POLACCA E ITALIANO CZ.2

Temat przeniesiony do archwium.
361-390 z 505
Cześć dziewczyny!!!ale temacik mamy dzisiaj,cholera mnie już sadełko rośnie a,ja tak lubię swoją kuchnię i jeść.A jak to spalić,jak ja jestem leniwa co do jakichś wyczynów sportowych i w dodatku sama jestem.
Cashia ujęłaś moje myśli o tych radach naprawdę trafnie.Ja zawsze chcę czegoś doświadczyć i obserwuję w tym wszystkim własną reakcję,dzięki temu się uczę i dojrzewam.Staram się nie potępiać postępowania innych i nie matkować,oczywiście jeżeli chodzi o sprawy osobiste,bo nigdy nie wiem czy nie postąpiłabym tak samo,ale tępię wyrafinowanie i cwaniactwo ,bo to mnie najbardziej wkurza.
Do innych Pań napiszę za momencik,bo muszę najpierw nadrobić lekturę.
Jaki mily temat od rana...jedzonko!! Ja jak pomieszkiwalam we wloszech jadalam sniadanka po wlosku...lubie slodycze wiec mi to pasuje. Ale i tu jadam Danio z platkami...wiec tez cos slodkiego. Z rana wiele nie jestem w stanie przelknac wiec polskie sniadanka mi nie wchodza...Ale moj ex byl zachwycony i jak tylko byl w polsce objadal sie buleczkami z serkiem ,wedlinka...a jak wracal do siebie to herbatniczki:))
Co do tycia to kuchnia wloska nie jest zbyt tuczaca...jedyne ryzyko , ze jest dosc smaczna...i objadam sie. Al slonce...morze i troche ruchu i chyba jakos mozna sobie poradzic...szczegolnie z wakacyjnym wyjazdem. Choc chyba z wiekiem wage utrzymac coraz trudniej...ach te chormony!!
Jestem w pracy wiec zabieram sie do roboty...Pozdrowienia dla wszystkich Milego dnia.
Leeea,to prawda.ja jeżdżę przeważnie na urlop do włoch i tam raczej chudnę,bo nie chce mi się za bardzo jeśc.poza tym tam jadamy regularnie a śniadania też oczywiście na słodko,co dzień mi przywoził włoch rogaliki z kremem,bo jak na początku robiłam sobie kanapki to był zdegustowany.
ale w niedzielę,jak jeździmy na obiad fuori to po prostu jest rozpusta,uwielbiam takie grzanki na drewnianej tacy,gniocchi ,warzywa z grilla,ale co do mięsa to jestem wybredna ,bo nie przepadam za baraniną,a podają tego cały ,duży półmisek.potem desery-pycha,szczególnie taki talerz z kilkoma rodzajami deserów,do tego espresso i koniaczek.po takim wypasie nie jem przez następne dwa dni. z wiekiem jest u mnie coraz gorzej z linią,ale co tam i tak mam wrodzony seksapeal haha.trzeba się samemu dowartościować,nie?
Jak sie jedzie na wakacje to trzeba zadbac o przyjemnosci...te podniebienia rowniez. Ja jeste ogromnym smakoszem i uwielbiam dobre jedzonka...Dawniej moglam jesc bezkarnie wszystko...a terza po operacji tarczycy jestem prawie caly czas na diecie...ale i tak czasem sobie lubie pofolgowac...wiec normalne, ze jak jestes na wakacjach...i jeszcze w super restauracji to zjadasz to wszystkie pysznosci...a po za tym odrobina kraglosci to bardzo sexi :)
agni-wielkie dzięki-popłakałam się po tym Twoim wpisie-wciąż szukam jakiegoś punktu oparcia by zaakceptować tę sytuację a takie słowa są dlamnie una raggione in piu' żeby się cieszyć.

Franci-mleko, mleko i mleko. To dawałam mojej gdy miała roczek bo ani jednego zęba nie miała i chciała tylko late. POdpowiedziałam Ci wystarczająco?

Słuchaj Cashia-zaraz Ci coś zrobię!O pasztecie mi tu mówi!Kurka wodna-chodzi on za mną od tygodni i chyba dzisiaj w końcu go upiekę!Pasztecik z ogórkami!mniam, mniam.
Pewna jesteś , że chcieli Cię zagiąć z tym IV wiekiem? A może naparwdę nie myśleli? Weź no i Ty popisz tu trochę tych zabawnych historyjek-dziewczyny-piszcie te rzeczy bo są strasznie śmieszne.
Słuchaj Cashia Ty to jesteś seksualna w takim razie, bo te błędy wszystkie prowadzą do jednego:-DDDNo a ten kolega użyczył Ci penna czy nie?Działał przynajmniej?
Tak kochana był tort i zdjęcia i filmato i gdybym miała cyfrówkę to bym jakoś przesłała zdjęcia.

