polacca e italiano,,,?,,,

Temat przeniesiony do archwium.
781-810 z 1240
birdy z małej litery właśnie zobaczyłam, co napisałam
Nie ma sprawy, spokojnie
witam szanowne panie !!!! wszoraj niestety nie mogłam tu byc ale z uwagą przeczytałam wszystko... racja że to forum wciaga, odkryłam tą stronę przypadkiem, (nawet internet jest dla mnie nowością pomimo że mam 22 lata odkryłam go stosunkowo niedawno (nawet konto SAMA załozyłam! hi hi)) Zupełnie zwątpiłam ze znajde kogos kto ma taki makaronowy problemik jak ja... a jednak .... na szczescie nie ... I OGROMNIE sie ciesze ze moge sie z kims podzielic tym wszystkim, poradzic sie.... a juz straciłam nadzieje... dzieki ze jestescie... i moge liczyc na obiektywną opinie ze strony ,,doswiadczonych,, kolezanek... tyle pytan i przyznam ze wiele wątpliwosci ponieważ moj italiano przyjezdza niedługo i jestem prawie pewna ze padnie pytanie,, czy wyjdziesz za mnie?,,, juz ostatnio cos tam mamrotal przez telefon czy jestem gotowa na podjecie powaznej decyzji... CO JA MAM ROBIC???? Kocham, jestem kochana.. wiem to ... tyle nas laczy ... tyle czasu razem,tyle pieknych chwil (choc byly takze straszne sprzeczki, okropne...).... nie wiem najchetniej rzucilabym wszystko jechala tam zyla z nim ... dla niego ....dla nas... ale wiem ze to nie takie latwe....
Cześć drogie koleżanki!
Mam kupę roboty i dopiero teraz mogę cos popisać.
Emra, chciałam Cię zapytać czy już coś postanowiłaś w związku z wyjazdem do Włoch i kiedyby to miało być? Przeczytałam Twoje wczorajsze wpisy z dyskusji z Franci i się zastanawiam co tu jeszcze w Polsce robisz? Zdaje się, że jeszcze niedawno sama mnie przekonywałaś że mam jechać bo nic nie mam do stracenia!
Natalia, myślę, że sama wiesz co odpowiedzieć...jak kochasz i jesteś kochana to nic się nie martw...Ja zaręczyłam się 1,5 roku temu i każdego dnia jestem coraz pewniejsza, że tego chce...ale zobaczymy co będzie jak razem zamieszkamy ;-) Taka głupia to nie jestem i trochę go "przetestuje"...
Dziewczyny rewelacja, czyżbyśmy niedługo świętowały na forum, zaręczyny, jednej z naszych koleżanek?

To romantyczne aż mi się łezka zakręciła.

Emra kochana, co z Tobą?
Chyba tez Ci się udzieliła proza życia, myślisz juz całkiem poważnie o wyjeżdzie?
oj dziewczynki.... jak sie zarecze to dobrego szampana stawiam ... ale mam pare pytan jak juz sie zareczymy to co.... jak to jest u nich ... bedzie chcial zebym ja zamieszkala u niego czy jak ... gupie pytanie ale zyciowe ...takie formalne... ale ja nie wiem jak to tam u nich wyglada... on ma warunki mieszka tylko z mama w duzym mieszkaniu ... juz mi jego mama proponowala zebym u nich spala ale ja nie grzecznie do domku ...chyba tym zaplusowalam ..chociaz mialam ochote obudzic sie zetknieta z nim noskiem... ale co ... pelna kultura przed slubem nie ma mowy... a co... niech wiedza jakie krysztalowe sa te polki.... hi hi
Agaroza ,czemu jestes taka nerwowa.Ja tutaj w Polsce mieszkam,ciężko pracuję i wychowuję syna i uważam,że nie mam nic do stracenia.Jedno ma się życie i trzeba ryzykować,próbować.Przepraszam Cię,ale nie może mi być źle w Polsce?Co mam chwailć życie tutaj jak jest mi ciężko?Cieszę się,że Tobie jest dobrze,ale jesteś jedną z niewielu wśród milionów Polaków.A co do dyskusji to chciałam poznać opinię dziewczyn,które tam żyją i powiem,Ci ,że po poście Dori jestem nastawiona optymistycznie,choć raczej patrzę na życie realnie.Co do wyjazdu,to czekam na jakąś pracę,bo w ciemno z dzieciakiem nie pojadę.A jak nie będzie pracy to też nie pojadę i zostanę tutaj.Takie jest życie.A może się zakocham do szaleństwa w jakimś Polaku to w ogóle nie pojadę.Pozdrowionka dla wszystkich babek.
wysłałam
...tak...kryształowe..hahahaha!
No zobaczysz sama jak to wszystko wyjdzie, ale nic się nie bój.
Ja za dwa tygodnie też pojadę i będę mieszkała z rodziną mojego italiano...ciesze się bo nie będzie mi się nudziło jak będę w domu zanim pracę znajdę. Później dopiero będziemy mieszkać sami...
Dobrze będzie i ciesz się tym, a nie martw na zapas...
Hej luisa ,pewnie ,że myślę poważnie co mi tam.Chciałabym jakiejś odmiany,mnie tu nic nie trzyma.Moja mama pojechała w wieku 50 lat,bo zabrali jej tu rentę i zostawili bez grosza.Jest tam już 6 lat i chociaż tęskni za nami ,ale narazie nie myśli o powrocie,bo niczego jej nie brakuje.
Spotkała wspaniałych Włochów,pracuje legalnie ,jest zameldowana i niczym się nie przejmuje.A jak zatęskni za rodziną to wsiadam w autobus i jadę.
Martucha, jak sie czujesz, Brakuje Cię od kilku dni nie myśl sobie, że to nie zostało zanotowane hahahaha!

Koniec żartów jak się masz?
No i bardzo dobrze. Jeśli jak sama mówisz, nic Cie nie trzyma..............
Ryzykować trzeba, żeby czasem było lepiej i nie można sie tego bać, sama tak mówiłaś, pamiętasz?
Mama dała Ci dobry przykład i nie ważne, że została zmuszona czy nie, podźwignęła sie i wzięła los we własne ręce, strasznie podziwiam twoją mamcie.

W sumie 26 lat nie daje mi prawa do udzielania rad ale myslę, że nic nie dzieje sie bez przyczyny.
Są dobrzy ludzie na świecie i trzeba w to wierzyć bo inaczej nic by juz nie pozostało.
Emra...ja nerwowa? No co Ty? Ja tylko pytam, tak z ciekawości, myślałam, że może postanowiłaś coś zadziałać, ryzykować...Ale masz rację, że w ciemno z dzieckiem nie ma co ryzykować. A źle to może być nie tylko w Polsce. Wszystko zależy od nastawiania...Znam wiele osób w gorszej sytuacji a mimo to cieszą się tym co mają...
Mi jest dobrze tylko dlatego że cieszą mnie nawet drobne rzeczy i nie zamartwiam się na zapas...co ma być to będzie (dobrze mi się teraz gada jak doła nie mam :-))
... może się zakochasz wszystko się wywróci do góry nogami :-)
Dobrze jest być realistką, ale z lekką tendencją do optymizmu :-)
Buźka!
luisa ja mam 31 lat i to jest też może mało,może nie powinnam aż tak narzekać na życie tutaj,ale czasem już nie mogę patrzeć na to jak się zmieniam.zmieniam się na niekorzyść,bo w ogóle jestem człowiekiem obdarzonym przez Bozię dużym poczuciem humoru,a zauważam,że coraz mniej jest mi do śmiechu.i to mnie przytłacza.mówię sobie:co się z tobą kobieto dzieje?

