polacca e italiano,,,?,,,

Temat przeniesiony do archwium.
721-750 z 1240
A u mnie w Cesenatico leje od trzech dni tak bardzo,ze zamkneli port....pogoda taka..to i pisanie takie...smutne.
Ja zaczelam to powtarzac od kilku dni...nie wybralam kraju ani narodu...wybralam osobe.
Gdyby nie mòj maz wialabym z tego kraju gdzie pieprz rosnie!!!!
Zachwycajcie sie jeszcze Polska...spotkaniami , wyjsciami, imprezami....bo tu sie wszystko skonczy...jak nie po roku to po dwòch....bo oni maja inny rytm zycia, pracy, nawykòw....a od tych kolacyjek w knajpach (ktòrymi na poczatku tak sie zachwycalam...bo w Polsce tak czesto nie stac mnie bylo na te wyjscia)to juz mi sie rzygac chce i tylko ...sory...dupa rosnie!
A co jak walic prawde to walic.
Postanowilam ostrzegac wszystkie zakochane...i od czasu do czasu wylac na was dziewuszki kubel zimnej wody!
Mam tu przekròj znajomych z ròznych srodowisk,ze sie tak wyraze.....
i powiem,ze Wlosi sa tacy sami...od faceta, ktòry pracuje na uczelni po rolnika....pilka nozna, pasta, mammini, bar...i kobietki, najlepiej takie , ktòrymi mozna sie pochwalic przed kumplami....
no hej Franci!!!ha ha ha ha,no chyba jestes bbbaaaaaaaaardzo zmeczona.no wlasnie juz po przeprowadzce?bidulka ta twoja niunia!!!!!
coz tu dodac do twojej wypowiedzi-nic dodac nic ujac,mnie jeszcze szlag trafia jak tak leje,jak jest pogoda to i mnie jest lepiej.u mnie leje od piatku,a w domciu szpital,wszyscy chorzy,mnie od lezenia du.. boli to sobie od czasu do czasu klikam;)
bardzo dobrze ....pisz jak jest ...szklanka zimnej wody sie przyda, przynajmniej mi na pewno... zdania ze chcem z nim byc na pewno nie zmienie ale moze moje bezkrytyczne spojrzenie na tego człowieka powinno troche sie zmienic ....
Zaraz powiecie,ze nie mozna generalizowac...i macie racje...i pewnie powiecie,ze "WASZ" jest zupelnie inny......zacznijcie kochane z nim zyc pod jednym dachem, spotykac sie z jego rodzina...obowiazkowo raz w tygodniu.....i sluchac......uwaznie......o czym Wlosi mòwia....i do czego przywiazuja wage.....prosze...posluchajcie tego......
wiecie dziewczynki, ja sobie doskonale zdaje sprawe, ze tak samo trudno z praca jest we wloszech, czy w polsce, czy w innym kraju!zdaje sobie,z e moje studia , ktore koncze, moja znajomos jezykow, do niczego sie nie przyda!ale moze powolutku, z czasem dochodzi sie do takiego punktu, ze wszystko zaczyna sie stabilizowac... ja wiem, ze jak pojade do wloch to na zadna prace w moim zawodzie nie amm co liczyc!!jestem nauczycielka, a dokladnie resocjalizatorka, i nie sadze,zeby wlosi zdawali sobie sprawe co to w ogole jest!pedagogike kojarza, ale sprawy wieźienne to juz nie za bardzo ich dzialka!to prawda sa wlosi, ktorzy nic wiecznie nie robia w domu, bo wychodza z zalozenia ze od tego jest zona...przykre , ale prawdziwe, ale przeciez w polskich domach jest podobnie!!wiec nie generalzujmy, te tylko wlosi, bo jakw idze mojego ojca wiecznie siedzacego w fotelu, og;adajacego mecz, pijacego piwko, to az mnie nosi ....wiec wszedzie jest podobnie!!ale licze,ze zwsze mozna to zmienic, to zalezy od nas, i naszych partnerow...przynajmniej chcialabym w to wierzyc..moze to dziwne ale mieszjakac przez pewien czas z moim italiano nie musialam go o nic prosic..wystarczylo ze powiedzialm raz a on to robil...jedyne z czy mial problem to z porannym wstawaniem:)ale zawsze moglam liczyc ze zrobi zakupy, ugotuje, czasem zmyl naczynia, bo to nalezalo do mnie!!:)prasowac tez prasoal, jedyne czego nie znosil to prania:)ale jego ojciec jest podobny, wiec to chyba zalezy od wychowania, jaki wzor dali mu rodzice...ale moge sie mylic i z czasem on tez zamieni sie w pana z fotela, z meczem i piwkiem i ogromna iloscia pasty....ale licze ze nie:)
Wyleje wam wiadro, kubel zimnej wody...nie szklanke.....i jeszcze dzis dzwoni do mnie moja kolezanka wroclawianka...z Reggio Emilia...czyli z pòlnocy gdzie uciekla z mezem- Wlochem z Neapolu bo byli bez pracy albo pracowali na czarno...a ona tak nie chciala......no teraz pracuje w barze....i mòwi,ze tylu slòw krytyki nasluchala sie o Papiezu....kiedy jeszcze nie byl pochowany...ze choc nie jest religijna....czerwienila sie ze zlosci.
Ten naròd nie ma zadnych autorytetòw........nie wie co to patriotyzm, mòwi sie ,ze wloskie dzieci sa najgorzej wychowane na swiecie...ze na Gran Canaria czesto w wielu hotelach nie chca par z dziecmi...wloskimi.....oczywiscie...a bo to kopa sprzeda babci, mamusi...a to kelnerowi.....a to zrobi wszystko czego nie wolno a ...rodzice...nie reaguja!!!
No i na koniec dostalo sie dzieciom.......bo dzieci i ryby glosu nie maja:)
HA...zapraszam cie Alisa25 na to forum za dwa lata.....i po roku przynajmniej z twoim italiano........
No oczywiscie,ze w
Polsce jest podobnie.....ale to nasze.....nie gloryfikujemy tego...a Wlochòw sie gloryfikuje......nieslusznie zreszta.
Bo i te wlosy na brylantynke kruczo- czarne przypròszy siwizna...i opalenizna zblednie...i brzuchy urosna......nic innego jak w Polsce!
dlatego napisalam, ze to obecnie tak wyglada, ale licze sie z tym, ze to na pewno ulegnie zmianie..jestem realistka i to czasem wieksza niz optymistak:)dlatego czasem sie zastanawiam jak to bedzie??dlaczego zawsze po uplywie jaiegos czasu osoba, ktora byla naprawde w stanie wiele ci pomoc w domu, przy rodiznie, zaczyna sie od ciebie odsowac, nie pomaga itp...pewnie i mnie to spotka...moge sie nawet z wami zalozyc:)ale na poczatku zawsze wszystko bywa rozowe i wierzymy, ze to wlasnie mnie sie uda zmienic pewnego italiano itd....,ale po pewnym czasie dajemy za wygrana i zmieniamy sie w typowe zony i matki....to chyba taka klej losu...ale i w takiej roli pewnie jest sie szczesliwym:)a przynajmniej czasami:)
hej...........Franci źle mnie zrozumiałaś...........ja nie uważam że Włochy to kraj obfitości......chodziło mi raczej o to, że tam żyje się nieco inaczej..........wiadomo, że problemy są wszędzie.........chodzi o to by mieć taką osobę przy boku, aby podtrzymywała na duchu....chodziło mi o to, że tutaj ludzie nawet kochający się mocno są wystawiani na "ciężkie" próby, dużo cięższe niż tam.........bo tam jak nie masz kasy to znajdziesz coś na czarno do baru.....na przezycie jest.........a tutaj ludzie po studiach są na garnuszku u rodziców, bo nawet do baru trzeba mieć wtyki, wygląd i język znać...........(nie wszystkie kierunki oczywiście)..........wszystko zależy od szczęścia szczęścia i jeszcze raz szczęścia.......a jak się ma pomocną dłoń ukochanego....jego wsparcie itp. to da się radę......tutaj jest z tym trochę cieżej choćby z tego punktu widzenia, że facet który nie jest w stanie utrzymać rodziny popada w depresję, bo to nie godzi się z ogólnie przyjętym porządkiem......więc tutaj są inne problemy.......

na dzień dzisiejszy tak to widzę......................może się mylę może nie..........czas pokaże.................wiem jedno, że pomoc i wsparcie duchowe mam i dlatego wierzę, że się uda...........kiedyś musi być lepiej.................( choćbym miała sprzątać przez kilka lat................hehehehe..............)
Zadna praca nie hanbi Reneska..he he!
Ale co bedzie jak w Italii nie znajdziesz pracy nawet na czarno?
I rodzicòw nie ma......i tego garnuszka tez nie ma.......he he
Ale tak w ogòle to sie nie zrazajcie.....ja dobrze wybralam..mam swietnego meza...mimo,ze jest Wlochem...he he...i mam dzis czarny humor bo mam chore dziecko..tez wloskie..he,he....no bo obywatelstwo ma wloskie..tylko sie pochlastac...nawet w jednym lòzku..mam dwoje Wlochòw na raz!!!!
To znaczy meza i dziecko...bez tam zadnych insynuacji...
Ide na kolacje...co my tam mamy....a moze by tak dla urozmaicenia:):) makaronik?
Alisa co ty gadasz.....zobaczysz,ze bedziesz miala w zyciu szczescie i fajnego meza:):):)
Wiecie co dziewczyny???Trafiłam tutaj tak jak większość:-)przypadkiem...i mimo, że było to całkiem niedawno to szczerze mówie (piszę), że Was polubiłam:-)dzięki Waszym wypowiedziom wiem,że nie jestem sama ze swoimi problemami małymi i dużymi....dzięki dziewczyny, naprawde:-)Może wreszcie uwierzę, że ja też mogę być szczęśliwa?!
Pozdrawiam i ściskam Was mocno:-)
jeszcze raz ja..............jak na złość..............a makaronik to pewnie z sosikiem pomidorowym co??.................cóż, co kraj to obyczaj!!!! u nas swego czasu jadło sie chleb ze smalcem lub samym masłem i też dobrze było...............Franci nie dołuj się, dziecko ( czy to polskie czy włoskie ) musi swoje choróbki przejść a potem wraca do zdrowia.........taka kolej rzeczy.......tobie życzę, aby jak najszybciej wróciło do zdrowia.....całuski.....i proszę nie gniewaj się na mnie i moje opinie......
p.s. tak na marginesie to ja garnuszka u mamy nie znajdę więc muszę liczyć na siebie!!! właściwie to swego czasu Italia pozwoliła mi ten garnuszek zapewnić mamie, gdy przez 5 lat była bez grosza........lata pracy miała, ale wieku nie.......więc o emeryturce mogła zapomnieć, a i o pracy też, bo jej nie było......... i te ich cholerne euro pozwoliło mi spłacić dług mieszkaniowy, więc może stąd mój pogląd..............

a dzieci jak dzieci.........tam i tu w Polsce łobuzy rosną.........wszystko zależy od wychowania.........widziałam kilka rodzin włoskich i wiem, że są tacy i tacy........jak żyją rodzice tak żyją i dzieci........niestety !!! ( chodzi mi o wychowanie i nawyki !!!)...............tak źle i tak niedobrze!!! nie ma się co martwić na zapas..........

jak jest źle to kiedyś dobrze być musi...............

i tym optymistycznym akcentem kończę.........

pozdrawiam
oj franci:) dzieki,ale za meza na razie go nie chce...zreszta nie wiem czy on kiedykolwiek bedzie moim mezem...jak to dziwnie brzmi..bo ja jakos w tych kategoriach nie mysle...jest mi dobrze z nim na teraz, na ten czas, chce z nim zamieszkac, spedzic troche czasu, a potem sie zobaczy...tak jak kiedys pisalam, moj italiano jest mlodszy i na razie zadne dzieciaki i rodzinka mu nie w glowce:)kiedys mialam juz takiego jednego, to byl moj 1 wszy zwiazek z obcokrajowcem, a do tego jeszcze z italiano!i przetrwalo tylko 3 miesiace, a ile rzeczy mi naobiecywal..i wyobrazcie sobie zadnej nie dotrzymal, a potem napisal,ze on nie moze na odleglosc:)bylo ciezko,ale tylko jakis czas!potem zajelam sie studiami, zapomnialam az do nastepnego roku!bo zawsze na wakacje wyjezdzam do pracy do niemiec!w tamtym roku tez pojechalam i okazlao sie na moje szczescie,ze obok jest wlosk aknajpka z calkeim milymi wlochami:)moje dziewczyny, ktore znaly moj"pociag" do italiano zakladaly sie ile czasu zajmie mi poznanie kolejnego:)a ja nie chcialam!!nie dazylam do zadnego kolezaensta, znajomosci, nie chcialam znow przezywac tego co poprzednio!!ale pech chcial ,ze mielismy wspolne zaplecze z tymi wlochami, i sila rzeczy musialas z nimi od czasu do czasu choc ciao zamienic!!i tak kroczek po kroczku moj italiano sam zaczal ze mna rozmawiac...niepewnie, z wieloma myslami na nie, ja tez zaczelam rozawiac!i pewnego dnia odwazylam sie z nim spotka..bylo nam milo, sympatycznie, okazlao sie ze mamy wiele wspolnych pasji..i nie tajk jak wiekszosc wlochow nigdy nie powiedzial mi(na poczatku oczywiscie), ze mnie od razu koch, ze jestem tak piekna, ze nigdy takiej kobiety nie spotkal...nigdy czegos takiego nie uslyszalam..i chyba to mnie przekonalo do niego,ze on moze jest inny...bylo siwtnie przez 3 miesiace!!ale nie robilismy zadnych planow na przyszlsc, nikt nie mowil ze sie jeszcze spotkamy...kadzy z nas wiedzial ze rozejdziemy sie i zostana smsy...i tak bylo przez 3 tygodnie...az w koncu moj italiano zadzwonil i po prostu powiedizal ze chcialby bym do niego przyjkechala w odwiedziny...i wiecie co, pojechalam...poznalam tam jeszcze bardziej wspanialaego czlowieka, niz tego ktorego pamietalam z niemiec, troskliwego, cudownego, choc wady tez ma , jak kazdy!!i dopiero tam cos nam sie uroilo w glowkach, ze moze bysmy sprobowali, tak na powaznie byc ze soba...wiadomo, pelno pytan, czy wart, czy da sie rade, bo to przeciez odleglosc, jezyk, ...ale sprobowalismy i chyba zadne z nas nie zaluje!jestesmy juz jakis cza ze soba i sa raz lepsze raz gorsze dni!!ale nadal planujemy byc razem...wiadomo moze zdarzyc sie inaczej, ale my podeszlismy do tego dojrzale i moze dlatego nam zalezy by to przetrwlo ...niczego nie da sie w zyciu przewidziec, trzeba z niego korzystac jak najwiecej sie da:) ale moje opry byly wielkie, bo myslalam zrobi tak samo jak ten poprzedni, nie da rady!!a tu prosze niespodzianka...dal rade:)i juz za to ma u mnie 100 punktow:) chyba sie rozpisalam, ale chcialam wam opowiedziec troszke tej historii....
do Sabina28; tłumaczenie zdania: verrai a prendermi il mio tesoro 24?Mattina o la sera?
cześć,widzę że jest tu już jedna patatina ,witam serdecznie ja jestem z gdańska.Mojego Włocha poznałam właśnie w gdańsku był na wakacjach z kolegami ,na moje szczęście i nieszczęście..początki były super kolacje ,romantyczne spacery ,disco ,potem gdy on wyjechał telefony z wyznaniami,potem mój pierwszy wyjazd do Włoch ,wróciłam oczarowana,ale póżniej już niebyło tak kolorowo klótnie ,ciągłe kontrolowanie,potrafił zadzwonić 20 razy dziennie i spytać co robię w danym momencie?,nawet w nocy sprawdzał czy jestem w domu dzwoniąc np .o 2 czy 4 nad ranem ,czy aby przypadkiem nie jestem na disco? z innym .To zrobilo się naprawdę męczące...On chce mieszkać w polsce ja we wloszech,udało mi się jakoś go przekonać ,że ja szybciej znajdę sobie pracę we włoszech niż on w polsce ,,no i wyjechałam,,,mieszkałam 2 miesiące ,zrobił wszystko żebym wróciła do polski ,wykończył mnie psychicznie,,no i ucieklłam ...potem powiedzialł że zrobił to dla mojego dobra,pozbył się mnie jak jakiejś rzeczy. Włosi wcale nie są tacy wspaniali ...szczególnie faceci..a on ciągle dzwoni od 1,5 roku chociaż ja odkładam czasami słuchawkę bo mam już tego dosyć ....chce zamieszkać ze mną w polsce..........a ja chyba na głowę jeszcze nie upadłam..a może?
Witam kobietki, wczoraj nie zdążyłam zajrzeć do moich przyjaciółeczek...........widzę, że wiele się wydarzyło.

Dzień dobry na początek.

Pat tatina jesteś z Gdańska, jak to miło.

Mam taką nieśmiałą prośbę, może odezwałabyś się na moje [gg]

Byłoby super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Witam wszystkie nowe osoby!

No, no , no-ale się wczoraj narobiło!Franci!!!!!!!!Ty je wszystkie kosiłaś te biedne dziewczyny!!!!!!!!!Aleś się wyżyła! No ale tak poważnie to wszystko prawda co pisałaś. Ja mogę dodać jedno: jak sobie chłopa wychowacie, takiego będziecie miały!!!!!!I to proszę sobie wbić do głowy tłustym drukiem! MNie też tak powtarzano i to prawda. Po piersze dużo zależy od jego charakteru i naszego. Jeżeli od samego początku nie dajemy mu dojść do kuchni, zakupów, sprzątania-bo tak jesteśmy np. wychowane-to wniosek jest prosty-co będzie w przyszłości. Natomiast jeśli dzielimy się obowiązkami już na początku-ale nie tak, że :ja robię to a ty to.Nie o to chodzi. Chodzi i współpracę. Ja dzisiaj nie mogę ugotować z jakiegoś powodu, to gotujesz ty. Ja nie mogę czy nie chce mi się sprzątać-to ty sprzątaj. Skarpety i brudną bieliznę proszę od razu do brudów. Posprzątałam mieszkanie-gdzei w butach?!!terroryzować troszkę, i mówić i podkreślać ile to zrobiłyśmy dzisiaj!!!!!!jakby to był czyn nadludzki!!!!I jak to nas zmęczyło, bo mamy prawo do odpoczynku. Dziewczyny, ja mówię poważnie-kiedyś jak mi opowiadano, że trzeba troszkę aktorować to się burzyłam-jak to? w moim związku jakieś gierki?absolutnie nigdy!!!!!!u mnie wszytsko będzie szczerze aż do bólu! BZDURA-największa jaka może nas doprowadzić do nieszczęśliwego związku.
Pierwsza zasada:mówić o swoich potrzebach, odczuciach, uczuciach. Nie może istnieć coś typu:"niech się domyśli", albo"powinien się domyśleć".Otóż już teraz nastawcie się, że NIE DOMYSLI SIE NIGDY!!!!!!!I jeżeli nie będziemy mówiły o naszych oczekiwaniach to nic nie zbudujecie. Jeżeli pokłócicie się, czy on coś powie co Was zaboli-mówcie: poczułam się źle kiedy mi to powiedziałeś, jestem smutna.Nie wystarczy mina, może ona doprowadzić tylko do kłótni bo inaczej widzicie sprawę. Tak samo z obowiązkami. Mój mąż jest całkowitym przeciwieństwem swojego ojca i matki. W psychologi mówi się o tzw.coppione-czyli kopii, którą powielamy w naszym życiu. Kopiujemy albo jednego albo drugiego albo obydwoje rodziców. Mniej lub bardziej ówiadomie. Albo całkiem nieświadomie. Istnieje też tzw. kontrakopia-czyli robienie wszystkiego inaczej-odwrotnie niż rodzic. Dlatego przyjrzyjcie się dokładnie rodzicom i obserwujcie swoich facetów a przy okazji przeanalizujcie też siebie same. Bo to w połowie od Was zależy jak będzie. Jeżeli będziecie wymagały w sposób całkiem naturalny od swoich partnerów uczestniczenia w życiu codziennym-np."zrobisz ty zakupy czy ja?", " o, trzeba umyć pupkę dziecku".....to oni przyzwyczają się do tego. Rozmawiajcie z nimi o tych meczach-żeby nie okazało się, że bar i mecz staną się kiedyś najważniejsze.
A z tym jedzeniem to prawda, co mówi Franci. Mój też najlepiej się bawi jak idziemy do restauracji. Lepszego relaksu nie ma......ja byłam przyzwyczajona do chodzenia-z nim od samego początku jeżdżenie i jeżdżenie a ja czekałam kiedy wrszcie wysiądziemy by pochodzić. No to due passi i do restauracji. Ja wtedy stosowałam dietę 1000 kcal i miałam swoje wybrane produkty, więc nie jadałam tego co oni. Dla mnie była to mordęga. Pamiętam jak na samym początku pojechaliśmy z jego przyjaciółmi na kolację. Po pierwsze ja o 21 jestem już w śpiączce, a tu zaczyna się kolacja. nie wiem ile dań wjechało na ten stół, wiem ,że trwało to jedzenie 4 godziny-non-stop, bez podnoszenia się od stołu!!!!!!!!!Wyobraźcie to sobie!No świetnie się bawiłam!!!!!!!!I tak tu wszytsko wokół jadła się kręci. My, które dbamy o figurki bardzo ciężko to znosimy, zwłaszcza, że nnie ma tu podstawowych prosduktów, które jemy w Polsce. I tu Franci dobrze, że podjęłaś ten temat, bo to jest naprawdę problem. Poza tym, jeżeli każdą niedzielę spędzasz jeżdżąc po restauracjach i trwa ponad rok np. to naprawdę można się wy......Gdyby potem była jakaś aktywność, spacer, biegi, wariacje- a oni wtedy najchętniej położyliby się po drzewem i przegadali, albo przed telewizorem przysnęli.....
nie po to to mówię by krytykować bo to prawda, że w POlsce nawet o taką przesadę trudno-niejedna powie-"wolę takie życie niż to w POlsce" i jest to zrozumiałe. Ale z czasem wraca się do kultury, do przyjaciół-myślami oczywiście-i zaczyna się rozumieć czego nam najbardziej brak. Faktem jest, że kto wyjeżdża w młodym wieku, wtedy dostosowuje się łatwiej.

niebieska-dołączyć proszę do nas i podzielić się problemikami. proszę śmiało!
dołóż i Ty swoje doświadczenia do naszych.

reneska-nie przepraszaj za swoje poglądy! Masz prawo do nich i Franci wcale nie chce ich zmienić. Po pierwsze była trochę zezłoszczona bo jak się ni eśpi parę nocy to człowiek jest poddenerwowany i wszystko go drażni. Po drugie gdy dziecko cierpi to jeszcze gorzej. i tak wyszło jakby Was tu rugała. Nie możemy przepraszać za nasze opinie bo nie mogłybyśmy wypowiedzieć się swobodnie i wtedy to forum nie miałoby sensu. Tak więc basta.

alisa-i bardzo dobrze robisz! żyć dniem dzisiejszym, nie planować i zobaczyć co czas przyniesie, cieszyć się tym co mamy, chwilą i wtedy łatwiej docenić to co się ma.POwodzenia!!!!!

Pata_tina-to psychol! daj sobie z nim spokój, wykończy CIę. Zyj własnym życiem, poznawaj nowe osoby-daj sobie z nim spokój-na pewno szczęścia Ci nie da-chyba że jesteś masochistką i lubisz cierpienia......Jeżeli jeszcze Ci głowę zawraca to znaczy, że chce cię zranić. Ja radzę Ci byś to ucięła jednym pociągnięciem. Bo będzie Cię molestował aż nie trafi na moment, kiedy będziesz bardziej podatna i po Tobie. Uważaj na siebie.
Witam witam....
Nie chcialam nikogo zrugac........
napisalam tylko prawde. Niczego nie zmieniam , z tego co powiedzialam wczoraj.
Dzisiejszej nocy znòw nie spalam...wiec sie dzis przygotujcie:):) na dalsza prawde.
Cześć dziewczyny! Witam nowe koleżanki. Chciałam się tylko przywitać bo nie mam za dużo czasu na pisanie. Przed wyjazdem do Włoch mam dużo spraw do załatwienia. Ale wszystkie wpisy czytam i mimo negatywnych czasem opinii nie rezygnuję i jestem pozytywnie nastawiona, a to już za 2 tygonie! Jejku, chyba umrę to tego czasu.
Bardzo serdecznie was pozdrawiam!

p.s. Jak to jest możliwe żeby spakować się w jedną torbę jak wyjeżdża się na stałe? Koszmar jakiś...ale damy radę...;-) Pa!
Agaroza witaj,życze Ci powodzenia.Ja, chociaż nie jestem już nastolatką też jestem nastawiona optymistycznie do Włoch,chociaż jeżdżę tam w odwiedziny,czasem nawet na 1 miesiąc,ale przebywam w normalnej rodzinie.Franci masz rację,ty weba też.Ja myślę,że to wszystko zależy od tego czego chcemy dla siebie samych od życia.W Polsce też nie jest różowo i mimo to,że jestem jej obywatelem to moje prawa są żadne.
W pracy też jest człowiek wykorzystywany i poniewierany a zajdź tu w ciążę albo niech Ci dziecko zachoruje...I to niby moja ojczyzna.
Oczywiście różnice kulturowe są i oni nie są niby tacy błyskotliwi i inteligentni jak my,ale skoro jest tak to dlaczego żyje im się tak lepiej.
Mogą sobie przynajmniej osłodzić życie wyjściem do restauracji.
A ja? do garów w niedzielę bo taniej,smażyć placki ziemniaczane.
Dlatego wszystko zależy od priorytetów jakie kto ma i czego oczekuje od życia.Ja mam dosyć czasem dosyć uniesień,romantyzmu,tej naszej "kultury"
bo z tego nic nie mam.Może mają z tego coś Ci na górze ,oni mogą mówić o ideałach bo maja byt zapewniony.A ja się muszę martwić za co kupić buty dzieciakowi ,bo jestem samotną matką i dostaję od państwa 170 zł,chyba
na same wkładki.
A co do facetów ,to ma weba rację,że trzeba sobie go ustawić i trzeba być
aktorką .My kobiety musimy mieć w sobie trochę chłodu i mniej litości dla nich.Bo oni często próbują nas wykorzystać dla swojej wygody,w buraki z takim facetem.A Polak też nie jest cudowny ,a ile u nas pijaków.
Będąc we Włoszech nie widziałam ani jednego,a mój przyjaciel Włoch jest starszym facetem i nigdy mnie nie zawiódł,zawsze wywiązał się z danego słowa,zawsze mi pomagał i był wyrozumiały.A z Polakiem miałam życie nie za wesołe,umarł już i wzsystko mu przebaczam.Zresztą wszystko zależy od człowieka.UFFFFF ,ale się nagadałam.
cześć wszystkim..,luisa nie mam gg, ale może sobie sprawię,przedewszystkim rozmawiam przez msn,narazie zostawiam Ci mój e-mail [email] jak masz ochotę..........weba dzięki dobrze to ujełaś jednym pociągnięciem.............
Czesc kobietki... ja tylko na chwile przywitac sie i zaraz uciekam na wykłady.... wpadam tutaj rzadko ale ostatnio szukam tylko chociaz malutkiej chwilki zeby zobaczyc co u was słychac... fajnie ze jestescie ...jest z kim ponarzekac... na zla jakosc makaronu hi hi .... (((ps ktora jest z rzymu dajcie znac mam pare pytan ,moj mail- [email] zapraszam serdecznie, wypijemy kawke i pogadamy hi hi hi a narazie uciekam, odezwe sie po nudnym wykladzie z ekonomii, jak jeszcze bede zyc hi hi..... un bacio
emra emra.....dlaczego im sie zyje lepiej?
Odsylam do powtòrki z historii , oto dlaczego....za 50 lat ( jesli dozyjemy) w Polsce tez bedzie sie zylo lepiej....
Co do butòw dla dziecka...no wlasnie mojej niunu musze kupic pierwsze buciki....przedzial cenowy...od 42 do 45 euro...pozdrawiamz tych cudownych Wloch:) a moje kolezanki, Polki, ktòre urodzily dziecie i nie pracowaly wczesniej....nie dostaly nic...w Polsce jest zasilek...wiem ,ze byle jaki...ale jest...tu nic za darmo nie dostaniesz...nigdzie nic nie ma za darmo.
Mysle tez ,ze wszystko zalezy czego oczekujemy od zycia...i naszych cech narodowych nie nazwalabym ROMANTYZMEM i naszej spuscizny narodowej jakas KULTURA...jesli komus wystarczy miec pelen zoladek i wyjscie do restauracji to faktycznie w Italii jest pod tym wzgledem raj.
chcę mieć najpierw to a potem pomyślę o jakiejś kulturze,przecież nie pójdę do filharmonii jak ledwo starczy mi do pierwszego.A że nic nie ma za darmo to ja wiem,fajnie ,że masz takie optymistyczne podejście do tego co za 50 lat ,bo ja już to słyszałam od moich dziadków,że naszym dzieciom będzie lepiej.Wiesz,ja też tak mówię,że mojemu synowi będzie lepiej,ale jak widzę to co się dzieje to powatpiewam.A zresztą wszędzie dobrze,gdzie nas nie ma.Ja zarabiam niewiele ponad tysiąc(to jest dużo),jestem sama z synem i gdyby nie pomoc mamy właśnie z Włoch to bym chodziła w sandałach.A tak nawiasem mówiąc to miałam z ich strony wiele pytań o to,
dlaczego polscy mężczyźni wysyłają żony do pracy we Włoszech.
Franci ,wiem,że powiesz,trzeba tu pomieszkać,żeby się wypowiadać,ale czy Ci naprawdę tak źle?Wiesz pytam,bo ja rozważam opcję wyjazdu i czy kupno tych bucików jest dla Ciebie aż takim wydatkiem?Bo jeżeli tak to jestem przerażona.A powiedz,czy tam też ludzie grzebią po śmietnikach?Bo ja to widzę codziennie.
BASTA BASTA DZIEWCZYNY!!!!!!!!!TA ROZMOWA ZAMIENILA SIE W BATALI :KTO MA RACJE:)))))))KAZDA MA RACJE, BO SYTUACJI JEST TYLE ILE WYPOWIEDZI NA TYM FORUM.MA RACJE FRANCI ZE JEST TUTAJ ROZNIE,JEDNYM POWODZI SIE LEPIEJ JEDNYM GORZEJ, I MOZNA ZNALEZC ZEBRZACYCH PO SMIETNIKACH!!!!!!ALE TEZ MOZNA BARDZIEJ POZWOLIC SOBIE NA TAKIE BUCIKI ALE MOZNA ROWNIEZ ZNALEZC TANSZE I TEZ LADNE!!!!!!!
WIECIE ZE MOZEMY PISAC ESEJE NA TEN TEMAT!!!!ALE NIE ULEGA WATPLIWOSCI ZE ABY WYPOWIADAC SIE NA TEMAT WLOCH TRZEBA TUTAJ TROCHE POMIESZKAC I ZOBACZYC TO I OWO.
DZIEWCZYNY MOZE TROCHE KAWY BO CISNIENIE ROSNIE ZA BARDZO!!!!!
od kawy jeszcze bardziej rośnie,oczywiście masz rację ,ja nie mam zamiaru
udowadnaić swojej racji .napisałam,że wszędzie dobrze ,gdzie nas nie ma.tylko chcę uniknąć przesady ,a ja opisałam tylko moją sytuację w Polsce.FRANCI rośnie Ci ciśnienie?Bo myślę,że na tym forum nikt nie zamierza się kłócić tylko przedstawia swój pogląd badź też doświadczenie.
A Tobie jak się żyje we Włoszech?
Temat przeniesiony do archwium.
721-750 z 1240

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa


Zostaw uwagę