A dlaczego ma nie istnieć słowo "forumowiczki"? oczywiście, że istnieje.

Agaroza-współczuję z tą niedzielą. Następnym razem wyrażaj się jasno i uważaj by powolutku, niewidocznie nie powstawała pewien nowy styl życia Twojego z RODZINA italiano zamiast jedynie z italiano. Pamiętaj o tym, że należy tworzyć swoją autonomię i Wy macie prawo być sami i jeżeli Ci na tym zależy mów. Przedstawiaj mu swoje oczekiwania-masz do tego prawo. Dobre wychowanie to jedno, a życie codzienne to drugie. Ty masz być na pierwszym planie a nie rodzice. Oczywiście bez przesady i popadania w ekstrema. Zakreślaj po prostu swoje granice, by było jasne gdzie jest Wasze a gdzie rodziców. Zawsze z pełnym szacunkiem.

Trevi-ja tu przyjechałam "normalna"(he, he, jeśli w ogóle mogę tak się określić) i nie mogłam sobie poradzić z ich jedzeniem bo ja po prostu kluchów nie miałam w swoim menu. Jadłam ryż i jakiś sos do niego i kontynuowałam swoją dietę . Potem, gdy wyszłam za mąż wpieprzałam ciągle fasolkę po brtetońsku bo tylko to mi podchodziło no i byłam w ciąży. POtem, gdy urodziłam zaczęłam tracić całą energię, było gorąco i pragnęłam dzieciątka /bo jak wiesz to pierwsze nie pozostało z nami/ i lekarz kazał mi jeść. Do tej chwili nie miałam żadnej nadwagi. POnieważ zależało mi bardzo na dziecku, więc zaczęłam jeść jeden posiłek "normalny" czyli talerz pasty dziennie. PO miesiącu miałam 6 kg więcej. POtem ciąża i karmienie, przy którym przytyłam. Jedne chudną drugie tyją. Po zakończeniu karmiania , 6 m-cy, miałam 17 kg nadwagi. Po roku od urodzenia zaczęło zjeżdżać. Ale ja jadłam już wzsytko a to przede wszytskim na pocieszenie. Bo to jest główny powód tycia. Bardzo trudno mi było powrócić do mojego dawnego jedzenia i trwało to jakieś4 lata. Po czym wróciłam do swojej wagi ale dodatkowo pocąc się niemiłosiernie na siłowni. 2 lata zrzucałam te 17 kg. Potem ciąża i teraz po dwóch latach znów połowę zrzuciłam-znów utyłam przy karmieniu-i zostało mi 5 kg ale zaczęłam jeść baardzo niewielkie ilości wszystkiego-nie odmawiam sobie niczego. Jem parę kęsów i staram się nie przesadzać gdy mam ochotę na słodkie, ale jem to czego w tym momecie pragnę. Lato jest świetnym czasem na chudnięcie. Wystarczy zjeść sobie mozarellę na obiadek z pomodorkiem, można kawałeczek chleba do tego-ale mało i pić dużo wody. Jabłka, owoce, ale ostrożnie bo mają cukier. Zauważyłam, że pijąc po każdym posiłku dużo wody, lepiej się trawi i nawet gdy się zje kalorycznie to ta woda pomaga to "przepłukać" i się chudnie. Ja nie jadam pasty bo nie lubię. Czasem jak mnie naleci to uszczknę ale ogólnie mącznych rzeczy zero. Czasem mam ochotę na chleb z masłem i jem ale tylko to. Każdy musi sam znaleźć swoją dietę-takie jest moje zdanie. Trzeba obserwować swój organizm i patrzeć na co jak reaguje.

Amica-i tak trzymaj! to Twoje zdrowie i Twoje przyzwyczajenia-nie bój się-italiani nie odchodzą od swych przyzwyczajeń za granicą. Spróbuj dać mu na kolację kanapkę to zobaczysz jak zareaguje.



A co do dawania rad. Ja je daję jeżeli ktoś o to prosi, czeka na nie. Nie używam słów "musisz", "powinnaś".....raczej "może lepiej by było, gdybyś.." albo "ja myślę, ja uważam, że..." Wydaje mi się, że nie narzucam się się nikomu, po prostu opisuję sytuację z mojego punktu widzenia, zwłaszcza gdy ktoś wchodzi tu i prosi o pomoc. Kogoś może to drażnić, może nie lubić tego czytać......jesteśmy różni. Ważne, by dotarło do osoby, która na to czeka.

Dobra, zostawiam miejsce innym. Czy nie powinnyśmy zastanowić się nad cz.3 bo już zaczyna się powolne otwieranie stronki?
Dzień doberek dziewczątka........................
Wczoraj po przypływie dobrego humoru, dzień nie skończył się wesoło, tak jak to przewidywałam.............

Mam jakiegoś agresora, chyba bezsilność bierze górę.........

Co do jedzonka, to dziwnym trafem tam zawsze chudnę, a tylko przyjeżdżam do domu , to te 4 kilo zawsze przybywa.......Mamy zbyt dużo przekąsek i cudownych słodyczy.................uwielbiam je, a szczegolnie ciasta....................jedzenia mogę odmówić ale słodkości , raczej nie............

Franci juz Ci niczego nie wyjaśniam Emra zrobiła to za mnie.......Emra wielki ukłon w Twoja stronę......

Cashia a co robicie w wolnym czasie? Jestem ciekawa, może macie jakieś pomysły....?
A propos takich komicznych historyjek.............jak sobie przypomnę to aż płakać mi sie chce ze śmiechu..................

To była moja pierwsza praca w restauracji.........
Zamiast powiedzieć sorbetto, to ja......................ratunku!!!!!!!!!!!! assorbenti........................

Ale mężczyzna popatrzył na mnie i mówi: " nie dziękuję, skończył mi się w zeszłym tygodniu", myslałam, że zapadne się pod ziemie.....ale wszyscy myśleli, że to był żart...............................więc nie było najgorzej ja byłam czerwona jak burak, z perspektywy czasu to jest śmieszne ale wtedy...............
Co za wstyd!!!!!!!!!!! hahahahahahahahha
Ja po pryjezdzie do Wloch przez rok przytylam 7 kg, potem byla ciaza i teraz powinnam ( zeby byc bardzo zadowolona) zrzucic ze 20 kg!
U mnie ,niestety, posilki przygotowuje tesciowa....i codziennie ..jest pasta..ble.
Fajne to bylo przez pierwszy rok teraz mi sie rzygac chce na widok makaronòw...ale obraza jak nie jem..wiec co mam sie z nia klòcic?
Poza tym kto to wymyslil,ze kuchnia wloska jest zdrowa?Jaka sròdziemnomorska?Ja nie wiem...w Polsce jadlam duzo wiecej surowych warzyw niz tu..oni ciagle te warzywa panieruja, pieka, griluja...a nie ma to jak surowy pomidorek czy ogòrek.
Poza tym , znajoma lekarka , Polka, ktòra nostryfikowala tu dyplom i od lat pracuje jako lekarz rodzinny, mòwi,ze choroba Wlochòw i facetòw i kobiet sa hemoroidy...od fatalnego jedzenia i nie ruszania sie.
I wlasnie ja tez tego doswiadczam, nie mieszkam w duzym miescie gdzie na kazdej ulicy jest sklep, do sklepu trzeba dojechac, no i ciagle poruszam sie samochodem...
Jak zajezdzam do Polski od razu gubie kilka kilogramòw...tyle spotkan, tyle spraw do zlatwienia, spacery, sklepy...etc.
Na pewno jest inaczej jak ktos przyjezdza tu na wakacje, sam czas wakacji sprzyja chudnieciu, poza tym morze, plaza, no i nie ma sie codziennych klopotòw, bo to urlop.
Ja wlasnie tak czuje sie w Polsce.
Mimo,ze mieszkam nad morzem , nie mam czasu na plaze, zostaje niedziela.....
Jak tam przepisy na menu dla rocznego dziecka?
Wzywam wszystkie matki na pomoc!!!!!!!
Mleko juz odpada, ale weba dzieki za informacje...
Franci może jajeczko na masełku usmażone,paróweczkę jakąś albo omlet po kawałeczku z jakimś dżemem.mój syn ma już 11 lat,ale pamiętam,że on jadł wszystko co by mu się nie dało.cholera jak to się z pamięci ulatnia....
czesc, dziewczyny!
Pozdrawiam wszystkie, jak dla mnie to za duzo piszecie, ja nie mam az tyle czasu... ech.
Weba - pozdrawiam serdecznie, ja tez nie robilam i nie robilabym amniocentesi, ewentualnie ok. 11. tygodnia mozesz zrobic "ecografia con translucenza nucale", ktora daje wiarygodne i dokladnie wyliczone prawdopobienstwo ew. wad plodu (odwrotnie niz test potrojny, ktory wylicza je na podst. statystyk a nie Twoich wlasnych danych). Ale grunt, zebys sie dobrze czula, a ew. mdlosci zwykle znacza, ze wszystko idzie jak najlepiej...
Cashia, przypominam sobie swoje doswiadczenia, gdy oprowadzalam pare anglojezycznych grup (daaaawno juz to bylo) tutaj i np. odwracalam ich uwage od jakiegos obiektu mowiac cos w stylu "nie, ten jest jeszcze nowy, ma jakies 300 lat" (w tle slysze smiechy) aby zwrocic ja w strone tego, co mialam im pokazac, np. starozytnego - normalne, ze najpierw smiali sie na te 300-letnie "nowosci", potem wpadali w zadziwienie wobec rzeczywistych antykow. Podobaly mi sie te reakcje oraz faktyczne zainteresowanie. Tez mysle, ze pytanie goscia czy data jest "B.C." czy "A.D." bylo serio.
Co tycia, to ja we Wloszech nie tyje, raczej odwrotnie, a jem jakbym byla workiem bez dna. Ale tez tut. kuchnia jest zdrowa. Tylam w Polsce, Stanach i w Anglii - po kilku miesiacach tam musialam kupic sobie np. spodnie o numer wieksze... a niby tez sie ruszalam.
Franci, ja dzieciakom, gdy mialy rok, ciagle serwowalam "pappa unica" na bazie przecieru lub wywaru z warzyw z makaronem, parmezanem i jakims innym "rozpuszczalnym" serem w srodku na kolacje (np. robiola, ricotta) albo z jajkiem, mieso (rybe) jadly na obiad. Wcinaly te "pappe" niezle, wiec pozno wprowadzilismy jedzenie do prawdziwego gryzienia. Zaczely tez wtedy lubic pizze, ale wiadomo, ze duzo naraz nie zjadly.
Ja tez mowie w kolko do dzieciakow po polsku, one odpowiadaja po wlosku (sa w przedszkolu do 16-tej...), wymagam od nich wersji polskiej - jest bardziej "kulawa" od wloskiej...
na razie, pozdrawiam!
luisa u syneczka ok,tylko coraz bardziej krnąbrny się robi,ciekawe po kim to ma.......
a moje sprawy to tak różnie,raz na wozie raz pod,ale ja idę dalej ,bo jak to wszystko ma się do wieczności.żyję z dnia na dzień i biorę życie jak leci,co będę marzyć albo w głowę zachodzić-nic z tego nie mam,szkoda mi na to energii.dzisiaj myślę o tym jaki nowy ciuch sobie kupić,a może buty.jest wtorek a ja już myślę o sobocie żeby się porządnie wyspać,no i wkurzyłam się ,bo myłam w zeszłą sobotę okna,takie były lśniące a dzisiaj pada deszcz.ale deszcz to też potrzebna rzecz.widzisz luisa same sprzeczności są we mnie,co za natura a krzyczę na synka...
Franci, widze w Twoim poscie dokladnie odwrotne wrazenia od moich co do tutejszej kuchni. Opinia, ze kuchnia srodziemnomorska jest zdrowa, jest powszechna, nie jest to opinia jedynie Wlochow.
Fakt - dziwne, jesli Twoja tesciowa nie zna warzyw pod inna postacia niz panierowane itp. spreparowane. Kwestia regionu czy moze samej tesciowej (a propos - masz obowiazej u niej sie stolowac? moze od czasu do czasu Ty ja czyms dobrym zaskoczysz...)?
W mojej wloskiej rodzinie warzywa je sie najczesciej gotowane, podane z olejem i cytryna (szpinak, brokuly, "cime di rape", "bieta", "puntarelle", cukinie i mase innych), na nastepnym oddalonym miejscu - smazone, a na ostatnim (prawie nigdy) - jeszcze bardziej "wzbogacone" w kalorie. Ja na ogol wole salate (najbardziej rozne rodzaje salat wymieszane razem, w tym z "rucola") albo pomidory. Im swiezszy olej do nich, tym sa lepsze. Ostatnio delektujemy sie pomidorami i olejem kupionym u hodowcy w rejonie Sabiny.
Pasta, jak sie pojawi na obiad, to na kolacje juz nie (to u tesciow, bo ja w porze obiadowej jestem w pracy i zadowalam sie byle kanapka).
Poza tym ja z dzieciakami mnostwo spalam, choc nie biegam jak one (chyba dzieki stresowi spalam, ze to one gdzies pobiegna).
Napisałyście tyle od wczoraj, że spędziłam dobre kilkanaście minut żeby wszystko doczytać ;-)))

Za każdym razem jak jestem "tutaj" jest mi lżej bo widzę, że moje problemy powtarzają się i u Was-więć to znaczy, że wszystko jest normalne..;-))) Może nawet nie problemy ale jakieś małe, czasem wynikające z kulturowych różnic, problemiki...

Co do jedzenia we Włoszech-jestem "makarononielubna" więc ciężko będzie się tam zadomowić , u niedoszłych teściów się mobilzuję i z przemiłym uśmiechem młócę pastę ale tak po dobroci nie wiem czy bym zjadła..Czasem mi smakuje ale to chyba jak jestem głodna jak wilk..;-DD Wtedy generalnie zjem wszystko...

Stoję przed obliczem powolnego załatwiania formalności w mojej pracy co do miesięcznego wyjazdu do Włoch w sierpniu i jak sobie pomyślę, że decyduję się na wyjazd (na razie nie na stałe) to ogarnia mnie strach, że przez miesiac tylko to mogę się przestraszyć i zrazić a mając w perspektywie powrót do Polski nie będę w stanie wrócić do niej i tam podjąć decyzję o pozostawieniu jej na stałe.Może zawile to tłumaczę ale tak czuję..Może jak skok to na głęboką wodę? Jak jechać to na stałe..;-//??

Tak wogóle to coś u mnie też małe kłótnie coraz częściej się pojawiają z italiano i faktycznie -jak nie widzisz twarzy, wyrazu oczu, to ciężko się kłócić.Dopisuje się intencje, których druga strona wogóle nie miała mówiąc to i owo..To chyba efekt tego, że nie jesteśmy razem, tak codziennie, zwyczajnie...Tylko "dochodząca"..Jak dwa pociągi w biegu...Ahhhhh...Ale jestem marudna...Tak to jest ze związkami na odległość 1400 km..Buuuuu ;-(((

Dobra-nie będę już smuciła..Właśnie dostałam "strzałkę" na komórkę ;-)) To znak, że o mnie mysli w tym momencie!!! Powinien cały czas niecnota ale niech mu tam...Teraz się podlizuje po wczorajszej wymianie zdań...Podobno jestem gorsza niż nóż...Cóż, raczej szczera..to najważniejsze jak żyje się na odległość...

zmienaim temat- dla mnie to ciekawe i zabawne pytanie: Dziewczyny, a jaki był wasz ideał faceta zanim poznałyście bądź wyszłyście za mąż za swoich italiano!?!?! ;-DDDD
Wiecie jaki był mój: WYSOKI BLONDYN Z NIEBIESKIMI OCZAMI
dzien dobry:) widze ze opinie i doswiadczenia jedzeniowe zroznicowane :) ja jednak mam nadzieje, ze tam nie przytyje, w koncu do sklepu bedzie daleko, a ja tez prawko mam, ale nie jezdze; chociaz zamierzam zaczac wkrotce; a tutaj mam sklep doslownie o 5 metrow od domu i ciagle cos:) a z tym ich zdrowym jedzeniem, to roznie chyba jest; malo warzyw swiezych jedli jak tam bywalam, no i te wielodaniowe posilki, wielo wielo wielodaniowe; itp; moj facet zawsze twierdzi, ze w Polsce chudnie, bo my tyle warzyw i salatek, itp jemy; ale na kanapke na kolacje wcale nie narzekal, no bo u mnie w domu nie jemy zazwyczaj cieplych kolacji, jak to w polskim domu; ale on w sumie przyzwyczajony jest juz do Polski w ogole, od wielu lat tu przyjezdza, wiec jest malo reprezentatywny; czasem nawet bulke z dzemem zjadl na sniadanie;)))) heh to piszcie, piszcie o tym jedzeniu i o wszystkim, jak tam jest, szczegolnie na poczatku; ja mialam sie przymknac na pare dni, ale to silniejsze ode mnie chyba; milego dnia i oby slonce wyszlo:)
Ota z ciekawosci wscibskie pytanie: tzn ze mieszkasz w rejonie Sabiny? bo ja wlasnie tam bede mieszkac, w prowincji Rieti, okolice Cantalupo i Poggio Mirteto (z ktorego pociagiem do Rzymu bede dojezdzac)
Ota dzieki za pomysly , emra dzieki..
Co do papy to moje dziecko juz nie chce tych zupek na rosolku, warzywek z oliwa i parmezanem...natomiast jak widzi piadine...oczy jej sie powiekszaja.Ona je i ser bialy i ryby..ale w zupkach...zajada sie tez jogurtami, jablkami...i rano wsuwa mleko z biszkoptami...Boze , ona je po wlosku!!
Co do kuchni i tesciowej...tak sie sklada,ze mieszkamy razem z tesciami...na parterze naszego domu mamy sklep...i ja pracuje..i rani i po poludniu, nie mam czasu na przygotowywanie obiadòw...zdarza mi sie ,ze wieczorem zrobie cos na nastepny dzien..ostatnio robilam nalesniki z pieczarkami i cebulka..im bardzo smakuje moja kuchnia , ale ja nie mam kiedy.
Salate jemy codziennie i to do kazdego posilku...tak salata tutaj jest super...ale ja mam ochote na inne rzeczy niz tylko salata.
Poza tym praca prawie w domu tez nie sptrzyja ruchowi..schodze kilka schodkòw i pracuje....ale plusem jest niewatpliwie,ze mam caly czas oko na moje dziecko.Pomagaja mi tesciowie.
Moja tesciowa robi tez baklazany,cukinie,...etc...ale malo jest surowych warzyw.
Moze faktycznie to kwestia regionu....
Ota powiedz co jesz,ze udaje ci sie tutaj nie tyc...ja pròbowalam wielu rzeczy...ale na silownie jak poszlam i zobaczylam wszystkie laski opalone, kazda w firmowych stroju...to stwierdzilam,ze ja z moim sadelkiem tu nie pasuje....wstydze sie.
Czy tu nie ma klubu kwardransowych grubasòw?
Dziewczyny podajcie mi przepis na dobra zupe fasolowa....
ile trzeba moczyc fasoli i w jakiej ilosci wody...zrobie wieczoram, na jutro fasolòwke....
Franci ,ja zawsze zamaczam fasolę na noc,ale można ją też dwa razy obgotować tzn.raz pogotować odlać wodę i potem jeszcze raz wlać wrzątek i gotować jeszcze raz.ale możesz też dać fasolkę z puszki,ja tak czasem na szybko robię.
a mała lubi piadinę to tak jak mój syn,a jeszcze bardziej lubi crescione-nie wiem czy dobrze napisałam,z mozarellą i pastą pomidorową albo z erbe.
zresztą ja też,ale to jest chyba tylko w emilia-czy nie?
a co do warzyw,to u mamy jemy dużo ,ale właśnie gotowane z oliwą albo smażone,no i dzień w dzień insalata z różnych rodzajów ze startą na grubej tarce marchewką i ogórkiem świeżym ,wszystko osolone ,skropione cytryną i polane oliwą-pycha.ja często robię ją w Polsce jak dostanę radicchio-jest u nas drogie.no i cukinia z oliwą, takie liście z buraków-wstrętne z czosnkiem i oliwą,brokuły,koper włoski...
Trevi - nie mieszkam w Sabinie, ale dokladnie z drugiej strony Rzymu (poludniowej).
Czasem bywamy w okolicach, ale po olej maz pojechal specjalnie...
Franci, ja juz pisalam, ze jem "wszystko", ale tak naprawde to sa to raczej dosc proste rzeczy, malo smazonych (a jesli to krotko, np. "scaloppine": platy cielece obtoczone w mace i krotko smazone na patelni), bo takie lubie. Rano zajadam sie herbatnikami (juz w Polsce jadlam czesto slodkie sniadania), ale nie lubie wsciekle slodkich, tylko np. "integrale" albo o nazwie "Cruscoro" czy podobne. W pracy kanapka (niestety), co mi nie wystarcza, jak sie uda to w domu jeszcze cos "wrzuce" - wczoraj mala porcja spaghetti z sosem (robie na kilka dni i trzymam w lodowce), wieczorem i tak bylam glodna, zatem: mala porcja rosolu z warzyw z pastina i parmezanem, nieduzy kotlet z piersi kurczaka, broccoletti gotowane w stalej wersji czyli z olejem i cytryna. Kazdy ma inna budowe, przemiane materii itd...
Teraz wlasnie umieram (znowu) z glodu, zaraz bede jesc kanapke (tutejsza, czyli zwykla bulka plus "prosciutto crudo"), o 16 (o tej godzinie docieram do domu) znow bede glodna, ale dzis nie mam czasu niczego zjesc, moze gdy bede robic kolacje dzieciom cos uszczkne?
Super, ze Twoja mala juz ma chec na piadine (jak sadze - z czyms w srodku)! Ja tez uwielbiam... Zamiast szynki surowej mozesz dac gotowana (moje chetniej jadly "prosciutto cotto arrosto" niz zwykle "cotto"), bo jest jeszcze mala. Zreszta sama widzisz, co Wasza miejscowa kuchnia dobrego oferuje! Pozdrawiam!
cześć, dziewuszki,powiedzcie ,jak wytłumaczyć italiano adres email,chodzi o"małpa",on nie może tego pojąć,gdzie jest ten znaczek;czy włoskie klawiatury nie mają tego? a może inna jest nazwa?bardzo proszę o odpowiedż,całuski z Polski
"malpa" = "chiocciola";
niektorzy mowia z angielska: "at".
Na klawiaturze maja na prawo od "L", przyciskajac jednoczesnie "Alt".
Chyba jasniej juz nie mozna...
dzięki,miałam problemy z wytłumaczeniem,nie wiedziałam że chodzi o ślimaka
ohohoh dobre pol godzinki zajelo mi czytanie waszych wpisow:)_troche mnie rozbawily, bo mam podobne zdania co do jedzonka!jak moj italiano zaczal mowic ze tylkom pasta i pasta, to sie smialam, ale jak po tygodniu nic innego nie bylo tylko makaron tylko akurat dzis z innym sosem to juz prawie plakalam!!wiec potem nie jadlam tego tylko salatki,a oni odbierali to z emi nie smakuje, iec lyzeczke pasty musialam przelknac!!a poza tym nie znosze owocow morza!!!to dla mnie jest niejadalne!!oni tez tego nie rozumieja!kiedys poszla wylawiac takie male czarne, zapomnialam jak to sie anzywa po wlosku, i to otwieerasz i jesz taka pomaranczowa papke z srodka!!sprobowalam i wieceie co...wyplulam to:)a oni mieli ubaw po pachy,,,ja tego nie trawie!!!wiec juz dostaje alergii jak pojade i bede znow musiala to jesc!!!\
ale odwdzieczylam sie italiano jak byl w polse i na obiadek codziennie bym kartofelek, ktorego on nie znosi...:)no wiec teraz jestesmy kwita....
a co do tycia, to tyje okropnie, biorac pod uwage ze do szczuplych nie naleze, wiec pobyt we wloszech nalzey zaliczyc do ilus kilo wiecej..:(no coz....tak bywa:)
a co do tego idealu mezczyzny...to u mnie niestety lub stety zawsze przewazal typ wloski, hoszpanki, ogolnie ciemna karnacja, i ciemne oczka i dllugie rzesy...dziwne ale to mnie strasznie u facetow pociaga...rzesy...ale ja dziwna jestem:)nogdy nie mialam blondyna z niebieskimi oczami, bo ja sama taka jestem....wiec wole pewna odmiane:)
Witam wszystkie panie!
Agni-planowalam przyjazd do Polski w sierpniu ale dzisiaj otrzymalam niedobra wiadomosc z domu i moze bede musiala jechac wczesniej. Oby nie! Dziekuje Ci za propozycje, wez duzo ksiazek to sie bedziemy wymieniac.
Alisa, fajnie ze italiano zmadrzal i po Ciebie przyjedzie, ja tez sie nie lubie klocic ale ostatnio odkrywam uroki godzenia sie, oczywiscie nie przez telefon ;-)
Weba-co do tych rodzinnych wypadow to ja je lubie. Jestem bardzo rodzinna, w moim domu czesto wszyscy razem gdzies wychodzilismy ii swietnie sie razem bawilismy. Tutaj tak nie jest bo italiano ma malutka rodzine i ta taka nie calkiem 'prawdziwa' jesli moge tak powiedziec. Zawsze zazdroscil mi atmosfery w moim domu i mojej rodziny. Tutaj kazdy zyje dla siebie, mam takie wrazenie. Pewnie dlatego italiano wyciagnal ich z nami zeby mi pokazac ze tutaj tez moze tak byc jak w Polsce. Ale chyba wybral zly moment i chyba sam za bardzo w to nie wierzyl.
Co do tycia, to ja zawsze na wakacjach tu tylam, glownie przez slodycze. Przez 3 tygodnie tylam 5 kg. Potem do Polski i na aerobik , jak schudlam do nastepnego wyjazdu to dobrze a jak nie to nastepne pare kilo wiecej. W szafie mialam ciuchy od rozmiaru 34 do 40. Teraz jakos sie trzymam ale to dopiero miesiac. U mnie w domu jadlo sie wiecej warzyw. Tzn ja jestem wegetarianka i moja mama dbala zeby mi niczego nie brakowalo, chociaz ciezko jej bylo gotowac dwa obiady. Tutaj 'tesciowa' tez jest wegetarianka ale jakos mniej sie tym przejmuje. Poza tym tutaj nie ma takiego wyboru w produktach sojowych. Co do makaronow to bardzo je lubie. Podobno makarony nie maja az tyle kalorii wiec sie nie martwie bo mi wystarczy tylko sos pomidorowy i jestem szczesliwa.
Co do dawania rad, rada jest tylko rada, nie jest nakazem, mozesz sie zastosowac ale nie musisz, wszystko zalezy od Ciebie, ma Ci tylko pomoc spojrzec na sprawe z innej strony. Oczywiscie rady sie daje tylko kiedy ktos o nia prosi. W przeciwnym razie mozna tylko wyrazic swoja opinie.
Ide teraz przygotowac cos dietetycznego dla italiano bo mnie prosil, jest przerazony swoim brzuchem. Zalamal sie jak na slubie kazdy mu mowil ze przytyl.
Milego dnia!
A co do facetow, to mi sie tez zawsze podobali ciemnoocy bruneci ale nie tacy z lalkowata buzka tylko tacy mescy. Meski u mnie znaczy ze nie wszystko ma tak jak trzeba, tzn nie jest sliczniejszy ode mnie. Uwielbiam greckie nosy, i wielkie lapki, ktore jak cie przytula to zapominasz gdzie jestes. Buzka!
Emra...co dalej z ta fasolowa????
Na razie napisalas ,ze mam na noc namoczyc..ok, namocze ...ale co rano?
Napisz po kolei , ile wody?
Jakie warzywa wrzucasz?
Mam nadzieje,ze mozna zupy ugotowac bez zasmazki...niestety zupy to nie moja specjalnosc...
Prosze o caly przepis.
Jeszcze jedno...czy znalazlyscie tu typ chleba ,ktòry odpowiadalby polskiemu?
Ja czesto kupuje "pugliese"...podobny ale ..jeszcze nie to...od tych bulek ,ktòre sie krusza...jak tylko widze ,ze zaczynaja jesc dostaje szalu...te okruchy sa wszedzie.
Na szczescie znalazlam tu pumpernikiel,ktòry uwielbiam.
tez odkryl, ze brzuch ma Twoj italiano, poveraccio :))) ja pamietam jak sie kiedys, ktorys raz juz, spotkalismy, a on sie przyznal ze zaczal biegac dwa tygodnie przed tym spotkaniem... a dokladniej to pobiegal raz po parku przez 20 minut :) i zaloze sie ze polowe spacerkiem; alez ja okropna jestem, no doprawdy:)))
witajcie babeczki! cudnie piszecie o włoszech i włochach:-)) a ja właśnie (no, może troche wcześniej) wymyśliłam sobie wyjazd do pieknej italii na dłuuuuugi czas. próbowałam znaleźć ciekawą pracę,ale tak najbardziej chciałabym uczyć - polskiego lub/i niemieckiego. podobno są polskie szkoły i kursy językowe, ale tak to jest - wszyscy wiedzą, że są, ale nikt nie wie gdzie:-)) kocham włoski, włochy i włochów. i usycham z teskonoty za włoskim słońcem. może ktos jednak wie, od czego zacząć???? pozdrowionka najcieplejsze :-D
Temat przeniesiony do archwium.
361-390 z 505

 »

Pomoc językowa