polacca e italiano,,,?,,,

Temat przeniesiony do archwium.
571-600 z 1240
Martucha dziękujemy za słowa otuchy.Rzeczywiście zdarza się to o czym mówisz.To żałosne ,że masz takie doświadczenia.Ja wychowałam się wśród księży i miałam to szczęście ,że trafiłam na swojej drodze na wspaniałych mimo to,że zawsze mówili,że są tylko słabymi ludźmi.
Dlatego dzisiaj nie wymagam zbyt wiele od nich nie wymagając od siebie samej.Przecież jak to mówił Ojciec Św. "wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga" i to co robimy ,złego czy dobrego robimy przede wszystkim sobie i nie warto pałać nienawiścią.Oburzamy się na pewne zjawiska i słusznie ,ale sami nie jesteśmy lepsi(mówię o sobie) i nie wiadomo czy w takiej samej sytuacji nie zrobilibyśmy podobnie.Ale nam przecież wolno.
Napisz czy się ze mną zgadzasz i witaj w klubie.
Emra zgadzam się z Toba w stu procentach. Każdy popełnia błędy i nie powinnam wrzucać wszystkich do jednego worka ... trochę się rozpędziłam. Poprostu to boli, że Ojciec Święty był tak bardzo dla nas, dla ludzi, kościoła a teraz wiekszość księży poprostu patrzy na swoją służbe Bogu jak na zarobek. Ale masz rację, wymagajmy od siebie i nie oceniajmy innych. Ja miałam 10 lat jak mój ojciec zginął w wypadku samochodowym i wiem, że bym się nie pozbierała, gdyby nie jeden ksiądz więc cofam słowa, że wszyscy( ale naprawdę wielu). Pozdrawiam
Fajnie,że myślisz podobnie.To był trochę KOP ale napisałam to dlatego,że
zdarzyło mi się w życiu kogoś za coś potepić ,nie znając motywów jego działania.A potem okazało się,że to całkiem przyzwoity człowiek.Wiesz,cały czas uczę się akceptować innych,po dość traumatycznych przeżyciach w moim młodym życiu,staram się rozumieć ludzi...staram się.I widzę,że warto.
sorry, że się wtrącam, chciałam tylko powiedzieć, że to piękne Emra i godne naśladowania, że po ciężkich przeżyciach wierzysz w ludzi i starasz się ich zrozumieć. To godna postawa... ja też staram się jak mogę ale niestety nie zawsze wychodzi...
Co do księży to mam ich 2 w rodzinie, osobiście nic do nich nie mam, ale boli mnie gdy mówią o kapłaństwie jak o normalnej pracy. Czasem jednak zaskakuje mnie ich dobroć tylko nie wiem czy to tylko w stosunku do rodziny (bo tak wypada) czy też zachowują się tak zawsze.
no dziewczyny teraz ja. Najpierw jednak chcę tu powitać moją imienniczkę-Martuchę-widzę odrazu, że się rozumiemy! Słuchajcie, ten imbroglione właśnie przysłał mi maila, że spotkamy się w sądzie-cz ytak postępuje kapłan? Dlatego zwracałam się do niego w ostatnium moim mailu per "pan" bo nie przechodziło mi przez gardło"ksiądz". Ja też na swojej drodze miałam super księży, ten to nie kapłan, to chory psychol, prostak, który szuka kariery i zachowuje się gorzej niż niejeden laik!!!!!!!!!!! Ja naprawdę będę walczyć, może i przyjdzie mi zapałcić, że go wyzwałam od oszustówm bo niestety póki co nie