cześć Wam wszystkim!!
taka jedna........nie przepraszaj za wpychanie się......twoja historia może pomóc nie jednej z nas.....dzięki za nią
los stawia różne przeszkody na naszej drodze i różnych ludzi.......czasem mamy na to wpływ a czasem nie....
ja jestem słaba, więc boję się przeszkód........ale walczę z moją słabością!!!
wiem że nieraz można się powstrzymać, ale to takie trudne!!!
twoja historia jest przestrogą - przynajmniej dla mnie .........
jedno jest pewne...........życie to walka.....o wszystko trzeba walczyć.....ze swoimi słabościami też!!! (łatwo się mówi nie??)
opowiem Wam historię naszej rodaczki........wyjechała do Belgii jako au-pair....zaraz po maturze....i tam poznała miłość swojego życia Polaka....zamieszkała z nim i z jego matką.....do Polski przychodziły listy napełnione szczęściem, pięknymi zdjęciami i słowami..........jednym słowem kwitnąca radość..........potem urodziło się dziecko.....i żyli długo i szczęśliwie...................( nieprawda!!!! choć byłoby tak fajnie!!!)
prawda jest taka, że dziecko polskiego jest uczone potajemnie, bo tatuś nie chce, gdyż wstydzi się za swój naród.......mamusia jest bita przez tatusia i terroryzowana!!! nie moze sobie kupić nawet pary majtek..........
jak słyszę takie historie to się boję angażować.......może lepiej związać się z kimś powierzchownie??
koleżanka dobrze napisała, że życie to nie film, więc może lepiej się nastawić bojowo i powiedzieć sobie, że jak mi się coś przykrego w życiu zdarzy to będę walczyć.............ale nie można od razu zakładać najgorszego.....
ps. wiem co to jest życie marzeniami..........sama tak żyłam jakiś czas........hehe....i byłam szczęśliwa......a teraz porzuciłam chore marzenia i złudzenia i rzeczywistość mnie przeraża......
bardzo łatwo się nauczyć życ marzeniami, a potem to nawet nie wiesz co było naprawde, a co w twojej głowie..........
podam przykład, ja ciemną ścieżką koło lasu i garaży zapierniczam z reklamówkami pełnymi żarcia na cały tydzień, a mój luby siedział przy kompie, pił piwko i ........budował mosty......taką nową grę sobie znalazł na necie..............i teraz powiedziałabym, że jest ostatnim dupkiem i że albo się zmieni albo niech spada, a wtedy...........mój ideał przecież musiał budować mosty, bo rozwijał się intelektualnie, piwko pił, bo miał ciężki dzień i mu się należało, a ja jestem super babką, bo taka zaradna itp.
ten przykład dobitnie mówi o tym jak łatwo zatracić kontakt z rzeczywistością.................teraz kiedy realia mnie dobijają czasem myślę, że fajnie mi się wtedy żyło, bo niczym się nie martwiłam......
ale to nie było prawdziwe życie......
prawdziwego życia to ja się dopiero uczę................uczę się, że zwracanie uwagi na drugą osobę to coś logicznego i coś co wynika z naszego życia.........i mi też się to należy
nie można dbać tylko o własną dupę, ale nie można też dawać się wykorzystywać.........
wracając do tego co kiedyś pisałyście o sztuczkach w małżeństwie.....kiedyś też myślałam, że partner to osoba, której wszystko trzeba powiedzieć itp. ale sztuczki drobne i niegroźne nikomu nie szkodzą...........za dużo na swój łeb też brać nie można
a propo marzeń..............w książce pt.:"11 minut" P.Coehlo jest taki cytat........kochasz to, co sobie wyobrażasz i to czego pragniesz....
może coś w tym przekręciłam, bo nie mam książki przy sobie, ale sens ma taki.............
no właśnie dziewczyny......czy tak nie jest??
ale mnie na wzięło!!!!!!!!!! ale mi trochę lepiej..........
p.s. luisa......u mnie słychać tyle, że jade do Włoch za 2 tygodnie na wesele mojej szwagierki, siostry mojego italiano.......
mam nadzieję, że będzie ładna pogoda to chociaż nóżki pomoczę w morzu .......i może na przejażdżkę rowerową po górkach się wybiorę...........
i liczę na to, że rozkocham się w moim italiano jeszcze bardziej........bo narazie samotność mnie dobija.......
i dobija mnie jeszcze 28 godzin jazdy w jedna strone
pozdrawiam wszystkie