osobą, podziwiam cię, a co do wiary nikogo nie mam zamiaru potępiać, wiesz ja rozumiem twoje poglądy, myślę,że ty akurat masz dużo czasu by myśleć o sprawach duchowych, co oczywiście nie jest sprawą złą, kazdemu by się przydała taka chwila zadumy.
Poza tym masz więcej okazji do wyjaśniania na bieżąco swych wątpliwości .każda z nas jest inna, ma swoje zdanie, ważne jest ,że akceptujemy każdą formę odrębności, inności czy to cielesnej czy duchowej.
Pozdrawiam wszystkie was ciepło, Barbi skąd ta cisza?jjesteś, czy wyjechałaś, czy moze masz ochotę pobyć sama z sobą?
uciekam spać, jutro szok znowu dyżur, pozdrawiam jeszcze raz
Meg ... Marzenka ... Bogu dziekowac za was :) Cuda jak najbardziej sie zdarzaja i ja o tym tez dobrze wiem, bo w zyciu conajmniej z trzy razy powinnam zejsc z tego swiata, a jednak tu jestem. Lecz moim postanowiem jest szukanie Boga z dala od naszego kosciola...meg przyznaje Ci calkowita racje jezeli chodzi o kosciol, lecz mi on nawet bardziej jako budek przeszkadza jako wspolnota ludzi, bo niestety (ja to tak odbieram) jest to anonimowa masa ludzi, a ksieza nie sa przygotowani na dzisiejsze czasy i czasem (przynajmniej u mnie tak bylo) chcac pomoc (mam nadzieje ze taka intencje mieli) duzo bardziej mi zaszkodzili, a kler jest taki ze jak cos jest ciezkie to uciekaja, nie chca brac odpowiedzialnosci !!! :/ zreszta ja juz nic wiecej nie pisze, bo wiem ze moje powody sa bardzo osobiste i pewnie dla wiekszosci nie zrozumiale, wiec tym ktorzy wierza i w Boga i w Kosciol nie chce wprowadzac watpliwosci i powinniscie sie podlic za kosciol i za kler z pewnoscia !! :) Ja juz koncze moje wypowiedzi na ten temat :P
Acze ... co do mnie to jestem w Rzymie ale tylko jedna noga ;) Caly czas czekam na ostateczny termin wyjazdu...mieszkanie mam zarezerwowane w dzielnicy Tiavinia a bede pracowala na via Flamminia w biurze CMAS-u ... w sumie to praca moich marzen wiec juz przebieram w domciu nuzkami na ten wyjazd. Oczywisice moja mamusia nie do konca sie cieszy, bo pozbywa sie malenstwa z domu i zostaje juz sama (jestem najmlodsza w domciu) ale coz...takie jest zycie ;) A Ty co robisz ??Gdzie mieszkasz ??
Witaj Marzenko - miałam iść spać, ale na nowym miejscu jakoś nie mogę się przystosować, poza tym nikt z rodzinki jeszcze nie śpi, więc mogę jeszcze pokorzystać z kompa. Wiesz, nie bardzo chciałam sie aż tak obnażać, ze swoją chorobą, ale okoliczności i to że poruszyłyśmy problem wiary, zmusiły mnie niejako do tego, by dać świadectwo innym, więc może nie jest to złe, że piszę o tym. Teraz wiesz, może lepiej będzie Ci mnie zrozumieć i intenxcję moich wpisów. Tak Ty jak i Zalesia, Dorka czy inne dziewczęta macie prawo by myśleć tak a nie inaczej, jeśli piszę, to tylko z własnego punktu widzenia i nie po to, by kogoś przekonywać do swoich racji. Każdy wie najlepiej co dla niego jest ważne i czy chce być zbawiony czy nie. Nic na siłę przecież, prawda? Marzenko - mnie nie jest łaatwo, ale bez wiary, nadziei, Boga... byłoby o wiele gorzej. Cieszę się, że jestem z Wami, że możemy być razem mimo odległości i wymieniać uwagi, myśli czy poglądy. Wiesz, ja Ciebie też podziwiam i wiem, że też musi Ci być ciężko, bo samotnie musisz wychowywać Oliwkę, ale pewnie też ona jest Twoim oczkiem w głowie, masz dla kogo żyć i o kogo się troszczyć, prawda? Myślę o Tobie cieplutko i pozdrawiam serdecznie. - meg.
Zalesia zapomniałam powiedzieć, że nie masz za co mnie przepraszać, rozumiem Cię doskonale. Dorcia - kominek jest rzeczywiście bajerancki i do pozazdroszczenia no i drzewo dużo tańsze niż węgiel więc może nie pójde z torbami tej zimy... chyba nie pójde spać tej nocy, nie mogę się oderwać od kompa, ciągle nowe wpisy się pojawiają. Dorka - czeka Cię znowu dzień na dyżurze, więc życzę by był jak nakmniej męczący dla Ciebie. Jak tam kursik italiano? Na jakim etapie jesteś? Dobrej i spokojnej nocki. Też uciekam spać. Do jutra... - meg.
Witam Was wszystkie z samego rana - słoneczny Kraków jest cudny o tej porze! Szczególnie Rynek ma nieprawdopodobny urok... Chociaż, przyznam, w jednej chwili mogłabym spakować się i jechać do Włoch! Dałabym wiele za poranną kawę w jakiejś przytulnej włoskiej knajpeczce... tęsknię za tym bardzo, niestety pozostaje mi pocieszenie się latte z ekspresu w pracy, mam tyle do zrobienia,że będę tu dziś długo siedziała... Mam do Was pytanie: czy nie znacie jakiejś skutecznej metody na problem wypadania włosów i łamiących się paznokci? Chyba przesilenie jesienne mnie dopadło, a i ciągłe diety też dają w kość. Jeżeli znacie jakieś skuteczne metody, poratujcie.
Cześć Dziewczyny.
Masz rację Czarna-dziś piękny dzień,od rana świeci słoneczko,od razu chce się żyć!To cudownie,że mieszkasz w Krakowie-zawsze o tym marzyłam.Śmiem także stwierdziś,że Kraków jest zawsze piękny-o każdej porze dnia i roku.A kawa nigdzie tak nie smakuje jak we włoskiej knajpce-zgadzam się z Tobą.
Zalesia-wspaniale,że jedziesz do pracy do Włoch,i to w dodatku do Rzymu!A co najważniejsze,że bedziesz robić to,o czym marzyłaś-szczęściara z Ciebie.Musiałaś bardzo ciężko na to pracować?Pewnie tak,nic nie przychodzi łatwo.A powiedz,biuro CMAS-u-czym się zajmuje?Co to za skrót?Być może teraz wykazuję się niewiedzą...A Ty w jakim charaktere będziesz tam pracować?
Pytasz gdzie ja mieszkam-na podkarpaciu,70 km od Rzeszowa.A jak byłam w Rzymie (bardzo krótko niestety) mieszkałam najpierw na via Cesena (centrum,blisko Termini), a potem na Maria Nicola Nicolai( to już daleko,obrzeża,ostatnia stacja metra Rebibbia+jeszcze autobus).
Pozdrawiam Was-mam nadzieję,zę macie taką samą piękną pogodę ja My z Czarną (i Meg,bo też jest w Krakowie).We Włoszech też piękna pogoda.
Temat przeniesiony do archwium.
211-240 z 391

 »

Pomoc językowa


Zostaw uwagę