mam żadnego dowodu w ręku dlatego muszę znaleźć jakiegoś haka konkretnego. Nie ugnę się i nie przebaczę bo nie ma w nim za grosz pokory!!!!!!On walczy i oskarża ofiarę!!!!!!!!I właśni edlatego psuje wizerunek KOścioła-takich trzeba tępić! W tej chwili jestem jak lwica i pragnę wyrządzić mu wielką krzywdę-zasłiużył i robi wszystko by mu ją wyrządzić. Nie jest mi go żal, bo zrobiłam wszystko i po chrześcijańsku również aby ten temat jakoś zamknąć.NIe mogę bo jest chamem i nie oceniam go pobieżnie-nauczyło mnie życie bardzo wcześnie nie oceniać póki nie poznam dogłębnie-nawet z przesadą do końca nie chcę wierzyć w złe intencje ludzi, tłumacząc ich sobie do bólu.Tu facet przegiął. To jest wybaczenie? Gdzie przeprosiny, pokora? Taki jest prawdziwy kapłan. Ale on sam na siebie zastawia sidła, bo jeżeli rzeczywiście pozwie mnie do sądu to wtedy ja zapalę światła mediów by pokazać jaki z niego kapłan-jaki przykład daje-a myślę, że i biskupi będą chcieli coś z tym zrobić. Zaraz do nich napiszę.
POdtrzymujcie mnie dziewczyny bo to nie łatwe walczyć z psycholem!!!!!!!!!!
Franci, nie dam rady dzisiaj chyba przetłumaczyć tego wiersza, nawet nie zdążyłam go jeszcze przeczytać, bo chcę na spokojnie-a w ogóle dzięki dziewczyny z POlski za informacje bo w ten sposób trzymacie nas za rękę przekazując atmosferę i wydarzenia z naszej Ojczyzny!dzięki raz jeszcze!
Rób Weba co chcesz i co czujesz tylko się ciut uspokój bo z takimi emocjami ławto popełnić błąd. Dobrze to rozegraj bo chodzi o sprawiedliwość. Może jak już z nim wygrasz to rzeczywiście lepiej się poczujesz. Tylko nie złość się tak bardzo, wiemy już, że to palant ale Ty przecież jesteś lepsza od niego, nie rób tego z zemsty ale ze względu na prawdę! Jestem z Tobą. Trzymaj się!!!
Weba ,tęp chamstwo ,ale pamiętaj ,rób tak,żebyś sobie nie zaszkodziła.
Bo kościół to instytucja,która się wspiera.
Weba wiedz, że jestem z Toba. W sumie to ja nie jestem mściwą osobą i nie pochwalam tego ale ta Twoja sytuacja to już naprawdę przesada. Człowiek w ogóle nie powinien być związany z kościołem skoro tak postępuje. Tylko uważaj na siebie. Jeżeli to już miałoby być za wszelką cene to lepiej odpuść. Szkoda Twojego zdrowia. Ale jeśli tylko będe mogła to chętnie pomogę. Postaram sie pozbierać pare informacji i jeśli coś sie uda to odrazu dam znać. Chociaż może w tym cięzkim tygodniu odpuśćmy i zaczniemy od poniedziałku;)?
Dzięki dziewczyny, widać to tak bardzo, te moje emocje? Nosz kurka zawsze walczyłam o prawdę. Nie mogę zdzierżyć tej sytuacji. Rozmawiałam teraz z przyjacielem moim adwokatem i on mi mówi to co Wy-stai tranquilla. Bardzo śmieszne. Jak ja mam być spokojna, jak takie czuby chodzą po świecie! Pewnie, że muszę sobie dać na wstzrzymanie bo nerwy są zgubne ale powiedzcie jak tak można!?Muszę sobie to dobrze przemyśleć i na spokojnie podjąć jakieś mądre kroki. Teraz to jest wszystko na gorąco. On mi zatytuował maila Siostro Zakonno, bo ja do niego per Pan. Czy to poważne, no same powiedzcie.Nie mogłam sobie poradzić w życiu z dwiema rzeczami:chamstwem i głupotą-jak widzę jeszcze nie rozwiązałam tego problemu.Dzięki na razie.Tu takie ważne rzeczy się dzieją, a taki...........truje powietrze.W sumie sama to wywołałam, ale bolało i nie mogłam inaczej. Może nasz Papa zareaguje jakoś..........
Ktos zdjal mi moja czarna wstazke z anteny samochodu...kogos bardzo klula w oczy.......
jestem przygotowana, mam ich jeszcze kilka...nie dam sie....
Po testamencie Papieza...mam nadzieje,ze przewioza go do Polski...i spocznie wsròd tych, ktòrzy go naprawde ukochali....a Wlochom nie damy juz zarobic!!!
Martucha dzięki także Tobie, bardzo będzie mi to pomocne.Na pewno dużo ludzi go zna zwłaszcza jeśli przewinęli się przez Włochy. Z POlski był z diecezji łódzkiej. Jeszcze raz dzięki.
Czy opublikowano już testament?
ale chamstwo, Franci!!!!! Jak ktoś śmie swoje brudne łapy pchać nie do swoich rzeczy!Dziewczyny sorry, przez 36 lat nigdy nikomu nie życzyłam źle przebaczałam do przesady i nie mściłam się. Ale teraz mogę sobie ulżyć -w myślach oczywiście- i pozwólcie, że sobie pomyślę.......
Też bym chciała, żeby spoczął tutaj. Wcześniej te całe afery z sercem w Krakowie wydawały mi się bez sensu, mówiłam sobie tam Mu będzie lepiej bo tam jest miejsce dla paieża i że to nie ludzkie rozdzielać ciało. A teraz tak bardzo bym chciała, żeby spoczął tutaj. Ale coś mi sie wydaje, że Watykan już tak to rozegra, żeby nie robić zamieszania i że jednak już nic się nie zmieni. Wyobrażacie sobie jakby teraz wszyscy mieli się przenosić do Polski?
Franci nie daj się. Pamiętaj, że my tutaj jesteśmy z Tobą!
wlasnie zajrzalam ,,,no to rzeczywiscie chamstwo! a w telewizji pokazuja jak wlosi tez bardzo oplakuja Papieza,,,jesli chodzi o ksiezy to nie spotkalam zadnych odskoczni jesli moge tak powiedziec to tylko moja kolezanka miala stycznosc po czym odrazu skreslila caly kosciol,,no tu akurat jej nie popieram ,,przykro sluchac takich rzeczy ,w zasadzie ksiadz to tez tylko czlowiek ale gdzie miejsce na to prawdziwe powolanie?,,,dziewczyny trzymajcie sie!!!
a ja myślę, że POlska będzie się starała o to by po latach przenieść pPapieża do ojczyzny. Po takim wierszu?Któż się nie ugnie?Będą prowadzone rozmoiwy, tak myślę, bo to i dla POlski byłby zysk -turystyka- a to też niestety się uwzględnia w różnych decyzjach. Myślę jednak, że Polska nie pozostanie w milczeniu jeśli chodzi o tę sprawę. On po prostu pokornie się tam położył, bo jest głową Kościoła i nie chciał robić zamieszania właśnie w swojej mądrości i pokorze.
Właśnie Franci mnie poinformowała, że już odczytano testament i, że zostawia decyzję pochówku polskiej hierarchii kościelnej.No to ładnie się robi, ładnie.......
Tekst testamentu Jana Pawła II


Jan Paweł II w Zakopanem 1997.
Fot. Archiwum prywatne

W Imię Trójcy Przenajświętszej. Amen.

«Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie » (por. Mt 24, 42) - te słowa przypominają mi ostateczne wezwanie, które nastąpi wówczas, kiedy Pan zechce. Pragnę za nim podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddają w ręce Matki mojego Mistrza: totus Tuus.W tych samych rękach matczynych zostawiam wszystko i Wszystkich, z którymi związało mnie moje życie i moje powołanie. W tych Rękach zostawiam nade wszystko Kościół, a także mój Naród i całą ludzkość. Wszystkim dziękuję. Wszystkich proszę o przebaczenie. Proszę także o modlitwę, aby Miłosierdzie Boże okazało się większe od mojej słabości i niegodności.

W czasie rekolekcji przeczytałem raz jeszcze testament Ojca Świętego Pawła VI. Lektura ta skłoniła mnie do napisania niniejszego testamentu.

Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław, któremu dziękuję za tyloletnią wyrozumiałą współpracę i pomoc. Wszystkie zaś inne podziękowania zostawiam w sercu przed Bogiem Samym, bo trudno je tu wyrazić.

Co do pogrzebu, powtarzam te same dyspozycje, jakie wydał Ojciec Święty Paweł VI. (dodatek na marginesie: Grób w ziemi, bez sarkofagu. 13.III.1992). O miejscu niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy.

«Apud Dominum Misericordia et copiosa apud Eum redemptio »

Jan Paweł pp. II

Rzym, 6.III.1979.

Po śmierci proszę o Msze Święte i modlitwy.

5.III.1990.

***

Wyrażam najgłębszą ufność, że przy całej mojej słabości Pan udzieli mi każdej łaski potrzebnej, aby sprostać wedle Jego Woli wszelkim zadaniom, doświadczeniom i cierpieniom, jakich zechce zażądać od swego sługi w ciągu życia. Ufam też, że nie dopuści, abym kiedykolwiek przez jakieś swoje postępowanie: słowa, działanie lub zaniedbanie działań, mógł sprzeniewierzyć się moim obowiązkom na tej świętej Piotrowej Stolicy.

***

24.II. - 1. III.1980.

Również w ciągu tych rekolekcji rozważałem prawdę o Chrystusowym kapłaństwie w perspektywie owego Przejścia, jakim dla każdego z nas jest chwila jego śmierci. Rozstania się z tym światem - aby narodzić się dla innego, dla świata przyszłego, którego znakiem decydującym, wymownym jest dla nas Zmartwychwstanie Chrystusa.

Odczytałem więc zeszłoroczny zapis mojego testamentu, dokonany również w czasie rekolekcji - porównałem go z testamentem mojego wielkiego Poprzednika i Ojca Pawła VI, z tym wspaniałym świadectwem o śmierci chrześcijanina i papieża - oraz odnowiłem w sobie świadomość spraw, do których sporządzony przeze mnie (w sposób raczej prowizoryczny) ów zapis z 6.III.1979 się odnosi.



Jan Paweł II w Watykanie 1980
Fot. Archiwum prywatne
Dzisiaj pragnę do niego dodać tylko tyle, że z możliwością śmierci każdy zawsze musi się liczyć. I zawsze musi być przygotowany do tego, że stanie przed Panem i Sędzią - a zarazem Odkupicielem i Ojcem. Więc i ja liczę się z tym nieustannie, powierzając ów decydujący moment Matce Chrystusa i Kościoła - Matce mojej nadziei.

Czasy, w których żyjemy, są niewymownie trudne i niespokojne. Trudna także i nabrzmiała właściwą dla tych czasów próbą - stała się droga Kościoła, zarówno Wiernych jak i Pasterzy. W niektórych krajach, (jak np. w tym, o którym czytałem w czasie rekolekcji), Kościół znajduje się w okresie takiego prześladowania, które w niczym nie ustępuje pierwszym stuleciom, raczej je przewyższa co do stopnia bezwzględności i nienawiści. Sanguis Martyrum - semen Christianorum. A prócz tego - tylu ludzi ginie niewinnie, choćby i w tym kraju, w którym żyjemy...

Pragnę raz jeszcze całkowicie zdać się na Wolę Pana. On Sam zdecyduje, kiedy i jak mam zakończyć moje ziemskie życie i pasterzowanie. W życiu i śmierci Totus Tuus przez Niepokalaną. Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia czyli Paschy. Ufam też, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny), dla osób, które szczególnie mi powierzył - dla sprawy Kościoła, dla chwały Boga Samego.

Niczego więcej nie pragnę dopisać do tego, co napisałem przed rokiem - tylko wyrazić ową gotowość i ufność zarazem, do jakiej niniejsze rekolekcje ponownie mnie usposobiły.

Jan Paweł pp. II

**

5.III.1982

W ciągu tegorocznych rekolekcji przeczytałem (kilkakrotnie) tekst testamentu z 6.III.1979. Chociaż nadal uważam go za prowizoryczny (nie ostateczny), pozostawiam go w tej formie, w jakiej istnieje. Niczego (na razie) nie zmieniam, ani też niczego nie dodaję, gdy chodzi o dyspozycje w nim zawarte.

Zamach na moje życie z 13.V.1981 w pewien sposób potwierdził słuszność słów zapisanych w czasie rekolekcji z 1980 r. (24.II - 1.III).

Tym głębiej czuję, że znajduję się całkowicie w Bożych Rękach - i pozostaję nadal do dyspozycji mojego Pana, powierzając się Mu w Jego Niepokalanej Matce (Totus Tuus).

Jan Paweł pp. II

***

5.III.1982.

Ps. W związku z ostatnim zdaniem testamentu z 6.III.1979 (: O miejscu m.inn.pogrzebu) «niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy » - wyjaśniam, że mam na myśli Metropolitę Krakowskiego lub Radę Główną Episkopatu Polski - Kolegium Kardynalskie zaś proszę, aby ewentualnym prośbom w miarę możności uczynili zadość.

***

1.III.1985 (w czasie rekolekcji):

Jeszcze - co do zwrotu «Kolegium Kardynalskie i Rodacy »: «Kolegium Kardynalskie » nie ma żadnego obowiązku pytać w tej sprawie «Rodaków », może jednak to uczynić, jeśli z jakichś powodów uzna za stosowne.

JPII

Rekolekcje jubileuszowego roku 2000

(12.-18.III.)

(do testamentu)

1. Kiedy w dniu 16.października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: «zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie ». Nie wiem, czy przytaczam to zdanie dosłownie, ale taki z pewnością był sens tego, co wówczas usłyszałem. Wypowiedział je zaś Człowiek, który przeszedł do historii jako Prymas Tysiąclecia. Wielki Prymas. Byłem świadkiem Jego posłannictwa, Jego heroicznego zawierzenia. Jego zmagań i Jego zwycięstwa. «Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję » - zwykł był powtarzać Prymas Tysiąclecia słowa swego Poprzednika kard. Augusta Hlonda.

W ten sposób zostałem poniekąd przygotowany do zadania, które w dniu 16. października 1978 r. stanęło przede mną. W chwili, kiedy piszę te słowa jubileuszowy Rok 2000 stał się już rzeczywistością, która trwa. W nocy 24 grudnia 1999 r. została otwarta symboliczna Brama Wielkiego Jubileuszu w Bazylice św. Piotra, z kolei u św. Jana na Lateranie, u Matki Bożej Większej (S.Maria Maggiore) - w Nowy Rok, a w dniu 19 stycznia Brama Bazyliki św. Pawła «za murami ». To ostatnie wydarzenie ze względu na swój ekumeniczny charakter szczególnie zapisało się w pamięci.

2. W miarę jak Rok Jubileuszowy 2000 posuwa się naprzód, z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc, zamyka się za nami dwudziesty wiek, a otwiera wiek dwudziesty pierwszy. Z wyroków Opatrzności dane mi było żyć w tym trudnym stuleciu, które odchodzi do przeszłości, a w roku, w którym wiek mego życia dosięga lat osiemdziesięciu ( «octogesima adveniens »), należy pytać, czy nie czas powtórzyć za biblijnym Symeonem «Nuncdimittis »?

W dniu 13. maja 1981 r., w dniu zamachu na Papieża podczas audiencji na placu św. Piotra, Opatrzność Boża w sposób cudowny ocaliła mnie od śmierci. Ten, który jest jedynym Panem Życia i śmierci, sam mi do życie przedłużył, niejako podarował na nowo. Odtąd ono jeszcze bardziej do Niego należy. Ufam, że On Sam pozwoli mi rozpoznać, dokąd mam pełnić tę posługę, do której mnie wezwał w dniu 16.października 1978. Proszę Go, ażeby raczył mnie odwołać wówczas, kiedy Sam zechce. «W życiu i śmierci do Pana należymy ... Pańscy jesteśmy » (por. Rz 14, 8). Ufam też, że dokąd dane mi będzie spełniać Piotrową posługę w Kościele, Miłosierdzie Boże zechce użyczać mi sił do tej posługi nieodzownych.

3. Jak co roku podczas rekolekcji odczytałem mój testament z dnia 6.III.1979. Dyspozycje w nim zawarte w dalszym ciągu podtrzymuję. To, co wówczas a także w czasie kolejnych rekolekcji zostało dopisane, stanowi odzwierciedlenie trudnej i napiętej sytuacji ogólnej, która cechowała lata osiemdziesiąte. Od jesieni roku 1989 sytuacja ta uległa zmianie. Ostatnie dziesięciolecie ubiegłego stulecia wolne było od dawniejszych napięć, co nie znaczy, że nie przyniosło z sobą nowych problemów i trudności. Niech będą dzięki Bożej Opatrzności w sposób szczególny za to, że okres tzw. «zimnej wojny » zakończył się bez zbrojnego konfliktu nuklearnego, którego niebezpieczeństwo w minionym okresie wisiało nad światem.



Pierwsza pielgrzymka papieża do Polski
Fot. Stanisław Smółka
4. Stojąc na progu trzeciego tysiąclecia «in medio Ecclesiae », pragnę raz jeszcze wyrazić wdzięczność Duchowi Świętemu za wielki dar Soboru Watykańskiego II, którego wraz z całym Kościołem - a w szczególności z całym Episkopatem - czuję się dłużnikiem. Jestem przekonany, że długo jeszcze dane będzie nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw, jakimi ten Sobór XX wieku nas obdarował. Jako Biskup, który uczestniczył w soborowym wydarzeniu od pierwszego do ostatniego dnia, pragnę powierzyć to wielkie dziedzictwo wszystkim, którzy do jego realizacji są i będą w przyszłości powołani. Sam zaś dziękuję Wiecznemu Pasterzowi za to, że pozwolił mi tej wielkiej sprawie służyć w ciągu wszystkich lat mego pontyfikatu.

«In medio Ecclesiae » ... od najmłodszych lat biskupiego powołania - właśnie dzięki Soborowi - dane mi było doświadczyć braterskiej wspólnoty Episkopatu. Jako kapłan Archidiecezji Krakowskiej doświadczyłem, czym jest braterska wspólnota prezbyterium - Sobór zaś otworzył nowy wymiar tego doświadczenia.

5. Ileż osób winien bym tutaj wymienić? Chyba już większość z nich Pan Bóg powołał do Siebie - Tych, którzy jeszcze znajdują się po tej stronie, niech słowa tego testamentu przypomną, wszystkich i wszędzie, gdziekolwiek się znajdują.

W ciągu dwudziestu z górą lat spełniania Piotrowej posługi «in medio Ecclesiae » doznałem życzliwej i jakże owocnej współpracy wielu Księży Kardynałów, Arcybiskupów i Biskupów, wielu kapłanów, wielu osób zakonnych - Braci i Sióstr - wreszcie bardzo wielu osób świeckich, ze środowiska kurialnego, ze strony wikariatu Diecezji Rzymskiej oraz spoza tych środowisk.

Jakże nie ogarnąć wdzięczną pamięcią wszystkich na świecie Episkopatów, z którymi spotykałem się w rytmie odwiedzin «ad limina Apostolorum »? Jakże nie pamiętać tylu Braci chrześcijan - nie katolików? A rabina Rzymu? i tylu innych przedstawicieli religii pozachrześcijańskich? A ilu przedstawicieli świata kultury, nauki, polityki, środków przekazu?

6. W miarę, jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięcią do jego początku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem), do wadowickiej parafii, gdzie zostałem ochrzczony, do tego miasta mojej młodości, do rówieśników, koleżanek i kolegów ze szkoły podstawowej, z gimnazjum, z uniwersytetu, do czasów okupacji, gdy pracowałem jako robotnik, a potem do parafii w Niegowici, i krakowskiej św. Floriana, do duszpasterstwa akademickiego, do środowiska ... do wielu środowisk ... w Krakowie, w Rzymie ... do osób, które Pan mi szczególnie powierzył -

wszystkim pragnę powiedzieć jedno: «Bóg Wam zapłać »!

«In manus Tuas, Domine, commendo spiritum meum ».

A.D.

17.III.2000.
Joanno kochana!!!jesteś nieoceniona!!!!!!!!!!!!wielkie dzięki-skądś Ty to wzięła?
sluchalam wlasnie radia i znalazlam caly tekst bo na onecie tylko byl fragment a mysle ze kazdy chcialby to przeczytac ,,jak wielkie bylo zawierzenie Ojca Świętego Bogu,,,,
podaj adres
zapomnialam przepraszam,,www.rmffm.pl
ale czy polska hierarchia sprzeciwi się woli Kolegium rzymskiemu,nie sądzę.
Napewno się nie sprzeciwi, tymbardziej, że papież napisał, że Kardynałowie nie mają obowiązku pytać Rodaków( czyli Epikopatu) więc jestem pewna, że nie zapytają ...
w ogóle zobaczcie ,że trzymali ten testament aż do dzisiaj,do ostatniej chwili ,to jest ardzo podejrzane.a na początku Navarro-Vals mówił,że
żadnego testamentu nie ma.
episkopatu;)
Duch Bozy wieje kedy chce......
nie wyprzedzajmy faktòw..
Hej dziewczyny!
Wpadłam jeszcze na moment przed wyjściem bo chciałam zobaczyć co nowego u Was, ale widzę, że pusto;) Ja właśnie jadę do centrum bo o 21.37 rozpoczyna sie tam biały marsz na plac papieski, chcę być wśród nich i zapalić swoje światełko do Niego, tam do góry. Podejrzewam, że będzie mnóstwo ludzi bo już widzę od godziny jak mnóstwo ludzi się tam udaje. Pozdrawiam i trzymajcie się mocno ...:(



Gdy się rodzisz - płaczesz a wszyscy wokół ciebie śmieją się .
Żyj tak abyś w chwili swojej śmierci był radosny,
a wszyscy wokół ciebie płakali ...
szczęściary z Was tam w Polsce, jesteście razem tak cudnie możecie odczuwać......ileż my tu tracimy!!!!!!!!!
Ja też myślę jak emra-machlojki jak ze wszystkim-zawsze w grę wchodzą interesy. Poza tym poobcinany testament.W końcu przeczytano nam cały czy obcięty?
Jutro będzie dużo łez........a tu życie toczy się nadal. Założę się, że jakby zapytać byle przechodnia jutro to nawet nie będzie wiedział co się dzieje. Ale jak jużpowiedziałam-nie wszyscy czują to samo.Może my byśmy nie czuli innego Papieża w ten sposób, choć myślę, że gdyby wiele zrobił dla POlski to byśmy czuli go jak swojego.
I ja jeszcze na slowko,,mysle Weba ze w Polsce tez roznie przezywaja to wszystko bo slyszalam np no przykro ale coz przeciez to musialo kiedys nadejsc i co tu przezywac,,przyszedl dzis np klient i mowi a trzeba sie napic mocnej kawy bo wczoraj sie popilo..no coz strzelilam glupi usmiech .,w kazdym razie to nie zmienia faktu ze koscioly pekaja w szwach i szczegolnie mlodzi ludzie lgna do nich,,,,pozdrowienia dla wszystkich i do soboty,,paa
Wstalam dzis o 5 rano...prawie mi sie to tutaj nie zdarza.....jakbym miala gdzies wyruszyc..pozegnac mojego Ojca.....nie mam gdzie isc...moim Kosciolem stal sie TVN 24 i za to tez dziekuje...
Joanno 77 napisz mi po pogrzebie jak to czcil Wroclaw...
Tak strasznie mi smutno i przykro, że nie mogę pożegnać Ojca Świętego...nie mogę nawet obejrzeć pogrzebu w telewizji bo musiałam dzisiaj przyjść do pracy...mogę tylko słuchać radia...
Czy we Włoszech też pada deszcz? Tutaj nawet niebo płacze...
Temat przeniesiony do archwium.
571-600 z 1240

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa


Zostaw uwagę