a z wyjazdem-pożyjemy ,zobaczymy

cieszę sie,że sa osoby,które tak jak Ty patrzą na to miłym okiem

a teraz co porabiasz,oczywiście poza najważniejszą rzeczą-forum
26 lat to piękny wiek :-) Wczoraj właśnie skończyłam 26 lat.
Nie chodzi o dawanie rad tylko o punkt widzenia...uważam, że warto wysłuchać wszystkich opinii a zrobić to co się czuje...
Po powrocie z Włoch na Święta Bożego Narodzenia, wszystko się bardzo skomplikowało.
Straciłam zaufanie do ludzi i podobnie jak Ty znikł gdzies mój optymizm i wszystko inne pozytywne.
Teraz siedzę sobie w domku, nie pracuje i nawet nie szukam bo i tak mam wracać do Włoch.Czekam na mojego Italiano a wtedy podejmę decyzję co mojego dalszego życia, na razie jestem jak w próżni, zawieszona między życiem tam i tu. Tak to wygląda.

Nic nie jest proste i nigdy nie było, więc co nam pozostaje, walczyć o swoje szczęście.
przepraszam Cię agaroza,myślałam,że na mnie napadłaś.z tym dołem to masz rację ,chyba go trochę zaliczyłam.jestem trochę zbyt krytyczna ,muszę iść na jakieś balety,rozerwać się.ale mam doła,bo ciągle jak mama do mnie dzwoni to mówi:a wczoraj byłam w barze,a w niedzielę w restauracji itp.dzisiaj chyba pojadę do Mc'Donaldsa .

Fajnie,że jesteście.
Emra może wybierzemy się razem na te balety???????????????
WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJ , SPÓZNIONE ALE SZCZERE...... TO CO MOZE SZAMPAN???.... HI HI

a co ja mam mówic 22 latka, ale moze dlatego nie boje sie wyjechac, wszyscy mówia ze sie lepiej zaaklimatyzuje w nowym miejscu... ale sa 2 strony medalu ta jest dobra ale ta zla jest wieksza.... malo doswiadczen pomimo wszystko...
Spoko...
To teraz cos na optymizm...

Jesli ktos narzeka na dojazdy do pracy, fragment z dialogu filmu "Co mi zrobisz jak mnie zlapiesz" ;))

"- Ja to proszę Pana mam bardzo dobre połączenie. Wstaje rano,
za piętnaście trzecia . Latem to już widno. Za piętnaście
trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam
na kolacje, to tylko wstaję i wychodzę.
- No ubierasz się pan.
- W płaszcz, jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
- Fakt.
- Do PKS mam 5 km. O czwartej za piętnaście jest PKS.
- I zdanżasz pan?
- Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i się nie zatr
zymuje. Przystanek idę do mleczarni, to jest godzinka, stamtąd
szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, widzisz pan, ma
najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie znoszę
bańki, łapię WKD, na Ochocie w elektryczny i do stadionu, a
potem to już mam z górki. Bo tak: 119, przesiadka w 13,
przesiadka w 345 i jestem w domu to znaczy w robocie i jest za
piętnaście siódma. To sobie obiad jem w bufecie. To po fajrancie
nie musze zostawać, żeby jeść tylko prosto do domu. I góra 22.50
jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać"
luisa ,fajnie,że jesteś zakochana to jest wielka łaska od Boga.ja bym też chciała i spotykam się czasem z jakimś facetem ale nie mogę za nic oszaleć
na jego punkcie,to już nie to jak się miało 16 czy 17 lat.
samej też nie jest źle,są też dobre strony ,a ty daj się ponieść miłości jeżeli facet ci odpowiada i czekaj na rozwój sytuacji,ale miej łeb na karku
i zachowaj trochę chłodu i zdrowego rozsądku.

zresztą ty to chyba potrafisz po przeżyciach z ex.
Dzięki Natalia za życzenia...
Spójrz na to tak, jak byś miała doświadczenie to pewnie byś się bardziej bała zaryzykować i nie zdobyła byś innych nowych, równie cennych...tak?
No, to się nie bój tylko działaj!!!
A ja jak już pojadę do Włoch to będę Ci zdawać relacje z tego jak się przystosowuję do nowych warunków...i Tobie będzie już ciut łatwiej, tak?
Dziewczyny!!!
Czytam wasze zwierzenia i tak naprawdę to mogłaby to być strona międzynarodowa. Ludzie są różni, różne środowiska, statusy majątkowe itp.
Ja mieszkałam w Peru. Mój mąż był peruwiańczykiem, jesteśmy po rozwodzie. Mój znajomy Włoch, a znamy się 9 lat, jeszcze sprzed mojego ślubu, wiąże ze mną swoje plany. Nawet nie wiecie jak się boję!!!
Teraz już wiem : nieważne Peru, Włochy, Polska. Nieważne On, czy mój były, czy ktoś inny. Marzenia to jedno, rzeczywistość to drugie.
Jedno co mogę powiedzieć, to to, że warto próbować. Ja niczego nie żałuję, tych lat w Peru, rozczarowań, tego, że jestem samotną matką, a mam dopiero 28 lat!!!
Pojadę mimo wszystko do Włoch, spróbować jeszcze raz, chociaż bardzo się boję. Kto nie ryzykuje, ten nic nie ma.
Próbujcie i pamiętajcie, że kraj, czy narodowość męża nie są gwarancją szczęścia. To przeznaczenie, lub przypadek, nie matematyka.
Pozdrawiam gorąco.
Zakochana.....hm.........tak.
Czekam na niego żeby porozmawiać, musimy wiele sobie wyjaśnić, może stać się i tak że mimo iż się kochamy to się rozstaniemy.
Ja mam nadzieję nie jestem już tak naiwna i zdaję sobie sprawę, że trzeba żyć, pracować i jeśli będzie coś to zajmę sie poszukiwaniem swojego miejsca w życiu w Polsce. Będzie bolało ale przejdzie, czas leczy rany, wiem o tym. Nie będę utrzymywać czegoś na siłę albo się narzucać, mam swoją godność.
Mieliśmy ostatnio dużo problemów i jakos je przezwyciężyliśmy teraz pozostaje jego sytuacja w pracy a się okaże, niestety nie mam poparcia w jego rodzicach czy siostrze więc bardzo trzeźwo patrzę na to wszystko ale cieszę się bardzo że zwróciłas swoja uwagę na to.

To co z tymi baletami?
Uśmiechnij się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ja również przejrzałam wypowiedzi w tym temacie i cieszę się, ze on powstał. wiele sie dowiedziałam... kazdy ma swoje doswiadczenia i wlasnie to jest wspaniale, ze chcemy sie nimi dzielic... dzieki temu niektore z nas na pewno unikną rozczarowań... a nawet jesli takie je spotkaja, beda wiedziały, ze nie przezywają tego same.

zgadzam sie, marzenia trzeba spełniać, mimo wyszstko...
ja wciąż się boję... ale to samo moze mnie spotkać w Polsce (nieudany związek, rozczarowanie pracą, ludźmi itp.)
tylkomi ,jesteś w podobnej sytuacji jak ja tyle,że byłaś żoną obcokrajowca.
mam takie samo zdanie jak ty ,rozumiem Cię . próbujesz dalej i to mi się podoba . podziwiam też to , że mimo przeżyć idziesz dalej.jak byś chciała pogadać to napisz [email]
Powiedz mi Emra, usmiechnęłaś się czy nie?

Tak wiele mi pomogłaś, że teraz jest mi przykro, że "troszkę" Ci źle, troszkę dużo.
Jak Ci pomóc?
Tylkomi...to fajnie, że napisałaś, ja się pod tym podpisuję ręcami i nogami ;-) Może uda Ci się przekazć troszkę swojego pozytywnego nastawienia Emrze? (Sorry Emra za tę odmianę)
Buziaki!
aaaaaa,balety? no poszłabym z Tobą ,ale mieszkamy od siebie ...będzie jakieś 600 km,bo ja mieszkam w Wałbrzychu,ale jak byś była w okolicy to zapraszam
dziewczyny co znaczy dokładnie( w miarę możliwości:) "mi fa piacere sentirti"
Temat przeniesiony do archwium.
781-810 z 1240

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa