Jutro rano:)))!!! Hip, hip, hurra!!!
Mam taka ochote na polskie jedzenie, ze od trzech dni wypytuje moja mame, czy na bank bedzie w domu czerwony barszcz:))
Dzisiaj robilam kolejne badania:( Na anemie srodziemnomorska. Jakim cudem moga podejrzewac Polke o chorobe genetyczna wystepujaca na poludniu Wloch(a moze wystepuje w calych?)? Buuuuuuu...
Moze ja wygladam na jakas chorowita, czy co???
No jestem drobna, juz nie chuda, ale czemu od razu chorowita???
A najlepsze bylo to, ze zaczelam myslec o przedluzeniu mojego pobytu w Polsce, tak o poltorej tygodnia. I wiecie, kto mial najwiecej ale? Moj ginekolog. Przeciez to naprawde jakis koszmar! Sa jakies badania w pietnastym tygodniu ciazy, podobno wazne.
Ja jeszcze bede musiala podjechac do Polski. Moze za poltora miesiaca. Musze sie obronic przed porodem. Plan numer jeden:)
A dzisiaj kolezanka mnie uswiadamiala, ze w ostatnich 2-3 miesiacach ciazy, teoretycznie mozna podrozowac, jednak ostateczna decyzje podejmuje pilot. I moze odmowic wstepu do samolotu, gdy stwierdzi ze istnieje ryzyko porodu na pokladzie. To prawda?
Tez jestem ciekawa co tam u Wisienki i Julki.
Mam nadzieje, ze w najblizszych dniach juz cos bedziemy wiedzialy.