polacca e italiano,,,?,,,

Temat przeniesiony do archwium.
151-180 z 1240
Tak, faktycznie sobie tego nie wyobrażam...Tego wracania wieczorami...gdzie tu czas na dom..? na dzieci..? Ciężko mi to sobie wyobrazić.To kończenie pracy tak późno.Tu w Polsce o 16 masz spokój i jeszcze ile godzin przed Tobą-możesz zrobić na spokojnie zakupy, obiad na jutro, poszperać w sklepach z ciuchami, pójść na pogaduchy z koleżanką..Tak ..to mnie też niepokoi..całe moje szczęście, że jestem typem "sowy"..Cała moja energia do życia gromadzi się wieczorem..Ale jak z dziećmi..kiedy jest dla nich czas..??Nie planuję ich na razie..:-)) ale zastanawiałam się nad tym zyciem domowym..I wiecie co..zastanawiam się czy ten..naprawdę uroczy..sposób bycia włoskich mężczyzn nie pryska jak bańka mydlana gdy jest się z nim razem w domowych pieleszch..gdy już wie, że jesteś z nim a do twojego kraju daleko..;-) ??? To jak to jest? ..Oj oj ale ja jestem podejrzliwa..szkoda, że nie mozna wykupic sobie ubezpieczenia od wyjazdu za granicę z pobudek "miłosno-osobistych"..No bo jak facet okaże się frajerem to wtedy co? Lipa..Zawsze można się zawinąc do Polski ;-)))

Pozdrawiam gorąco, Franci i Weba, z zimnej...brrrrrrrrrr ;-)))...Polski...choć podobno idzie na lepsze...No i może faktycznie z tym włoskim upałem to nie żadna radocha...przesada w druga stronę również wychodzi bokiem..:-)))
lulilaj
dzięki za pozdrowienia. Nie rozumiem jednak tego wahania. Jeżeli rzeczywiście jest prawdziwe uczucie między Wami-obydwojgiem- to niema nad czym się zastanawiać. Jeżeli czujesz w środku jakiś nieopisany hamulec to znaczy, że to nie jest to. Musisz czuć całą sobą, że mimo trudności i przeszkód Ty WIESZ, że to ten człowiek. Jeżeli odmówisz prawdziwej miłości , nie zaznasz spokoju do końca życia. Zastanów się dobrze i odpowiedz sobie samej do końca. Ja życzę Ci w tym powodzenia i daj nam znać jak potoczą się sprawy.
ciao weba!jak sie miewasz????zgadzam sie z twoja wypowiedza.to sa tak powazne sprawy ze trzeba miec pewnosc po co i dla kogo rzuca sie wszystko-trzeba byc bardzo odwaznym aby rzucic sie na tak gleboka wode (moze nawet bez dna).w moim przypadku nie wyobrazam sobie aby nie bylo ze mna rodziny,bo nigdy nie wiesz jakie problemy cie napotkaja i nie zawsze sie jest tak silnym i potrzebne jest czyjes ramie.trzeba byc pewnym czy...to jest milosc czy to jest kochanie?;))))))
Witaj Anka! Cześć dziewczyny! Uważam że stuprocentowej gwarancji na udany związek nie ma i nigdy nie będzie.To czy ułoży się z italiano czy nie zależy od nas samych.Ja spróbuję się o tym przekonać teraz....Znamy się z moim italiano już prawie rok. Mam masę wątpliwości,nie wiem jak poradzimy sobie we wspólnym życiu.Boję się,że niezaakceptują mnie jego rodzice(których jeszcze nie znam),a wiem,że jego mama nie była zachwycona,że syn umawia się ze stranierą.
Wiem jednak z całą pewnością,że go kocham,że chcę być z nim.....
Uda się-to wspaniale,a jeżeli nie...To będę bogatsza o jeszcze jedno doświadczenie.
Zrobie jednak wszystko, by nam się udało!Pozdrawiam wszystkich,trzymam kciuki za powodzenie waszych związków.
Ja też byłam w podobnej sytuacji. Straniera...., z daleka, nie wiadomo kto, ale na szczęście jakoś się ułożyło. Wystarczyło, że rodzina powoli mnie poznała (a trzeba im dać trochę czasu, zwłaszcza na północy) i przekonali się jaką jestem osobą. Cierpliwość, dobre wychowanie, maniery myślę, że potem procentują. W tej chwili znamy się od 4 lat, a od 3 mieszkamy razem. Poznałam mojego italiano dokładnie, przebywając razem nieraz nawet 24 godz. na dobę. Ten czar nie prysł w domowych pieleszach! Przeciwnie! Jestem bardziej pewna, że wybrałam dobrze. Jeśli jesteście z osobą, którą naprawdę kochacie i ona was też, można zawsze urozmaicić codzienność, wszystko zależy od nas. Owszem, przed podjęciem decyzji trzeba być naprawdę pewnym, że to jest właśnie to czego chcę. W przeciwnym razie ... może być ciężko.
Lulilaj , Edita.....co do akceptacji ze strony rodziny....w wielkiej mierze zalezy od waszego meza, faceta.
I tak bedzie do konca.Jesli wasz facet staje za wami murem we wszystkich decyzjach, ktòre podejmujecie...tesciowa nie ma szans.
My z mezem nasze klòtnie odbywamy przy drzwiach zamknietych, tesciowie o tym nie wiedza.....a potem wystepujemy ze zgodnym zdaniem( ustalonym czesto po dlugich rozmowach:)).
Ja mieszkam z tesciami, od poczatku postanowilam nic nie zmieniac.....tak jak sobie urzadzili dom, tak maja...takie przyzwyczajenia jakie maja..takie zostaly.My mamy mieszkanie u gòry i z kolei tam rzadze tylko ja, tesciowa sie nie wtraca.A poza tym uwielbiaja polskie jedzenie, wiec czesto cos pichce....na prosbe mojej tesciowej.
Trzeba sie dobrze nastawic i bedzie dobrze.
Najwazniejszy jest facet...musisz czuc w nim oparcie.
Ja jestem pewna...tak na 99%..;-))) 1% zostawiłam sobie na malutka nieufność..;-D Ale tak juz na poważnie-to faktycznie się czuje.Musze sprobowac jesli chce aby ten zwiazek przetrwal.A chcę tego bardzo. w takich sytuacjach pozostaje albo zrezygnować ze strachu albo pójść na całość. A poza tym faktycznie- to kolejne doświadczenie a juz jak z nim będzie to inna sprawa-zawsze będzie kolejnym, które czegoś nas uczy..Wiem jedno: nigdy nie spotkałam tak dobrego człowieka..nie pozwolę mu przejść koło mnie..:-)) Poza tym wierzę, że całkowity przypadek, który pozwolił nam się spotkać tu w Polsce był chyba gdzieś z"zaplanowany"... Prawdziwa miłość to przeznaczenie..

Weba, oj na pewno dam znać co dalej w serialu polsko-włoskim z cyklu romantyczno-tragicznego..;-)))
No, rozpisują się dziewuszki powoli! B.dobrze!
Cześć Aniu, u nas o.k. oprócz przelotnych chorób. Chcę Wam powiedzieć, że mnie i mojego męża łączy b.solidna więź uczuciowa. I TYLKO dzięki tej linie-jak ja sobie wyobrażam-przeszliśmy naprawdę strasznie ciężką i długą drogę. Kłóciliśmy się, nie rozumieliśmy się, z latami wychodziła różnica pochodzenia, "czym skorupka za młodu..."i było naprawdę ciężko. A gdy pojawiło się dziecko to tylko szarpanie jeśli chodzi o wychowanie. Oni chuchają do przesady, ja uczyłam samodzielności. I nawet gdy było b.źle między nami, to jedno i drugie czuła wielką przykrość w środku, że tracimy czas na bycie z dala od siebie, że rwiemy do siebie ale jest mur między nami. Lecz ta lina-całe szczęście, że niewidzialna-przez ten mur przechodziła i utrzymała wszystko. Bo i ja i on dążyliśmy do naprawienia tego co wydawało się czasami nie do naprawienia. Dlatego tak ważne jest uczucie i pewność.
Tyle wywodów na dzisiaj, miłego dzionka wszystkim!!!!!
dziewczyny, wysłałyśmy w tym samym czasie nasze posty!!!!!!
lulilaj, może potrzebny Ci taki kop na rozpęd? Bo czasami właśnie strach niektórych ogarnia , a trzeba iść za intuicją! Tutaj masz na kogo liczyć jeżeli poprosisz o kopa to go dostaniesz!oj, dostaniesz!!!!!!!Dołączaj tu do nas na obczyznę, raz!!!!:):):):)
Kurcze no faktycznie też to zauważyłam!!! Piszemy prawie w tym samym czasie..;-)))) A ja , do selera, powinnam pracować (wy zresztą też , co???;-))) a nie roztrząsywać moje dylematy "brać manaty i do Włoch" (kurcze, zaczynam rymować..;-)) ..jest źle..;-DDDD).. A wszystko przez tych makaroniarzy..;-DDDD
Ale już tak na serio..Faktyczni jestem tak po trochu asekurantką w życiu..zatem moja decyzja, że wyjadę jest dla mnie dużym przeżyciem i jestem ociupinkę dumna, że się zdecydowałam..że mogę też podejmować odważniejsze poważniejsze decyzje..;-)
Ale KOP się przyda na rozpęd!!!!!;-DDDDDDDDDDDDDDDD
No weba, lulilaj...widze,ze zycie w Toskanii zacznie nabierac tempa.....
fajnie.
Ja tez w drugi dzien swiat spotykam sie z " moimi" Polkami
Wczoraj wrocilam z weekendu z moim italiano i cala jestem jeszcze w amorach:))))))))) pomimo, ze w pociagu na lotnisko łezek bylo mnostwo, bo nastepne spotkanie pewnie dopiero znow za miesiac...
Italiano e polacca...???? Mozliwe, prawdziwe i piekne..
Franci, a tak świątecznie to co jecie z mężem na święta? Robisz coś "naszego"? ;-)))) A wogóle jak wygląda świateczny stół w wersji włoskiej? Mąż je polskie potrawy..?;-)))
oj znam to znam az za dobrze.wiesz jesli o mnie chodzi to leci już 5 tydzień jak nie widzę mojego miśka i jeszcze czekaja mnie ponad 2 tygodnie do naszego spotkania. wtedy lecę do Pizy.juz mi nosem te samoloty wychodzą..

Dasz radę..Pozdrawiam!!!
lulilaj ,ja mam za sobą poważny związek ,który skończył się tragicznie.ja się dość dobrze pozbierałam i dzisiaj też moglabym mieszkać we Włoszech-facet jest przedobry,powala mnie swoim sercem .i wiesz ,kiedyś myślałam,
że ja muszę mieć faceta ,który będzie przystojny,szalony,namiętny,super inteligentny itp...a dzisiaj wiem,że liczy się tylko dobro i okazywane Ci serce.Bo jak ktoś taki jest to zawsze są większe szanse na porozumienie ,a wiesz jak to jest ,dzisiaj jest kolorowo ale jutro może być inaczej i co wtedy?
Emra, wiem o czym mówisz.mój poprzedni związek trwał 8 lat-facet był przystojny, sympatyczny, bardzo wesoły itd... Ale nie czułam tego co czuje teraz-że bezgranicznie moge powierzyć siebie w ręce człowieka, który jest dobry, uczciwy i nie zdeptałby nawet muchy..a już na pewno nie zrobiłby mi krzywdy..no na pewno nie swiadomie.. I byc może nie jest tak przystojny i w moim typie (a no własnie-tu najsmieszniejsze: mój typ to wysoki blondyn najlepiej niebiesko lub zielonooki ;-))) tzn. taki był mój typ dotychczas ale zycie płata figle i teraz mam ledwo o pół głowy ode mnie wyzszego Włocha ;-DDD o typowej dla nich urodzie) ale jest wszystkim tym, czego szukam w mężczyźnie..
zobaczymy jak pojade, czy nadal będe tak myslała..Mam wielka nadzieje, że tak..
Weba, gdzie ten KOP?!?!? ;-DDD chyba z tego upału siły się straciło?!?!? ;-DDDDDDD
Swieta tylko po polsku....
Sniadanie wielkanocne z jajkami swieconymi, szynka z chrzanem( no niestety chrzanu mòj malzonek nie tyka ale to jego problem) , salatki , zaprawiane majonezem a nie oliwa, chlebek zblizony do polskiego...no i cala reszta jak w Polsce, wlacznie z modlitwa ( ale po wlosku) na sam poczatek sniadania.
Ja jestem zdania ,ze dom, zwyczaje tworzy kobieta i mòj maz sie z tym zgadza.Potem w poludnie idziemy na obiad i kolacje do mojej szwagierki gdzie je sie ...WSZYSTKO...a najwiecej miesa z grilla , capeletti in brodo, i same pyszne frykasy...a wlasnie odkad tu mieszkam, przytylam 7 kg ot tak sobie, a potem jeszcze troche po dziecku...koszmar.
Musze sie za siebie wziac.:)
A jeszcze powiem ,ze hitem dla mojej wloskiej rodziny sa.....nalesniki z cebulka i pieczarkami...nie moge patrzec jak oni to jedza...nic nie zostaje na talerzach!
A i jeszcze kotlety ziemniaczane......to taki prosty przepis z czasòw kiedy w Polsce niczego nie bylo:)
Czy mozna sie przylaczyc do dyskusji???u mnie tez bedzie salatka warzywna z majonezem...na lany poniedzialek szykowany jest grill co jest dla mnie szokiem, bo zazwyczaj latalam w ten dzien z wiadrem wody, albo lalam szlaufem sasiadow...moja pierwsza Wielkanoc w Italii...
pozdrawiam wszystkich:)
A co oni tak z tym grillem? Boże jak ja tam pojade to będę gruuuuba jak słoń!! ;-DD no własnie a jak tam bigos i inne nasze typowe szlagiery świateczne???
Niestety mòj maz nie znosi bigosu ani barszczu czerwonego, nad czym ubolewam ale wszystkie slatki ,ktòre robie...ajda w oka mgnieniu.
A wlasnie...obiecuje sobie...ze ich wszystkich pooblewam w Lany Poniedzialek....bo oni leja sie ale 15 sierpnia..to wiecie?
Wygodniccy tacy, najlatwiej kiedy jest najcieplej:)
A i na tym obiedzie w dzien Pasqua bedzie caaaala rodzina!
nie wiedzialam ze sie leja w Ferragosto...ciekawe...moj maz tez nie jada bigosu, a jak zobaczyl barszcz czerwony z uszkami, to robil takie miny ze malo co nie zwymiotowal...ale zjadl zeby zrobic przyjemnosc mojej mamie:)tez myslalam zeby ich troche pooblewac w poniedzielk..ale za duzo bym musiala tlumaczyc o co chodzi, wiec poprzestane na grilu...
a propo tycia we wloszech...przytylam 8 kilo..wszystkie ubrania do wymiany:)ale nie cierpie z tego powodu,moj maz jak to mowi, jak bedzie spadal z lozka to bedzie mial sie przynajmniej czego zlapac...:)
Bigosu tu nie jedza, ale w moim regionie (Friuli) jest tak zypa co sie nazywa JOTA, jest zrobiona z kapusty i fasoli i oczywiscie z olejem.. jest tak gesta ze z daleka przypomina bigos, ale smakuje strasznie mdlo...
Moj maz bigos b. polubil, barszczem czerwonym racze nas tylko w Wigilie (jadl, hm...). Coz, kiepska ze mnie kucharka, czesciej gotuje prostsze, jak dla mnie, wloskie potrawy.
Pozdrawiam.
;-DDDDDDDDDDDDDD Poniedziałek bez wody?!!?!? Bez lania!??!!? O nie!! Jak ja tam trafie to będą biedni..;-)))) no dobra- ale u mnie w domu jada się śledzie w oliwie z cebulką i rybe po grecku więc jak z tymi daniami? no i wiecie..święta święta a więc swiąteczne porządki-jestem ciekawa jak "urządziłyscie" podział ról w domu? stereotyp o włoskich facetach jest taki, że czekaja na gotowe...wiem, że nie powinno operowac stereotypami ale jak widziałam mojego Alessandro jak kroił marchewke to bałam sie, ż epotnie się bidula. Oczywiście z sukcesem w końcu zrobił swoja reprezentacyjna (wg swojego przepisu )pastę na moje zamówienie (nie przepadam za makaronem ale :-)) specjalnie zaproponowałam żeby mi ja przygotował coby..cwaniura byłam ..zobaczyc jego obycie w kuchni..No wyszedł z tego obrtonna reka tak na 4 ale strasznie sie guzdrał..;-)) no więc jak tam dziewczyny? Obskakujecie swoich Włochów czy oni was? A może kompromis?
ja trafilam o tyle dobrze, ze moj maz umie gotowac i robi to z przyjemnoscia...albo siedzi i grzebie cos w ogrodku, albo robi przy samochodzie, albo w kuchni gotuje ragù i inne ich specjaly, wiec z tym nie mam problemow...ja tylko gotuje ziemniaki i smaze kotlety, robie frytki...no i ciasta (bo wiecej nie potrafie)
Porzadki na swieta??raczej nie ma hucznego mycia okien i trzepania dywanow..podejrzewam ze te dni nie beda sie roznily wiele od pozostalych.Co zauwazylam, to przystrajanie domow wielkanocnymi dekoracjami...jakies drewniane kroliczki w doniczkach na patyczku, a to jakis witrazyk w oknie z kaczuszka, a to serweteczki w baranki..o tego typu rzeczy...
hehe
No wyłączyłam się bo nikt nie odpowiadał, a musiałam uciekać. Masz tu KOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOpaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!
A co do ideału mężczyzny-u mnie to samo-całkowita odwrotność-fizyczna oczywiście- od tego jakiego wyobrażałam sobie u swego boku.
Cieszę się i ja też jestem z Ciebie dumna, że robisz ten krok, bo wiem ile to kosztuje niektóre osoby. Sei grande!!!!!!
Temat przeniesiony do archwium.
151-180 z 1240

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa