cześć mamusie, widzę ze choroby się trzymaja waszym maleństwom. moja jak miała 5 msc to się lekko przeziębiłą we wloszech i od razu dostała antybiotyki w kropelkach. to była moja wina bo wyszłam z nią na balkon zimą i ona miała ubranka domowe lekkie. no i złapała przeziębienie.
dzieci generalnie nie znoszą się ubierać. moja mała dopiero teraz jest w miarę karna i słucha się mnie gdy mówię że się ubieramy. wcześniej też wywijała się na wszystkie strony byle tylko się nie ubrać. myślałam że kręgosłup mi wyjdzie bokiem od tego zginania się nad nią.
ja miałam kombinezon dla dziecka sporo za duży i bardzo łatwo wskakiwała moja valentyna do niego. to nie stanowiło problemu. ale ubranie dziecka to było wyzwanie. zawsze sama wychodziłam na spacer. mój Ex nigdy nie był na spacerze z nami. nie chciał. dziwne że nawet włoskie babcie nie mają ochoty na spacerek się przejść ? ja się dowiedziałam że włosi za bardzo nie wychodzą z małymi dziećmi na spacer. nie mają tego zwyczaju. ja w domu nie mogłam wysiedzieć to wychodziłam 2x dziennie z dzieckiem i byłam atrakcją dla całej okolicy bo zbudzało to ogólne zdziwienie. właściwie wychodziłam w każdą pogodę bo to mnie uspakajało a dziecku nic nie było tzn. nie chorowała więc pozwalałam sobie na tą odrobinę przyjemności bo okolice miałam piękną( pagórki, owce, białe krowy, cisza )
ja zaczęlam zarabiać ( to nie są kokosy absolutnie ) no i w związku z tym że przekraczam ustawowo 500 zł na osobe w rodzinie to odcięli mi i zasiłek alimentacyjny i dodatek rodzinny. czyli nie mam kompletnie nic od państwa z racji smaotnego wychowania. nawet 1 zł. dziwne to wszystko. szkoda dzieci bo to dla nich przecież te parę groszy.
ja zachłysnęłam się podczas pobytu we włoszech słoiczkami z jedzeniem dla dzieci. i dawałam po 6 msc. i jogurciki można dawać to też dawałam ( pół jogurtu dal dzieci ). ale zupy sama gotowałam z wielu warzyw. mięso gotowałam i miksowałam i robiłam kulki i do zamrażalki na kilkakrotne użycie w następnych dniach. kupowałam wiele rodzajów mięs bo we włoszech jest wielki wybór. a w warzywniaku to kupowałam po kilka liści selera po kilka liści świeżego szpinaku itd i to gotowałam na zupę
ps. a nich to ! może kiedyś sie uda coś z INPSu otrzymać skoro info od malatraty okazuje sie dać nadzieję.
jedna z was mówiła że jej mąż nie jest zadowolony jak zwraca sie do dziecka mama po polsku. przykre to bardzo...