polacca e italiano,,,?,,,

Temat przeniesiony do archwium.
691-720 z 1240
abecetka-witaj
Martucha powiedziała Ci już wszystko.....ja mogę się tylko pod nią podpisać. Każde życie jest odrębną stroną, którą przez lata zapisuje. nie możesz przewidzieć co się zdarzy jeśli zostaniesz w POlsce, albo wyjedziesz do Włoch. Możesz sobie planować zamążpójcie a możesz zupełnie zboczyć z drogi....nie negatywnie.Na pewno nie jest łatwo wyjechać i znaleźć sobie dobrą pracę-bo licz się z tym, że jesteśmy poniżane najczęściej. Nie łatwo trafić na rodzinę, która Cię będzie dobrze traktowała. Nie wiesz ile to bólu i łez się wylewa. Jeżeli masz silny charakter to nie dasz się, ale cierpisz mimo to. W takiej sytuacji bardzo łatwo wpakować się w jakiś związek, który akurat siŁ nadarzy, bo będzie to odskocznia od bolesnej rzeczywistości i pragnienie innego życia. Tu już jest pierwsza przeszkoda. Możesz równiei dobrze poznać w autobusie czy na ulicy chłopaka, który będzie właśnie TYM. Nastaw się, że różnimy się kulturowo i jesteśmy bardzo łase na komplementy i adoracje. A tu tego nie brak. Łatwo można w to wszystko uwierzyć i dać się wykorzystać.
Ja uważam, że w życiu należy ryzykować, ale tylko wtedy gdy mamy rozciągniętą trampolinę pod spodem. Mogę zrobić wielkie rzeczy ale mieć świadomość, że jeśli mi się nie uda mam jeszcze inne wyjście. Ja wyjeżdżałam do Włoch nieznając nikogo. Włoch pracujący w moim mieście w POlsce dał mi pieniądze i adres na Sycylię do swojego kolegi.MIałam pomagać w domu i to podkreślałam, że nie chcę żadnych amorów tylko lavoro. Ale miałam na wszelki wypadek zapisany adres-z którego za nic nie chciałabym skorzystać wówczas-i ten adres mnie uratował. Nie żeby tamten na Sycyli był jakiś lewy-przeciwnie. MIałam szczęście, że był uczciwym facetem, rozwodnikiem szukającym towarzyszki życia. MNie to wtedy w ogóle nie było w głowie. Ale stierdził, że pomoc domowa mu nie potrzebna-faktycznie nie było co robić-i musiałam się zabierać stamtąd. Gdyby nie ta trampolina to nie wiem gdzie bym się podziała. Na pewno bym coś wymyśliła, jakieś zakonnice by przenocować czy coś, ale nie wiadomo jakby się potoczyły moje losy....
Dobra tyle wypocin, powodzenia Ci życzę i ryzykuj-ale z głową!!!!!
chcialabym cos powiedziec odnosnie kompleksow.
jestem tu pewnie najmlodsza,mam 18lat.biore udzial w wymianie polsko-wloskiej.
przed przyjazdem naszych wlochow troche sie balam ich reakcji,wkoncu oni mysla ze to 3.swiat...
jak sie okazalo to oni powinni byc zakompleksieni.
nie dosc ze zdania 1 po angielsku nie potrafia zbudowac ,to jeszcze gustu wogole nie maja.....zwlaszcza odnosnie dziewczyn...wszystkie wygladaja tak samo...kolczyk w nosie ,okulary sloneczne choc pada deszcz,ciuszki tez nijakie(a ponoc sa z rzymu).poza tym sa strasznie aroganckie,caly czas nas obgaduja...
co do chlopakow mam troche lepsze zdanie ,chociaz i tak wole polakow;-)
dziękuję dziewczyny...ech... co za życie...
Wiesz Aniu ja bym chciała, żeby to był optymizm ale tak naprawdę to tylko zgrywam twardzielke ... Dzisiaj już 3 razy płakałam, ale od jutra mam postanowienie nie zaszywać się w domu ... zacznę coś robić, wychodzić z przyjaciółmi ... chyba sobie pójdę do fryzjera ... Dopiero teraz widze jacy wspaniali ludzie mnie otaczają ... wszyscy dzwonią, pytają jak sie czuje mimo, że jeszcze nikomu o tym nie mówiłam ... wczoraj tylko jak tankwałam auto spotkałam znajomych i zdradziły mnie ciemne okulary:/ tym bardziej, że było pochmurno ... ale ogólnie staram się nie rozklejać! Mam dopiero 22 lata i jeszcze całe życie przede mną! Jeśli straciłam z nim prawie 2 lata, nie chce przez niego tracić kolejnych dni! I radze tak zrobić wszystkim po rozstaniu! Co dadzą dni przesiedziane przed tv, zdjeciami itd. Życie toczy się dalej i żyć trzeba! Pozdrawiam!
Jeśli mogę coś napisać, bo jest mi trochę smutno czytałam wasze wpisy. Nie uczę sie włoskiego tylko francuskiego(studiuję). Rok temu pracowałam jako wolontariuszka we Francji i tam poznałam hiszpana, też wolontariusza. Nie znał francuskiego ani ja hiszpańskiego, a mimo to zaczęliśmy jakoś "rozmawiać". Na święta, pojechałam do niego do Hiszpanii, poznałam rodzine( ojca meksykańczyka, przecudowny), potem on przyjechał do mnie. Mamy wspólną pasje jaką jest sztuka-malarstwo. On pisze też, a ja trochę maluję. Na dzień dzisiejszy mówię po hiszpańsku, a on jeszcze lepiej po francusku, tak że rozmowa telefoniczna nie jest już problemem. Chociaż czasami, gdy patrzę na ludzi obejmujących się na ulicy, rozmawiających w jednym, swym ojczystym języku, coś czasami mnie kłuje, nie wiem, poczucie troche osamotnienia, wiem, że mam jeszcze 2 lata studiów, które chce tu skończyć. No nic, miałam pragnienie się z wami podzielić.
Pozdrawiam serdecznie
dolczam sie do ciebie!!u mnie tez bywa zabawnie, jesli probujemy sie porozumiec z moim italiano!!na co dzien rozmawiamy po niemiecku,on z rodzicami po wlosku i co gorsza czasem w dialekcie, ktorego kompletnie nie rozumiem, a ja z moimi po polsu, ale to logiczne!natomaist zawsze bywa smiesznie jak mi sie poplacza jezyki, i zaczynam mowic do jego rodzicow, rodowici wlosi, i niestety nie znaja zadnego innego jezyka,troszke moim poczatkujacym wloskim, a jak nie moge znalesc slowa to zaczynam mowic po niemiecku i po polsku!!i widze ogromnie przerazenie w oczach wszystkich, ktorzy probuja cos z tego zrozumiec! probuje sie uczyc wloskiego, ale idzie mi ciezko , moze dlatego,ze 10 lat uczylam sie niemieckiego , i teraz ciezko mi sie przestawic, bo jak czegos nie wiem, to mowie po niemiecku!!musze sprobowac, bo juz niedlugo czekaja na mnie wlochy:)to tak poza tematem:)a dzieki za wczoraj!przespalam sie z moim trosami, i dzis wygladaja one znacznie kolorowiej niz wczoraj:) buziaki
Chipsa nosek do góry! Napewno dacie radę ... jeśli nauczył się dla Ciebie francuskiego to już coś znaczy... To normalne, że tęsknisz ale staraj się nie myśleć o tym cały czas ... wtedy wszystko dzieje się szybciej ... Studiujesz, pewnie masz mnóstwo znajomych ... zajmij się czymś a zanim się obejrzysz bedziecie już razem i szczęśliwi! A zresztą są wakacje( i to trzymiesięczne:) ) będziecie się często widywać! Trzymam kciuki i pozdrawiam!
Weba a jak tam sprawa z Cieleckim? Wiesz już coś nowego?
Witam kobietki,
Co za porażka, chyba 30 minut pisałam i co............?
Zawiesił mi się komputer i diabli wzięli caly mój kilometrowy wpis............

Zaczynam od nowa.............



Weba już Ci dziękowałam sto razy ale i sto pierwszy nie zaszkodzi......
Dzięki, widzę światełko w tunelu, a użalanie sie nad sobą to największy grzech, bo sama się unieszczęśliwiam a tak ogólnie to taka strasznie nieszczęśliwa to nie jestem, w końcu każdy jest kowalem swego losu.


Martucha uszy do góry chyba to najlepsza dewiza, tez trzymam kciuki i chciałam Ci powiedzieć, że Cię podziwiam.Jak mówiła nam obu Weba musimy być silne a reszta sama przyjdzie.
Postanowiłam posłuchać waszych rad i przewietrzyć swój umysł żeby zrozumieć i odbić się troszeczkę od szarych myśli..( bo nie umiem pływać hahaha....mieszkam nad morzem ale jakoś......)
No i .............
Wczoraj poszłam na dyskotekę.

Olśniło mnie, w mgnieniu oka zrozumiałam jedną rzecz, która w jakiś sposób na pewno uratuje chyba mnie.........
Mój ex to była iluzja , wytwór mojej młodzieńczej wyobrażni i wyidealizowany obraz męzczyzny widma, kogoś kto nigdy nie istniał, nie i istnieje............
Wczoraj miałam okazję żeby go zobaczyć i zrozumiałam, że to nie to...........

Dopiero teraz zacznę żyć normalnie.


Dominiczka życzę Ci silnej woli, żebys nie straciła najcudowniejszych chwil Twojego życia jako ta druga......
Przez kilka lat byłam tą drugą, trzecią ......... nie zlicze nawet tak mnie zaślepil ex i co???????????
Chwila olśnienia czr prysł, ale Tobie życzę żeby to olśnienie przyszło szybko bo będzie Ci lżej .
Buziaki
cześć chispa! fajnie, że mamy nową kobietkę-i co najważniejsze nieeprzeszkadza Ci to, że nie masz nic wspólnego z włoskim. bardzo mnie to cieszy,że mimo to odezwałaś się. martucha dobrze Ci powiedziała-wszystko przed Wami i ma rację właśnie ni emyśleć ciągle ale zająć się czymś wtedy czas umyka. A co do mówienia w innych językach...mnie to bardzo przeszkadzało w pewnym czasie. brakowało mi cholernie polskiego na codzień u mojego męża. Nie mogłam doczekać się kiedy mój synek zacznie mówić by mieć towarzysza.....z czasem jednak można się przyzwyczaić.
A Ty ciesz się, że też jest ktoś z kim możesz się pościskać bo są takie , które nawet tego nie mają:-)

alisa: sprawa nauki kolejnego języka jest taka, że przychodzą Ci do głowy słowa z ostatniego wyuczonego języka. jeżeli teraz nauczysz się włoskiego, to potem gdybyś chciała opanować np. francuski, wówczas będziesz gadała po włosku, już nie po niemiecku. Choć mnie do tej pory pierwsze słowo jakie przychodzi do głowy gdy chcę powiedzieć burro, jest butter oraz pigro-laisy.
Im więcej języków znasz tym bardziej może Ci się mieszać ale tylko gdy jesteś zmęczona.....powodzenia-przyłóż się bo włoski w porównaniu z niemieckim to pestka.

Martucha-Z cieleckim na razie cisza. I lepiej by tak zostało, bo nie wyobrażam sobi egdyby naprawdę pozwał mnie do sądu. Co prawda nie tak łatwo udowodnić, że to ja wysyłałam maile a poza tym takie sprawy zaczynająsiępo latach..nie chciałabym dać satysfakcji s......i płacić jeszcze jakieś koszty sądowe-w najgorszym wypadku. Na razie sprawdzam jeszcze tę rzecz ,o której kiedyś wspominałam i pocieszam się, że twraz wszyscy wylecą ze swoich dotychczasowych stanowisk. Może jeszcze raz napiszę do biskupa.....zobaczymy
poza tym kochana, nie straciłaś 2 lat z nim, ale miałaś miłe chwile, które wzbogacają Twoje życie. Po drugie:możesz i masz prawo płakać-najważniejsze by nie oszukiwać samej siebie-jeżeli go kochasz to nie zaprzeczaj temu, wmawiając sobie,m że to już skończone, że to nie prawda. Emocji nie możemy kontrolować i nie mamy na nie wpływu. Bardzo dobrze, że wychodzisz, żyjesz-bo to właśnie jest najlepsza terapia. POmyśl jak wspaniałą przyjemnością jest zwykła jazda samochodem.......szpanuj, kokietuj, czuj się dowartościowana.....świetnie, że postanowiłaś iść do fryzjera-właśnie o to chodzi. Jesteś silną osobowością-dasz sobie radę, choć nie jest to łatwe. Na wszystko potrzeba czasu.
luisa, super!!!!bardzo się cieszę z Twojego olśnienia!! Tego Ci brakowało!Oby tak dalej, baw się, żyj bo masz na to jeszcze czas. Przyjdzie kiedyś ta proza dnia, przyjdzie dziewczyny, dlatego wykorzystujci emłodość ile wlezie-oczywiście roztropnie!
dzieki, wiec nic innego mi nie pozostaje jak sie bardziej zmobilizowac i zaczac ta nauke:)chcoc teraz urwanie glowki u mnie!jeszcze jeden egzamin na studiach, potem konczenie pracy mgr, no i obrona!a potem... jak sie domyslacie sloneczna italia!!wlasnie sie dowiedzialm ze obrone mam 26 czerwca!a wiec tyle jescze czasu spedze w polsce!!troche dlugo bez mojego italiano,ale dam rade!a najlepszy prezencik czeka mnie juz po obronie, bo moje kolejne urodzinki spedze juz we wloszech z mym italiano...i to bedzie najlepsze wynagrodzenie moich trosk....wam dziewczynki zycze tez wszystkiego naj w tym tygodniu...malo pracki, zadnych klotni z italiano, i wielu wspanialych i cichych chwilek...pozdrawiam..do jutra!!znalazlam was tak jak wiekszosc przez przypadek i zostalam...:)buziaki!!!
Hej ! Bardzo wam dziekuje za podbudowanie :) Nawet nie wiedzialam ze tutaj są tacy wspaniali ludzie. Mam nadzieje, że nie poddam się i bede brnela do celu, chociaz by nawet po trupach. Niektorych z was bardzo podziwiam np. Webe i kilka dziewczyn których nie pamietam nicków:P , widac ze jestescie doswiadczone zyciowo i dziekuje wam za to ze moge na was polega i o cos sie podpytac :D Juz zaczelam sie uczyc wloskiego ale jak na razie na wlasna reke :) Bede dobrej mysli i pojade chociaz bym miala wrocic z przyslowionym "podkulonym ogonem" :) Jeszcze raz wielkie dzieki. Pozdrawiam.
No witam wszystkie i dziękujemy za Wasze dziękowanie.
Franci, jak tam przeprowadzka? na jakim etapie jesteście-domyślam się, że jesteś wypluta po tym week-endzie?Do kiedy wozimy kiry na antenach?
Wstrętna pogoda. Nie mam o czym pisać no to pa!
Przeprowadzilismy sie...a tak lalo, ze odechciewalo sie wszytskiego...ale najgorsze ,ze moja Niunia ma wiatròwke, dzis cala noc nie zmruzylismy oka...placze , nie pomagaja talco e pomate....ma takie bable we wlosach...samej mi sie plakac chce jak to widze....i ten deszcz...kiry mysle mozna juz zdjac....
pozdrawiam, nie mam dzis sily na pisanie...
jednak złapała......podobno pomaga ciepła kąpiel,ale jak tu polewać główkę ciągle? Ja mojej nie smarowałam niczym dopiero na końcu maścią na herpes Aciclovir, bo niektóre nie chciały jej się goić. Zapytaj pediatrę czy można tym.Ale w tej sytuacji będziesz mogła wyjechać. Musicie przetrzymać nie ma innego wyjścia. Powodzenia, życzę dużo siły!
Czesc! Ja jestem w zwiazku z Wlochem od 8 miesiecy ale znamy sie 2 lata.Od momentu kiedy zostalismy para, on wrocil do Wloch ja zostalam w Polsce, ale tylko przez 2 tygodnie.On natychmiast znalazl mi prace w biurze(bylam swiezo po studiach i szukalam pracy w Polsce). Niestety ze wzgledu na skomplkowane procedury biurokratyczne musialam wrocic i przeczekac w Polsce.Teraz znow jade do Wloch bo moj italiano zrobil wszystko zeby do niego wrocic. Bardzo zle sie czuje gdy jestesmy daleko.Oczywiscie chce z nim byc a co do pracy w Polsce to nie mam duzego wyboru( olbrzymie bezrobocie nie ulatwilo mi znaleźć pracy w kraju). Tak wiec on nie przeniesie sie do Polski( ma dobra prace w Italii) i ja tez mam prace wiec bedziemy we Wloszech. Co do Wlochow widze ze bardzo wazna jest dla niego rodzina(w przyszlosci zona, dzieci), podoba mi sie ze jest opiekunczy, nie jest wulgarny, nie pali i nie pije(w Polsce czesto spotykane).Ale mysle ze nie ma reguly, jesli chodzi o charakter ludzi jest to miedzynarodowe.I chyba nie mam co narzekac ale czas pokaze...Pozdrawiam wszystkie związki polsko-włoskie:)
A ja sie dzis podlamalam widokiem tysiaca szczesliwych parek lazacych po krakowskim rynku, wylegujacych sie w sloncu na Plantach, przytulajacych sie na przystankach i trzymajacych sie za reke..rozmawiajacych w swoim wlasnym jezyku, nie jakiejs mieszance angielsko wloskiej..majacych siebie blisko..spotykajacych sie dwa, trzy razy w tygodniu, bez zadnych dwumiesiecznych rozstan, samolotow, smutnego poplakiwania z tesknoty czy swiadomosci, ze ten, kogo sie kocha jest tak daleko..
juz sama nie wiem czy to ma sens..przyszlosc..juz chyba nie potrafie byc ciagle samej, wstawac rano i smucic sie, ze to znow dzien bez niego..czekac na smsy, liczyc dni do nastepnego spotkania, ktore ciagle musi byc przelozone, bo znow wyskakuje jakis egzamin, bilety drozeja, brakuje pieniedzy..
tak, dzis jest jeden z tych dni, kiedy jest mi ciezko i chcialabym, zeby ktos byl tu, teraz i mnie przytulil, pocieszyl, zaopiekowal i pozwolil zapomniec o problemach..chcialabym zadzwonic do kogos i powiedziec, ze bede zaraz, za pol godziny, zeby wyszedl na przystanek..jest mi smutno..nie potrafie byc chyba w zwiazku na odleglosc..
juz nie chce sluchac jego tlumaczen, ze to tylko na jakis czas, ze od pazdziernika mozemy byc razem, bo nie mozemy, poniewaz ja musze skonczyc tu studia, a to jeszcze 1,5 roku..ze milosc to nie ilosc wyslanych smsow czy wykonanych telefonow..
juz nie mam sily, chyba sie poddam..
prosze, pocieszcie mnie:((((
pomożecie mi? mam jedno zdanie: przyjedziesz po mnie skarbie 24? rano, wieczorem...?
Droga Krakowianko22, doskonale Cię rozumiem bo przechodze dokładnie przez to samo a nawet jestem w gorszej sytuacji od Ciebie no i też zaczynam sie poddawać. Jestem strasznie zagubiona ale zobacze co bedzie i jak to wszytsko sie ułoży w moim życiu. Badź dobrej myśli pomyśl sobie czasem jak Ci jest źle że są ludzie którzy są w gorszej sytuacji niż Ty ;) może Ci będzie lepiej. POzdrawiam serdecznie. P.S. Ja też mieszkam w Krakowie =)
ale to takie straszne, kiedy siedzisz w tramwaju przed wesolo swiergotajaca parka, ktora ciagle sie przytula i sciska, a Tobie wystarczyc musi sms czy telefon..od razu zbieraja mi sie lzy, chce mi sie plakac, sciska mnie w gardle:((juz nie chce tak wiecej chyba..czuje sie bardzo zagubiona, nie wiem co mam robic..
proszę, przetłumaczcie mi te jedno zdanie, jest wyżej...
czesc dziewczyny, ja jestem w takiej samej sytuacji on jest daleko, ja studiuje i placze caly czas denerwuja mnie ludzie w parku trzymajacy sie za raczki, wymieniajacy zakochane usmieszki..itp mam chwile kiedy mowie dosc... ale potem same wiecie...
23 kwietnia przyjezdza do polski na UWAGA... 5 dni.... naciesz sie teraz dziewczyno.. cale 5 dni !!!!!!!!!! ale ja powoli dojrzewam do decyzji zeby opuscic rodzinny dom i byc z nim... jeszcze dzien jeszcze miesiac ,jeszcze rok... on jest taki kochany.. daje mi ukojenie... kocha... poprostu....ja to wiem..
I nie przejmujcie sie gadkami ,,i tak cie zostawi..WŁOCH, zdradza, poniza...itp,, to sa dobrzy ludzie troche ,,inni,, od nas ale dobrzy...a szczególnie wasze ,,makarony,, bo same je wybrałyście... trzymam kciuki jak nikt inny.... papatki
te widoki ranily moje serce przez 2 dlugie lata....dalam rade i wytrzymalam...tez zylam od telefonu do telefonu...wiec i Ty sobie poradzisz...jesli naprawde kochasz, to nic i nikt nie bedzie w stanie ci przeszkodzic...po burzy zawsze jest slonce...po nocy zawsze nastaje dzien..a po rozstaniu zawsze jest spotaknie...czekanie na niego wzmocni Twoje uczucia...Krakowianka- glowa do gory...a o mieszanka angielsko- wloska sie nie przejmuj..bywaja gorsze mieszanki..jak naprzykalad niemiecko-angielska...w moim przypadku..to dopiero byl koszmar....
czesc Kobietki!!!!!!serdecznie witamy nowe osobki!!!!!!!!
Krakowianka- musisz spojrzec nato tylko i wylacznie pozytywnie,spotkalo cie piekne uczucie, spotkalas swojego mezczyzne ktorego kochasz i on ciebie wiec nie ma nic piekniejszego.na pewno jest ci przykro gdy widzisz inne pary, ale pomysl sobie o nim, pomarz ze on jest i czeka,i na pewno tez cierpi!!!!!!!!!gratuluje ci tego pieknego uczucia!!!!!!!!!!
i wszystki dziewczyny-przeczytajcie sobi wpisy naszych stalych doradczyn,on byly w podobnych sytuacjach a teraz sa szczesliwymi matkami i mezatkami (dodam na marginesie ze ja tez:)).

dodam jeszcze:moze oprocz telefonow powinnas skorzystac z darow techniki na przyklad kamerka do internetu,koszty sa znikome,ja zafundowalam cos takiego calej rodzince zeby moj synek mial lepszy kontakt z dziadkami,i niezle dziala.

pozdrawiam serdecznie, i wiesz co zycze ci zeby dluuuuuugo sciskalo cie w zoladku!!!!;)
no to gratuluje wszystkim mężatkom .... moze do waszego grona dołączy niedlugo taka osóbka jak ja... ale nie zapeszam... niedługo sie roztrzygnie... nie omieszkam zawiadomić szanownych pań... bedę sie z wami łączyć w tym ,,bólu,, :-) współzycia z obcokrajowcem... pozdrawiam..
witam serdecznie wszystkie dziewczyny..........( swoją drogą nie wiedziałam, że jest nas tyle....).......przepraszam najmocniej za moją długą nieobecność.....a propo "tych papużek nierozłączek, które widzicie tu i tam" powiem wam, że czuję dokładnie to samo. Na dodatek mieszkam w kawalerce z parą!!!! co prawda są to moi przyjaciele, ale........nawet głupi buziak dołuje.....dlatego rozumiem każdą z was, która ma podobnie.....ale jak tak sobie myślę to powiem wam, że wykorzystujcie te chwile bez niego......poznawajcie ludzi i wychodźcie do nich....jakieś koleżanki, wspólne wyjścia na miasto i takie tam.....pomyślcie że trzeba łapać chwilę, bo już nie długo wyjedziecie........i przez pewien czas na pewno do Polski nie zawitacie.....róbcie zdjęcia, kuocie kwiatki lub pozbierajcie te które już są.......dbajcie o siebie.................a przy tym wyobrażajcie sobie, że on jest koło Was.....np. co by powiedział w takiej czy innej chwili, jakby zareagował na to czy na tamto.......nie wiem czy to dobry pomysł, ale spróbować warto.....................a co do określeń " te makarony" i że zdradzają i poniżają to powiem jedno...........Polacy potrafią być gorsi, w dupie mają dużo rzeczy i twoich potrzeb..........nie wszyscy, ale duuuuuża część........spóźnią się do domu i jeszcze nie wiedzą czemu źle na nich patrzysz.......przecież "tylko 2 piwka z kumplem".......patrząc na mój związek z italiano powiem tylko tyle że współczuję moim koleżankom, które muszą się wykłócac o komputer(bo za dużo czasu przy nim spędza)....albo wysłuchiwać żali jaki ciężki kierunek studiują i jak im źle.........powtarzam nie wszyscy tacy są i nie chcę tu nikogo obrażać, ale teraz w Polsce ogólnie źle się dzieje............rozpacz!!! ludzie popadają w depresję.......5 lat studiów, poniżeń profesorskich, nocy na muszli klozetowej z nerwów i co??...............................nic....albo staż w banku za 450 zł, bez gwarancji zatrudnienia........podziwiam te gruchające parki w tramwajach itp. bo tak trudno o uśmiech w tych czasach.....jak widzę moje znajome pary to wierzcie mi że wcale nie mają powodów do radości......a ta chwila w tramwaju to chyba jedyna odskocznia od problemów....może jestem pesymistycznie nastawiona i może w innych częściach Polski aż tak dramatycznie to nie wygląda, ale tu gdzie jestem to porażka..............bieda!!!!!!! 18% społeczeństwa żyje na skraju ubóstwa!!! więc jak będziecie miały doła to pomyślcie tak: wytrzymam, pojadę do niego, spróbuję........jak się nie uda to wrócę nic nie tracąc!!!! nie spróbować a potem żałować to chyba najgorsze co być może!!!! a jak was dopada już taka konkretna deprecha to się zastanówcie co wam da ewentualne zerwanie......???.........jeszcze większą deprechę!!!!

a propo zdrady to powiem tyle..........jak ma ochotę "użyć siuraka" to i tak użyje...........nawet pod nosem.............miałam kiedyś chłopaka....prawie 4 lata i przez 4 miesiące spotykał się ze mną i z moją przyjaciółką............w małej miejscowości gdzie niby plotki się szybko rozchodzą......do mnie doszły po 4 miesiącach..........bo najciemniej pod latarnią nie??

trzymajcie się ciepło wszystkie

pozdrawiam serdecznie
dzien doberek paniom!nie bylo mnie caly dzoinek, bo musialam nieszczesne studia zalatwiac ... i tak zeszlo!!widze,ze pojawiaja sie nowe osobki!i maja podobne klopociki jak my wszystkie, a przynajmniej wiekszosc!mnie tez czasem kluje, kiedy widze pare chodzaca w parku czy na ulicy..ale wtedy przypominam soie jak to ja spacerowalam z moim italiano, jak bylo zabawnie, uroczo i w ogole...i jakos mi sie weselej robi..ale sa i takie dni jak u was, ze jednak przychodzi malutka refleksa, ze to glupie, nie ma go wiecznie, tylko sms i telefon...ale musze wam powiedziec, ze to chyba kwesita wiary i jakiegos przetlumaczenia sobie w gloweczce , ze zawsze po smutku nadejdzie radosc..a ta moja radoscia i wieleu z was jest wlasnie ten czasem tak "marny " sms, telefon, a potem radosne spotkanie, trzymanie sie za raczke, wyglupy....ja do tego dojrzalam, wytlumaczylam sobie, ze sama chcialam tego zwiazku i teraz za wszelka cene chce go podtrzymac, a potem byc szczesliwa!!u mnie zostalo jeszcze 2 miesiace do spotkanka!a ostani raz na moje wielkie szczescie widzielismy sie tydzien temu...i z tymi wspomnieniami mama zamiar przetrwac do naszego anstepnego spotkania! wy tez dacie rade....wierze w to :)
Renesca...piszesz,ze w Polsce bida z nedza....i jak mniemam masz nadzieje,ze w Italii jest zupelnie inaczej....i tu sie bardzo mylisz, bardzo.
Ja mialam szczescie,ze mòj maz ma swoja firme i bardzo mu sie tu przydalam..ale znam mnòstwo Polek zameznych z Wlochami...ktòre nie moga znalezc pracy.Bo albo chca cie jako barmanke...i na czarno( a my juz tak nie chcemy!!!)albo jak masz aspiracje,dyplomy, studia...to musisz sie reaktywowac, pisac jeszcze raz prace mgr..i zdac kilka egzaminòw z przedmiotòw wiodacych i nie wiadomo czy program Twoich studiòw byl taki sam jak tu....no i czasem zdarza sie...jak moja znajoma psycholozka...ze po zrobieniu tu reaktywacji i nowej pracy mgr..i co tam jeszcze....ze udalo sie jej z konkursu, oczywiscie znalezc prace w recepcji w szpitalu...i to jest fucha....
Zycze Wam ,zebyscie tu zaczelay zyc z tymi ukochanymi.....i wtedy jeszcze raz napisaly na tym forum ..jak jest...ale nie po miesiacu czy dwòch...ot tak chocby po roku.
Zobaczycie jak zmieni wam sie poglad na pewne sprAwy.
aLE ZYCZE WAM BYSCIE SZLY ZA GLOSEM SERCA...TO CHYBA WAZNIEJSZE NIZ TRUDNOSCI...TYLKO PòZNIEJ NIE MACIE PRAWA PLAKAC!
A co ja mam powiedzieć? Ja "mojego" italiano widziałam ostatnio w czerwcu!!!!!!!!!!!!!!!! =( I coś mi sie zdaje że był to chyab ostatni raz i nie wytrzymam do lipca, kiedy to mam do niego jechać....
Temat przeniesiony do archwium.
691-720 z 1240

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa