Witam wszystkie mamusie i przyszłe mamusie!
Ja już jestem mamą :) Rodziłam we Włoszech i mój mąż ma już zapowiedziane że jeśli będzie 2 raz to poród będzie w Polsce! Rodziłam w Rzymie w klinice Gemelli.
Rzeczywiście zero prywatności!! Na codziennym badaniu profesor, pielęgniarka, praktykantka z pielęgniarstwa i 3-4 praktykantów lekaży.
Na porodówce to samo! Byłam w szoku bo poród rodzinny ma chyba inne znaczenie w Polsce. Myślałam że mąż będzie przy mnie od samego początku do końca. Okazało się, że byłam w będzie. Męża zawołali na koniec na ostatnią fazę porodu!! A ja w najgorszym momencie byłam sama. Leżałam na sali z dziesięcioma innymi kobietami oddzielona od kazdej parawanem, chodzić nie można tylko leżeć(a to coś nowego pomyślałam w szkole rodzenia w Polsce uczyli mnie czegoś innego, chodzić i ruszać się do końca)
Nie zrobiono mi znieczulenia zewnątrzoponowego, chociaż miałam je zaplanowane (musiałam zapłacić za prywatną wizyte u lekarza z gemelli 100 eur aby dostać zgodę na znieczulenie a i tak go nie miałam). Całe szczęście że poród miałam perfekcyjny bez problemów jednak nie wiem co by się stało gdyby jakis problem wystąpił.
Studentka żle podłączyła KTG, które nie wykazywało skurczów, nikt mi nie wierzył że mnie bardzo boli patrzyli się na mnie jak na wariata.
Nie położyli mi dziecka na brzuchu a tata nie przeciął pępowiny chociaż dziecko było zupełnie zdrowe.
Nie polecam Gemelli. Warunki może mają ok bo sale 2 osobowe ale...reszta pod ????
Niby ma być wszystko naturalnie, nie używać smoczków, karmić piersią, nie używać laktatorów i takie tam inne banialuki a tak naprawdę to czasami jest trudno bez smoczka i nawet karmienie piersią nie wychodzi więc nie widze sensu męczyć dziecka i matki dla ideii.
Moja córeczka leżała jeszcze w szpitalu przez 5 dni bo miała żółtaczkę, mnie wypisano po 3 dniu. Nie stworzono nam żadnych warunków do karmienia dzieci, nie można ich było zobaczyć nawet przez szybę bo zasłaniano zasłonki. Całe 5 dni od 6 rano do 23 byliśmy w szpitalu, czekajac na godziny w których mała miała być karmiona. Oczywiście tatuś nie mógł wejść! Brak toalety dla kobiet które są po porodzie i brak miejsca do siedzenia w poczekalni zniechęciły mnie do szpitali we Włoszech w 100%.
Mogłabym duzo jeszcze napisać o wręcz średniowiecznych zasadach jakie panują w tym szpitalu. Byłam rozczarowana. Moje 2 dziecko urodzi się na pewno w Polsce.
Byłam jeszcze hospitalizowana w szpitalu w Marino w Rzymie. Pozostawiam to bez komentarza.
Zastanawia mnie tylko jedno dlaczego w niby cywilizowanym kraju dzieją się takie rzeczy.
Pozdrawiam przyszłe mamy rodzące we Włoszech. Zapytajcie się koniecznie jak wygląda poród rodzinny w szpitalu w którym bedziecie rodzić. Dacie rade, trzymam kciuki!!