polacca e italiano,,,?,,,

Temat przeniesiony do archwium.
811-840 z 1240
No to teraz wychodzi na to,że jakiś maruder ze mnie.Uśmiecham się luisa do ciebie.

Agaroza do ciebie też ,bo rozbawiłaś mnie tym postem o facecie w płaszczu.

Proszę o dawkę optymizmu na życie w Polsce.O widzę,że nawet słońce wychodzi.
a może też ktoś sobie ponarzeka to zrobi mi się lepiej
No to się cieszę i dziękuje za zaproszenie, jakbyś miała chęć się oderwać to zapraszam do Gdańska.

Chciałam coś jeszcze Ci powiedzieć, samotna matka czy nie o niczym nie świadczy.

Moja mama tez została samotną matką w wieku 21 lat miała 20 jak ja się urodziłam.Jak miałam 6 mam poznała człowieka 7 lat młodzszego od siebie(Polaka). Nie przeszkadzało mu dziecko, czyli ja ..............
W tej chwili sa 20 lat ze sobą i powiem Ci szczerze zazdroszczę mojej mamie taty, jest cudowny.
Zachowują sie nadal jak nastolatki.
Buziaczków, pieszczot, i miłych słów nie ma końca.
To cudowne i znaczy że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

To było tak na marginesie bez jakiejś konkretnej przyczyny
proszę...
nie narzekajmy bo to może doprowadzić do samobójstwa hahahahahaha!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Zróbmy tak napisz z czym Ci jeszcze żle a ja spróbuje ponarzekać!!!!!!!!!!!!1
Mam zaczynać narzekać?
Mam zaczynać narzekać?
To wspaniale że się uśmiechnęłaś, tak się rozchmurzyłaś, że nawet u mnie słoneczko wyszło :-)
Luisa ma rację, nie ma co narzekać, bo od narzekania to tylko zmarszczek się mozna nabawić, a po co nam one?
żartowałam z tym narzekaniem.twoja mama miała szczęście i ty też.
pozdrów tatę,fajny facet.
a mój syn też jest fajnym facecikiem.
dziewuszki, bardzo proszę jeszcze raz , to jedno zdanko... mi fa piacere sentirti....przesyłam Wam za to buziaki:)
agaroza ja już mam pierwsze zmarszczki pod oczami,ale to dlatego ,że
się właśnie za dużo śmieję

ale i tak jestem ładna,ha ha
to zdanko...........miło mi Cię słyszeć
A gdzieś Ty się wpisała? Bo nie mogę znaleźć.
Nie przesadzaj z tymi zmarszczkami! Zmarszczki są od narzekania a nie od śmiania. Słyszałam kiedyś o terapii śmiechem, wszyscy stoją przy lustrze i się nabijają z siebie...dziwne...ale ponoć skuteczne...
A ładna to pewnie że jesteś, Polki są najładniejsze!!!
dziękuję:)
A mi się pojawiają z narzekania.
Siwe włosy od problemów no ale myślę, że nie jest tak źle hahahaha
To było do Emry...już Cię znalazłam....coś mi na oczy wlazło ;-)
Tak tak Luisa...zmarszki, siwe włosy, menopauza...?
Żartowałam....cieszcie się z tego co macie bo póżniej będzie tylko gorzej (jeśli chodzi o wygląd)...
Zawsze uważałam że jestem za gruba, nawet mając 17 lat, jejku ile ja bym teraz dała, żeby wyglądać tak jak wtedy...ale ciesze się bo za 5 lat dałabym wszystko, żeby wyglądać tak jak teraz...
wiem ,że jesteśmy ładne

luisa ja jeszcze nie mam siwych włosów ale jak będę miała to zrobię sobie
pasemka,ha,ha
cześć dziewczyny........pozdrawiam serdecznie.....Emra uszy do góry!!! świat rozkwita!!! pierwsze pączki itp. nie ma się co zadręczać......

Natalio.....ja mam niewiele więcej lat od Ciebie i te same obawy.......czasem myślę sobie, że młodość marnuję.........ale przecież nikt mi nie każe od razu w pieluchy się wciągać....a po drugie jak dobry facet to mając dziecko można się dobrze bawić.........

Ważne żeby nie popaść w stagnację!!! Jak coś w życiu się nie udaje to może właśnie ustąpiło miejsca czemuś lepszemu........

A Twoja mama Luisa to nasze światło w tunelu....:))) Widać można..........że się udaje ludziom......

pozdrawiam serdecznie.....................

buziaki
Dzięki dziewczyny za dzisiejsze pogawędki, lecę już do domku ale jeszcze chwilkę muszę popracować bo mnie wyleją wcześniej niż bym chciała.
I tak tylko tydzień mi został :-))
Miłego dnia życzę! Buziaki!
Agaroza leć do domku ,ja też już lecę ,bo też jestem w pracy.
ale odezwij się jutro ,pogadamy o czymś przyjemniejszym,bo tak mnie złajałyście dzisiaj.

a co u ciebie weba i franci?

napiszcie jak tam w Italii ,a ja jutro odpiszę
ok....pewnie, że się odezwę, to sama przyjemność z Wami pisać.
Pa!
Wszystkie pracujące kobitki i te nie pracujące, miłego popołudnia!
Odkryłam przypadkowo tą stronkę i muszę przyznać,że zaglądam tu codziennie. Bardzo mi się tu podoba!Przeczytałam tutaj różne opinie na temat włochów, ale muszę powiedzieć(chodzi o moje spostrzeżenia),że nie trzeba być włochem,żeby być kobieciarzem itd. Moja historia jest troszeczkę skomplikowana i kosztowała mnie wiele zdrowia. Facet , który wypompował ze mnie całe życie był niemcem i na dodatek zarządzał firmą w której pracowałam(i kilka mi bliskich osób), upatrzył sobie mnie na swoją ofiarę. Zrobił na mnie wielkie wrażenie od pierwszego wejrzenia, straciłam dla niego głowę, choć wiedziałam,że tak nie można. Zrezygnowałam z pracy. Początkowo moje życie przypominało bajkę, tylko,że ja nie miałam pojęcia,że mój ukochany jest wyrachowanym draniem i aktorem, który potrafi na zawołanie płakać i klękać i który skrzywdził bardzo wiele różnych kobiet różnych narodowości.Początek mojego końca nastapił wtedy, kiedy jemu zaufałam i kiedy mi się oświadczył(ale nie można mieć jednocześnie narzeczonej i gdzieś daleko żony, o której nikt nie miał pojęcia, bo sam przedstawiał się jako nieszczęśliwy i pokrzywdzony przez życie rozwodnik).W firmie zaczęło się dziać bardzo źle, wiele osób zostało zwolnionych. Kiedy między nami zaczęło się psuć,zaczął mnie szantażować,że pozwalnia wszystkie bliskie mi osoby.(oczywiście nie powiedział tego wprost. Wpisał na listę do zwolnienia bliskie mi dwie osoby,żeby później powiedzieć mi,że dzięki jemu pracują.) Chciałam go wtedy zostawić, ale wiele osób naciskało na mnie żebym tego nie robiła, bo ich pozwalnia i tak sie poświęciałam dla innych brnąć dalej w to bagno. Nie wiedziałam co robić z jednej strony kochałam jego z drugiej strony inni zmuszali mnie wręcz żebym tkwiła w tym związku dla dobra innych,a ja czułam się coraz gorzej.Pewnego dnia on sam został zwolniony a wraz z nim cały zarząd.Wiedział,że za niedługo trzeba będzie wracać do żony(o czym wtedy nie miałam nawet pojęcia)więc zrobił sie nieprzyjemny, zaczął mnie kontrolować, w końcu wymyślił sobie, że jestem obrzydliwa bo dzielę się swoim ciałem z innymi facetami co nie było prawdą. Wkońcu wyjechał, a ja za kilka dni doznałam szoku, bo dowiedziałam się ,że ma żonę, do mnie mówił na pani(ja pani nie znam..itd)Nie mogłam przez tydzień nic jeść, mama musiała mnie karmić jak małe dziecko,ciągle ryczałam, miałam początki depresji,zaczęłam dużo pić i palić, chodzić po knajpach.Bałam się sama zostać w domu ze swoimi myślami, chciałam do ludzi. Przestało mi na czym kolwiek zależeć,mało brakowało a zawaliłabym studia choć miałam tylko 4 miesiące do końca.Po jakims czasie "aktor" się odezwał,po każdym jego telefonie czułam się jeszcze gorzej, bo nadal jego kochałam i nawet starałam się usprawiedliwić jego zachowanie. Wkrótce do całej zabawy przyłączyła się jego żona, jej siostra i inni i nie było dnia żebym nie dostawała wulgarnych sms'ów. Kiedy się pokłócili dzwoniła do mnie i mówiła zabieraj sobie jego, kiedy my się pokłóciliśmy, wyzywała mnie od najgorszych i tak wkółko przez następne pół roku. Myślałam,ze zwariuję,aż powiedziałam dość. Wyleczenie się z tej chorej miłości i związku zajęło mi 13 miesięcy. Na dzień dzisiejszy on nic dla mnie nie znaczy, choc i teraz lubi jeszcze zadzwonić, ale nie robi na mnie żadnego wrażenia. Jest dla mnie zerem, choć rozwiódł się. Obie z niego zrezygnowałyśmy.
Zapomnieć o nim pomógł mi właśnie włoch. Nie miałam zamiaru wiązać sie więcej z żadnym facetem, bo chyba mam już jakiś uraz,(boję sie ponownie zaangażować - to mnie przeraża) moje poprzednie związki tez nie zawsze były kolorowe.Luca jest wspaniałym, mądrym i bardzo troskliwym człowiekiem (czego niejednokrotnie doświadczyłam), na dzień dzisiejszy moim wielkim przyjacielem, może w przyszłości będzie inaczej, ale zmierzamy do tego małymi kroczkami, on wie,że ja się boję i nie naciska na mnie.(Sam przeżył coś podobnego).
Jesli chodzi o włoszki to wogóle się nie przejmuję, kobiety rzadko są mi przychylne(oczywiście mam swoje przyjaciółki- tylko,że większość juz wyjechała z kraju), ale to z zazdrości, dlatego byłam np.często wykorzystywana, wiedząc o tym.Kiedy chcę dobrze to i tak wyjdzie źle. (np.pozwoliłam kiedyś koleżance korzystać w weekendy za darmo z mieszkania kiedy jeszcze studiowała, była tak miła,że weszłaby mi do tyłka, kiedy tylko skończyła studia po dzień dzisiejszy sie nie odezwała.)Przyjaźnię się tylko z facetami(bynajmniej nie obgaduja mnie na każdym kroku), choć brakuje mi prawdziwej przyjaźni z kobietą.Dziewczyny nie doszukujcie się wad u innych narodowości, bo my nie jesteśmy lepsi, dlatego tak za nami nie przepadają.(Nie ma gotowej recepty na szczęście, może to włoch da Tobie szczęście okaże szacunek, a nie polak. Najlepiej zaryzykować) Przykładów jest wiele... czasami patrzę nawet na swoich kolegów, swojej dziewczynie mówi przez tel.że ja kocha, a dopiero co przespał się z inną i jeszcze opowiada nam wszystko ze szczegółami.
Pozdrawiam wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dobry wieczorek wszystkim!
Po pierwsze: nie witacie nowych osób!!!!!!!tak się zaplotkowałyście, ż eWam przemknęły nowe wpisy! WSTYD!!!!!!!!!!!
W związku z tym witam nowe osoby i dziękujemy za Wasze wpisy!

Carpisa! siemanko! powiedz no coś więcej o sobie, o swoich przemyśleniach....dołącz i nie patrz, że nikt Cię nie zauważył , bo te dwie źdźgliźdźgwy (no no, poćwiczcie język, cha, cha, cha!!!!!)tak się zagadały, że nie widziały co się dzieje dookoła,ale dobre babki i trzeba im przebaczyć!!!!

"tylkomi"- no niesamowite! opowiedz nam jak jest w Peru? to dla nas egzotyczne!Miałam koleżankę Peruwiankę, tu we Włoszech. Bardzo dobrze się dogadywałyśmy. Powiedz coś o swoich przeżyciach z tamtych lat-jeśli oczywiście chcesz.
Tak, jedź!Z całego serca życzę Ci by się dobrze ułożyło.

Lucila-bardzo tragiczna jest Twoja historia!!!!!Czy nie uważasz, że może powinnaś iść do dobrego psychologa choćby po to by przwekonać się czy nie zostało w Tobie coś co będzie Cię blokowało przed przyszłymi wyzwaniami. Już teraz mówisz, że nie masz zaufania i to jest całkowicie logiczne. Ja twierdzę, że powinnać pójść z tym do kogoś, bo ten człowiek naprwadę wykorzystał Cię przede wszytskim psychicznie. Ja wiem ile musiałam zbierać się po mojej rocznej przygodzie i na ile lat się wtedy czułam. Rozmawiałam kiedyś z mamą mojej koleżanki, miałam wtedy 28 lat a ona mi nnato,że czuje się jakby rozmawiała z ponad 40-stoletnią kobietą. Pomyśl o tym.
Wiem ,że to nie to samo co fizyczna przyjaźń ale przynajmniej wirualną możemy ci zaproponować. Jeżeli zechcesz z nami zostać. Twoje opowiadanie jest bardzo pomocne-jako przestroga.

A co z Franci? Chyba nie spała i tej nocy i w ogóle nie ruszyła się z domu.
Agaroza-to Ty już odliczasz dni!!!!!!!!!!!Kurka wodna, no ciekawa jestem jak Ci pójdzie. Acha dziewczyny, pamiętajcie o jednym. Podchodzcie z dystansem do Teściów, zwłaszcza Teściowych. Można być miłą, uprzejmą, ale od razu postawcie szlabany dokąd może wchodzić ze swoimi radami. Matki synów mają to do siebie, że starają się nagiąć ich partnerki na swoje tory. Pamiętajcie:zachować własną osobowość, nie pozwolić wchodzić sobie z buciorami od samego początku. Ja też mieszkałam z Teściami pierwsze pół roku-na własne żądanie, bo chciałam pogodzić syna z rodzicami. Nie tylko mi to nie wyszło, ale samam wspominam ten okres jako pobyt w jakimś...... torturniku. Teściowa dawała mi "dobre" rady jak powinnam zachowywać się kiedy mąż wraca z pracy (czyt:być służącą), zerwać wszelkie przyjaźnie dla dobra małżeństwa te męskie przede wszystkim. ZAPOMNIEC o POlsce bo tu jest moje miejsce teraz(!!!!!!!!!!!!!!!)-tym już sobie przechlapała. Miała obsesję przez pierwsze lata, że wywiozę jej synka do POlski. To było okropne!!!!!Nie tylko siebie zadręczała ale i mnie i właściwie nie mogłam myśleć o wyjeździe do mojej ojczyzny bo klamka zapadła i już powinnnam żyć tylko w Italii!!!!!I ja popadałam w taką psychozę i wierzyłam w to coraz bardziej, że już NIGDY nie pojadę do mojej ojczyzny!Ńie zdajecie sobie sprawy z tego co się wtedy przeżywa!!!!!Tak więc z szacunkiem ale z dystansem. Moje stosunki z Teściową poprawiły się dopiero od półtora roku, odkąd to się przeprowadziliśmy 50 km od jej miejsca zamieszkania. wcześniej dzieliła nas odległość 100 m......
Dzięki Weba! Podoba mi się to wasze forum. Chętnie bym się z wami zaprzyjaźniła. Każdy sposób jest dobry nawet wirtualny, jeśli osoba jest szczera i dobra.Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
to znowu ja...
Jak to było z Peru...Właściwie to od "zawsze" interesowałam się historią Peru, w liceum zaczęłam się uczyć hiszpańskiego, marzyłam o kimś stamtąd... Moje marzenia spełniły się, ale nie tak, jak miały.
Tam żyłam w ciężkich warunkach, brak bieżącej wody, autentyczny brud, lekko szalona teściowa. Ale najgorsze było to, że po mału odkrywałam, że wyszłam za mąż nie za mojego męża, ale za Peru, za marzenie....On okazał się być , powiedzmy delikatnie, niedojrzały do roli męża i ojca, a ja zaczęłam rozumieć. Wyrzucałam sobie, że to przez moją naiwność, że nie mam prawa do szczęścia, i kto wie, czy mam?
Po tym wszystkim powiem jedno: dziewczyny, nie wychodźcie za mąż za marzenia o innym, lepszym świecie, to człowiek jest najważniejszy, a jeżeli to On, to wszystko inne się ułoży, znajdziecie pracę, przyjaciół, dom.
Nigdy nie myślałam o Włoszech, i kto wie, może tak miało być?
Naprawdę warto próbować!!!
webie dziękuję za pozdrowienia, innym za inne dobre słowa, lucilla uwierz!!
Tylkomi, Lucilla i wszystkie inne nowe kobitki witam Was i przepraszam, że gdzieś tam umknął mi Wasz wpis, tak się dziś rozkojarzyłam, że chyba padło mi na mózg albo na jego resztki hahahaha!!!!

Tylkomi marzenia są piękne a iluzje są strasznie zwodne i to one nas unieszczęśliwiają, takie jest moje zdanie.Chociaz kto wie może się mylę?

Lucilla Twoja historia jest bardzo smutna i tragiczna ale musisz starać się żyć dalej i nie rozpamiętywać całego Twojego bólu, bo to wszystko nie pozwoli Ci żyć dalej.
Dasz radę!!!!!!!!!!!!!!
Nic w zyciu nie jest latwe i mysle ze nir tylko dla mnie tak bylo...mnie od lat tkwi w pamieci cytat z wiersza wspanialego polskiego poety:
Nie glaskalo mnie zycie po glowie
nie pijalem ptasiego mleka
no i odbrze no i na zdrowie
Tak wyrasta sie na CZLOWIEKA!

Zycie uczy-doswiadczenia nawet te negatywne wzbogacaja,czasem jest ciezko i widzisz wszystko w czarnych kolorach....ale po nocy wstaje dzien...po burzy wychodzi slonce i wstajesz rano,zakasujesz rekawy i ruszasz dalej-poniewaz innego wyjscia nie ma i nikt za ciebie tego nie zrobi...i tu czyjesz sie czlowiekiem i czujesz ze zyjesz
zycie bez porazek nie nauczyloby nas niczego poza slaboscia i jak wielu sie zdarza prowadziloby do depresji z byle blahostki.
Ja osobiscie kocham zycie takie jakie jest czesm smutne,czaem wesole...ale w sumie jak sobie poscielimy tak sie wyspimy osobiscie uwazam ze jedyne czego nalezy sie w zyciu nauczyc to obserwowac i uczyc na bledach....reszta to sama przyjemnosc- smail
no witam kobitki!
I proszę bardzo.Dziewczyny tylko czekały aż ktoś im odpowie. No, luisa, naprawiłaś błąd, teraz zobaczymy co reszta zrobi....
Lucila, tylkomi-koniecznie zostańcie tutaj bo Was potrzebujemy. Tylkomi-napisała bardzo mądrą rzecz:nie wychodzić z a marzenia!!!!!!!no super-rzeczywiście takie jest nasze życie właściwie pod każdym względem. A już w związku to na pewno. Dlaczego nam się nie ukłda?bo on nie spełnia naszych powierzonych w nim marzeń. I jest sobą a nie takim jakim my go chcemy. Kiedy startujecie z takimi informacjami, będzie Wam łatwiej zrozumieć wiele rzeczy i uniknąć masy błędów.
Lucila-a jak teraz się czujesz? czy doszłaś do siebie czy jeszcze długa droga?
Mam nadzieję, że ten italiano jest o.k. Zyczę CI tego i Tylkomi też życzę żeby się udało. dobra tyle, muszę zmykać-miłego dnia wszystkim!!!!!!!
Temat przeniesiony do archwium.
811-840 z 1240

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa